Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wczesne lata - Turniej w Gorlanie
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Seacliff
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jopek
Sierota


Dołączył: 05 Kwi 2015
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:33, 11 Lis 2015    Temat postu: Wczesne lata - Turniej w Gorlanie

Turniej w Gorlanie. Prequel z udziałem jednego z naszych ulubionych Zwiadowców - Halta!

Halt i Crowley odkrywają, że ambitny Morgarath infiltrował zwiadowców aby znieprawić Korpus. Młodzi Zwiadowcy wyruszają więc na północ, by znaleźć Księcia Duncana i zdobyć królewski nakaz, dzięki któremu zatrzymają Morgaratha zanim będzie za późno. Osłabiając Zwiadowców, najpotężniejszą siłę wspierającą króla, Morgarath planuje zagarnąć tron. Gdy Halt i Crowley docierają do Gorlanu, odkrywają, jak bliski sukcesu jest Morgarath. Ma on plan by skompromitować księcia i oddalić go od ojca. W tym samym czasie Baron Gorlanu knuł, aby zdobyć zaufanie i podziw Rady Baronów i wspomóc realizację swego planu. Jeśli młodzi zwiadowcy mają zapobiec dalszym nadużyciom, będą musieli wstąpić na niebezpieczną ścieżkę, której kres spotka ich na corocznym turnieju w Gorlanie. Tam musi zostać stoczona i zwyciężona seria zajadłych pojedynków.
Ta oryginalna opowieść przenosi czytelnika do czasów zanim Will był uczniem i kładzie podwaliny dla epickich bitew, które skumulują się w „Ruinach Gorlanu” i „Płonącym moście”.


A tak serio:
Zapowiada się ciekawie. Ktoś przeczytał? Mam nadzieję, że Flanagan po napisaniu książki w tydzień (tak, to nieszczęsne coś z numerkiem 12) wróci do zwykłego sobie (z pierwszych tomów) poziomu.



Odautorskie wstawki twórcy niniejszego posta zostały usunięte ze względu na poprawność polityczną i zachowanie resztek przyzwoitości na tym niezbyt żywotnym forum. Proszę o niedopisywanie usuniętych fragmentów na powrót - wszyscy rozumiemy, że się cieszysz i nie musisz do przekazania tego spamować emotikonami albo używać brzydkich słów.
Lady.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuza74
Mieszkaniec zamku Redmont


Dołączył: 01 Lis 2013
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:46, 13 Lis 2015    Temat postu:

Ja przeczytałam i na maxa mi się podobało. W ogóle na początku muszę powiedzieć, że w tej części wyjaśniło się dużo rzeczy np. odwiecznie rozstrzygany temat kto jest najstarszy - Duncan, Crowley czy Halt. Teraz nie jest już to gdybanie tylko bite fakty, jasne i przejrzyste (Halt jest młodszy od Crowleya i Duncana) Wydaje mi się, że po przeczytaniu tej książki Crowleya nie da się nie lubić. W dodatku Halt i Crowley to najlepszy kabaret świata. Obydwoje byli nieco inni jako młodzi zwiadowcy. Crowley to taki wiecznie radosny, ale bardzo bystry i inteligentny rudzielec, a Halt jeszcze trochę pogubiony w tym co i jak (więcej nic nie zdradzam )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kyrol99
Mieszkaniec zamku Redmont


Dołączył: 01 Kwi 2014
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:50, 07 Gru 2015    Temat postu:

Książkę już przeczytałem i bardzo mi się podobała. DUŻO lepsza od poprzedniej części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WILL-TREAT
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 15 Kwi 2015
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:29, 08 Gru 2015    Temat postu:

IDEAŁ, MOD możecie z powodzeniem dodać tę książkę na menu główne w zakładce redmont

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mentor siwobrody
Sierota


Dołączył: 19 Mar 2015
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:49, 15 Gru 2015    Temat postu:

Warto przeczytać, choć po dwustu stronach zaczyna trochę przynudzać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:29, 28 Gru 2015    Temat postu:

Dzisiaj przebrnęłam przez ostatnie rozdziały, więc... oto jestem! (Zaznaczę tylko, że to "przebrnięcie" brzmi, jakbym się z nimi bardzo męczyła, ale zawsze zwalniam z czytaniem pod koniec książki i nie jest to zależne od tego, jak mi się ona podoba, więc... nie trzeba tego traktować jako wstępu do litanii niezadowolenia :3.)


Może na początek powiem, że jestem... trochę zaskoczona? Nie wiem nawet, jak to ująć, bo nie potrafię też powiedzieć, czego się tak naprawdę spodziewałam. Z jednej strony ucieszyłam się, że następna część Zwiadowców nie będzie tym owianym wnerwiającą legendą "Trzynastym tomem" tylko prequelem, a z drugiej miałam mieszane uczucia. Często już powtarzałam, że kontynuowanie wydarzeń po dwunastej części naprawdę nie jest zbyt dobrym pomysłem. Ale cofanie się w przeszłość to... trochę co innego Very Happy.
Żaby już tu ludzi nie trzymać w napięciu - bo na pewno strasznie wszystkich ciekawi, co na ten temat myślę :3 - powiem, że podobało mi się! Nawet bardzo podobało... Zdumiewająco podobało? Mogę wyliczyć nawet podstawowe powody.

Po pierwsze: humor. Teksty ze Zwiadowców bywają czasem przewidywalne i nieraz odrobinę oklepane, ale czułam tutaj lekki powiew nowości. Sporadycznie pojawiał się nowy motyw w tych złośliwych dialogach. Szczególnie w pogawędkach Halta i Crowleya, którzy są po prostu uroczy ;-;. Może nie pasuje to idealnie do straszliwych, siejących pogrom zwiadowców, ale tak.... Wybacz Flanaganie, oni po prostu są uroczy :3. A ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak często zdarzało mi się śmiać w czasie czytania książki.
Po drugie: Crowley. Będę o nim jeszcze pisała w temacie poświęconym jego postaci, ale na razie mogę w kilku słowach wyjaśnić, o co chodzi. On jest najsympatyczniejszym gościem, o jakim czytałam w całej serii! Kiedy jest starszy, już jako komendant Korpusu, ma swoje zalety, ale jest bohaterem z tła i mimo wszystko niewiele się o nim dowiadujemy. A tutaj dostał kilka okazji, żeby się wykazać i muszę przyznać, że jestem nim oczarowana. Może w kwestii "śmieszności" są z Haltem na tym samym poziomie, ale jak o wzbudzanie ciepłych uczuć chodzi, to mimo wszystko Halta przebił. To było trochę jak... jak czytanie o Gilanie. Mieli w sobie coś bardzo podobnego, ale mimo wszystko widzę pewne różnice. W każdym razie wydaje mi się, że jak się lubiło za pewne cechy Gilana, to Crowleya też się nie da nie polubić :3. Zwłaszcza jak swoim radosnym charakterem kontrastuje z ponurym Haltem.
Po trzecie: inni bohaterowie. Crowley wysunął się przed szereg, bo wyjątkowo przypadł mi do gustu jako młody zwiadowca, ale inne postacie też w jakiś sposób zasługują na uwagę. Na przykład Farrel albo Leander, czy Berrigan. Z dość oczywistych przyczyn nie pojawiali się oni tak często, ale Flanagan dał prawie każdemu szansę, żeby się wykazać, co w sumie wydaje mi się u niego dość ciekawą zmianą. Bo wydawało mi się, że przez większość tomów operował garstką ulubieńców, a reszta przewijała się tylko w tle. Ale! Nie chodzi mi w tym podpunkcie tylko o osoby, które pojawiły się nagle i wcześniej ich nie znaliśmy. Bo bardzo podobało mi się wplatanie bohaterów, z którymi miało się już styczność, a którzy teraz byli młodsi o te kilkadziesiąt lat. Szczególnie dobrze wypadło to moim zdaniem w przypadku Halta. Jego nieogarnięcie w sprawach Korpusu i panujących w nim zwyczajów naprawdę mi przypadło do gustu :3. Flanagan jedzie po schematach cały czas i pewne żarty mu się chyba nigdy nie znudzą, ale nie odrzucało mnie od tego aż tak bardzo. Miałam gdzieś w tyle świadomości zakodowane, że to się działo wcześniej i nie narzekałam, tłumacząc sobie - wiem, że naiwnie - że to dopiero tomy 1-12 powielają elementy z prequelu, a nie odwrotnie. Na pewno lepsza taka metoda czytania niż ciągłe zmaganie się z frustracją przez schematyczność. Zresztą, ta część wcale taka schematyczna nie była wbrew pozorom.
Po czwarte: fabuła! Nie wiem, czego się spodziewałam. Chyba nie próbowałam sobie nawet wizualizować, o czym ta część może opowiadać. Bałam się tylko trochę, że to będzie po prostu rozwinięta w dłuższych zdaniach historia Araluenu, którą już tak naprawdę znaliśmy. Powiedzą o podstępnym Morgaracie i dodadzą do znanej opowiastki trochę scen ze strzelaniem z łuku. Tymczasem Flanagan naprawdę się postarał i wmieszał do tej historii dużo szczegółów i nowych, nieoczekiwanych elementów, które wcześniej w ogóle się nie pojawiły. Na przykład cały ten wątek z Duncanem i generalnie turniejem, o czym chyba wcześniej nie było nigdy mowy. Więc ta obawa okazała się bezpodstawna i dowiedziałam się z tej części więcej niż ze wszystkich "Zaginionych historii" razem wziętych.
Po piąte: tempo akcji. Być może był to wynik przeczytania przed Zwiadowcami książki historycznej, którą męczyłam przez dobre trzy tygodnie, ale nieważne, jakie były powody, bardzo podobało mi się właśnie tempo rozwoju wydarzeń. Wszystko szło bardzo systematycznie i równo do przodu. Nie było dłuższych przestojów, cały czas coś się działo i akcja ewidentnie toczyła się ustalonym dokładnie planem. Pod koniec się to, mam wrażenie, odrobinę rozjechało, ale może to przez mój sposób czytania częściowo, bo jak już powiedziałam, często zwalniam, kiedy dochodzę do ostatnich stron. Zresztą... nawet jeśli wydarzenia toczyły się wtedy bardziej chaotycznie, nie mam z tym problemu. I tak świetnie się czytało i jestem generalnie zadowolona z ostatecznych rozwiązań :3.

Kiedy spodoba mi się jakaś książka, bardzo często zdarza mi się wyszukiwać w niej wady tylko po to, żeby nie słodzić, ale tym razem średnio mi się nie chce... Jedyne co mogę zarzucić Flanaganowi w tym tomie to lekka naiwność i powtarzanie znanych czytelnikowi faktów zbyt często, jakby nie mógł po trzech dialogach tego zapamiętać. Mówiąc o naiwności mam na myśli, że pewne sytuacje wydawały mi się z lekka nierealistyczne. Nie chcę spojlerować, więc po prostu powiem, że niektóre momenty wywoływały na moich ustach ironiczny uśmieszek. Nie wiem, czy sama opisałabym je lepiej, ale wydawało mi się, że ci ludzie zachowują się odrobinę nielogicznie mimo wszystko.
Ale! Nie chcę narzekać. Ta część naprawdę mi się podobała i Flanagan serio mnie tym zaskoczył. Po dwunastym tomie, który mimo paru zalet był mimo wszystko niepotrzebny, nie czułam zbyt wielkiego optymizmu w związku z jakimkolwiek eksploatowaniem tej serii. Ale po przeczytaniu tego prequelu mam ochotę na więcej i wróciła mi nawet ta lekko fanatyczna myśl, że może dałoby się dołożyć jeszcze kilka dodatkowych tomów po drodze Very Happy. Oczywiście w granicach rozsądku... Uważam, że póki bohaterowie nie wykazują się nienaturalną nieśmiertelnością i robią coś więcej poza byciem niepokonanymi zwiadowcami, to wszystko w porządku.
(Właśnie! Tutaj przypomina mi się jeszcze jedna zaleta tego tomu. Na całe szczęście autor oszczędził nam dramatyzowania i scen na zasadzie "o mój Boże, czy oni przeżyją?!". Wiadomo przecież, że to coś w rodzaju retrospekcji i pewne postacie nie mogą zwyczajnie umrzeć. Więc cieszy mnie, że autor nie próbował nam grać na emocjach scenami, gdzie życie postaci wisiało na włosku i wmawiać czytelnikowi, że to jakaś autorska łaska, że bohater przeżył. Rzecz jasna pojawiało się zagrożenie życia, ale potrafiłam się na tyle wciągnąć w akcję, że po prostu mnie to poruszało i czekałam, jak się sprawa rozwiąże; nie miałam ochoty ziewnąć, mówiąc: "aha, straszne rzeczy, że się biedak topi... ale chyba jako duch w kolejnych tomach nie występował... możemy przejść dalej? :3".


Podsumowując: jako rzetelna recenzentka daję 8/10. (Rzetelni recenzenci zawsze zaniżają...) Jako Ja-Lady ocenię na 9/10. (Potrafię być ślepa na mankamenty, jeśli w grę wchodzą me sentymenty - że tak zarymuję). A jako fanatyczna fanka Zwiadowców, która obudziła się w mnie po latach w trakcie czytania, przyznam okrągłe 10/10 . (Chociaż "obudziła", to za mocne słowo... Może raczej uchyliła lekko powieki i uśmiechnęła się z rozmarzeniem na widok opisów znikającego wśród cieni Crowleya.)
POLECAM!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Jr. Admin


Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 2059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:32, 29 Gru 2015    Temat postu:

Dzięki, Lady, za rozbudowaną opinię! Smile Szczerze mówiąc, miałam się nie brać za tę książkę tak samo jak nie wzięłam się za "Drużynę" (choć jako admin może nie powinnam tego mówić Razz) z jednego powodu: boję się, że się z tego zrobi taki straszny tasiemiec, a następne części będą lepszym lub gorszym powielaniem motywów z poprzednich. Ale nie powiem, zachęciłaś mnie do sięgnięcia po "Turniej..." i pewnie w końcu to zrobię. Wink Ale okładkę to mogliby zrobić lepszą. Naprawdę...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimrodel dnia Wto 14:32, 29 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:46, 31 Gru 2015    Temat postu:

Czuję powiew odpowiedzialności... Jak już dzisiaj komuś wspominałam, trochę się boję polecać książki, tę także, bo się obawiam, że nastawię kogoś bardzo pozytywnie, a potem się okaże, że to niewart uwagi gniot Very Happy. Mam nadzieję, że mimo wszystko poczujesz przy czytaniu te same nutki dawnej miłości do Zwiadowców, które ja poczułam. O ile oczywiście miałaś o tej serii tak samo wyidealizowane zdanie sześć lat temu Very Happy.
Natomiast co do "tasiemcowatości", to chyba bym się nie martwiła. Drugi tom na pewno musi być, bo akcja pierwszej części urywa się dość nagle. Ale nie jestem pewna, czy Flanagan będzie w stanie ciągnąć to w nieskończoność. Wcale się nie zdziwię, jak poza dwie części to nie wyjdzie, bo historia wojny z Morgarathem jest mimo wszystko dość krótka, a wątpię, żeby opowiadał dużo o tym, co działo się po niej. To już mniej więcej wiemy. Jeśli zrobi trzeci tom, to naprawdę nie wiem, o czym by to mogło być. Chyba że sam wątek walk będzie tak rozwinięty, że na jedną książkę nie starczy, w co prawdę mówiąc powątpiewam. W pierwszym tomie się dużo działo, ale raczej tych wydarzeń nie rozwlekali w nieskończoność tylko następowały szybko jedno po drugim.
I jeszcze ta okładka... mi się w miarę podoba, bo przynajmniej nawiązuje praktycznie w każdym szczególe do treści. Dawniej książki fantasy miały takie dziwaczne zapędy do umieszczania na okładkach przypadkowej grafiki, która tylko miała się kojarzyć ze smokami i rycerzami - nic poza tym. Więc to akurat na plus. Urody tego rysunku oceniać nie będę, kwestia gustu Very Happy. Natomiast jak chodzi o odejście od tego typowego modelu okładki z serii, to trochę mi brakuje tego klasycznego projektu. Ale "Wczesne lata" to chyba taki jakby odłam cyklu, więc się już nie będę czepiać, że nie ma zakapturzonego faceta w tle i strzał wbitych w ziemię na pierwszym planie :3.

(I spoko... ja też nie przeczytałam jeszcze "Drużyny"... Mam wszystkie tomy, bo kupiłam pierwszy zaraz jak wyszedł i potem z rozpędu skompletowałam całą serię, ale nic poza "Wyrzutkami" jeszcze nie znam. A i "Wyrzutki" czytałam tak dawno temu, że nie pamiętam nawet imion bohaterów... Hala i Eraka tylko :3. Taka z nas zorientowana w temacie moderacja! )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:06, 19 Sty 2016    Temat postu:

Ja co prawda postaram się wiele nie rozpisać, bo tę opinię piszę w sumie nielegalnie w czasie nauki (co za niespodzianka!), ale że wisi nade mną już od dość dawna, to chociaż co nieco wspomnę :3.

Moją bazą będzie "lepsze od 12. części". Bo było takie niewątpliwie. Zaraz obok powinno się znajdować zdanie "to młodzieżówka skierowana raczej do młodszych", żeby zaznaczyć, że a) moja opinia może być zbyt ostra; b) nie szukam w tym tego samego co w innych skierowanych już raczej do starszych czytelników. Wiem, z pozoru te dwa podpunktu wydają się wykluczać, ale rzecz w tym, że ta "recenzja" jest nie do końca obiektywna. (No dobra, opinia z definicji jest stronnicza. Przemilczmy.)
Właśnie zdałam sobie sprawę, że zamiast napisać konkrety, z góry się tłumaczę... Więc przestaję. Nie odpowiadam tylko za jakieś zaniki w pamięci, pominięcie czegoś et cetera :3.

Może tak w kontraście powiem, że nie miałam większej zmiany zdania o bohaterach. Są spoko, bo nigdy nie czułam do nich specjalnej antypatii, ale też nikt mnie szczególnie nie zachwycił. Jak już, to Arald dostał jakiegoś plusa, chociaż nieco ciężko mi wyjaśnić dlaczego. Może po prostu za nim tęskniłam, bo tak naprawdę najwięcej go jest w pierwszych częściach, a potem prawie że nic, zwłaszcza gdy są gdzieś na wyjeździe. Obawiałam się też owych powielanych, zabawnych dyskusji bohaterów, które są nieodłączną częścią każdego tomu, ale... Nawet nie wiem, jak to wyrazić. Owszem, zdarzały się takie fragmenty, gdzie "jakże zabawna uwaga" wywoływała na moich ustach pokerface'a (a w robieniu go jestem beznadziejna). Ale mimo moich uprzedzeń było równie wiele dialogów, które naprawdę wywoływały uśmiech - czy bardziej czy mniej mądry, w to już nie wnikam Very Happy. Jak wspominałam w pierwszej części, traktuję tę lekturę nieco inaczej niż choćby czytanego ostatnio "Cesarza Cierni" - inni odbiorcy, inny klimat i... no i też fakt, że przez ilość książek świat Zwiadowców i styl Flanagana jest już bardziej znany. W każdym razie obyło się bez facepalmów, nawet jeśli autor opisywał potyczki jakichś bandytów ze zwiadowcami w taki sam sposób jak zawsze, a wszyscy "źli" pomniejsi byli identyczni. (Wiem, wiem, marudzę, nie miałam czego innego się spodziewać. Kończę już.)

Na plus zdecydowanie oceniam owo zbieranie zwiadowców, znaczy metodę, według której to się odbywało. Nie miałam ochoty ani na powtórzone kilkanaście razy znajdowanie tych ludzi i wyjaśnianie im wszystkiego od początku, a i napisanie "no i ten... się zebrali wszyscy, szli dalej" to słaby pomysł. Tej części się bałam i bawiłam się w czarnowidza :3. Ale że rozwiązanie okazało się rozsądne i całkiem zgrabnie opisane, to nie mam na co narzekać i daję okejkę Very Happy.

Odnośnie fabuły ciężko mi się wypowiedzieć... Nie oczekiwałam w sumie niczego innego, tytuł mówi wszystko Very Happy. Może rozwiązanie mnie zaskoczyło trochę, ale poza tym nie odczuwałam żadnych fajerwerków. Z kolei też nie narzekałam specjalnie, więc źle nie mogło być Very Happy. Naprawdę nie jestem w stanie z siebie wiele wydusić... ot, podobało mi się, ale nic nie zapadło szczególnie w pamięć czy serce. Nie miałam nawet czego pobudzać jak Lady, bo etap fanatyzmu nawet we wczesnych latach mnie ominął - zbyt przytłoczył jego zalążek zachwyt Władcą Pierścieni Very Happy.

Sugerując się innymi recenzjami, które ostatnio czytałam, powinnam przydzielić punkty w skali od 1 do 10 za bohaterów, fabułę, język (czyli to, co znałam), kultowość i frajdę (co już było czymś nowym). Ale sobie odpuszczę :3. Język Flanagana każdy zna, o bohaterach mówiłam, o fabule tak samo. Co do dwóch ostatnich kryteriów, specjalnie kultowe z pewnością to nie jest. Ale frajda była nadzwyczaj duża, zwłaszcza po nie najlepszych oczekiwaniach. Tak, po 12. części i po zobaczeniu tej paszkudnej okładki byłam nastawiona źle Very Happy. Ale jak ktoś chce mieć pełną kolekcję, to raczej pieniędzy nie zmarnuje i nie będzie żałował :3.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Evans dnia Wto 23:09, 19 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Werak
Porwany przez Skandian


Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Sochaczewa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:17, 02 Lut 2016    Temat postu:

UWAGA! Post wypełniony SPOILERAMI i całkowicie subiektywną oceną. I pełnym fanatyzmu wzdychaniem :3 Tak ostrzegam, może niepotrzebnie, ale jednak wolę Very Happy Żeby nie było Razz

A więc teraz ja! Ja, ja, ja! Tak. Ta, która najbardziej wyczekiwała, wypowiada się prawie że na końcu :3 Ale wreszcie udało mi się zdobyć tę książkę - i to tak zdobyć zdobyć, bo ją kupiłam! Okazja była, spuścili cenę aż o 10 złotych, więc... Jest Już sam fakt, że kupiłam ją dziś przed południem i już piszę recenzję jest znamienny Very Happy Pochłonęłam ją z czystą przyjemnością, wzdychając za moją dawną, platoniczną niestety miłością (Czyli Haltem, jakby ktoś nie wiedział Very Happy) Dobra... widzę, że już we wstępie piszę to, co powinno się znaleźć w rozwinięciu... Więc może teraz dam enter :3 Tak, żeby było ładniej :3

Więc może dokończę to, co już mówiłam. I tak nie zaczęłabym od czego innego, bo po prostu nie ma takiej opcji Very Happy Halt! Halt Jeszcze-Nie-Siwobrody... Znów poruszyła się moja miłość do niego, która z reguły sobie drzemie i budzi się, gdy pada słowo "Halt" Nawet jeśli wypowiada je niemiecki żołnierz z karabinem maszynowym przygotowanym do strzału Very Happy Jestem wręcz zachwycona tym, że jest... i kłuło mnie nieco w sercu, gdy patrzyłam na te proste błędy i gafy, które popełnia Sad I mnie nie obchodzi, że dzięki temu jest realistyczniejszy! Halt wcale tego nie potrzebuje. A na pewno nie dla mnie :3 Naprawdę... gdy dostał Abelarda, to na głos darłam się, żeby nie właził na tego konia ;___; Miałam nawet ochotę przestać czytać... a tę szamotaninę lekko przebiegłam wzrokiem, o samym upadku nawet już nie wspominając :3 (Ale chociaż walczył! Dumnam ) Miałam to jąkanie się przed Pauline opuścić kurtyną milczenia... i chyba tak właśnie zrobię. Nie-e :3 Ja cię wielbię, Halcie, ale na to jedno się zgodzić nie potrafię.
No a rozmowy jego i Crowleya to był miód na moje oczy (W ogóle... zachwycił mnie nagle człon "crow" w imieniu Crowleya Very Happy Ale to tak bez związku z tematem ) A jak jesteśmy przy miodzie, to bawiły mnie nawet te oklepane sprzeczki o kawie... ale je akurat kocham, bo są takie zwiadowcowe Very Happy Zwłaszcza, gdy doszło jeszcze do tego mleko... Jestem bardzo sentymentalnym człowiekiem i lubię, jak coś czasem się powtarza. Chyba, że jest to coś, czego nie lubię, lub nie podoba mi się sposób, w jaki to coś zostało powtórzone :3 (Zresztą komentarz Halta: "To dzikus", na wieść, że Leander dodaje mleka rozpuścił mi serce i nie potrafię tego źle postrzegać Very Happy) Ale! Wracając do rozmów. Zostawmy kawę. Wszystkie ich sprzeczki były świetne, fajnie się słuchało, jak wzajemnie zasypują się złośliwościami Very Happy I przyznaję się, że dzięki tej części Crowley sporo u mnie zaplusował Very Happy Właściwie to lubiłam go już, szczególnie dzięki Czarnoksiężnikowi z Północy (Bo się przyznał, że lubi psy ) ale teraz miałam okazję poznać go w pełnej krasie i cieszę się, bo jest fantastyczny Very Happy Choć czuć było od niego Gilanem :3 Widać Halt ciągle ma nieszczęście i trafia na takich nieuzasadnienie wesołych ludzi, którzy uwielbiają go denerwować Very Happy Choć przecież sam też wiele zdziałał i nieraz udało mu się wyprowadzić Crowleya z równowagi. I co najlepsze, wcale z tym się nie ukrywał! To właśnie pokochałam w tym młodym Halcie: nie było wiecznie kamiennej twarzy i niemal niedostrzegalnych uśmieszków. Nie to, żeby mi to wcześniej przeszkadzało, ale uwielbiam wizję szczerzącego się złośliwie Mistrza Arrataya I myślę, że będę za nią tęsknić Very Happy
Mówiłam już wcześniej, że bardzo lubię wspominać. I dzięki temu też ta książka tak bardzo mnie zachwyciła Very Happy W sumie to niby nic wielkiego... ale fajnie było jeszcze raz zobaczyć Redmont. I Seacliff, którego zwiadowcą kiedyś będzie Will... i usłyszeć o młodzieńcu rządzącym w kuchni, którym jest Chubb, choć nie potrafiłabym powiązać go ze słowem "młodzieniec" Very Happy A Stary Bob był Młodym Bobem... No mam nadzieję, że rozumiecie o co chodzi :3

Z drugiej strony, Zwiadowcy mnie trochę... nie wiem nawet , jak to nazwać. Lubię styl Flanagana i wiem, że on nie jest jakiś specjalnie górnolotny... ale momentami mnie nieco irytowało, że czasem próbował wyjaśniać tak oczywiste rzeczy... No przecież wiem, że on żartował, nikt mi nie musi wyjaśniać tego Sad Nie wiem... może nie dostrzegałam tego w poprzednich częściach, ale mam wrażenie że tego było mniej. Wiem, że Flanagan lubi wyjaśniać wszystko - i czasem nawet mnie to cieszy - ale nie takie oczywistości, prosz :\ Kłuło mnie to nieco...
I chyba najbardziej ubodła mnie śmierć... ta, śmierć... śmierć Pritcharda Neutral To było tak cholernie nie fer... Nie mówię, że zdążyłam go pokochać i wylewałam za nim potoki łez, ale... Polubiłam go trochę. Przypominał tego starszego Halta :3 Ale poza tym też uważam za niesprawiedliwość, że się spotkali dopiero co, a zaraz... no i nie było żadnej epickiej bitwy, ani nic... nawet jakoś tak żałośnie krótko było o tej jego śmierci, jakby Flanagan stwierdził, że musi na koniec kogoś zabić, żeby było fajnie, ale się spieszył i dał opis znalezienia ciała na jedną stronę. Nawet rozpacz Halta wydawała mi się jakaś taka sztuczna, co chyba bolało mnie najbardziej :\ No ale Królewski Zwiadowca udowodnił, że Flanagan nie jest jakimś mistrzem w zabijaniu swoich dzieci... tak naprawdę jedynie ojciec Willa miał naprawdę godną, fantastyczną śmierć :\ I może jeszcze Shukin... ale resztę przemilczeć należy :3
(Aha! I akcja turnieju mi się dłużyła... ale podejrzewam, że to przez śladowe ilości Halta :3 (Znaczy nie książka, tylko ten turniej turniej na końcu... no wiecie, o co chodzi Very Happy))

I nie wiem, czy coś jeszcze mam do powiedzenia... no chyba nie Very Happy Pomimo tego marudzenia na górze jestem książką zachwycona i daję 9/10 Jakoś mimo wszystko nie umiem jej dać pełnej dziesiątki, ale raczej się nie zawiodłam Very Happy Był Halt i tak naprawdę dla Halta to czytałam, więc zawieść się nie miałam prawa Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Werak dnia Wto 17:23, 02 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Senic
Sierota


Dołączył: 05 Lut 2016
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:30, 05 Lut 2016    Temat postu:

Mam w domu tą książkę i jak narazie jest bardzo ciekawa. Bardzo się zdziwiłam jak zobaczyłam okładkę. Czekam na następną część ,, Wczesnych lat ''. Jeszcze w tym roku ma wyjść!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seley' el then
Sierota


Dołączył: 14 Lut 2016
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:07, 15 Lut 2016    Temat postu:

Bardzo fajna i chyba każdemu się spodoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przybyrad
Sierota


Dołączył: 26 Mar 2016
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:19, 26 Mar 2016    Temat postu:

Wiadomo coś odnośnie 14. księgi?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
will12
Podrzucacz królików


Dołączył: 29 Lut 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Inowrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:01, 02 Kwi 2016    Temat postu:

Przybyrad napisał:
Wiadomo coś odnośnie 14. księgi?

Ja w mojej książce znalazłem że będzie w 2016. Zauważyliście, że jest napisane np.: księga 1 "Ruiny Gorlanu" albo Księga 6: "Oblężenie Macinaw"?
-Pewnie tak, ale "Wczesne lata: Turniej w Gorlanie". To pozwala mi przypuszczać, że będzie parę tomów takich "Wczesnych lat" tylko zamiast "Turniej w Gorlanie" co innego. Jestem na 10 rozdziale więc NO HATE, jeśli już jest zakończone.

A tak od siebie to myślę że któreś "Wczesne lata" będą o tym, jak Halt był u Temudżeinów albo jak przyjął Gilana. Co o tym sądzicie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:05, 03 Kwi 2016    Temat postu:

To, że pojawi się kolejny tom, jest pewne. Z tego co pamiętam, zapowiadano co najmniej dwa, a poza tym końcówka "Turnieju..." faktycznie wymaga dalszego rozwinięcia fabuły. Skoro jesteś dopiero przy 10. rozdziale, to jeszcze tego nie wiesz, ale ostatnie strony zostawiają właśnie taką otwartą furtkę dla kontynuacji. Natomiast trudno powiedzieć, kiedy się takowa pojawi, bo na oficjalnej stronie wydawnictwa nie ma jeszcze żadnej informacji, a poza tym wydaje mi się, że tej książki nie ma nawet w originale jak na razie. Także trzeba poczekać.

A co do wyprawy po konie, to moim zdaniem jej nie będzie. Może jakoś skromnie wspomniane, że ma nastąpić, żeby bardziej ogarnięty czytelnik sobie przypomniał, jak to starszy już Halt opowiadał, że pojechał na taką misję. Ale uważam, że Flanagan na sam opis tego czasu nie zmarnuje. Jeśli to nie wpłynie jakoś znacząco na wojnę z Morgarathem - a chyba nie wpłynie, bo wydaje mi się, że to było już po niej - to raczej w ogóle do tego nie dojdziemy. Ogólnie cała akcja tych prequeli kręci się dookoła samej walki z Morgarathem i dookoła wejścia Halta do Korpusu. I raczej nie sądzę, żeby się Flanaganowi chciało poza tę tematykę wybiegać. W pierwszym tomie właściwie nie zbaczał z tego wytyczonego kierunku i nie robił niepotrzebnych dygresji, także później chyba też się nie ma co spodziewać podobnych skoków w bok. Ogólnie to nie w jego stylu Very Happy. Raczej idzie od punktu A do B bez zbędnych dodatków.
Aha! Mówiłeś jeszcze o Gilanie. Nie wiemy, kiedy to dokładnie było, ale to już jest dla mnie trochę bardziej prawdopodobne. Nawet w trakcie czytania jedynki myślałam, że może się pojawi jakieś nawiązanie w związku z jego ojcem, no ale się nie doczekałam. Ale kto wie... może później coś doda autor na ten temat. Fajnie by było takiego młodego Gilana zobaczyć Very Happy. (Chociaż jak tak teraz myślę, to w tych czasach, co go przyjmował na ucznia, Halt już miał jakąś renomę i gadał z sir Dawidem jak z dobrym znajomym, a teraz - czyli w momencie akcji "Turnieju w Gorlanie" - wiele osób nawet go nie rozpoznaje, więc to też musiało być później.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
will12
Podrzucacz królików


Dołączył: 29 Lut 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Inowrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:21, 03 Kwi 2016    Temat postu:

Już przeczytałem 10. wczoraj. I niestety ale muszę się z Tobą zgodzić.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez will12 dnia Nie 12:23, 03 Kwi 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:37, 03 Kwi 2016    Temat postu:

Ja sama nie wiem, czy to jest takie "niestety"... tzn. byłoby fajnie zobaczyć niektóre wątki, ale myślę, że na dobre nam wyjdzie, jak się Flanagan będzie skupiał tylko na najważniejszym. Jakby zaczął wybiegać w jakieś inne rejony, to by znów się przeciągało to i przeciągało. A tak to może skupi całą energię na tych ciekawych wątkach w prequelu i przez to będzie to trochę lepszej jakości finalnie. Bo mnie się właśnie "Turniej..." bardzo podobał, więc wolałabym, żeby kontynuacja nie odbiegała jakoś specjalnie tematyką i sposobem prowadzenia narracji.
Trochę bez sensu byłoby też robienie z prequelu tasiemca na wiele tomów. I to głównie dlatego, że niestety Zwiadowcy mają generalnie tendencję spadkową, jeśli chodzi o to, jak dobre są kolejne książki, więc pewnie znowu by się pojawiło coś pokroju części jedenastej, którą tak prywatnie uważam za porażkę Very Happy. (Może nie stuprocentową, ale w dużym stopniu.)

A ostatnia sprawa to... no ja Flanaganowi życzę dobrze, ale trzeba też pamiętać, że swoje lata już ma. I bym nie chciała, żeby nagle sobie najnormalniej w świecie umarł, nie kończąc jakiejś serii dlatego, że za bardzo ją rozwlekał, opisując niepotrzebne rzeczy. Bardziej bym chciała dowiedzieć się o czymś, czego jeszcze nie powiedział. Bo wojnę z Morgarathem trochę znamy, powstawanie od nowa Korpusu tak samo... podobnie z Gilanem i wyprawą po te kradzione konie. A mnie by ucieszyło, jakby nas czymś nagle Flanagan zaskoczył Very Happy.
Teraz mi nie przychodzi do głowy jakiś spektakularny pomysł, ale jakby na przykład wprowadził ważną postać, o której do tej pory nie było mowy. (Mogła potem zginąć albo wyemigrować, dlatego jej nie poznaliśmy.) Albo mógłby zdradzić tajemnicę czyjejś przeszłości... No bo tamte historie wiemy, na czym polegały i można je tylko nieco rozwinąć na tradycyjne dla Zwiadowców sposoby. A tu aż się prosi o taką "zaginioną historię", ale opowiedzianą lepiej i wplecioną w główną akcję, a nie oderwaną od całości. Ten cały wątek ze spotkaniem ojca Willa dobrze by się w to wkomponował, gdyby nie to, że już został opisany. Ale może teraz będzie nawiązane do rodziców Horace'a czy kogokolwiek innego z tego sierocińca . Jeśli mamy snuć przypuszczenia, to chyba wolałabym iść w tego typu klimaty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
will12
Podrzucacz królików


Dołączył: 29 Lut 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Inowrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:57, 03 Kwi 2016    Temat postu:

LadyPauline26 napisał:
I to głównie dlatego, że niestety Zwiadowcy mają generalnie tendencję spadkową, jeśli chodzi o to, jak dobre są kolejne książki, więc pewnie znowu by się pojawiło coś pokroju części jedenastej, którą tak prywatnie uważam za porażkę Very Happy. (Może nie stuprocentową, ale w dużym stopniu.)


Mi osobiście 11-stka przypadła do gustu. Co do "pomysłu" to mogłoby (według mnie) być np. że ojciec Horace'a uratował babcię Allys czy coś takiego.
EDIT : A czy ten teamat czyli Turniej... Będzie jak te 1-12?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez will12 dnia Pon 14:29, 04 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuza74
Mieszkaniec zamku Redmont


Dołączył: 01 Lis 2013
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:00, 04 Kwi 2016    Temat postu:

Moim zdaniem we "Wczesnych latach" nie zobaczymy Gilana jako ucznia Halta. Jeden prosty powód: w "Turnieju w Gorlanie" sam Halt dopiero od niedawna nie jest uczniem. Ma niewiele ponad dwadzieścia lat i nie uwierzę, że w takim wieku szkolił Gilana. No chyba, że byłby duży przeskok czasu w co szczerze wątpię. Poza tym nie ma co powielać po raz milionowy "Ruin Gorlanu" z każdą z możliwych postaci w roli ucznia! Przecież najwięcej zarzutów co do 12 części było w stosunku do przewidywalności i powtarzalności. Tylko tego brakuje żeby znowu Flanagan napisał to samo, zmieniając tylko imię ucznia. W dodatku mam wrażenie, że ta seria ma na celu pokazanie bardziej niedoświadczonego Halta, jego przyjaźni z Crowleyem i tego jak wkręca się w życie w Araluenie. Myślę, że dalej będzie się kręcić mniej więcej tak jak "Turniej w Gorlanie".

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zuza74 dnia Pon 18:01, 04 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
will12
Podrzucacz królików


Dołączył: 29 Lut 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Inowrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:09, 04 Kwi 2016    Temat postu:

zuza74 napisał:
Moim zdaniem we "Wczesnych latach" nie zobaczymy Gilana jako ucznia Halta. Jeden prosty powód: w "Turnieju w Gorlanie" sam Halt dopiero od niedawna nie jest uczniem. Ma niewiele ponad dwadzieścia lat i nie uwierzę, że w takim wieku szkolił Gilana. No chyba, że byłby duży przeskok czasu w co szczerze wątpię. Poza tym nie ma co powielać po raz milionowy "Ruin Gorlanu" z każdą z możliwych postaci w roli ucznia! Przecież najwięcej zarzutów co do 12 części było w stosunku do przewidywalności i powtarzalności. Tylko tego brakuje żeby znowu Flanagan napisał to samo, zmieniając tylko imię ucznia. W dodatku mam wrażenie, że ta seria ma na celu pokazanie bardziej niedoświadczonego Halta, jego przyjaźni z Crowleyem i tego jak wkręca się w życie w Araluenie. Myślę, że dalej będzie się kręcić mniej więcej tak jak "Turniej w Gorlanie".

Ja 12. tomu JESZCZE nie czytałem, więc nie wiem. Ze spoilerów (niestety nie sposób ich uniknąć) dowiedziałem si,ę że Alyss spłonie w gospodzie? i że Will będzie smutny i będzie szkolił zwiadowczynię.


Dużo błędów i braki w polskich znakach. Przydałaby się mała korekta posta przed wysłaniem Very Happy. No i tylko taka techniczna uwaga, że nie trzeba cytować całych wypowiedzi, zwłaszcza jeśli są post wyżej. Wystarczy że powiesz nazwę użytkownika, do którego się odnosisz i nic więcej.
Lady.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przybyrad
Sierota


Dołączył: 26 Mar 2016
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:23, 05 Kwi 2016    Temat postu:

To fajnie że zwiadowcy jeszcze się ukażą polubiłem tą serię drużyna też jest spoko ale skończyłem na 2 tomie bo biblioteka ma tylko 5 jeszcze ja bym chciał akcję w Aslavie ciekawe jak Flanagan by przedstawił Słowian bo kraj jest na nich wzorowany ale cyganów też nam podrzucił wiadomo już coś o premierze i fabule?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
will12
Podrzucacz królików


Dołączył: 29 Lut 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Inowrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:21, 06 Kwi 2016    Temat postu:

Kupujecie książki czy wypożyczacie? Patrzyłem w wszystkich bibliotekach w mieście i nie znalazłem, dlatego kupuję. Wrazie co mieszkam w małej mieścinie w kujawsko-pomorskim ok. 80 tyś mieszkańców.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:58, 06 Kwi 2016    Temat postu:

To nie zależy od tego, w jakim województwie mieszkasz, tylko jak dobrze wyposażoną masz bibliotekę :3. Ja na przykład miałam książki do wypożyczenia już w dwa tygodnie po premierze. I to nie tylko Zwiadowców, ale też wszystkie Drużyny i Turniej. Za to wiem, że na przykład u kuzynki nie było żadnej serii (Małopolskie się kłania).
Chociaż z tego co się orientuję większość osób na forum ma własne egzemplarze .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alice00 dnia Śro 20:04, 06 Kwi 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zwiadowca50
Sierota


Dołączył: 07 Kwi 2015
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:49, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Jest jednak pewna nieścisłość.

Mianowicie w częściach od 1-12 było że to Halt sprowadził nowy "rodzaj" koni od temudżeinów, a w Turnieju okazuje się, że zwiadowcy już mieli te konie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:03, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Też na to zwróciłam uwagę przy czytaniu, ale wydaje mi się, że Halt miał wprowadzić po prostu "świeżą krew" do obiegu - jakkolwiek przedmiotowo by to nie brzmiało. To mogła być już któraś grupka koni, którą udało się sprowadzić z kontynentu. Może geny z poprzednich pokoleń za bardzo się rozrzedziły i te konie nie miały już takich właściwości, jakich wymagała praca zwiadowcy, więc trzeba było wzmocnić pewne cechy.

Nie mam teraz pod ręką żadnego tomu, ale jak znajdę okazję, to zerknę, jak to zostało sformułowane. Możliwe, że pojawiła się jakaś nieścisłość, ale wydaje mi się, że ta moja teoria o poprawieniu hodowli jest całkiem wiarygodna Very Happy. W końcu te koniki to jedna z ważniejszych rzeczy w "ekwipunku" zwiadowcy, więc pewnie nie mogli wcześniej jeździć na pierwszym lepszym wierzchowcu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Czw 15:20, 07 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Seacliff Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin