Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

8. Wiedźma
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:21, 14 Lis 2010    Temat postu:

Nikt jej nie odpowiedział. Nagle słychać było tętent kopyt. Zza zakrętu wybiegł koń. Do siodła przyczepiony był kawałałek papieru. Actia odwiązała go i przeczytała na głos treść. Cochise z zaciekawieniem słuchała zawartości listu. Kiedy usłyszała swoje imię i słowo "zakładniczka" mimowolnie wykrzywiła twarz. Ona? Zakładniczką? Nie. To nie tak miało wyglądać. A co jak ta wiedźma zrobi sobie z niej obiad albo coś gorszego? Nie ma mowy. Po usłyszeniu słowa "walka" jeszcze bardziej ją zatkało. Przecież ona nie ma żadnych szans z zawodowym mordercą. Nie chciała jeszcze umierać. Ale jeśli drużyna tak zdecyduje to jedna mała Cochise nie ma nic do powiedzenia. Ciekawe jak będzie z niej danie- rosół,a może pieczeń? Na samą myśl ją wzdrygnęło. Brolga szarpnął łbem i dziewczyna dalej słuchała listu. Usłyszała coś o zabraniu konia,który przywiózł list. Pomyślała o Serafielu. Złapała za wodzę w momencie w którym Aragorn wyciągnął rękę aby zrobić to samo. Dziewczyna była szybsza. Szarpnęła i koń znalazł się obok niej. Na twarzy rycerza pojawił się grymas. Widocznie miał wobec klaczy jakieś plany. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na to, że zabrała bojowego rumaka. Wszyscy byli skupieni i zamyśleni.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cochise dnia Nie 0:23, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
killerafi95
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:09, 14 Lis 2010    Temat postu:

Po odczytaniu przez Actię listu Orin powiedział.
- Hola, zwolnijmy. Jakaś obca osoba dyktuje nam warunki, a na dodatek uprzykrza nam życie. Jeżeli ja bym stanął do pojedynku prawdopodobnie zdążyłbym wypuścić kilka strzał, a ona by je zmiotła jak wykałaczki swoją plugawą magią. Widzicie sens tego. Do pojedynku powinien stanąć najpotężniejszy mag lub magiczka z nas. Takowy lub takowa miałaby szansę ją zabić. Do pojedynku na pewno nie powinien stanąć goniec. Rycerz już bardziej, bo rycerze mają tam swoje sposoby na walkę z magią…..
Chyba żeby zakląć strzały tak żeby nie dało się ich zatrzymać a samego strzelającego otoczyć potężnymi czarami ochronnymi to mogłoby się udać. To jaką podejmujemy decyzję? Mamy niewiele czasu.

Wszyscy milczeli przez chwilę po czym odezwał/ała się .............


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez killerafi95 dnia Nie 1:09, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pawel2952
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:18, 14 Lis 2010    Temat postu:

Aragorn czuł się lepiej po specyfiku Orina. Ból ustał, a według zapewnień rana miała się goić w bardzo szybkim tępie. Wielokrotnie widział co moźe zdziałać magia, dlatego wcale w to nie wątpił. Wtedy też do drużyny podbiegł koń z wiadomością. Było to dziwne zdarzenie, jednak ostatnio takie sytuacje zdarzały im się zbyt często jak na przypadek. Ktoś czytał treść listu na głos. Były to rządania.
-Hmm... Śmiałe stawia warunki... jak na kogoś kto nawet nie zechciał się pokazać ani też przedstawić.- Myślał rycerz a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Jednak sprawy tej nie można było zignorować. Puma i niedźwiedź musiały być jej "wysłannikami.
- Kto wie jakie karty chowa jeszcze w rękawie- Stwierdził. Actia zakończyłą czytać list. Jednym z warunków miał być też zakładnik a dokładnie jakaś dziewczyna o imieniu Cochise. Aragorn przemyślał fakty. Jeżeli ta dziewczyna zostanie zakładniczką najpewniej zginie.
-Ja.. Ja pójdę jako zakładnik zamiast niej. Nie powinno to robić róznicy dla autora tego listu. Zaś my nie powinniśmy narażać tej młodej dziewczyny, a tym bardziej jeżeli jest nowa w drużynie.- Powiedział Aragorn. Zamierzał poczekać na decyzję grupy. Jego wzrok przykuł wierzchowiec. Z listu wynikało też, że koń jest prezentem dla jednego z nich. Argorn z zaciekawieniem lekko zbliżył się do konia aby mu się przyjrzeć. Koń ten był dobrze zbudowany i z pewnością nie należał do "przeciętnych", jednakże jego rumak był niezastąpiony w warunakch bojowych co dla rycerza stanowi czasem o jego życiu czy śmierci. Gdy postanowił bliżej przyjrzeć się temu dziwnemu wierzchowcu, jakaś kobieta chwyciła za wodze i przyciągnęła konia do siebie. Aragorn nie rozpoznawał jeszcze wszystkich. Był ranny, nie miał okazji by poznać każdego z nowo przybyłych. Nie znał jej, więc ciężko mu było cokolwiek pomyśleć o tym geście. Wyciągnął jednak rękę w jej stronę
-Jestem Aragorn.. nie widać tego po moim stroju, jednak jestem rycerzem... Powiedział śmiejąc się ze swojego ubioru. Wtedy też uderzyła w niego pewna myśl. Zapomniał!
-Na Odyna! Zapomniałem!- Zerwał się w siodle. Jego koń nerwowo zaczął zataczać łuki. Rycerz też wydawał się niezdecydowany. Wiedział, że musi szybko jechać ale z drugiej strony nie mógł odjechać bez słowa.
-Statek... okręt... na wybrzeżu... Skandian... Pilnować... Zabrać... Płynąć...Wykrztusił parę słów. . Nie wiedział od czego zacząć. Było zbyt wiele do powiedzenia. Pokazał palcem na wschodnie wybrzeże wyspy Zawrócił konia i pognał galopem po brukowanej kostce zamku. Chodziło o okręt na którym dopłyneli do Seacliff. Była to wielka skandyjska łódź. Wraz z poległym już Evralem zabrali ją od Skandian którzy pojmali ich w niewolę. Z tym okrętem wiąże się wiele wspomnień. Nie mógł go tak poprostu zostawić.. Nie teraz.. Nie jutro..Nie po śmierci Evrala.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pawel2952 dnia Nie 1:25, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefra
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:59, 14 Lis 2010    Temat postu:

Kiedy Actia czytała list, Arnara myślami była zupełnie gdzie indziej. Od czasu, gdy puma odeszła, dziewczyna niejednokrotnie wzywała Nele. Ta nie odpowiadała.
Z zamyśleń wyrwał ją nowy dotychczas, donośny głos Orina.
-Jednak niektórzy z gońców są bardzo dobrzy, jeśli chodzi o walkę z magami. No, nieważne. W sumie to dlaczego mielibyśmy z nią walczyć, jeszcze oddając jednego z nas jako zakładnika? Niech sama przyjdzie. Ja się jej słuchać nie będę. Zdaje się, że tymi swoimi pogróżkami zdoła nas wystraszyć...
Awidząc Aragorna, który nagle gdzieś pojechał, Arnara skorzystała z okazji i pogalopowała w przeciwną stronę; ku lasowi.
Gdy wjechała między drzewa, spróbowała nawiązać kontakt z panterą. Teraz się udało.
Nic mi nie jest, powiedziała pantera, Ale myślę, że się ucieszysz. Chodź.
Dziewczyna była lekko zdziwiona, ale poszła odnaleźć Nele. Audaxowi kazała czekać, aż wróci. Po chwili zobaczyła czarny kształt wyłaniający się zza drzew. Arnarę zaskoczyła jedak jedna rzecz; pantera miała nieco większy brzuch niż ostatnio.
Czyżby zgrubła? Nie... Ona jest w ciąży!, na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Jednak... Jeżeli naprawdę tak jest, zwierzę nie może przecież jechać z nią. Teraz w głowie Arnary pojawiła się myśl, której od tam długiego czasu się wystrzegała; muszą się rozstać. Nele najwyraźniej też to zrozumiała, ponieważ patrzyła na towarzyszkę smutnym wzrokiem.
Będę cię odwiedzać, zapewniła Arnara, Powodzenia
Dziękuję... Będę tęsknić.
Dziewczyna i kot patrzyły na siebie jeszcze bardzo długo. Kiedy Nele odchodziła, usta Arnary wypowiedziały niesłyszalne dla nikogo słowa: "Ja też". Uświadomiła sobie, że właśnie straciła zwierzę, które tak wiele dla niej znaczyło. Po jej policzku spłynęła łza, a w ślad za nią podążyło ich więcej. stała tam jednak, bez określonego wyrazu twarzy. Lecz kiedy łzy znikły, usta Arnary wykrzywiły się w lekkim uśmiechu; pięknym uśmiechu, który pojawia się tylko wtedy, kiedy cieszy się ze szczęścia przyjaciół. Wróciła do Audaxa, poklepała go czule po szyi i wróciła do towarzyszy. Uświadomiła sobie, że wciąż czuje na policzku smugę.
Tak, ona też musiała znaleźć rodzinę; zdała sobie sprawę, że ma ją już od dłuższego czasu. Po co poświęcała się dla tych wszystkich jeszcze niedawno obcych jej ludzi?
Uśmiechnęła się. Ma jeszcze kilka spraw do załatwienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 7:59, 14 Lis 2010    Temat postu:

Nick, słysząc, że w liście nie ma jego imienia, odetchnął. Potem wysłuchał Orina. Mag, po dłuższym namyśle, ściągnął plecak z pleców. I tak zaczynał mu ciążyć. Powiedział:
- Jeśli jednak ktoś ma zamiar iść, mam dla niego parę mikstur. A więc: z trzy mikstury uzdrawiające, dwa eliksiry wybuchające po zniszczeniu fiolki, mikstura energii, no i chyba najbardziej przydatna w tej chwili: odporności na magię. Nie zapewnia stuprocentowej ochrony, ale lepsze to niż nic. Jeśli jednak nikt nie idzie, to rozdam mikstury każdemu tu obecnemu członkowi drużyny, po jednej każdego rodzaju. Tu obecnemu, bo nie chce mi się chodzić za Aragornem i Arnarą. Wiem, że to nie jest wielka ochrona, ale jeślibyśmy byli w naprawdę wielkiej desperacji, to ktoś, kto dobrze się skrada, mógłby kilkunastoma rzutami zawalić tą grotę. Bo to zapewne grota wapienna, więc krucha. No, oczywiście chodzi mi o grotę czarnoksiężniczki.
Zaczerpnął tchu. Nigdy nie mówił tak długo, przynajmniej w tej drużynie. No, teraz czekał na ich odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rexus Maximus dnia Nie 8:00, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:58, 14 Lis 2010    Temat postu:

Wreszcie głos zabrał jakiś mężczyzna. Cochise słuchała ze skupieniem.
-Masz rację. Walczyć z nią powinien jakiś mag. Wydaje mi się, że żaden z rycerzy nie będzie chciał z nią walczyć. Mają przecież swoje zasady dotyczące kobiet. - spojrzała na nieznajomego. Głos zabrał ktoś inny. Po czym przedstawił się dziewczynie. -Nie musisz się przedstawiać,znam twe imię rycerzu. Na imię mi Cochise- rzekła i podała mu rękę. - Jeśli mogę mieć jakieś zdanie to się nie zgadzam, żeby ktokolwiek poszedł na zakładnika chcąc zastąpić mnie. A zwłaszcza nie Ty Aragornie. Jesteś potrzebny drużynie. I komuś na pewno na Tobie zależy. A na mnie nikomu. Nie mam nawet rodziny. Ja pójdę. Nikt nie ma mnie zastępować. Doskonale sobie poradzę. W końcu ja też jestem magiem. I wydaje mi się, że ona ma w tym jakiś cel, że chce akurat mnie na zakładnika. Ruffian doskonale wie co robi.- kiedy Nick chciał dać jej kilka eliksirów nie przyjęła ich.- Nie potrzebuję ich. I tak mam swoje własne. Najpierw musimy ustalić czy mam iść do niej jako zakładniczka czy nie?- spojrzała na wszystkich obecnych. Zauważyła brak obecności Arnary i Aragorna. Serafiel też jeszcze nie dotarł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cochise dnia Nie 12:01, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:55, 14 Lis 2010    Temat postu:

Gdy Actia odczytywała list coś go tknęło. Jeszcze niedawno usłyszał głos tej wiedźmy w głowie. W pierwszej chwili zbagatelizował sprawę, uznał, że coś mu się przesłyszało. Mimo, iż wyczuł przepływ energii podczas tych słów. Teraz, przy odczycie listu, przypomniały mu się te słowa. "Ktoś zginie". Spojrzał na Cochise. Młoda, piękna dziewczyna. Jeszcze całe życie przed nią. MA szansę na założenie rodziny. Nie to co on. A gdyby tak...
- Jeśli to kogoś interesuje - wtrącił gdy Cochise skończyła mówić - To Cochise nie musi iść. Nie żebym wyszedł na narzucającego się i na siłę pomagającego ale wybacz Cochise, uważam, że źle mówisz. Przed tobą jeszcze wiele lat pięknego życia. W przeciwieństwie do mnie. Poza tym dopiero co do drużyny się zapisałem, jestem z tych najmniej ważnych. Dlatego wnioskuję aby Cochise jako bardziej przydatna, ze względu na umiejętności, została a poszedł ja. Po mnie nikt płakać nie będzie. - skończył. Teraz pozostało mu posłuchać krytyki i zostać wyzwanym...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:09, 14 Lis 2010    Temat postu:

Actia patrzyła na list. Był dziwny. Tak jakby osoba, która go napisała była na wygranej pozycji. A z tego, co Actia wiedziała, to drużyna miała przewagę. Wiadomo, że wroga lekceważyć się nie powinno, jednakże warunki postawione w liście były co najmniej dziwne.
- A może ja pójdę, co? - zapytała Actia, patrząc na członków drużyny. - A może ktoś inny? Hej, a może się pokłóćmy o to kto ma iść jako zakładnik! To bezsensu. Nawet nie wiemy, gdzie ten ktoś ma się stawić. Dlatego uważam, że nikt nie powinien iść... gdzieś. Ruszamy za smugą, chcemy odebrać kolejny Fragment Posągu. Będziemy razem, niby jak ma odebrać Cochise? Na początku musiałaby pokonać innych. Tak czy inaczej dojdzie do walki. Co do pojedynku... Chyba ktoś będzie musiał walczyć i to jedna z tych osób, których imiona były podane w liście. Niestety. No cóż, kto ma największe szanse? No i co my w ogóle wiemy o tej Ruffian?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arya
Podrzucacz królików


Dołączył: 12 Wrz 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:43, 14 Lis 2010    Temat postu:

Iliane z ciekawością przysłuchiwała się, kiedy Actia odczytywała list. Nie podobało jej się, że jego autorka podaje warunki. Chociaż skoro Iliane nie była wymieniona w liście, cała sprawa jakby jej nie dotyczyła. Dziewczyna szybko odsunęła od siebie te myśli. W końcu teraz należała do Drużyny. Cały czas nie mogła do tego przywyknąć, była raczej indywidualistką.
Co do Ruffian, sądziła, że do walki z nią powinien stanąć mag, a przynajmniej osoba magią władająca. Magia przeciw magii to chyba najlepsze wyjście. Jednak nie jej było o tym decydować.
Pożyjemy, zobaczymy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mihex
Podpalacz mostów


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:51, 14 Lis 2010    Temat postu:

Urius słuchał w ciszy treści listu, przypomniał sobie wtedy to jedno zdanie "jedno z was zginie". Zebrała w nim złość, nie mógł pojąć co ta wiedźma od nich chce. Po słowach Acti odpowiedział na głos
- Jakim prawem ona chce wyzwać kogoś z nas na honorowy pojedynek, najpierw atakując nas wykorzystując demony, a następnie każe jednemu z nas oddać się do niewoli i stawia warunki kto ma walczyć...- Powiedział, poczekał chwilę i uspokoił się.- Póki ona nie postępuje honorowo my także nie powinniśmy się jej tym odwdzięczać, poza tym mamy o wiele ważniejsze rzeczy na głowie, tu popieram Actię, powinniśmy ruszyć dalej póki mamy czas... Kto wie ile bóstwa są od odnalezienia kolejnej części posągu. Bezpieczeństwo świata jest ważniejsze od jakiejś samotnej czarownicy. Nawet nie mamy pewności co potrafi, wyzywa nas na pojedynek na własnych zasadach oraz na swoim terenie, więc po osobie która do walki używa groźby oraz demonów nie można się spodziewać honoru. Jestem za wyruszeniem w dalszą drogę, raczej trudno będzie jej kogoś z nas porwać jak będziemy w grupie.- Powiedział kończąc swoją wypowiedź.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mihex dnia Nie 14:17, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:27, 14 Lis 2010    Temat postu:

Cochise miała już dosyć tych kłótni. Bolała ją od nich głowa. A co jeśli o to właśnie chodzi? Przecież dom podzielony niezgodą długo nie postoi. Chciała odpocząć trochę od tych kłótni. Postanowiła poszukać Serafiela , który coraz bardziej się spóźniał. Brolga znów był nieposłuszny. Usiłował zrzucić dziewczynę ze swojego grzbietu. Cochise nie ustępowała i zmusiła go do kłusa. Pierwszym miejscem do jakiego się udała była arena. Rycerza tam nie było. Nie miała pomysłu gdzie teraz pojechać. Klacz, którą prowadziła obok swojego wierzchowca sporo jej utrudniała. Nie mogła mieć całkowitej kontroli nad ogierem przez co, co chwilę brykał i skręcał gdzie mu się podobało. Od rana był jakiś nieswój. Spojrzała na zachmurzone niebo. Może to wina pogody? . Z Brolgi przykład wzięła też klacz. Podobnie jak on zaczęła się szarpać. Cochise najchętniej puściła by ją luzem i spróbowała uspokoić swojego konia. Klacz jednakże nie wykazywała sprzeciwu w kłusowaniu tam gdzie chce dziewczyna. Przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Zsiadła z ogiera i dosiadła klaczy. Od razu lepiej. Andaluzyjka była bardzo miękka w pysku. Ogier cicho zarżał i spojrzał na właścicielkę z wyrzutem. Pewnie jest zazdrosny. Cochise nie przejęła się tym. Dalej szukała Serafiela. Przejechała już całą okolicę i nigdzie go nie było. Postanowiła wrócić na zbiórkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sandy
Podrzucacz królików


Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:13, 14 Lis 2010    Temat postu:

Dzięki kryształowej kuli Ruffian poznała zamierzenia drużyny. Czyli jednak nie oddadzą po dobroci tej małej czarodziejki. A to szkoda. Wychodzi na to, że trzeba ją wziąć siłą.. Czarnoksiężniczka wiedziała, że kiedyś nadarzy się do tego świetna okazja. Musi mieć tylko oczy i uszy szeroko otwarte. Chcieli jej dać kogoś innego na zakładnika. Nie ma mowy. Młoda czarodziejka i nikt inny. Ona ma w sobie potencjał. Odpowiednio wyszkolona może zdziałać bardzo wiele. Drużyna się kłóciła. Bardzo dobrze. Mina Cochise wskazywała na to, że ma tego dosyć. Wreszcie odzieliła się od grupy. Świetna okazja na porwanie. Ruffian przygotowała klacz i z kopyta ruszyła po dziewczynę. Kiedy dotarła na miejsce zaszyła się w cieniu. Użyła magii i przed Cochise uderzył piorun. Konie się spłoszyły i mimowolnie dziewczyna spadła i uderzyła o ziemię. Teraz. Ruffian zeskoczyła z konia. Podbiegła co sił w nogach. Złapała dziewczynę z nadgarstek,związała jej ręce,zaknęblowała usta i wsadziła na wierzchowca. Sama również dosiadła zwierzęcia i zmusiła do ucieczki. Kolejny raz czarnoksiężniczka dostała to czego chciała. Przywiązała Cochise do drzewa przed jaskinią. Przeniosła tam również kilka swoich rzeczy. Zaczęła pisać kolejny list. Tym razem posłańcem został orzeł. Drużyna chyba nie spodziewała się kolejnej wiadomości. W tym samym momencie co orzeł dotarły do nich dwa przerażone konie- Brolga i klacz od Ruffian. Treść listu brzmiała:
Droga drużyno. Nie chcieliście po dobroci , więc zabrałam Cochise siłą. Macie się jak najszybciej stawić się w mojej grocie. Znajduje się w północno wschodniej części lasu. Na pewno traficie. W razie potrzeby posłaniec wskaże Wam drogę. Jeśli przybędziecie po zachodzie słońca dziewczyna zginie. Zwróćcie mi orła. I nie zapomnijcie wybrać osoby, która ze mną będzie walczyć. Serdeczne pozdrowienia,Ruffian.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:27, 14 Lis 2010    Temat postu:

Nick zauważył, że Cochise sobie poszła. No cóż, to wolny kraj.
Kilka chwil później przed Actią wylądował orzeł. Następny list. Gdy przywódczyni przeczytała go na głos, wokół zapanowała martwa cisza. Pierwszy przerwał ją Nick:
- Teraz to chyba nie mamy wyboru. Musimy działać szybko. Nie ma czasu na długie debaty. Chyba, że chcemy by zginęła. Albo Ruffian blefuje, w co wątpię. Lepiej niech prowadzi nas orzeł. Możemy zmylić drogę, nawet z tak dokładnymi wskazówkami.
Na siłę wcisnął każdemu po trzy eliksiry: wybuchowy, uzdrawiający, i jego nowy wynalazek: mikstura dymna. Miała mało wspólnego z alchemią, bo było to zaklęcie dymne we fiolce, ale warto zachować pozory.
Mag stanął przy drodze prowadzącej do wschodniej bramy. Oparł się o ścianę budynku i czekał. Jeśli w ogóle nie pójdą do groty, on odejdzie. Nie będzie ratował Cochise, bo sam nie miał szans. Pójdzie w swoją stronę.
- A i jeszcze jedno. Ludzie, ja chce walczyć z tą czarownicą! Wiem, że i tak mi nie pozwolicie, ale warto spróbować was przekonać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny
Porwany przez Skandian


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:21, 14 Lis 2010    Temat postu:

Megan cały czas przysłuchiwała się rozmowie dotyczącej listu od tajemniczej Ruffian. W zasadzie to się nie odzywała. Tylko kilka razy chciała wtrącić, że najlepszym rozwiązaniem byłaby sytuacja, w której to właśnie ona mogła walczyć z wiedźmą o Cochise, ale jej się nie udało, ze względu na panującą "dyskusję".
Nie będę się odzywać, jeśli nikt mnie nie będzie słuchał. Nie będę wprowadzała dodatkowego hałasu pomyślała, rezygnując z podzieleniem się ze swoim pomysłem z resztą drużyny.
W pewnym momencie zauważyła jak Cochise sięga po wodze konia, który przywiózł list.
Po co jej kolejny koń? pomyślała Megan obserwując młodą czarodziejkę.
Zauważyła, że i Aragorn zainteresował się koniem.
Ja ich zupełnie nie rozumiem przyznała się w myślach. Jeden koń im nie starcza? pomyślała i poklepała pieszczotliwie swoją Davię po szyi. Klacz odwróciła głowę ku niej, jakby pytając niemo, co chce od niej właścicielka.
- Nic, nic, kochanie - szepnęła jej do ucha. -Wszystko dobrze. Dobry konik. Dobry. Ja bym cię nigdy nie zamieniła na innego.
Klacz znów zerknęła na Megan, jakby rozumiała, co do niej mówi. A zerknęła na nią jakby z dezaprobatą.
- Och... No to był tylko jeden raz. No i przez przypadek, bo w końcu specjalnie nie wpadłam do tej dziury. Po za tym... Jak ja wyszłam to ciebie już nie było - odparła, jakby tłumacząc się Davii.
Dziwna jestem. Zaczynam gadać do konia. Ta drużyna zaczyna na mnie źle działać pomyślała i mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.
Megan nawet nie zauważyła, kiedy Aragorn zniknął. Gdy zauważyła jego brak, zaniepokoiła się, ale zauważając brak reakcji jakiegokolwiek innego członka drużyny, uznała, że po prostu coś mu się przypomniało i musiał po to wrócić.
Przez swoją rozmowę z Davią, Megan nie zauważyła także kiedy Cochise odjechała od drużyny. Dopiero drugi list od Ruffian uświadomił jej, co się stało.
Później odezwał się Nick. Kobieta nie bardzo rozumiała co mówił, bo była na zebraniu jakaś przymulona. Po chwili mag podszedł do niej i wcisnął jej jakieś cztery buteleczki. Najprawdopodobniej coś o nich mówił, ale Megan tego nie zarejestrowała. Zauważyła jednak, że buteleczki są podpisane.
- Ja dziękuję za wszystkie - odparła i oddała Nickowi buteleczki. - Może i ta wiedźma nie walczy honorowo, ale to nie znaczy, że ja mam się zniżać do jej poziomu. A tak poza tym... Jeśli o Cochise nadal mają walczyć te... pięć czy sześć osób... Uważam, że do pojedynku z nią powinnam się zgłosić ja. Kto jak kto, ale mężczyzną nie jestem, żeby nie móc walczyć z kobietami, a chyba tylko ja potrafię "trochę" wywijać mieczykiem. Bo ma się rozumieć... Jedziemy ją uratować, nie? A jeśli chodzi o oddanie tej wiedźmie orła to sądzę, że może się wypchać. Proponuję go zachować na potrzeby drużyny. A nóż nam się do czegoś przyda?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenny dnia Nie 17:21, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emilka
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 06 Paź 2010
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:51, 14 Lis 2010    Temat postu:

Trudna sytuacja. Amalia postanowiła zacząć wreszcie działać. Wystąpiła więc z krzaków i swoim donośnym głosem powiedziała.
-Sądze, że wiem jak wam pomóc.Jestem Amalia, pochodzę z Toskani. Znam tę Ruffian, wiele się w świecie o niej mówi. Wędrując po śwecie natrafiłam na wasz ślad, chciałabym sie do was przyłączyć- po czym dodała- Mamy wspólnych wrogów.To właśnie ludzie Ruffian mnie ścigali, nim zdążyłam przekroczyć granice Seakliff. Żeb pokonać wiedźme trzeba znać jej taktyki. Sami nic nie zdziałacie.[b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adirael
Podpalacz mostów


Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:35, 14 Lis 2010    Temat postu:

Serafiel wysłuchał co ma do powiedzenia Actia i postarał się stłumić gniew. Jakoś mu się udało i nie dając po sobie poznać, potwierdził swoje przybycie na zbiórkę. Nie powiedział oczywiście kiedy przyjdzie. Musiał coś zrobić. Właśnie stracił szansę na oczyszczenie swojego imienia. Na początku rycerz myślał, że przywódczyni sobie żartuje, ale po jej oczach poznał, że jednak nie. Cóż, misja była najważniejsza. W końcu takie otrzymał zadanie. Czy tego chciał czy nie nie, musiał iść z resztą. Ale jeszcze nie teraz. Musiał coś załatwić na arenie. Nie mógł ot tak odejść. Przeprosił więc Cochise i udał się na plac turniejowy. Od razu skierował się do namiotu sędziowskiego i wyprosił tam, żeby jego walka odbyła najszybciej, jak to możliwe. Szczęśliwie się złożyło, gdyż jego przeciwnik akurat przebywał namiocie uczestników, a w rozgrywkach ogłoszono przerwę. Chwilę później obaj rycerze stali na placu boju. Jednak Serafiel nie zamierzał walczyć. Nic by mu to nie dało. Musiałby przecież stoczyć jeszcze kilka walk zanim doszedłby do finału, który miał się rozegrać za trzy dni. Skłonił się więc przeciwnikowi, ale tym razem nie wyciągnął miecza z pochwy. Zdjął rękawicę i rzucił ją na ziemię. Koniec. Wycofał się z turnieju. Tym sposobem przynajmniej zachował reszti godności. Z trybun rozległy się smutne jęki. Nikt nie chciał, żeby Serafiel odchodził. Jakaś kobieta rzuciła mu nawet kwiat róży. Rycerz nie zakładał zbroi, więc wpiął go w tunikę i wycofał się. Postanowił, że wreszcie pojawi się na zbiórcę. Jak się okazało wszyscy już tam byli i mieli nietęgie miny. Bez słowa ktoś podał mu jakiś list. Powstrzymał się od śmiechu. Ten ktoś stawiał niedorzeczne warunki. Rozejrzał się. Prezent w postaci konia został przywiązany na uboczu.
- A może ja pójdę? Może udałoby mi się kupić od niej jeszcze kilka takich koni. Na pierwszy rzut oka widać, że to piękne i dzielne zwierzę. - powiedział.
Jednak nikt nie podzielał jego entuzjazmu. Rozejrzał się jeszcze raz. Kogoś tu brakowało.
- Cochise! - wyszeptał.
Wtedy ktoś podał mu drugi list. Jego treść nie była zachwycająca. W końcu Serafiel otrząsnął się z pierwszego szoku i powiedział.
- To co? Robimy tej Ruffian wjazd na grotę, czy co?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:39, 14 Lis 2010    Temat postu:

- Idziemy, idziemy - powiedziała Actia. - Wiem, że powinniśmy ruszać, ale ustalmy szybko. Idziemy wszyscy czy tylko jakaś grupka? No i kto będzie walczył z Ruffian?
Dziewczyna popatrzyła po członkach drużyny. Pierwszy odpowiedział jej Jacen:
- Hm, ja chyba wiem, kto chciałby sobie powalczyć - chłopak popatrzył na Rinę. - Z użyciem magii.
- Rino? - Actia popatrzyła się na przyjaciółkę. - Oczywiście, do niczego nie zmuszamy, jeśli nie chcesz ryzykować, to ktoś inny będzie walczył... Co prawda twoje imię zostało podane w liście, więc... Ale zawsze możemy powiedzieć, że to MY będziemy stawiać warunki. Jak będzie?
- Hmm, chętnie rozprostuję kości, zgadzam się na walkę - odparła Rina.
- Na pewno? - zapytała jeszcze Actia.
- Tak, na pewno.
- Powodzenia. W takim razie ruszajmy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pawel2952
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:20, 14 Lis 2010    Temat postu:

Aragorn w mgnieniu oka dotarł do wybrzeża. Trudno było przeoczyć wilczy okręt. Było to ogromna łódź zdolna pomieścić całe ekipy Skandian. Wytężył wzrok. Wokół okrętu kręcili się jacyś ludzie.
-Co oni robią!?- Krzyknął z oburzeniem rycerz. Pognał konia i z pędem skierował się w stronę tych ludzi. Jego wzrok zauważał już wtedy szczegóły. Wypatrzył kilku ludzi na statku i jakąś grupę czekającą na wybrzeżu. Zatrzymał się przed jakimś człowiekiem, najprawdopodobniej przywódcą tej grupy.
-Co tu się dzieje? - Powiedział nie ukrywając gniewu.
-A co ma się dziać? Właściwie co ci do tego kupczyku!- Odpowiedział ze zniewagą nieznajomy. Aragorn nie wytrzymał. Co prawa, nie wygladał jak rycerz, a strój jaki miał na sobie od jakiegoś czasu go drażnił więc brakowało niewiele by wyprowadzić go z równowagi. Uwaga odnośnie jego wyglądu przechyliła szalę. Rycerz zeskoczył z konia. Okazało się wtedy, że jest niższy i słabiej zbudowany niż śmiałek.
-Ten okręt nie należy do was!- Wycedził przez zęby.
-Mi się wydaje, że jednak należy on do mnie!- Zaśmiał się szyderczo przywódca.
Aragorn nie mógł dłużej znosić tego człowieka. Mógł spokojnie przebić go mieczem. Zakończyć jego nędzny żywot. Mimo wszystko, było by to nie na miejscu. W zamku obowiązują prawa. Splamił by opinię drużyny w tym lennie tak wzorową. Wyciągnął jednak swój srebrny dwuręczny miecz.
-Ho ho.. Kupczyk ma ze sobą sztylecik!- Prowokował go dalej a jego ludzie odpowiedzieli głośnym śmiechem.
-Domyślam się, że ci za tobą to twoi kompani... Poznaj zatem moich, zacny człowieku...- Powiedział rycerz, pokazując zęby w llekkim uśmiechu. Na twarzy nieznajomego pojawił się blady strach. Jego kompani rzucili się bezmyślnie do ucieczki. Aragorn z rozbawieniem wpatrywał się w ich ucieczkę. Powodem było kilku groźnie wyglądających Skandian. Ten lud od zawsze był powodem do strachu. Ci, dodatkowo byli duchami. Aragorn szybko wspiął się na okręt i ocenił jego stan.
-Nie zdążyli nic zabrać... Wygląda tak jak go pozostawiliśmy.. Witaj, nasz druchu... Czas na kolejną przygodę. Uśmiechnał się rycerz i wziął się za przygotowanie okrętu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pawel2952 dnia Nie 21:21, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:56, 15 Lis 2010    Temat postu:

Spojrzał na Actię. Czyli zrobią tak jak oczekiwał. Pójdą, skopią dupsko jakiejś wiedźmie i ruszą za smugą. Cóż, jakiś trening musi być. Przyjrzał się pozostałym. Każdy był gotów do drogi. Zapasy żywności, sprzęt. Wszystko tak jak powinno być. Podciągnął rękaw i sprawdził mechanizm. Doglądał go już w karczmie ale nigdy nic nie wiadomo. Sprzęt sprawny i gotowy. Tak. Można ruszać. Ustawił się na końcu drużyny. Gdy się ściemni będzie miał "oko" na ich tyły.
Jego umysłem wstrząsnął jakby prąd. Oto zaczynał się nowy etap w jego życiu. Koniec działalności na własną rękę. Dzisiaj jest pierwszy dzień współpracy z innymi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:23, 15 Lis 2010    Temat postu:

Actia skinęła głową. Drużyna postanowiła pojechać razem i odebrać Cochise. Rina będzie walczyła z Ruffian. I wygra, pomyślała Actia. Musi wygrać. A potem za smugą... I tak już za długo zwlekają. Actia dobrze o tym wiedziała, jednak wiedziała też, że teraz najważniejszą rzeczą jest uratować Cochise. Dziewczyna ostatni raz popatrzyła na list, kolejny raz cicho przeczytała miejsce, w którym miała znajdować się wiedźma. A potem popatrzyła na członków drużyny i powiedziała:
- Ruszajmy.
Zaczęli jechać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin