Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Hyperion" i "Endymion" - Dan Simmons

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:28, 01 Wrz 2016    Temat postu: "Hyperion" i "Endymion" - Dan Simmons

Zacznę może od małego sprecyzowania, jakich książek ten temat dotyczy, bo nie do końca wiedziałam, w jaki sposób go zatytułować. Chodzi mi tutaj mianowicie o dwie powiązane ze sobą dylogie Dana Simmonsa, których fabuła się wprawdzie dość ściśle łączy, ale każda opisuje losy innych głównych bohaterów. (Po angielsku to się chyba razem nazywa Hyperion Cantos, ale w sumie tylko połowa serii realnie dotyczy tej planety, więc nie wiem.)


1."Hyperion"
2."Zagłada* Hyperiona"

3."Endymion"
4."Triumf Endymiona"

(*W innym tłumaczeniu jest Upadek.)


Fabuła (bez spojlerów)
Ujmując to w kilku zdaniach... Pierwsze dwa tomy opowiadają o pielgrzymce, w której grupka ludzi bardzo różnych profesji udaje się do Grobowców Czasu na planecie Hyperion. Nie pytajcie mnie, co to miało na celu, bo szczerze mówiąc nie wiem, co oni próbowali w ten sposób osiągnąć, ale dzieją się różne dziwne rzeczy, przenoszenie w czasie i wszechobecne burze piaskowe. Poza tym sporo tutaj galaktycznej polityki - dla mnie jedna z większych zalet tych książek - i walki z wrogami ludzkości, którzy grożą jej unicestwieniem.
A kolejne dwa tomy dzieli od tych wydarzeń niemal trzysta lat i jest to spisana przez głównego bohatera historia jego relacji z Eneą, czyli dzieckiem jednego z wspomnianych wyżej pielgrzymów (owszem, po trzystu latach). Tym razem mamy nieco więcej wędrowania po różnych światach, czy raczej uciekania przed siłami Paxu, czyli wojska Kościoła. Z powodów, których podanie zakrawałoby na spojler, religia jest w tym świecie podstawą społeczeństwa dla dziesiątek miliardów ludzi na ponad setce planet i poniekąd rolą bohaterów jest zlikwidowanie tego porządku rzeczy.


Ocena
Mam naprawdę spory problem z wyrażaniem opinii o tej serii, ale jeśli kogokolwiek interesują moje wrażenia po każdym tomie, może przejrzeć wpisy z lipca i sierpnia w temacie Aktualnie czytam. Tutaj ograniczę się do kilku krótkich uwag i do oszczędnego wyliczenia wad i zalet. A wynika to głównie z faktu, że mam w stosunku do tego cyklu niesamowicie mieszane uczucia. Z jednej strony była to jedna z najbardziej męczących mnie serii, jakie czytałam, a z drugiej szło mi bardzo szybko, a po kolejne części jednak w sporym stopniu sięgałam z ciekawości. Myślę, że to trzeba po prostu samemu przeczytać...

Ale ok, takie są te pojedyncze spostrzeżenia:
---Pierwsze dwa tomy (lub pierwsze trzy, bo w pewnych wydaniach "Hyperion" jest podzielony równo na pół) są moim zdaniem gorsze. Historia Endymiona dużo bardziej mnie wciągnęła, a wyjaśnienia podawane stopniowo, głównie na koniec, nadają temu wszystkiemu jednak sporo sensu.
---Fabuła pierwszej dylogii jest moim zdaniem straszliwie pogmatwana, jakby autor nie do końca wiedział, o co mu tak naprawdę chodzi. Aczkolwiek całkiem dobrze się czytało opowieści pielgrzymów, kiedy każdy z nich wyjaśniał reszcie, co tak naprawdę sprawiło, że się na Hyperionie znalazł.
---Jest tu sporo całkiem ciekawych pomysłów na zobrazowanie wszechświata i jego działania plus duża porcja filozoficznych rozmyślań o religii, życiu, ewolucji i technologii - oraz o ich wzajemnych relacjach - i muszę przyznać, że całkiem to wciągające bywa.
---Różnorodność światów daje pole do popisu przy miejscu akcji i nawet jest tutaj kilka intrygujących planet, aczkolwiek autor dopiero pod koniec porzuca nieco ten... ziemiocentryzm. Chodzi mi tutaj o tworzenie otoczenia na podobieństwo Ziemi, co sprawia, że te światy są w dużym stopniu przełożonymi na skalę planety miejscami, jakie mamy u siebie... głównie pustynie :3. Co prawda to "wina" ludzkości, która sama zasiedlała takie obszary, ale jednak później widać, że można wyjść poza ten schemat. (Tylko trudno mi to uznać za wadę, bo ma to wielki związek z podstawą fabuły drugiej dylogii, jak tak się zastanowię.)

A teraz plusy:
+kilka postaci jest świetnych (z jakiegoś powodu dwaj moi ulubieni bohaterowie to księża); niby większości nie umiałam polubić, ale było za to dużo dość intrygujących osób i zmieniali swoje myślenie pod wpływem wydarzeń, co też jest dla mnie zaletą,
+logika... jakkolwiek przerysowane nie wydawałoby się to, co dzieje się na koniec, trudno temu zarzucić brak spójności; w sumie są tylko dwa miejsca, w których miałam wrażenie, że coś się nie trzyma kupy, ale poza nimi widać, że autor dokładnie to przemyślał i wydarzenia łączą się ze sobą w przekonywujący sposób... a przynajmniej mnie to usatysfakcjonowało,
+w późniejszych częściach jest jednak całkiem dobra fabuła i chce się serio wiedzieć, co będzie dalej albo żeby pewne rzeczy się w końcu wyjaśniły,


I minusy:
–idealizacja, głównie kobiet... wszystkie są piękne, pociągające i często w mojej głowie tylko to sprawia, że ludzie je lubią, bo nie zarysowano prawie nic z ich osobowości; i Rachela, i Enea to dla mnie po prostu ładne dziewczyny, z których jedną pokochano za samo ciało, a drugą chyba tylko na rozkaz autora, bo jest tak koszmarnie jednowymiarowa...
–sama Enea to dla mnie w ogóle minus, bo strasznie mnie denerwowała... ja rozumiałam czasem jej motywy, ale bywała tak potwornie męcząca, że rozdziały bez niej to było błogosławieństwo - a sprawy tylko komplikował fakt, że narratorem był zakochany w niej kołek,
–brak poczucia humoru, który właściwie dopiero teraz zauważyłam... nie pamiętam, żebym więcej niż pięć razy uśmiechnęła się z powodu czegoś, co napisano w tej książce - tzn. były jakieś żarty niby, ale chyba trochę rozmijamy się z autorem swoim gustem w tej kwestii; bo to były sceny napisane bardziej na zasadzie, że teraz bohaterowie się śmieją, bo to było śmieszne... a czytelnik, przynajmniej taki jak ja, ma kamienną twarz, bo nie widzi w tym nic zabawnego ;-;,
–często to przywoływałam, ale autor ciągle używa tych samych motywów - burza piaskowa, mata grawitacyjna itd.; lubię recykling wątków, ale ewidentnie przesadzał czasami,
–bohaterowie nas nie obchodzą - szczególnie na początku... znów mówię, może to tylko u mnie tak było, ale mnie tak strasznie nie interesował ich los... nie współczułam im bólu ani trudnego życia, nie podzielałam ich dobrego humoru, nie wzruszały mnie ich rozstania lub dylematy... zerowa więź; myślę, że głównie dlatego bardziej lubię drugą dylogię, bo tam miałam szczątkowe emocje w stosunku do Raula i bardzo polubiłam ojca kapitana de Soyę (który w sumie jest dla mnie jedną z lepszych postaci w ogóle, nie tylko w tej serii).


I na tym zakończę.
Przyznaję, że dużo łatwiej mi znaleźć w tej serii wady, ale ogólnie wrażenie robi po prostu neutralne. W pewnych aspektach dobre, w pewnych złe... Ale nie potrafię tego ani na 100% polecić, ani powiedzieć, że się nadaje do kosza. Tak jak mówiłam... najlepiej samemu spróbować. I poniekąd zachęcam, bo chciałabym mieć z kim o tej serii pogadać Very Happy.
Oceny liczbowej nie umiem wymyślić... ale w przybliżeniu oscyluje od 5 do 7/10.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Czw 15:15, 01 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin