Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Evans
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Pytania do użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:54, 06 Lut 2016    Temat postu:

Skąd... ja tam lubię się rozpisywać wszędzie . W sumie mi przypomniałaś, że mam tu jeszcze jeden temat do odświeżenia po powrocie - za co pewnie się zabiorę po nocach. Ale poza tym aspektem, który opiszę w La Rivage, meduzami i graniem w Diablo rzeczywiście nic ciekawego nie ma do opowiadania. Jestem strasznym wywoływaczem najgorszej pogody, więc latem zabieram ze sobą wszędzie nieziemski upały, a jesienio-zimo-wiosną wywołuję deszcze i mżawki, jak gdzieś wyjeżdżam. W sumie nad morze zaciągnęłam siostrę i jej chłopaka mimo deszczu, bo się uparłam, że chcę po 7 latach je zobaczyć ;_;. W domu siedziałam i filmy oglądałam :3.

Ale ale! Wracając do oryginalnego pytania... jeeeest dla mnie nieco ciężkie z dwóch powodów. W sumie raczej też tym nikogo, kto mnie chociaż trochę zna, nie zaskoczę Very Happy. Więc głównymi kłodami na drodze do normalnej odpowiedzi są:
1) moja kameleonowatość - bardzo szybko się dostosowuję i zupełnie ignoruję wszelkie wady danego miejsca ;_;. Tak naprawdę jakby mi kazali mieszkać w składziku pod schodami niczym jakiemuś Potterowi, to zaraz bym uznała, że fajnie przytulnie, czuję się jak we własnej jaskini i ogólnie super. Na niektóre rzeczy mogę narzekać - jak na tę cholerną budowę za oknem pokoju - ale nie jest to dla mnie tak uciążliwe, jak dla większości ludzi. Po prostu muszę mieć odmianę od ciągłego uśmiechania się i wzruszania ramionami :3
2) mój nieogar - ja tak bardzo nie zwracam uwagi na otoczenie, że bardziej się chyba nie da Neutral. Nie dość, że moja wada wzroku sprawia, że określam siebie jako kreta, to na dodatek jestem mentalnie ślepa. Co zawsze wkurza moich znajomych, jak na przykład ostatnio koleżanka mi się żaliła, że woła mnie na korytarzu, jak obok przechodzę, a ja w ogóle jej nie zauważam. Albo witam się z byłą nauczycielką a potem na słowa taty, że widać, że niedługo będzie rodzić, patrzę zdumiona i pytam "a ona w ciąży jest?". Więc zwracać uwagę na otoczenie? Estetykę, której poczucie mam ujemne? Hahaha Neutral.

Więc ciężko mi się wypowiadać... zwłaszcza że zwracam uwagę bardziej na pierdółki, użyteczność, jestem koszmarnie sentymentalna i ogólnie mało obiektywna. Ale hej, pytasz mnie o opinię, nie o jakieś szczegółowe dane. Więc jeszcze zaznaczę, że wiele tych miast znam bardzo pobieżnie i tylko małe fragmenty. Na przykład Kraków w sumie znam w okolicach GK i widziałam tam kilka innych miejsc. W Poznaniu jedynie okolice dworca i Chlebaka, a Katowice przy Spodku. Więc jakby ktoś z tamtych okolic to czytał, niech się nie burzy "ale nie w całym mieście tak jest!".

Więc na początek mogę wspomnieć, że coraz bardziej mnie irytuje Olsztyn ;_;. Raz, że nic tam tak naprawdę nie ma. Ot, taka większa wiocha. Dwa, że przez te (*#$%^&^$#$ tramwaje, które ostatnio wybudowali, zlikwidowali najczęściej przeze mnie używane i najwygodniejsze linie autobusowe, a tramwaje przyjeżdżają tak co drugi. A reszta nagle znika z rozkładu. Więc z dojechaniem gdzieś dalej od razu jest problem ;_;. Empiki są źle zaopatrzone, same miasto jest szare i ponure iii... i ogólnie hejty. Prawie jak na Kętrzyn, a wojny mrągowiaków z kętrzyniakami są tak rozprzestrzenione, że nawet ciężko ustalić, o co poszło Very Happy. (Poza tym, że ukradli ideę na godło od nas :3.)

W sumie gdyby nie to, że Warszawa jest cholernie droga, mieszka tam mnóstwo snobów i arogantów et cetera, to mogłabym tam zamieszkać. Trochę dlatego, że stamtąd wszędzie jest podobna odległość i nie ma takich problemów z dojazdem gdziekolwiek Very Happy. Od nas, nawet z Olsztyna, jeździ tak niewiele autobusów w dalsze części Polski, że ciężko się poruszać. A z W-wy można dojechać WSZĘDZIE i nie trzeba tkwić w pojeździe 8 h. Metro ułatwia komunikację miejską i mam do nich sentyment. No i w przeciwieństwie do Olsztyna można tam znaleźć praktycznie wszystko.

Jeśli już mamy wspominać o walorach estetycznych, to mi osobiście najbardziej podoba się chyba Gdańsk i Poznań. Poza tym na Pomorzu lubię perspektywę morza, które szczególnie lubię, a na Wielkopolsce wszechobecnych konwentów, do których dobrze byłoby mieć nieco bliżej Very Happy. Ale chociaż ładny, Gdańsk też jest nieco wiochą, choć nie tak jak Olsztyn. W sumie lubię to miasto, mimo że ilekroć nie wyjdę gdziekolwiek z mieszkania, spotykam dziwnych bądź nawiedzonych ludzi Neutral.

Ale mimo wszystko najbardziej ciągnie mnie na południe. O tyle dziwne, że na przykład za górami nie przepadam... I nawet nie potrafię wyjaśnić, czemu do Krakowa tak mnie ciągnie, bo mimo wszystko nie uważam, by ładna starówka była odpowiednim argumentem. Bielsko jest równie ładne albo i ładniejsze (bo ma bardzo fajny klimat :3). Katowice też są w porządku. A i Tychy bardzo lubię - przez sentymenty, dobrą ich znajomość i prostotę oraz uporządkowanie, które w nim panuje :3.

Jakby kogoś dziwiło, czemu wymieniam same duże miasta, to powinnam od razu zaznaczyć, że jestem strasznie miastowym człowiekiem, który lubi rozgardiasz i całodobowe życie miasta. Chociaż dostrzegam uroki mniejszych miejscowości takich jak moja - wygodnie jest móc dojść w przeciągu 40 min w każde miejsce, a nie liczyć, że w godzinę się gdzieś dojedzie komunikacją miejską. W sumie czasem myślę, czy nie lepiej byłoby się osiedlić po prostu w pobliże dużego miasta. Ale te dojazdy... Więc wątpię, czy jestem w stanie podać jednoznaczną odpowiedź. Już i tak mam wrażenie, że ten post ma coraz mniej sensu i nijak nie zaspokaja twej ciekawości :c. Na 100% mogę powiedzieć, że nie ciągnie mnie na wieś :3. Potem że raczej wolałabym południe Polski. Trochę dlatego, że lubię mieć blisko kogoś, do kogo mogłabym się zwrócić w razie problemów, a tam mam większość rodziny. No a z województw to Małopolska bądź Śląsk. Ale chociaż do podróży podchodzę sceptycznie, bierze się to raczej z charakteru wyjazdów rodziców, bo sama jak najbardziej lubię włóczyć się po nowych miejscach i poznawać miasta, więc z takiego jeżdżenia i tak bym nie zrezygnowała :3. A w sumie miejsce stałego zamieszkania najbardziej zależy od pracy, a o tym aż boję się jeszcze myśleć Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:21, 08 Lip 2016    Temat postu:

W sumie jak już zapytałam Lifanii i Werak, to Ciebie też mogę. Na początku myślałam, że to pytanie będzie trochę bez sensu, bo pierwszej klasy przecież nie kończysz, no ale... zawsze możesz porównać ją z drugą. Więc pytanie jest w połowie o ogólne wrażenia po tym roku, a w połowie, jak się układa życie po dwóch latach w liceum tak w porównaniu z samym początkiem, jak człowiek jeszcze nie był tak ogarnięty w nowym miejscu :3.

(Tak samo jak u reszty chodzi o klasę, nauczycieli, nowe i stare przedmioty, plany na przyszłość i takie tam. Kwestię nadciągającej matury można w sumie pominąć, bo raz, że są wakacje, a dwa, że... no będzie jeszcze na to czas, kiedy zacznie się wrzesień Very Happy.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 3:03, 09 Lip 2016    Temat postu:

Och... to moje wrażenia w sumie podsumowują się w jednym powtarzanym przeze mnie zdaniu - mogłabym na zawsze zostać w drugiej klasie Very Happy. Ona wydaje mi się najlepsza i najbardziej optymalna, bo odchodzą już wszelkie przedmioty, za którymi nie tęsknię nic a nic, ale nie ma jeszcze takiej presji matury, że tu już trzeba złożyć deklarację, wybierać studia i całej tej reszty zamieszania końcoworocznego... i generalnie zaczynam rozumieć niechęć do dorastania i takie złe patrzenie na ludzi psioczących na szkołę, która jest takim fajnym okresem życia Very Happy.

Więc główną poprawą jest właśnie ten brak wielu przedmiotów, nie tylko z powodu tematyki, ale też kadry. Miałam wielu okropnych nauczycieli choćby chemii, WOKu czy PP, więc naprawdę mi ulżyło, że nie spędzam już tylu godzin w tygodniu na użeranie się z tymi ludźmi. Oraz na udawaniu, że uczymy się gospodarki grając w gry, gdzie sprzedaje się burgery (PP alert) i podobnych idiotyzmach. Teraz tylko mam 2 h tygodniowo na grę w sudoku na hisie c: Acz w tym roku zapewne mi się to zmieni, o ile informacje okażą się prawidłowe i zmienią nam nauczyciela.

Właśnie! Co do zmian nauczycieli, to jest ta rzecz, której nieco się obawiam w 3 klasie. Bo poza historykiem zmiany mogą być tylko na gorsze. Zabierają mi moją wuefistkę i jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo tamta kobieta nawet taką kluskę jak ja potrafiła zachęcić do ćwiczeń :c. Co prawda drugą wuefistkę, którą prawdopodobnie dostaniemy, też chwalą... ale raz, że zawsze to nowe przyzwyczajenia, dwa, że przez to mogą nam grupę zmienić, bo dotąd byliśmy łączone z dziewczynami z B klasy. Poza tym przez brak rozszerzenia z infy od tego roku zabraknie godzin dla informatyków i możliwe, że tego mojego też nie będzie - a wtedy to nagle w tygodniu dojdą mi 4 h gry w pasjansa c: Bo serio znam tamtego drugiego nauczyciela i aż mi się włos jeży. Póki co myślę, czy na maturze infy nie zdawać, ale jeśli mi pana Tomka zabiorą, to nawet nie ma takiej opcji D: Ale na tym ewentualne zmiany się kończą, z tego co wiem... i dobrze, bo kadrę mam bardzo dobrą i jestem z niej zadowolona jak z mało czego c:

A co do klasy... generalnie niemal co roku matfizy są przez nauczycieli uważane za najlepsze klasy - i w kwestii nauki, i zgrania. Iiiii tu mam wrażenie, że my jakimś lewym matfize jesteśmy Neutral. Znaczy tragedii nie ma, bo nadal zdecydowanie lepiej niż w gimnazjum jest - mogę do każdego zagadać bez problemów i coś załatwić - i lepiej niż w innych klasach, ale... No najlepiej zdecydowanie nie :\. Nie będę tu szukać ideału i do niego dążyć, ale mogło być zdecydowanie lepiej. A tak mamy przewodniczącą zołzę i parę osób skutecznie potrafiących rozwalić większość lekcji. Ale są też rzecz jasna fajne osoby, z którymi mogę gadać i spędzać czas też poza lekcjami c: Tak, nawet taka sierota jak ja zaczęła chodzić do innych ludzi i ich do siebie zapraszać. A po straconej podstawówkowej przyjaźni myślałam, że to już nie nadejdzie Very Happy.
(Choć co do tego nowego miejsca nie ma u mnie co przesadzać, jak cały budynek i przynajmniej połowę nauczycieli znałam od małego, niektórych po sąsiedzku Very Happy.)

Ale generalnie naprawdę nie narzekam. Strasznie lubię moich nauczycieli, którzy mają ludzki stosunek do uczniów (pogaduchy o nowościach językowych z anglistą, die Keule germanisty, kochana wychowawczyni, matematyczka dobra cięta ciocia, jej mąż-nieogar fizyk i jego sucharzenie czy nieraz godzinne wykłady historyczne i nie tylko informatyka) I chętnie bym nic zupełnie nie zmieniała w tym jak teraz to wygląda :3. Aż mi się smutno robi na myśl, że za rok już koniec :<.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:28, 17 Wrz 2016    Temat postu:

Znów mi wraca ta cyklicznie pojawiająca się potrzeba zadawania pytań tutaj...
Więc dzisiaj będzie jedno supertrywialne.

Jak było na wycieczce?
No bo ja w sumie nie wiem dokładnie ani gdzie byłaś, ani co tam robiliście poza oglądaniem meduz, więc... dlaczego nie miałabym dodać Ci nieco pracy na ten wieczór :3. Ja nawet nie wiem, czy ty w ogóle lubisz takie wyjazdy. Trzy lata się znamy, a ja nie mam TAK ważnych informacji!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:23, 18 Wrz 2016    Temat postu:

Wieczór co prawda późniejszy, bo miałam jednowieczorową nieobecność, ale już jestę i mogę odpowiadać Very Happy. Zacznę może od końca, czyli czy lubię takie wyjazdy... Więc w sumie wszystko zależy od kilku rzeczy. Raz, że od towarzystwa, bo jakbym miała przebywać w tłumie średnio sympatycznych osób, to niezbyt. Ale że miałam kilka osób, które lubiłam i z którymi przebywałam, poza tym fajne opiekunki, to jak najbardziej lubię. Ale też dwa, czyli ludzkie warunki. Może i nie należę to przesadnie wypindrzonych osób, ale przy utrudnionym dostępie do łazienki czuję się nieswojo. Tu nie miałam tego problemu, bo tak jakby przypadkiem (serio przypadkiem, bo chciałam tylko informacji) sobie zaklepałam najlepszy pokój, nie dość że dwuosobowy tylko, to i z własną łazienką i balkonem. Tak więc i tu mi się udało, dlatego od razu powiem, że wycieczka była bardzo fajna Very Happy.

Rzecz w tym, że jakby nas rzucono na głęboką wodę. Jechaliśmy tam w nocy, bo jednak to 11-12 h jazdy, już do końca nie pamiętam. Karpacz jest dość daleko Very Happy. A w autokarze śpi się średnio, wiec noc trochę mało przespana, a tu od razu idziemy zdobywać Śnieżkę C: I tak na taryfie ulgowej, bo na Kopę wjechaliśmy i zostało wejście... chyba 200 m wyżej. Ale i tak wystarczająco dużo, by się zmachać, zwłaszcza gdy droga to niezbyt szeroka ścieżka z głazów tworzących jako takie stopnie, choć rzecz jasna nie takie jak w schodach. I tak dobrze, że łańcuchowa barierka tam była. A że zgrzać się dało, to i się rozpinano... a szliśmy w chmurze. Akurat cumulus był bardzo nisko, tak że jak doszliśmy w końcu na szczyt, każdy miał mokre włosy, jak nie zakrył kapturem, a gdy zawiało mocniej, górna warstwa się rozwiewała, pokazując nam niebo. Na kilka minut, potem znów się zakrywała mlekiem c: No i schodzenie w podobnej pogodzie. I jeszcze przy wietrze, bo mocno wiało. Czy kogoś dziwi, że po tym pochorowało się pół wycieczki? Bo mnie zupełnie nie ;-;.

Potem byliśmy w Pradze, gdzie dla kontrastu z poprzednim dniem przywitał nas upał 30 stopni... który się utrzymał całą resztę wycieczki. Z jednej strony fajnie, bo wolę już wchodzić w chłodzie, nawet jak mam przez to kichać i kaszleć, niż umierać z gorąca. No a Praga bardzo ładna i choć początkowo byłam zniechęcona zwiedzaniem z przewodnikiem, to muszę przyznać, że ten nasz był fantastyczny Very Happy. Był z nami i na Śnieżce, bo 2 dni łaził, ale jak przewodnik mi się kojarzy z nudnym opowiadaniem i przedstawianiem mało interesujących faktów w nudny sposób, ten był i zabawny, i miał głowę wypełnioną ciekawostkami, i dało się z nim normalnie rozmawiać i żartować. Aż żałowałam, że był z nami tak krótko :c.

Trzeciego dnia zwiedzaliśmy zamki. W Bolkowie i Książu. To tu mniej więcej nasza osłabiona po Śnieżce odporność została dobita klimatyzacją w autobusie i zaczęło się gorączkowanie C: Zamki już wcześniej widziałam, wiec nie było w nich dla mnie niczego nowego. A Książ mnie trochę nudził, bo jak mam wybierać, wolę oglądać ruiny i po nich łazić, a nie słuchać o masie salonów i o tym, co w nich robiono. Jak dojechaliśmy na sam koniec do sztolni kopalni uranu, część grupy czuła się tak źle, że została w autokarze. A tam było przewesoło, bo oprowadzał nas przewodnik o aparycji krasnoluda, który na dodatek był pijany i śmierdział wódą c: I generalnie był gburem, który cały czas się na naszą grupę denerwował, aż w pewnym momencie uznał, że cholerra, nie opowiada nam historii kapliczki, bo i tak nie docenimy. Na koniec włączył nam pokaz laserowy w odniesieniu do zrzucenia bomby na Hiroshimę, ale... choć było to śliczne, nie mam pojęcia, co miało wnieść poza tym, że dostałam po oczach zielonym laserem i przypomniałam sobie o istnieniu Two Steps From Hell, które było podkładem. A i w drodze powrotnej zajechaliśmy do szpitala, którego parking i droga do niego prowadzona raczej nie były przeznaczone dla autokarów. Ale daliśmy radę jakoś, choć dało nam to nic, bo nas odprawili. Więc zostało nam z 5 osób z gorączką po 40 stopni, której nie umieliśmy zbić. I ci zostali później w ośrodku na cały dzień. Ale też i był luźniejszy, bo tylko sobie zwiedzaliśmy zamek kolejny Czocha i wodospad w Kamieńczyku. A na koniec pojechaliśmy sobie do Wrocławia. Też bardzo ładne miasto Very Happy. (I wcale nie temu prospuję, że fajne Pokemony tam złapałam, skądże.) (No ale złapałam, dobry połów, zwłaszcza w tramwajach).

Generalnie bym powiedziała, że największą przeszkodą w cieszeniu się wycieczką, było to choróbsko... weź zwiedzaj, jak z nosa ci cieknie, kaszlesz jakby płuca chciały opuścić twoją klatkę piersiową, a ty chcesz iść umrzeć. Kolegi zapasy leków kradłam, musiałam kupować tabletki na gardło, poza tym moje kolana uznały, że Śnieżka bardzo im się nie podobała i postanowił się na nich zrobić stan zapalny, przez co od matematyczki żuliłam maść na stawy. Ale poza tym to bardzo sobie chwalę i pojechałabym znów Very Happy. W sumie fajnie tak zrobić sobie tydzień prawie wolnego od rutyny, połazić całymi dniami, nawet jak padasz ze zmęczenia... zwłaszcza że odkryłam, że po iluś tam kilometrach w ogóle przestaje się to zauważać. Idziesz bo idziesz, a że zmęczenie, to w sumie norma. I to jest dla mnie dość... no zabawne Very Happy. Choć trochę przecholowywałam tam z energetykami, żeby żyć i wstawać o 6 a potem istnieć ;^;. I niespecjalnie polecam zwiedzanie po tabletkach, które co prawda katar blokują, ale też sprawiają, że chcesz się osunąć na ziemię, jakby cię walnięto w łeb patelnią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisica
Wybrany na ucznia zwiadowcy


Dołączył: 18 Lip 2021
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wieś obok Redmont
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:11, 21 Lut 2022    Temat postu:

Moje pytania do ciebie są takie: 1: Lubisz miasto czy wieś 2: jak się nazywają twoje koty? 3: Masz jakieś hobby?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:32, 21 Lut 2022    Temat postu:

1. Jestem zdecydowanie miastowa Very Happy Aktualnie przeniosłam się z niewielkiego miasteczka Mrągowo do Krakowa i dużo bardziej mi się tu podoba. Za wsią nigdy specjalnie nie przepadałam. Ma swoje plusy, ale to dla mnie za mało by wygrać.

2. Jak zakładałam tu konto, miałam kocura o imieniu Kot aka Bąbel i kotkę o imieniu Neko. Później Neko uciekła i nigdy jej nie znaleźliśmy, a tego samego dnia przybłąkała się do nas inna kotka, którą nazwaliśmy Kikimora, w skrócie Kiki. Nieco ponad rok temu zaginął nam Bąbel, który był moim ulubieńcem i dość mocno to przeżywałam, więc teraz została tylko Kiki.

3. Chyba najbardziej w tej chwili w moim życiu obecne mam dwa. Pierwsze to kupowanie i czytanie mang, zwłaszcza że się obecnie pojawiają tytuły, które w Polsce od dawna chciałam zobaczyć. A drugie to Dungeons&Dragons, czy też ogólnie RPG, ale D&D to mój ulubiony system; grałam trochę w Warhammera, ale do mnie nie przemawia. Niestety nie mam obecnie grupy do grania, więc głównie oglądam na yt, jak inni ludzie grają Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Evans dnia Pon 19:33, 21 Lut 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisica
Wybrany na ucznia zwiadowcy


Dołączył: 18 Lip 2021
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wieś obok Redmont
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:43, 22 Lut 2022    Temat postu:

Ooo współczuję, ja bez moich kotów nie mogła bym żyć 😁
Ale może Bąbel poszedł do klanów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Pytania do użytkowników Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin