Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Czego nie lubicie w książkach?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl / Książki ogólnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Brzozowa Aleja
Mieszkaniec zamku Redmont


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:21, 01 Kwi 2014    Temat postu: Czego nie lubicie w książkach?

Ogólnie. Co w książkach wam się nie podoba? Od rozmiaru czcionki i innych elementów wyglądu zewnętrznego do tematyki, wątków, stylu, fabuły, bohaterów... Zapraszam do narzekania

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:45, 01 Kwi 2014    Temat postu:

Jej! Temat do narzekania na świat! Coś w sam raz dla mnie :3.
Ale żeby się nie rozgadać, to sobie już teraz rozkazuję napisać tylko o trzech rzeczach. Nie wiem jeszcze jakich, ale coś się na bieżąco wyjaśni. Więcej nie mogę, bo by wypadało się czegokolwiek nauczyć dzisiaj i jeszcze zająć się tym, co tam na mnie czeka w Wordzie :3. Więc do dzieła.

Wkurzająca rzecz numer 1
Zacznę może od czegoś ze strony wizualnej.
A więc: nie cierpię, nie znoszę i nienawidzę brzydkich rysunków Neutral. Właściwie teraz dość rzadko trafiam na książki, gdzie są ilustracje, ale... błagam! W każdej szkole - można nawet powiedzieć, że w prawie każdej klasie - w tym kraju jest jakiś uczeń, który ma jakiekolwiek zdolności plastyczne. A już na pewno znalazłby się jeden taki na rocznik (pomijam wiejskie szkółki, gdzie jest 7 uczniów :3)... Więc dlaczego ktoś zatrudnia jakiegoś beznadziejnego ilustratora, który nie potrafi nawet schematycznego człowieka ładnie narysować? -.- I jeszcze mu za to płacą Neutral. Straszne.
Szczególnym przypadkiem są osoby, które robią obrazki do książek do języków obcych. Ale oni są chyba przy okazji chorzy na umyśle, więc im łaskawie wybaczam. (Serio, niektóre z tych "dzieł" wyglądają tak, jakby je wzięli z plastycznych zajęć terapeutycznych dla niedoszłych samobójców Neutral.)

Wkurzająca rzecz numer 2
Teraz kwestia organizacyjna, czyli wydawanie książek.
Nie wiem. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Jak można wydać wszystkie tomy w jeden sposób, a ostatni inaczej? Neutral Jak można wydać 6 tomów normalnie i jeden innej wysokości. Różnica długości strony jest rzędu 4mm. I wystarczy, żeby to naprawdę beznadziejnie wyglądało -.- (Aj tam. Dobrze jak w ogóle wydadzą. A nie tłumaczą jedną część czy dwie, a potem olewają :3. Pewna osoba wie aż za dobrze o czym mówię, ale ja mam własne przykłady Very Happy.)
A skoro mowa o wydawnictwach, mogę jeszcze objechać tłumaczy i ludzi odpowiedzialnych za korektę. Już kilka razy zetknęłam się z tym, że tłumacz źle rozumie intencje autora, tłumacząc dosłownie jakieś słowo albo zwrot, co widzi nawet osoba postronna. (Przykładowo... Wiecie co to są crackers? To chyba tak się pisało... W każdym razie chodzi tutaj o takie wąskie coś, zawinięte jak cukierek. Jedna osoba chwyta z jednej strony, druga z drugiej i przełamują, a ze środka wysypują się jakieś cukierki czy coś. I wydaje się przy tym taki trzask - chyba stąd nazwa. W każdym razie szkoda, że w książce, którą czytałam, jedna kobieta jechała na święta, żeby "kupić krakersy z innym nadzieniem" :3. Super. Szkoda tylko, że crackers to nie są "krakersy". Ale skąd biedny tłumacz miałby to wiedzieć? Przecież on ma tylko znać gramatykę i podstawowe słówka. Po co mu jakieś dodatkowe wiadomości...) Ale przynajmniej "translatora Google" nie używają . Mam nadzieję przynajmniej Neutral.
A jeśli idzie o osoby od korekty, to też są udane -.-
Ale już pół biedy drobne potknięcia. Najbardziej mnie drażni, jak w serii nie dostrzegają niezgodności jednego tomu z drugim. I nie chodzi o błąd autora. Tylko o to, że w jednym tomie coś się tłumaczy na polski, a w innym zostawia nazwę oryginalną. No wzięliby się skonkretyzowali. Taką pedantkę, jak ja, to potwornie drażni...

Wkurzająca rzecz numer 3
I teraz coś od strony treści. Może zacznę od tego, co wie każdy, kto mnie lepiej zna. Czyli: nie-na-widzę wojowniczych kobiet. I nie cierpię tych, za którymi uganiają się chłopaki i kochają je wszyscy, a one tylko jęczą, że nie zaznały miłości. Nie. Nie mam nic do romansów. Mam coś do płaczliwych piękności, które zawsze znajdą swojego księcia. I w sumie mam też coś do brzydkich kobiet, które ryczą, a potem i tak mają tego swojego ukochanego -.- Albo ładne kobiety, w których moi ukochani bohaterowie zakochują się na zabój i robią z siebie idiotów -.-
Eee... wychodzi na to, że w ogóle nie lubię kobiet :3. No... w sumie prawda Very Happy. Jak chodzi o literaturę, to faktycznie nie przepadam.

I to byłoby wszystko .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:41, 01 Kwi 2014    Temat postu:

Ograniczenie, straszna rzecz :3. Ale przynajmniej dzięki temu mam co dodać do tej listy Very Happy. Bo inaczej pewnie byś się rozpisała o wszystkim, co może irytować Very Happy.

Więc jedną z najgorszych rzeczy, jakie istnieją, jest zakończenie otwarte Neutral. Niby kończy historię, ale nie wszystko zostało pozamykane... No błagam Sad. Niektórzy autorzy w ten sposób dają sobie furtkę do walnięcia następnej książki lub serii, jeśli ta pierwsza okaże się sukcesem, ale i tak uważam, że to jest okropna rzecz Neutral. Się zastanawiaj, człowieku, co tam dalej się wydarzy.

Następną rzeczą, która mnie dosyć drażni, to długie rozdziały Neutral. Jako osoba, która może czytać w niemal każdych warunkach, chętnie zabieram książki do szkoły, chociażby żeby poczytać na przerwie. (No chyba że akurat cegłę czytam, która by mi kręgosłup uszkodziła...) Tylko że nie znoszę przerywać rozdziału w połowie, co często wtedy muszę robić. Są książki, które mają po 10 rozdziałów, które się ciągną strasznie, a są takie, gdzie rozdziały mają 2-4 strony, za to jest ich np. 40. Ja wolę tą drugą, poszatkowaną opcję, bo wygodniej jest wtedy czytać.

I nie znoszę smutnych zakończeń Neutral. Mam kilka serii, które kończą się tak tragicznie i smutno, że płakać się chce Sad. Niektórych drażni taki happy end, a ja już wolę jechać po schematach. Ponadto zazwyczaj w tych złych zakończeniach tak beznadziejne sytuacje...

Więcej nie pamiętam, a poza tym trzeba coś dla innych zostawić Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wilczy wicher
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:16, 01 Kwi 2014    Temat postu:

1.
Ja nienawidzę kiedy książka fantasy dzieje się w czasach współczesnych. Nie można wtedy wyobrażać sobie jakiegoś pięknego zielonego świata tylko od razu staje przed oczyma szara smutna codzienność od której właśnie chcę się oderwać dzięki książką o magii (albo innych niesamowitych rzeczach) i przygodach.
2.
Strasznie nie podoba mi się kiedy autor pisze np. o podróży morskiej i pisze, że wykonują zwrot przez sztag, a potem np. miano tali, nadaje zwykłej linie! Ludzie jeśli chcecie zabłysnąć i pokazać jak to wy się dobrze znacie na łodziach to jeśli czegoś nie wiecie możecie się pofatygować i sprawdzić jak coś nazywa się fachowo. Jak od początku używasz języka fachowego to przy tym pozostań! Spotkałam się kilka razy z takimi książkami i denerwowało mnie to straszliwie.

Jak na razie tylko tyle. No tak uparłam, się żeby wynaleźć drażliwe rzeczy w tekście, a resztę pozostawiłam w spokoju Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brzozowa Aleja
Mieszkaniec zamku Redmont


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:19, 03 Kwi 2014    Temat postu:

Teraz moje biadolenie.
Strona wizualna
1. Zbyt duża lub mała czcionka. Źle się takie coś czyta.
2. Żółtawy papier. Kupuję nową książkę, która wygląda jakby przeleżała sto lat na strychu. Miałam kiedyś nawet tak, że jeden tom różnił się od pozostałych właśnie kolorem papieru.
3. Cieniutka okładka, która szybko się wygina i niszczy, odłazi ta przezroczysta warstwa. Cienkie okładki powinny mieć te wewnętrzne zakładki.
Zawartość
1. Idealizowanie, czyli bohaterowie nie do pokonania, najlepsi pod każdym względem, uniwersalnie piękni, lubiani przez wszystkich w swoim otoczeniu.
2. Część schematów, np. dzieciaki w jakiś sposób pozbawione rodziców (nie żyją/chorzy/wyjechali/na wojnie/porwani przez potwory). Ile można?
3. Kwestia śmierci i przeżycia. Gdy prawie wszyscy dobrzy bohaterowie zginą – smutno. Zaś gdy w książce, gdzie dużo akcji, walk, przygód, potworów, wszyscy przeżyją – rozczarowanie. Oburzają mnie też sytuacje typu bohaterowie dotknięci zżerającą klątwą –
a) kumpel głównych bohaterów, b) potężny przywódca czarodziejów; ten pierwszy zostaje przy życiu (w baaardzo naciągnięty sposób, np. poprzez przeniesienie duszy do innego ciała itp.), a drugiego się bezczelnie uśmierca (nikt nawet nie pomyślał, by mu pomóc).
4. Nieumiejętność stworzenia przez autora porządnej postaci kobiecej → mdłe dziewice o modrych oczętach, wyglądające (ponoć) jak ósmy cud świata, ciągle chorujące, umierające (oczywiście z miłości!), na rękach trzeba je nosić. Nie ma to jak śliczna lalunia-księżniczunia, która otworzy gębę jak naćpana i gapi się na najsłynniejszego i najdzielniejszego bohatera w kraju. Kontynuację ich losów wszyscy znają. Osobiście wolałabym już kompletny brak dziewczyn niż czytanie o tym, jak człowiek, którego dotąd uważałam za niebanalnego, rozsądnego bohatera, bierze za żonę pierwszą lepszą ,,tap madl''.
No i oczywiście karygodne jest rozumowanie pisarza: wprowadzenie bohaterki = wątek miłosny.

Na razie tyle.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brzozowa Aleja dnia Czw 20:22, 03 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:22, 04 Kwi 2014    Temat postu:

Eee... tak sobie przeczytałam Twojego posta Brzozowa Aleja i jedyny komentarz jaki mam do tej części odnośnie treści to: weź Ty książkę napisz Neutral.
Owszem. Wprowadzenie kobiety nie musi być równoznaczne z wątkiem miłosnym. A ludzie pozbawieni rodziców w ten, czy inny sposób są po prostu nieśmiertelnym motywem. A idealizacji to już w ogóle nie trawię, nie znoszę i patrzeć na nią nawet przez palce nie mogę... (No poza Aidanem. Ale on nie jest wyidealizowany tylko idealny, a poza tym z nim mieszkam, więc trochę trudno go uniknąć :3.)

Ale ogólnie jak tak patrzę na Twój spis, to pewnie nie lubisz większości książek, które weźmiesz do ręki. Współczuję. Sama piszę, więc wiem, że pewnych rzeczy się nie da pominąć. Masz np. młodocianego wojownika. Raczej marne szanse, że gdyby miał rodziców, to by mu pozwolili latać bez nadzoru i podpalać innym chaty. No ale jak taki bohater jest konieczny, to co zrobisz? Musi być bez rodzicielskiej opieki. Zwłaszcza, jak żyje w miejscu, gdzie stracenie rodziców jest raczej dość łatwe do osiągnięcia :3.
Dobra... po prostu pomyślałam o połowie swoich literackich dzieci i mi się duma odezwała Very Happy.

Ale mogę jeszcze wspomnieć o tym przeżywaniu i nieprzeżywaniu...
No cóż... Dla mnie najgorsze są takie śmierci, które w sumie tak temu złemu bohaterowi nic nie dadzą, a dobry tylko traci na tym i cierpi psychicznie. Kto czytał czwarty tom Artemisa, ten wie, o czym mówię Sad. Ach! Sad. Ogólnie to nie przepadam za sytuacjami, gdzie ktoś umiera tylko to, żeby było trochę łez i dramatyzmu albo żeby się kogoś pozbyć zwyczajnie. Albo właśnie zabijanie bohaterów drugoplanowych, żeby ci ważniejsi mogli żyć -.-
Ale tym, co mnie tak cholernie wkurza, jest odwlekanie -.-
Ale nie takie, że autor długo coś opisuje, ale takie że już można zakończyć sprawę raz na zawsze, a w głównej postaci wzbiera jakaś litość i zamiast zabić to wcielenie zła, to jeszcze lezie do niego i zaczyna kombinować i czekać na nie wiadomo co. (Tia... właśnie jestem po skończeniu Tuneli i tak jest doskonały przykład czegoś takiego. :/)
Także ogólnie: ehhhh... Wynarzekałam się :3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Sob 21:29, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt Arratay
Podpalacz mostów


Dołączył: 04 Mar 2013
Posty: 936
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś koło Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:50, 18 Maj 2014    Temat postu:

Wkurzające elementy w książkach? Trochę tego jest...

1) Czcionka, którą albo trzeba czytać przez lupę, albo jest tak wielka, że można zwariować. I to i to jest złe, bo w pierwszym wypadku oczy bardzo się psują, a w drugim książka waży 5 kg.

2) W "Baśnioborze" były jakieś okropne obrazki. Po pierwsze w ogóle nie zgadzały się z moimi wyobrażeniami, a po drugie... Po prostu były brzydkie. Do małych szkiców nic nie mam ale obrazki na całą stronę nie są fajne.

3) Powtórzenia. Są do zaakceptowania tu, w Celtii (chociaż też wyglądają nieciekawie) ale w książce, którą wydano... Masakra! Zaczęłam kiedyś czytać taką książkę i stwierdziłam, że nie dam rady.

4) "Przeżyła tylko drużyna X". Dajmy na to pięcioro takich wielkich przyjaciół idzie na jakąś misję, ginie mnóstwo ludzi, ale im oczywiście udaje się przeżyć. Nie lubię, jak ginie jakiś mój ulubiony bohater, ale z drugiej strony nienawidzę, jak takiej postaci udaje się przeżyć np. całą serię książek, gdzie w każdym rozdziale giną przynajmniej cztery osoby.

5) Bohaterzy Willo-podobni- tacy genialni, fantastyczni, niepokonani, ukochani, wrogowie na dźwięk ich imienia zwiewają, nikt nie może się im równać... Chyba wszyscy wiedzą, o co chodzi xD

6) Adoptowane dziecko, które zostaje bohaterem wszechświata -.-

7) Mam trochę problem z kobietami... Bo z co prawda sama nią jestem, jak może część jeszcze pamięta (no dobra, nie jestem kobietą tylko dziewczyną Razz ) i uznaję za wielką niesprawiedliwość fakt, jak potoczyła się historia płci pięknej, ale z drugiej strony... Robienie z nich super- bohaterek jest okropne. Niezgodne z rzeczywistością, niezgodne z wyobraźnią, niezgodne z niczym! A już zdecydowanie najgorsze jest, jak taka "wojownicza babka" pcha się na jakieś pole bitwy, i pół armii zamiast skupić się na mordobiciu, musi ją chronić, ona się upiera, że zostanie, a potem trafia ją szlag i jej bardziej lub mniej słodki książę z bajki dostaje fioła, ogólnie masakra -.-

No i to chyba tyle... Przynajmniej na ten moment.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ksssa
Podpalacz mostów


Dołączył: 23 Mar 2012
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:44, 18 Maj 2014    Temat postu:

LadyPauline26 napisał:

Ale tym, co mnie tak cholernie wkurza, jest odwlekanie -.-
Ale nie takie, że autor długo coś opisuje, ale takie że już można zakończyć sprawę raz na zawsze, a w głównej postaci wzbiera jakaś litość i zamiast zabić to wcielenie zła, to jeszcze lezie do niego i zaczyna kombinować i czekać na nie wiadomo co. (Tia... właśnie jestem po skończeniu Tuneli i tak jest doskonały przykład czegoś takiego. :/)
Także ogólnie: ehhhh... Wynarzekałam się :3


What?! Gdzie ty masz w ,,Tunelach" coś takiego? Tam właśnie nie ma tego i to est złe. Tylu genialnych bohaterów ginie przez to, że bohaterowie spóźnili się, albo byli psychicznie chorzy... W tej książce można przywiązać się tylko do głównego bohatera, który w późniejszych częściach jest pomiatany jak szmata, a potem mało nie ginie jak sierota.

A to czego nie lubię w książkach jest właśnie to, co jest w ,,Tunelach"
nagle autor zaczyna lecieć na kasę i zamiast długich powieści piszę, krótkie tomiki o niczym, które psują całą aurę książki. W dodatku całkowicie odbiega od pierwotnej wersji i myśli, że idąc po trupach bohaterów zyska sobie podziw u fanów, a szczególnie jak śmierć będzie całkowicie bezsensowna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:04, 18 Maj 2014    Temat postu:

Wiesz... miałam na myśli głównie końcowe sceny z "Finału", gdzie mieli tę głupią babę na celowniku i nic jej nie zrobili. A przecież to było takie proste. Zrobić bach! I byłoby po niej. Mówię o czymś takim zwłaszcza. I szczególnie mnie to drażni u osób, które i tak zabijają kogo popadnie i nie mają oporów specjalnych przy tym, a nagle się litują przy głównym wrogu - tylko po to, żeby akcja trwała dalej.

Ale co do reszty, to się oczywiście zgadzam. W Tunelach jest zasada: "giń kto może!". Co ma swój urok w sumie, bo wiele autorów się tego boi, niańcząc w nieskończoność swoje ukochane postacie (ekhem... Flanagan? :3), ale z drugiej strony są też pewne granice. Także rozumiem, czemu Cię to wkurzało, bo mnie jak najbardziej też. Zwłaszcza jeśli mowa o pewnym Styksie, którego bardzo polubiłam i uważam, że niepotrzebnie zginął - o ile do tego doszło, a zakładam, że owszem, bo to w końcu Tunele.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irindia
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:22, 20 Maj 2014    Temat postu:

Teraz ja sobie mogę trochę ponarzekać. Wink

1. Nienawidzę, kiedy czcionka jest tak mała, że trzeba by pochylać się nad nią, żeby cokolwiek odczytać, albo mieć przy sobie lupę... Nieakceptowane jest również przegięcie w drugą stronę, kiedy czcionka jest za duża, wtedy robi się strasznie gruba (lubię grube książki, ale nie z powodu wielkiej czcionki...).

2. Nie lubię również różnego rodzaju ilustracji w książkach. Nie chodzi mi tutaj o takie rysunki jak były w "Zwiadowcach", że na początku rozdziału liść dębu, a na końcu strzały. Takie coś mi nie przeszkadza. Mam na myśli przedstawianie bohaterów. Po pierwsze rysunki te są bardzo często źle zrobione, a po drugie zazwyczaj nie pokrywają się one z moim wyobrażeniem danego bohatera. Nienawidzę, jak ktoś mi narzuca, jak ma wyglądać dana postać...

3. Może to dziwne, ale nie lubię za bardzo książek w twardej oprawie, sa zazwyczaj za ciężkie oraz źle się je czyta.

4. Niekiedy książka ma przyklejane kartki i po kilku razowym przeczytaniu zaczynają wypadać. Jak płacę za daną książkę, to powinna być zrobiona porządnie, żeby mogła służyć przez wiele lat, a nie byle jak, bo liczy się ilość...

5. Nienawidzę idealizacji bohaterów, przecież można przedstawić daną postać w sposób bardziej realistyczny, nie trzeba od razu przypisywać jej wszelkich zalet.

6. Liczne powtórzenia w książkach, są według mnie nieakceptowane.

7. Tak samo sprzeczności, w poszczególnych tomach serii.

8. Nie lubię również otwartych zakończeń. Weź się potem człowieku zastanawiaj, jakie są dalsze losy bohaterów...

9. Wolę kiedy książka posiada krótsze rozdziały, szybciej i przyjemniej się ją wtedy czyta, niż kiedy jeden rozdział ma kilkanaście stron. Ale to znowu nie przeszkadza mi aż tak bardzo. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miv
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 03 Gru 2011
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:42, 13 Wrz 2014    Temat postu:

No to teraz ja sobie ponarzekam:

Literówki
Owszem, literówka jedna czy dwie mogą się zdarzyć, zawsze można coś przeoczyć, ale istnieją książki, w których literówki te chodzą stadami. Ostatnio wpadła mi w ręce książka E. A. Poe z literówką w tytule: "Opowieści niesarnowite", a w środku co kawałek takie cuda jak "westehnienia" czy "mlimo".

Idealizacja bohaterów
Czyli to, co nie podoba mi się w "Zwiadowcach". Ale walić to, i tak są fajni Very Happy

Przewidywalność fabuły
Nie lubię, gdy po przeczytaniu pierwszego rozdziału mogę bez najmniejszego problemu zgadnąć, jak skończy się cała opowieść. Zresztą chyba nikt tego nie lubi...

Nagłe przeskoki narracji
Wręcz nienawidzę książek, w których autor niespodziewanie zmienia narrację z trzecioosobowej na pierwszoosobową i odwrotnie. Strasznie ciężko się toto czyta i często przez ten cały mętlik w narracji czytelnik jest trochę zdezorientowany.

Nadmierna ozdobność książki
Z jakiegoś powodu nadmiernie poozdabiane książki mnie odrzucają. Tak jakbym od razu z góry zakładała, że ta wypasiona oprawa graficzna ma zrekompensować kiepską powieść. Zauważyłam, że w szczególności wydawnictwo Fabryka Słów ma skłonności do takiego ozdabiania - wystarczy rzucić okiem na którąś z książek takiego na przykład Pilipiuka: tu jakiś obrazek, a tu się trochę brokatu walnie, jeszcze jakieś zawijaski, zakrętaski... Tak ozdobne książki zawsze zniechęcają mnie do czytania.

Niedorzeczności
I chodzi mi tu zarówno o niedorzeczności powstałe z winy autora, jak i tłumacza. Nie mam tu na myśli np. sprzeczności między elementami jakiejś serii - choć to też jest dość irytujące - ale sprzeczności z rzeczywistością, które są na tyle duże, że przekraczają prawa należne fantasy i science fiction. Owszem, w książkach sci-fi można powymyślać naprawdę wiele niezrozumiałych rzeczy, ale ludzie oddychający ciekłym tlenem u mnie nie przejdą, podobnie jak stary wrak łodzi podwodnej, który uparcie nie chce zatonąć, tylko dryfuje sobie gdzieś po powierzchni oceanu. Tak, trafiłam kiedyś na książkę z takimi cudeńkami.

Miękkie okładki
Wiem, dziwne, ale zdecydowanie wolę książki w twardej oprawie. Pewnie to dlatego, że mam niezbyt dobry zwyczaj miętoszenia w palcach okładki podczas czytania, a miękkie okładki bardzo szybko się przez to niszczą.

SER i DPPL
Już wyjaśniam te tajemnicze skróty: SER - Syndrom Eliminacji Rodziców, DPPL - Dziecię Pokrzywdzone Przez Los. Te dwie rzeczy bardzo często idą ze sobą w parze, zwłaszcza jeśli główny bohater ma naście lat. Jego rodzice zginęli w wypadku/zostali zamordowani/są podli i porzucili dziecko/zostali pożarci przez Wróżkę Zębuszkę/whatever, a będące głównym bohaterem Dziecię Pokrzywdzone Przez Los przez całą książkę tylko siedzi i rozpacza nad tą stratą, opowiada, jak to jest nieszczęśliwe, porzucone przez wszystkich i niekochane, ogólnie takie emo-biadolenie. A gdy już się nabiadoli po wsze czasy, przyłazi jakiś tró loff i jest happy end. Ble.

Niepokonani bohaterowie
Nie lubię, gdy w książkach jest albo jakiś schwarzcharakter, za którym główny bohater ugania się jak pies za samochodem i nie potrafi go nawet zadrasnąć, albo gdy sytuacja jest odwrotna - głównemu bohaterowi/grupie bohaterów się żadna krzywda nie dzieje, bo są tak wspaniali i niesamowici, że nic tylko paść na kolana i bić pokłony. Nie żebym lubiła, gdy ginie jakiś główny bohater, zwłaszcza jakiś sympatyczny, którego naprawdę idzie polubić, ale przydaje się, gdy od czasu do czasu komuś z tych dobrych stanie się coś poważniejszego niż skaleczony paluszek - wtedy książka wydaje się bardziej... nie wiem, realna? Wiarygodna?

Zamknięte zakończenia
Może i jestem dziwna, ale zdecydowanie wolę, gdy książka/seria książek posiada otwarte zakończenie (oczywiście to tyczy się tylko niektórych gatunków, bo w jakimś np. kryminale otwarte zakończenie bardzo by mi się nie spodobało). Jakoś tak mam, że jeśli w książce zakończenie jest konkretne, zamknięte, to niemal od razu po przeczytaniu książki zapominam, jak się skończyła i wymyślam własne, bo ile razy bym nie przeczytała tego zakończenia ponownie, za każdym razem wyleci mi z głowy. Otwarte zakończenia natomiast zapadają mi w pamięć i nie muszę do nich wracać.

No, to by było na tyle. Nie sądziłam, że jestem aż taką marudą xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:49, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Miv napisał:
Nadmierna ozdobność książki
Z jakiegoś powodu nadmiernie poozdabiane książki mnie odrzucają. Tak jakbym od razu z góry zakładała, że ta wypasiona oprawa graficzna ma zrekompensować kiepską powieść. Zauważyłam, że w szczególności wydawnictwo Fabryka Słów ma skłonności do takiego ozdabiania - wystarczy rzucić okiem na którąś z książek takiego na przykład Pilipiuka: tu jakiś obrazek, a tu się trochę brokatu walnie, jeszcze jakieś zawijaski, zakrętaski... Tak ozdobne książki zawsze zniechęcają mnie do czytania.

Serio? Very Happy Ja mam dokładnie odwrotnie, a jesteś już drogą osobą, która ostatnio mi mówiła, że woli takie okładki... To znaczy te proste są bardzo ładne zwykle i nie trzeba wszystkich kolorów tęczy, żeby coś dobrze wyglądało, ale mnie się właśnie bardzo podobają takie szczegółowo zaprojektowane, z jakąś ramką na przykład, wymyślną czcionką i jeszcze każdy tom w innym kolorze . I nawet wizerunki głównych bohaterów mi tak nie przeszkadzają, bo zwykle są spoko, nawet jak nie do końca pasują do moich wyobrażeń. Tego, co mam w głowie, i tak nie wyprą Very Happy. Pomijam tutaj książki starsze - mam na myśli wydawane na przykład trzydzieści lat temu. Mam jakiś sentyment do tych okładek, gdzie jest na przykład tylko tytuł i autor napisane, zero obrazków i jednolite tło. Jest w tym jakiś urok.

I druga sprawa to to, że tym postem mi przypomniałaś, co mnie... może nie wkurzyło, ale bardzo zastanowiło przy czytaniu serii "Strażnicy płomienia". Booo... te okładki nie mają kompletnie nic do treści Neutral. Na pierwszej są pokazane trzy postacie, które niby miały główne role, ale wcale nie były tymi najważniejszymi, bo narrator skupił się na osobie, której tam akurat nie ma. Do tego są pokazani w trakcie sceny, która... w ogóle nie miała miejsca Neutral. Na okładce drugiego tomu jest ktoś, kto może być głównym bohaterem, ale z niewiadomych powodów taszczy na plecach mandolę. Tak, już widzę wojownika, który lata sobie z mandolą na walkę. Tak bardzo praktyczne . A obok niego stoi inna osoba - niby podobna do jednej z głównych postaci... Tylko szkoda, że ta postać prawie się w tym tomie nie pojawiała, bo siedziała w domu, a do tego jest człowiekiem - a nie jakimś ogrem z wystającymi kłami. Pominę milczeniem fakt, że wcale nie było tam roznegliżowanej kobiety z łukiem, urocza blondynka, która stoi z tyłu, zniknęła w poprzedniej części z akcji, a do tego nikt tam nie walczył z bandą ożywionych szkieletów - mało tego... nawet nikt o nich słowem nie powiedział Very Happy. Do tej pory dobrnęłam jeszcze do trzeciego tomu, gdzie na okładce mamy pięknego, nieistniejącego nigdy rycerza w czarnej zbroi, który walczy ze smokiem... a smok to w książce dziecko i oberwał tylko raz. Z kuszy.

Potem, jak rozmawiałam o tym z tatą, stwierdził, że dawniej jak książka była fantasy, to się tym tak nie przejmowano i po prostu brano pierwszą lepszą grafikę - byle tylko była ładna i przedstawiała coś w pasującym stylu, czyli rycerze, smoki i inne takie. Ale to prowadzi do kolejnej rzeczy, która denerwuje mnie w książkach. Bo o ile ozdobne okładki są spoko, to denerwuje mnie, jak okładka zapowiada coś, czego w środku nie ma albo sugeruje, że treść jest świetna... a nie jest Neutral. Osobiście mam zwyczaj oceniać książkę po okładce, bo to w większości przypadków naprawdę działa... ale czasami wydawałoby się, że przeczytałeś zupełnie inną rzecz, niż sugerowały opisy z tyłu i cała grafika. I ja rozumiem, że muszę jakoś zareklamować to, co sprzedają, ale nieraz już mnie mdli od tych napisów typu: "czy bohaterom uda się pokonać czarny charakter?", "czy Jack przeżyje kolejną przygodę?" albo "czy miłość pozwoli im pokonać przeciwności losu?". Nie... Jack nie przeżyje. W kolejnym tomie gra jego dubler ;____;.

*** *** ***

I nie męcząc już tematu okładek, nie bardzo zrozumiałam, dlaczego lubisz otwarte zakończenia Very Happy. I dlaczego szybciej zapominasz te zamknięte... Mnie wszystkie zapadają w pamięć tak samo. Otwarte, bo mnie frustruje, że autor się nie wysilił na zamknięcie wszystkich wątków, a zamknięte, bo zwykle mi szkoda, że to już był koniec i że to nie wyszło tak, jak chciałam. Serio... nie pamiętam książki, która się zakończyła tak, że byłam z tego szczerze zadowolona :\. Zawsze ktoś musi umrzeć albo muszą wcisnąć jaką tajemnicę i złośliwie jej nie wytłumaczyć :<. O co nie powinnam się rzucać, bo sama to robię... Ale to i tak prowadzi do stwierdzenia, że w książkach denerwuje mnie to, że się kończą .

(Ach! Tak dawno nie napisałam długiego posta o głupotach :3.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miv
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 03 Gru 2011
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:36, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Szczerze mówiąc, sama nie bardzo rozumiem, dlaczego szybko zapominam zamknięte zakończenia xD Po prostu tak mam i nic nie potrafię z tym zrobić, zakończenia jakoś zawsze wylatują mi z głowy. A otwarte lubię bo je pamiętam, poza tym lubię wymyślać sobie dalszy ciąg wydarzeń.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:40, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Akurat wymyślanie dalszego ciągu zdarzeń doskonale rozumiem Very Happy. Sama to zwykle robię, nawet jak mi pasuje to, co zakończyło akcję. Chociaż w sumie coś w tym jest, jak tak teraz myślę. Wtedy możesz jeszcze marzyć, że wszystko potoczyło się tak, jakbyśmy chcieli.
Tylko jak sobie teraz próbuję przypomnieć, to mało pamiętam serii i książek z takim stricte otwartym zakończeniem - jakie jest na przykład w "Lalce". Może seria Dziedzictwo - ale to tak połowicznie. No i jeszcze Lewiatan.

A! Tylko by trzeba rozgraniczyć otwarte zakończenie i normalne, gdzie autor po prostu nie mówi, co się stało później z bohaterami... I akurat tego drugiego trochę nie lubię, bo tak się nieraz do nich człowiek przywiązuje i chciałby wiedzieć, co się potem działo u nich :3.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Sob 15:42, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miv
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 03 Gru 2011
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:02, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Tym sposobem przekonałaś mnie do przeczytania Lewiatana, który już od trzech miesięcy stoi na półce i czeka na swoją kolej Very Happy "Normalne" zakończenie... Wiem, co masz na myśli, ale ja takie zakończenia zaliczam akurat do zamkniętych - dana historia się skończyła, a bohaterowie żyją sobie dalej, tyle że to nikogo specjalnie nie obchodzi. Takich zakończeń nie lubię, ale głównie dlatego, że po prostu nie cierpię, gdy akcja się najzwyczajniej na świecie kończy i następuje powrót do normalności.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:25, 13 Wrz 2014    Temat postu:

I teraz się nad tym Lewiatanem będę zastanawiać Very Happy. Bo może to dla mnie było zakończenie "trochę otwarte", a Ty je uznasz za właśnie zamknięte . Powiesz mi, jak już skończysz :3. (I mam tutaj na myśli trylogię całą, a nie tylko pierwszy tom, który akurat jest najlepszy i kończy się dość konkretnie. No ale ich akcja jest ściśle połączona, więc i tak trzeba przebrnąć przez resztę.)

W ogóle mam wrażenie, że co chwilę mówię o Lewiatanie dzisiaj, ale po prostu potrzebuję różnych porównań książkowych i szukam wzrokiem po półkach, co pamiętam z tego, co przeczytałam. A że Lewiatan leży mi prawie przed oczami, to sam się zawsze nasuwa . No ale mniejsza z tym, naprawdę polecam przeczytać :3.

*** *** ***
No i właśnie wiem, że większości osób nie ciekawi, co się potem działo z ludźmi, ale ja lubię mieć wszystko bardzo dokładnie opowiedziane i po prostu jak przez pięć tomów na przykład "żyłam życiem bohatera" i nagle po prostu mam końcową scenę i fin, to trochę smutno Sad.
Natomiast z zakończeń otwartych, to jeszcze Tunele - jako seria. Niby się wydaje, że wszystko jasne, ale jak się dobrnie do ostatniej strony, to już można się tylko domyślać, co było dalej. Więc jak nie czytałaś, to polecam :3.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
matik
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 14 Paź 2013
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:07, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Dziwne, że wcześniej nie zauważyłem tego tematu...
Czego nie lubię w książkach?

1. Nie lubię, gdy giną główni bohaterowie, albo, gdy książka kończy się źle.
2. Uważam, że nie można wpadać w schematy, które się samemu tworzy. Tutaj mogę podać nawet przykłady:
a) Riordan - "Kroniki rodu Kane", "Olimpijscy Herosi", "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy" - Nie żebym nie lubił tych książek, bo są jednymi z moich ulubionych, ale w każdej jest praktycznie ta sama akcja, tylko inni bohaterowie i sytuacje:
Bardzo potężna istota się budzi! Nikt nigdy jej nie pokonał, bo to niemożliwe. Ci, którzy mogli się z nią równać zginęli, albo stracili moc. Jednakże w końcu, po niezbyt wielu przygotowaniach, gdy wrogowie mają stukrotną przewagę dobro zwycięża!
To trochę irytujące.
b) "Młody Samuraj" - to też jedna z lepszych książek, ale ma również jeden schemat:
Nastąpiła wymiana ciosów. Nasz bohater przeszedł szkolenie i jest jednym z lepszych wojowników. Ale nie ma szans, bo przeciw niemu stoi równy mu wojownik. W końcu skoro jest dobrym wojownikiem i stoi po stronie sprawiedliwości, to znaczy, ze zawsze musi przegrywać!
I tak było praktycznie zawsze (znaczy się przez pięć części, które przeczytałem).
3.Nie przepadam, za słabymi bohaterami, którzy ciągle się nad sobą użalają i nie mają poczucia własnej wartości. Nie chodzi mi o skromność, bo do niej nie mam absolutnie nic. Zdecydowanie wolę bohaterów, które wiele osób uznałoby za wyidealizowanych.
4. Nie lubię książek w grubej oprawie. Właściwie nie wiem czemu. Trochę źle się je czyta.
5. To samo, jeśli chodzi o wielkie litery i kolorowe obrazki wewnątrz. Nie mam nic do piktogramów, czy run, hieroglifów i czego tam jeszcze, ale nie lubię, gdy książka jest zagracana wielkimi na stronę portretami.
6. To samo tyczy się okładki. Zwykła jednokolorowa, z tytułem i autorem, ewentualnie symbolem, albo pogrążony w półmroku krajobraz (np. "Zwiadowcy").
7. To o czym ktoś już wspominał, co na szczęście mnie nie spotkało (może oprócz "Młodego Samuraja"). Czyli dwie części zrobione na jeden sposób, pozostałe pięć na inny.
8. Iiiii... To na pewno będzie uznane za dziwne, ale nie lubię książek pisanych językiem współczesnym, albo młodzieżowym (nie rozumiem go, mimo, że niestety należę do grupy, która powinna się nim posługiwać).
9. Tak samo jeśli chodzi o przekleństwa (których zresztą nienawidzę również i normalnie). Może być ewentualnie coś typu h...l...a, w końcu to choroba, ale już na k, obojętnie, która wersja jest u mnie nie do przyjęcia. Tu mogę podać przykład "Harrego Pottera", którego tak czy siak nie lubię, ale to przekleństwo (jedno), przekreśliło go w moich oczach na zawsze.
To chyba tyle, chociaż jakbym miał się jeszcze trochę zastanowić, to coś jeszcze na pewno bym dodał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:30, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Ach! SER i DPPL też są rzeczami, które mnie irytują, a jak ładnie je nazwałaś, Miv . Choć w sumie wiem, że bez SERa (Very Happy) Ciężko czasem cokolwiek pisać, jak chcesz uczynić nastolatka bohaterem Very Happy. No bo trudno oczekiwać, że dziecię pójdzie w świat z błogosławieństwem rodzicieli... i chyba dlatego (po części) tak lubiłam Felixa, Neta i Nikę Very Happy. Tam nikt nikogo nie mordował, a przygody i tak mieli, w dodatku własnie pokazywanie takich problemów z rodzicami Very Happy. Ale DPPL jak najbardziej ;-;. W ogóle ciężko mi czytać, jak połowa książki to nieradzenie sobie ze swoimi problemami natury psychicznej Very Happy.

Cytat:
nieraz już mnie mdli od tych napisów typu: "czy bohaterom uda się pokonać czarny charakter?", "czy Jack przeżyje kolejną przygodę?" albo "czy miłość pozwoli im pokonać przeciwności losu?". Nie... Jack nie przeżyje. W kolejnym tomie gra jego dubler ;____;.

I tu też 100% agreed ;-;. Ilekroć się napatoczyłam na takie coś, tylekroć miałam ochotę rzucić książką o ścianę Neutral.

A tak od siebie... własnie mam rozkminę: "która książka ostatnio mnie najbardziej irytowała. Aaaa... no tak. Co takiego było w Dziewiątym Magu? :3". Więęęc... Nie znoszę, gdy na wstępie ktoś od razu przedstawia nam postać. Część jej historii naprawdę jest mi zbędna w pierwszym rozdziale. (No dobra, tam nie było rozdziałów.) Zwłaszcza, jak nie jest to obiektywne... zwracam honory Lady. Kiedyś z nią dyskutowałam i się nie zgadzałam, gdy to mówiła, ale teraz... Strasznie mnie irytowało, jak autorka starała się krzyczeć "Ten jest dobry!", "Ten zły!", "O, a ten to żmija przebiegła, pamiętaj!". Zwłaszcza widoczne to było przy Efremie Neutral. Niedosłownie cytując: "Wszyscy lubili oglądać potyczki słowne z Efremem, bo ten nigdy ich nie wygrywał, a jego osoby nikt nie lubił, bo był kapusiem i konfidentem". Ekhem, ekhem... Sorry, zupełnie do mnie to nie przemawia Neutral.

Druga sprawa. Gdy wszystko jest źle lub dobrze Neutral. Natłok tego bądź tego strasznie mnie zniechęca :\. Scenariusze "wszystko się wali" czy "każdy jest szczęśliwy" są okropne ;-;. I tak cholernie wykorzystane postacie... brr.

Inna rzecz to czarne charaktery. Bo często są wykreowane... biednie :\. Ich jedyną motywacją jest bycie tym złym ;__;. Weźmy takie Kroniki Rodu Kane, Pas Deltory, Kroniki Wardstone i wiele, wiele innych. Tam antagoniści robią, co robią, bo chcą panować nad światem ;__;. To takie zupełnie nie dla mnie... w sumie Gobelin aż tak bardzo się nie różnił, ale Astaroth był na tyle ciekawą i świetnie wykreowaną i pokazaną postacią, że nikogo to nie obchodzi . Jakoś bardziej mi się podobają, jak zamiast tego "dobrego" i "złego" są po prostu dwie strony, których cel jest jakby sprzeczny i muszą się skonfrontować. Albo gdy mają po prostu dobrą motywację, a nie chciwość czy żądzę władzy.

I podpisuję się pod postem matika, różne wydania tej samej serii są beznadziejne ;__;. Już to miałam przy Artemisie, gdzie ostatnia część pasuje do reszty jak skrzydła do świni, tak też jest przy Kole Czasu, gdzie 11. części w nowym wydaniu ani widu, ani słychu.

Inna sprawa. Nie mam nic przeciwko magii w książkach, ale magia bez żadnych ograniczeń... to także nie moja bajka Neutral. Sorry... zazwyczaj piszą, że śmierci magia nie może pokonać ;___;. Ale wszystko inne już tak, hmm? Choć w Dziewiątym Magu nawet to przestali stosować, dranie jedne ;-;. Marcus potrójny czy poczwórny Jezus (zgubiłam trochę rachubę) to ucieleśnienie mych koszmarów. Tam ludzie są niewidzialni, zmieniają się w zwierzęta, lewitują... i pierdyliard innych rzeczy. Jak masz magię, możesz wszystko, taki wniosek. A że przy okazji postacie są nieostrożnymi idiotami to inna kwestia. Ale w Dziewiątym Magu nie ma nic w miarę rzeczywistego i realnego w zachowaniach występujących tam osób, więc czego ja się spodziewam.

Ale i tak dodam, że dawanie takich naturalnych ograniczników czy innych, hmm... trudno mi to określić... O, jak w Eragonie smoki były, kuźwa, wszechpotężne, choć nie umiały tego kontrolować, i najmądrzejsze, takie oświecone istoty ;-;. W sumie z elfami było podobnie też :\. Takie kategoryzowanie, można powiedzieć... Moja ukochana A.R.Reystone sobie stwierdziła, że elfy i smoki nie umieją kłamać i próbuj to przeskoczyć ;__;. Albo że ten gatunek jest przewrotny... znów, takie szufladkowanie. Bida z nędzą :\.

I tak jeszcze nawiążę do posta matika... akurat co do przekleństw, to trochę inaczej uważam, choć jestem osobą, która nie używa wulgaryzmów (a przynajmniej przekleństw, bo cholerami zdarza mi się sypać), to to w sumie zależy od realiów i stylu autora. Na przykład w takim Wiedźminie nijak mi to ciągłe klęcie nie przeszkadzało, bo to idealnie się wpasowuje w klimat książki. Jak to kiedyś określiła moja ciocia, świat Wiedźmina jest "brudny", zarówno dosłownie, jak i w przenośni, i szczerze powiem, że bez tego książka by trochę straciła przez swego rodzaju niekonsekwencję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
matik
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 14 Paź 2013
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:17, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Tak mi się przypomniało po przeczytaniu powyższej wiadomości:

10. Właśnie to charakteryzowanie całej rasy. Niekiedy tworzone są istoty, których każdy przedstawiciel jest taki sam. Ja rozumiem, jeżeli chodziłoby o skłonności. Każdy kraj ma swoje cechy wspólne, które tworzą kulturę. W końcu nie każdy Anglik musi być flegmatyczny i nie każdy Niemiec Hitlerem.
11. Nie lubię też książek o wielu częściach, ale cienkich. Raz, że to kosztuje więcej, a dwa gorzej się czyta. Zresztą nie można przesadzać też w drugą stronę.
12. Nie przepadam się też, za przeniesionymi do książki krajami i kulturami. Nie przeszkadza mi coś takiego jak nazwany ciekawie kraj, który zawiera w sobie trochę kultury polskiej, trochę japońskiej i trochę aborygeńskiej, ale już Japonia przeniesiona do książki w nazwie Nichon - Ja, z sumimasen zmienionym na s'mimasen tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:28, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Strasznie mnie bawi ten temat Very Happy. Czytam tak i czytam... i się zastanawiam, czy istnieje w ogóle książka, do której można się nie przyczepić... pewnie jest taka. Ale to seria i jeden tom wydali inaczej niż resztę - jest o 3,2 milimetra niższy od pozostałych - więc... ehm... sorry :3. Może innym razem się uda. Następny, proszę!
Sama jestem raczej zrzędliwa, ale mam swoich faworytów wśród książek i w niektórych seriach prawie zakazuję sobie szukać niedociągnięć. Ale im dłużej piszę tutaj posty, tym bardziej cisną mi się pod palcem różne stwierdzenia i jakoś tak wychodzi, że byłam w stanie objechać nawet Lewiatana, w którym się zakochałam kiedyś całym sercem i duszą (latające meduzy rządzą :3). To samo dotyczy też Artemisa, bo to wydawali na tyle sposobów, że każdy egzemplarz mam inny. Albo są inaczej ułożone napisy - autor u góry, tytuł u dołu, a potem odwrotnie. Albo są jakieś znaczki w złym miejscu wydrukowane. I papier jest chyba czasem inny. Ale trudno!
Ogólnie chodziło o to, że nawet jak człowiek jest z natury całkiem tolerancyjny i spokojny, to i tak z niego w tym temacie wyjdzie taka przepotworna zrzęda i czepialski stwór z taki haczykami zamiast łapek :3.

Meduza napisał:
Zwłaszcza, jak nie jest to obiektywne... zwracam honory Lady. Kiedyś z nią dyskutowałam i się nie zgadzałam, gdy to mówiła, ale teraz...

A to jakaś nowość, że ja mam zawsze rację? Cool
A tak serio, to chyba nie wspomniałam o tym tutaj nigdy wcześniej, bo jakoś wyleciało mi z głowy, ale to naprawdę jest jedna z tych rzeczy, których szczerze nie znoszę :\. To dotyczy nie tylko tego, czy bohater jest zły, czy dobry. Chodzi też o osoby, które są stworzone, żeby być "tymi fajnymi" chociażby. Rozumiem, że tego się nie da czasem uniknąć... sama też wychodzę trochę na hipokrytkę, bo nieraz o takich piszę. A do tego jest jeszcze taka kwestia jak to, że w normalnych życiu też bywają ludzie typowo "źli", "mili", "zabawni". Ale przeciętny człowiek ma mieszany charakter i nasza opinia się kreuje w czasie, kiedy poznajemy tę osobę. Lubię, kiedy w książkach bohaterowie są wprowadzani właśnie w taki nienarzucający się sposób... Po prostu robią różne rzeczy i na podstawie ich reakcji możemy stwierdzić, czy to jest ktoś, kogo lubimy.
To był jeden z powodów, dla których straciłam trochę sympatii do Halta. Nie chodziło o to, że przez lady Pauline stał się inny ani o to, że nie podobało mi się to jego wywyższanie Willa ponad cały świat. Po prostu w pewnym momencie zaczęło mnie drażnić, że Flanagan uznał, że Halt to taka postać "do lubienia" i robił wszystko, żeby podtrzymać jego fajność w oczach czytelników. Tylko dla mnie zrobiło się jej za dużo, bo: ...

Bo kolejną rzeczą, jaka mi się przypomniała, jest przewidywalność. Głównie w przypadku bohaterów. A im dłużej trwali Zwiadowcy, tym łatwiej było zgadnąć, jak będzie przebiegać rozmowa z Haltem i co odpowie. Inny przykład? Eee... Akurat "Strażników płomienia" jakoś szczególnie nie lubię, ale akurat tutaj postacie mają czasami jakieś odpały i nagle robią coś, czego się człowiek nie spodziewał. (Co nie zmienia faktu, że jak jeszcze raz zobaczę zdanie: "z jej/jego ust wyszły szorstkie sylaby, które można tylko usłyszeń i zapomnieć"... to chyba dostanę nerwicy lub zwymiotuję jak Walter po zadźganiu nożem wartownika .) Dobra, nie... pomyślałam nad tym trochę i jednak autor jedzie po schematach Very Happy. Wprawdzie postacie mają czasami zaskakujące pomysły, ale jeśli chodzi na przykład o ich teksty, to prawie zawsze można zgadnąć, co zaraz powiedzą. Karl: "zamknij się". Andy-Andy: "o co chodzi, bohaterze?". A Walter zawsze ma uśmiech: "wszystko jest w porządku ze wszechświatem, w którym jest Walter Slovotsky". Aż mnie zemdliło Neutral. Czasami można zrobić w dialogach "kopiuj-wklej". I nie mówię już tylko o tych "Strażnikach..." tylko ogólnie o sporej ilości książek, gdzie rozmowa osoby A z osoba B jest aż do bólu przewidywalna.

I ostatnia rzecz, która mi się przypomniała to coś, o czym już wspomniałam ostatnio przy jakiejś innej okazji. Chyba nawet dwa razy. (Na 100% po przeczytaniu "Kronik Imaginarium Geographica".) Ale jako że nie sądzę, aby każdy śledził wnikliwie moje wszystkie wpisy na forum... no to napiszę o tym jeszcze raz :3.
A jest to: potężny człowiek, który ma wielką moc, ale jej nie ujawnia, bo po co? Co z tego, że mógłby w bardzo łatwy sposób ogarnąć "tych złych". Zabić ich jednym ruchem... Nie! On siedzi na tyłku w jakiejś wieży, nie rusza się... bo? Pewnie dlatego, że nie ma o nim mowy w przepowiedniach :3. Alles klar! To jest pierwsza sprawa, a druga: osoba, która coś wie, ale tego nie mówi, mimo że ta informacja zmieniłaby wszystko. Ale co jakąś uberpotężną istotę obchodzi los garstki (wypowiedz to pogardliwe: ) ludzi? Nic! Więc zachowa swoją głęboką jak studnia wiedzę dla siebie. Czemu? (Wyobraź sobie głos Gonciarza: ) Bo może! I jemu i tak nic złego się nie stanie.

*** *** *** ***

A teraz się odwołam do paru rzeczy z postów powyżej:

Po pierwsze muszę się zgodzić z punktem piątym u matika. Przynajmniej połowicznie. Osobiście lubię obrazki w książkach, tylko muszą być ładne albo chociaż oryginalne i starannie wykonane - o co akurat we współczesnych książkach jest w sumie łatwo. Ale zawsze mnie drażniły takie rzeczy jak na przykład list napisany na narysowanej kartce. Albo rysunek kamienia z runami do przeczytania. I jakieś szyfry (weź potem kartkuj na sam koniec do klucza, żeby odcyfrować te bazgroły... i się dowiedzieć, że Conn chce biszkopty ;______;). To słowo przypomniało mi o książce "Pogromcy szyfrów", która była idealnym tego przykładem... Nagle rysunek na całą stronę, którzy przedstawia notatki jakiejś dziewczyny, które robiła, żeby łatwiej zebrać myśli do rozwiązania zagadki. Brzydkie to, nieestetyczne i do niczego mi niepotrzebne. Wolę normalny tekst :3.

A w kwestii przekleństw zgadzam się bardziej z Meduzą. Takiej cholery nawet bym nie nazwała wulgaryzmem za bardzo. I nie dlatego, że to choroba. Może nie jest to specjalnie grzeczne, no ale jednak nie należy jej wrzucać do jednego worka z takimi różnymi na k... ch... i p... Very Happy. Sama też nie jestem fanką wulgaryzmów w książkach (ani w życiu), ale nie jestem też przeciwna. Jeśli nie są wciśnięte po to, by było bardziej wyzywająco czy kontrowersyjnie, to wszystko spoko. A same z siebie właśnie nadają realizmu :3.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Sob 21:51, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alyss9
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 01 Wrz 2014
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:57, 17 Paź 2014    Temat postu:

1.Strasznie mała czcionka.
2.Większość książek o problemach nastolatków.
3. Gdy giną bohaterowie, do których się przywiązałam.
A, i jeszcze mi się przypomniało :
4. Gdy jest jakaś seria i w kolejnych częściach przypominają, co się zdarzyło w poprzednich .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alyss9 dnia Pią 11:18, 05 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl / Książki ogólnie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin