Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Kłamca

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paula
Moderator


Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 1473
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Imaginaerum
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:51, 19 Lut 2014    Temat postu: Kłamca

Jest to cykl czterech tomów - Kłamca, Kłamca 2. Bóg marnotrawny, Kłamca 3. Ochłap sztandaru, Kłamca 4. Kill'em all - autorstwa polskiego pisarza, Jakuba Ćwieka. Akcja serii rozgrywa się teoretycznie gdzieś obok nas, a praktycznie - na pograniczu niemal wszystkich wymyślonych przez naszych praprzodków światów.

Wikipedia:
[[link widoczny dla zalogowanych] dostęp: 19.02.14. 11:41]
(wybaczcie, że tak rzucam źródłem, ale to takie skrzywienie po tych wszystkich konkursach i zwykłych lekcjach historii)
Cytat:
[Jakub Ćwiek] Debiutował w 2005 roku zbiorem opowiadań Kłamca, opowiadanie Cicha noc z tego zbioru zostało nominowane do Nagrody im. Janusza A. Zajdla. Opowiadanie Samobójca zostało wystawione przez grupę teatralną Słudzy Metatrona, Jakub Ćwiek wcielił się w postać Lokiego.

Cykl o Kłamcy charakteryzuje się przeplataniem motywów z różnych mitologii, w tym chrześcijańskiej, oraz "mitologii współczesnej" – popkultury. Głównym bohaterem jest schrystianizowany nordycki bóg kłamstwa – Loki.

W 2006 roku ukazała się kontynuacja – Kłamca 2: Bóg marnotrawny, która przyniosła mu drugą nominację do Zajdla, tym razem za opowiadanie Bóg marnotrawny. Książka była promowana utworem Loki nagranym przez zespół Anima Liberti.

Trzecia część cyklu, Kłamca 3: Ochłap sztandaru ukazała się w 2008 roku w formie powieści. Wszystkie trzy tomy wydawała Fabryka Słów. W 2010 roku wydawnictwo wznowiło te pozycje, wtedy ukazał się także audiobook Kłamcy czytany przez Krzysztofa Banaszyka (Audioteka.pl).

18 kwietnia 2012 roku ukazało się, także nakładem Fabryki Słów, zwieńczenie cyklu, Kłamca 4. Kill'em all. Ćwiek oświadczył, że to ostatni tom cyklu, ale nie wyklucza projektów powiązanych z marką Kłamcy.

W czasie 23 Międzynarodowego Festiwalu Gier i Komiksu w Łodzi (5-7 października) odbyła się premiera komiksu Kłamca. Viva l'arte, którego scenarzystą jest Jakub Ćwiek, natomiast stroną graficzną projektu zajęli się Dawid Pochopień i Grzegorz Nita.


Aktualnie jestem w połowie czwartego tomu. Seria jest niebanalna, pełna nietypowych porównań, zabawna, ale też brutalna i bez cenzury - odradzam młodszym czytelnikom. Wink Aczkolwiek dla tych, którzy się nie brzydzą - seria idealna. <3 Dużo krwi, przekleństw, [zastanawiam się, jakie określenie będzie najtrafniejsze w kontekście scen erotycznych... W każdym razie... Trochę ich jest].
Aaa, i jeszcze trzeba nadmienić, że Kłamca jest dość kontrowersyjny i może ranić uczucia religijne... (chociaż ja jestem katoliczką i mnie to nie ruszyło, ale to chyba kwestia tego, że najpierw poznałam autora na takim spotkaniu, a dopiero później czytałam tę serię i zdaję sobie sprawę z tego, że raczej ma dystans do swojej wiary, niż - nie wierzy; przynajmniej tak mówił). Na Dreszczu, innej książce Ćwieka jest taki świetny napis, który ciekawie to wyjaśnia... Ale pożyczyłam mój egzemplarz i teraz nie zacytuję. Wink Jak go dostanę z powrotem, to Wam napiszę. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt Arratay
Podpalacz mostów


Dołączył: 04 Mar 2013
Posty: 936
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś koło Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:34, 18 Maj 2014    Temat postu:

Jest! Wreszcie znalazłam... A już myślałam, że nie ma tego tematu.

Wspaniała książka fantastyczna. Piszę "książka", bo jestem dopiero po pierwszym tomie i nie wiem, po co Loki zbiera pióra, ale się domyślam.
Dialogi i sytuacje bardzo często mnie rozwalają, np. ''Święty Mikołaj uciekał przez miasto..." Moje ulubione momenty to zdecydowanie monolog Lokiego, uświadamiającego węża o tragicznym końcu niektórych z jego "być może krewnych", tragiczna śmierć demona powodowana strachem i- najdłuższy moment, bo trwające cały rozdział, "pod część" czy tam jak to się nazywa- Loki w skórze blondynki xD
Jakby ktoś zastanawiał się, czy przeczytać, to niech przeczyta... Tylko... Tak jak już napisała Paula, to jest brutalna książka... Mam dość sporu problem, kiedy czytając braciom muszę na bieżąco nieco zmieniać opisy xD (Tylko nie myślcie, że jestem potworem faszerującym młodszych braci dawką przekleństw, krwi i erotyzmu. Oni potrafią czytać i konsumują na przykład Assasyna, zresztą jeśli bym im nie czytała, sami by się do tego dorwali... A tak omijam co trzeba i jest dobrze :3 )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halt Arratay dnia Pon 17:58, 19 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellatora
Sierota


Dołączył: 30 Maj 2014
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:51, 30 Maj 2014    Temat postu:

Kolejna książka którą wręcz uwielbiam Very Happy Brutalna? Cóż nie aż tak jak "Pieśń lodu i ognia" i z przymrużeniem oka Wink ale oczywiście odradzam najmłodszym A wszystkim innym polecam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miv
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 03 Gru 2011
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:50, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Ćwieka to byli "Chłopcy", i już wtedy stwierdziłam, że bardzo mi odpowiada styl tego autora. Potem jego wypowiedzi i opowiadania w "Nowej Fantastyce"... Aż w końcu dorwałam się do słynnego "Kłamcy". Jak na razie mam tylko pierwszy tom i oszczędzam na wzmacniacz do basidła, więc nieprędko kupię kolejne, ale wiem, że zrobię to gdy tylko mi coś ekstra do kieszeni wpadnie, ponieważ "Kłamca" po prostu mnie urzekł. Jakby pisany specjalnie dla mnie Very Happy Bardzo podoba mi się też humor Ćwieka. Po prostu uwielbiam i polecam wszystkim :3 (no dobra, z wyjątkiem najmłodszych)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:49, 14 Paź 2014    Temat postu:

Nie będę się specjalnie rozpisywać, bo jestem dopiero po pierwszym tomie, ale już się biorę za drugi, a jutro pewnie zgarnę trzy i cztery, więc niedługo powinnam dać już taką bardziej konkretną recenzję.
No ale nieważne.

Ogólnie książka była trochę... a w sumie raczej zupełnie inna, niż się spodziewałam. Inna sprawa, że trudno mi powiedzieć, czego tak właściwie oczekiwałam. No nie tego w każdym razie Very Happy. Ale zaskoczenie było raczej pozytywne, bo bardzo miło się to czytało i dość szybko przebrnęłam nawet jak na swoją bardzo ostatnio aktywną zawiechę, przez którą potrafię czytać przez trzy tygodnie rzecz, którą normalnie powinnam skończyć w trzy dni. No niestety...
Przede wszystkim mnie zaskoczyła forma tej książki. Niby to wszystko jest fabularnie powiązane, bohaterowie ci sami i zachowana w większości wypadków chronologia, ale to jest bardziej zbiór historii niż taka jednolita powieść. Nie mogę powiedzieć, że to idzie na minus, bo właśnie przez to się jeszcze szybciej czytało. Tylko zawsze jak kończyłam taki wątek, czy opis misji, czy jak to inaczej nazwać, miałam taki lekki... no może nie niedosyt. Ale wydawało mi się cokolwiek dziwne, że nic już potem o tym nie ma. Te sprawy jakoś tak... otwierały się, bach!, trochę podstępów i... i znowu bach!, koniec opowiastki, dobranoc, dzieci Very Happy. Ale pewnie taki był zamysł, bo po jednym z takich segmentów jest nawet specjalna dedykacja. I chyba pierwszy raz się z czymś takim spotkałam.

Jak chodzi o bohaterów to... Loki jest spoko, ale tak się porobiło, że chyba najbardziej lubię Michała Very Happy. Mimo że nie ogarniam jego logiki i tego, że robi sieczkę ze wszystkiego, co mu się nawinie . Ale poza tym nie czułam przez całą książkę jakiś szczególnych sympatii albo większej niechęci - mówię o głównych bohaterach. A z epizodycznych to wzbudzały raczej takie emocje, jakie zamierzył sobie autor, bo nie było czasu ani podstaw, żeby wyrabiać sobie inne zdanie. No i na przykład przypadli mi do gustu Edward i Vincent chyba, czyli ten książę Monako. W ogóle to chyba moja ulubiona część była - znaczy się najmilej jej czytanie wspominam :3.

No i to by było na tyle...
Resztę refleksji dopiszę innym razem, jak przeczytam drugi tom albo już po skończeniu serii.

Aha! Tak na koniec: zdumiała mnie ilość wulgaryzmów... A raczej to, jak mało ich było w stosunku do tego, co przewidywałam Very Happy. Serio, myślałam, że będzie po jedno-dwa na stronę... A tutaj tacy grzeczni, no proszę .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:51, 26 Paź 2014    Temat postu:

To ja póki co jestem po dwóch pierwszych częściach Very Happy. Iiii... zaskoczyło mnie to, że jest podzielone na takie historie Neutral. Znaczy nie żebym takich nie lubiła, bo od razu mi się przypomniały dwa pierwsze tomy Wiedźmina , tylko zupełnie się tego nie spodziewałam Very Happy. Zwłaszcza że słyszałam, że potem to jest już jedna całość... trochę jakby autor nie wiedział, na co się w końcu zdecydować Very Happy. No ale, do rzeczy.
Więc mi się całkiem podoba Very Happy. Co już jest sukcesem, z moją awersją do polskich autorów Very Happy. (Chyba będę musiała to cofnąć... póki co czytałam twory pięciu, trzech mi się podobały. Ale jednak uprzedzenie zostaje Very Happy. Dzięki, panie Pilipiuk Sad.) Przede wszystkim Ćwiek tworzy fajne postacie, a jak już gdzieś tam wspominałam, to one u mnie graja pierwszą rolę Very Happy. I najbardziej mi przypadli do gustu archaniołowie Kwadratowy. Tak, wszyscy Neutral. Nawet Rafael, który się niemalże nie pojawia Very Happy. Choć tam się głównie Loki pojawia, więc reszta ma mało czasu antenowego. Znaczy, yyy... stronicowego Very Happy. Aczkolwiek Lokiego też lubię :3. Mnie nie raziły różnice między nim a wersją oryginalną, bo mitów nordyckich nie znam Very Happy. Jedyną postacią, wywołującą u mnie chęć mordu, jest Jenny :3. Jaaaaak ja kibicowałam temu... to był Sammael? Samael? Jakoś tak chyba ;-;. Jak przyszedł Michał, to już mniej, ale jednak :3.
Mimo to ciesze się, że Ćwiek łamie wraz z innymi moją niechęć Very Happy. Jeszcze dwa tomy i wtedy napiszę coś więcej, ale póki co, to polecam Kwadratowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 4:41, 27 Paź 2014    Temat postu:

Dobra. To może ta pierwsza część posta będzie bez spojlerów, a druga już tylko dla osób, które skończyły czytać całą serię. (Albo dla takich, których tak bardzo obchodzi moja opinia, że przeczytają nawet pomimo tego . Załóżmy, że tacy istnieją :3.)

Więc ogóle: faktycznie, te dwa ostatnie tomy są skonstruowane nieco inaczej niż pierwszy i drugi. Pojawia się jakaś taka fabularna ciągłość. I nie wiem, czy to autor się nie mógł zdecydować, czy co, ale ogólnie wygląda to dla mnie tak, jakby początek był tylko prequelem do właściwej serii. O ile serią można nazwać te dwa, czy trzy tomy Very Happy. Generalnie nie wiem, czy brać tę dziwną rozbieżność za plus czy minus. Chociaż dziwnie było czytać najpierw krótkie, rozbite opowiadania, a potem nagle zwykłą, jednolitą książkę.
Co do innych rzeczy, to zawsze mnie zastanawiała ta mania Ćwieka z tworzeniem postaci o bardzo dokładnej historii, które występują przez jakieś trzy akapity. Na przykład w drugim tomie poznajemy pełną szczegółów opowieść o karierze zawodowej jednego pracownika hotelu i jego niechęć do komputerów, a potem to, że odchodzi z pracy... A to wszystko tylko po to, żeby mógł zakwaterować Bachusa i Erosa w swoim hotelu. Potem znika.
Chociaż i tak najbardziej rozwalił mnie opis jakiegoś kolesia, który poszedł się obściskiwać z laską w samochodzie i poznajemy całą historię jego miłosnych podbojów i starań, żeby się z nią znaleźć sam na sam... po czym całym wkładem gościa do fabuły jest poinformowanie czytelnika o tym, co się dzieje, okrzykiem "pali się!", "pożar" albo coś w tym stylu. Potem odjechał w stronę palącego się domu, ale więcej słowa o nim nikt nie powiedział. Wiem, że to jakiś element stylu tego autora, ale i tak nie ogarniam, jak mu się chce tak dokładnie wgłębiać w naturę, życiorys, charakter, wygląd itd. różnych osób - bo większość z nich nie zostaje w książce dłużej niż na dwie lub trzy strony. Jak chociażby ta babka z mała córeczką na koniec czwartego tomu... Już się wydaje, że to ważna rola, a tu jednak nie. Znów tylko poboczna historyjka, która zupełnie nic nie wnosi. Czasem to było fajne, ale zwykle mnie nieco irytowało. Zwłaszcza jak chciałam się czegoś więcej dowiedzieć o głównej akcji, a nie było jak, bo najpierw trzeba było przebrnąć przez streszczoną biografię jakiegoś kolesia pracującego na stacji benzynowej czy kogoś równie nieważnego.

Jeśli chodzi o moje opinie o bohaterach, to na pewno pierwsze miejsce dostaje archanioł Michał :3. Tak jak Evans lubię wszystkich archaniołów, w tym Rafaela, który się nie odezwał ani słowem, ale jednak Michał zrobił na mnie najlepsze wrażenie w całym tym tłumie denerwujących postaci Very Happy. No i jest jeszcze Jefferson... jego to w ogóle uwielbiam . Generalnie dałabym go na równi z Michałem. Od razu mi przypadł do gustu swoim zachowaniem, sposobem mówienia itd. I się strasznie cieszyłam jak jednak wrócił pod koniec, bo już za nim tęskniłam, a myślałam, że też zniknie gdzieś w mrokach niepamięci.
Poza tym lubiłam też Erosa, Bachusa i - co dość dziwne - Mammona... gość nic nie zrobił, ale jakoś miło go wspominam. Zresztą jego pan też mi przypadł do gustu. Za to, co robił, miałam ochotę go zatłuc. Ale poza tym wydawał się całkiem spoko. W sensie fajnie wykreowana postać. No i jakoś nie do końca umiałam powiązać go z całym tym bajzlem, który się potem zrobił. W mojej głowie to wyglądało tak, jakby to się działo niezależnie od niego. I może dlatego nie mam takiego problemu z lubieniem go.
*** *** ***
I w przeciwieństwie do wielu osób - ja nie znoszę Lokiego Neutral. I to do tego stopnia momentami, że nawet łamię swoją zasadę "kibicuję każdemu, kto akurat występuje". Już kij z odniesieniami do mojej ulubionej mitologii i takimi tam. Po prostu coś mnie w nim tak drażniło, że nie mogłam z nim wytrzymać. W tych ostatnich tomach zwłaszcza. Te wszystkie sceny z Doliny... zwłaszcza z Tytanią i Bajką Neutral. Yeh... Nie wiem, dlaczego akurat on, skoro większość osób zachowywała się tam dość podobnie, ale po prostu coś z nim było nie tak Very Happy. Wydawał mi się... no nie wiem? Przerysowany z tą swoją badboyowatością. Taki "za bardzo". Tu wymordować gang motocyklowy, tu uwieść połowę kobiet w okolicy. I żuć te zakichane wykałaczki 24/7... Bo trzeba nam przypomnieć na każdej stronie, że on to robi. Jakbyśmy po pierwszych sześćdziesięciu razach nie zapamiętali :3.
Dobra dość Neutral. Bo się za bardzo rozkręcam Very Happy.

Z irytujących mnie postaci jest jeszcze Jenny. Tak samo jak Evans miałam jej nieraz ochotę zrobić coś złego... najbardziej to z zazdrości o Michała . Ale na szczęście nie miał z nią już wiele wspólnego, więc jakoś ją umiałam przeboleć. A pod koniec to... pod koniec jej los był mi po prostu tak obojętny, że nie byłam się w stanie nią przejmować. Po prostu miałam ją tak głęboko gdzieś, że nawet mnie nie obchodziło, co się z nią działo. Bardziej mnie interesował Eros :3.


Okej... no to teraz czas na tę część ze spojlerami. Ciężko narzekać, kiedy się mówi samymi ogólnikami.
Więc:
SPOJLERY!!! LUDZIE, UWAGA! SPOJLERY!!!
Lady napisał:
Po pierwsze zakończenie... Jest okropne Neutral. Sama nie wiem, co o nim myśleć, bo... z jednej strony trudno było tam dać coś innego, a z drugiej: jednak się dało rozwiązać to lepiej. Przede wszystkim drażniło mnie to, że cały tom czwarty jest skupiony na obmacującym się przy różnych okazjach Lokim albo na Bachusie, który ma zabić Mikołaja, ale te wątki w ogóle nie mają sensu. Na przykład ten cały Samedi chcący zamordować podstępem Świętego. Nie-o-gar-niam! Co mu to niby miało dać? W obliczu Apokalipsy to chyba bez różnicy, a biegun północny to jednak nie jest najważniejsze miejsce na świecie, o które można walczyć... I jeszcze to idiotyczne zamarznięcie na koniec. A potem już ani słowa o tych ludziach. O niczym i nikim żadnej wzmianki.
To samo dotyczy wątku z Antychrystem. Cała wyprawa Lokiego, która zaczęła się na początku trzeciego tomu, a skończyła po połowie czwartego była zmotywowana polowaniem na tego bachora... A co Lucyfer? A nic Lucyfer. Gwiazda Zaranna słowem się nie zająknął na ten temat, mimo że Antychryst stanowił podobno ważny element jego planu. Powinien chyba odczuć śmierć własnego syna (syna? to jaki sens mają te żarty o wybrakowanej anatomii aniołów? znów nie ogarniam). Ale nieee... Pan Piekieł nawet nie zwrócił na to uwagi i wyszło na to, że Loki zniknął z powierzchni ziemi, by polować na coś, co i tak nie miało znaczenia w całym planie zagłady świata. Więcej nawet... Do zabicia tego cholernie ważnego elementu wystarczyły dwa strzały z pistoletu i po zabawie. A ceregieli z tym było tyle, że... łoł -.- Oszukać i obrazić ludzi, zamęczyć Tytanię w łóżku, wmieszać w to Żądełko - do teraz nie wiem, po co w sumie - zabić tyle osób, ponakładać x iluzji. A potem ciach, dwa strzały i po zabawie. Ćwiek! Co pan odstawiasz!
W ogóle w całej serii najbardziej mnie chyba dręczyły te bezpodstawnie urwane wątki. Jak chociażby ten po pierwszym pojawieniu się Jeffersona. Tyle scen z jakimiś sprzedawcami relikwii, a ostatecznie i tak nie było wiadomo, kto tam tym zarządzał - no bo chyba nie ten fryzjer? A na koniec znów Bachus się wkurzył, walnął dwa razy z pistoletu i po zabawie. Jakby nie można tego zrobić wcześniej.
Grrrr! Coraz więcej mnie w tym irytuje Very Happy.

Nie chcę przesadzać z narzekaniem, ale z tą serią było coś - jak dla mnie - nie tak. Może to sposób pisania Ćwieka do mnie nie trafia, może mam inny gust, ale i tak uważam, że wiele wątków to było takie pisanie dla zapełnienia miejsca. Na przykład ta cała grupa fanów Kinga z Polski. Na co oni niby? Żeby uwolnić ich z obrazu, ok. Ale chyba po nic więcej. A potem jeszcze ta - tak zakładam - śmierć Taidy i Marka, czy jak mu tam było na imię. To było tak... dramatyczne, a tak bardzo mnie nie wzruszało -.- Ogólnie w całej tej serii było w miarę zagłębiania się dalej, coraz więcej takich momentów, że mnie ani trochę nie interesował los postaci. Mogli ich mordować, katować, gwałcić... i nic mnie to nie ruszało.
A przełomem to była w ogóle śmierć Michała Sad. Wiem, na koniec i tak by zniknął. No ale kurde... Jak można było zabić tak genialną postać... i to jeszcze w taki sposób :\. Tak bezczelnie, bez żadnej walki. Nie dostał nawet szansy, żeby się bronić. No i mniej więcej od tej chwili było mi już obojętne, co się komu stanie.

Takie rzeczy jak np. zniknięcie Merlina, mordowanie kogo popadnie, powrót Sygin, z którego nic nie wynikło, jakieś pomniejsze romansy, Kłamczuch itd. już zostawię. I tak za dużo się nagadałam, a 95% z tego to czyste zrzędzenie. Przepraszam, że tak narzekam, ale jakoś nie mogę przemóc swojej niechęci do tej serii, którą umocniło zakończenie. (Jak grupka nażartych jabłkami nowojorczyków mogła wpłynąć na opinię o religii całego świata!? ;___;) Miałam w sumie nigdy "Kłamcy" nie czytać, ale jakoś tak wyszło, że wpadł mi w ręce - to się zdecydowałam. I cieszę się, że mam już za sobą tę serię. Więcej bym nie wytrzymała .


I to by było na tyle :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:19, 21 Lis 2014    Temat postu:

Nie będę pisać długiej recenzji, bo naprawdę nie wiem, co o tej serii myśleć. Podobała mi się? Tak. Drażniła mnie? Tak :3. bądź tu człowieku mądry Very Happy. Ale co nieco skrobnę Very Happy.

Więc przede wszystkim dziwnie autorowi szlo tworzenie postaci - z początku uznałam, że trudno kogoś nie lubić. Potem pojawiła się Jenny i zmieniłam zdanie :3. Przy akcji z Sammaelem uznałam, że dawno mi się czegoś takiego tak dobrze nie czytało :3. A potem... potem się zaczęłam gubić. Coraz więcej mnie zniechęcało do bohaterów - częściowo do Lokiego, bo mnie drażniło to jego latanie za każdą kobietą, ale w sumie niczego innego się nie spodziewałam, nie nastawiałam się jakoś super pozytywnie, więc aż tak na opinię nie wpłynęło. Co nie zmienia faktu, że już nie powiem, że strasznie go lubię Very Happy. Ale był ciekawą postacią mimo wszystko.
I tak najlepiej wypadli archaniołowie, cała trójka. I nie potrafiłabym wybrać któregoś konkretnego jako ulubionego Very Happy. Bo każdy miał coś super, i coś mniej ekstra. Ale mimo to uważam, że byli bardzo fajnie wykreowani i przedstawieni.
Z innych bogów... lubiłam Samediego :3. Na początku nie bardzo, ale już w dwóch ostatnich częściach jakoś się przekonałam Very Happy. Eros też całkiem fajny, choć Bachus mnie drażnił czasem. Zwłaszcza jak był sam. Bo w towarzystwie jakoś nie było tego widać Very Happy.
Zaaa to nie mogę przeboleć tego, co zrobili z Asmodeuszem ;-;. Nie znam się na tych tematach, ale to wszystko przez inną postać inspirowaną tym gościem, którą uwielbiałam... a tu to ;__;. Za to Lucyfer był jedną z najciekawszych postaci i mimo tej całej złości na niego nie potrafiłam go znielubić Very Happy.

Dobra, dość. Fabuła. Też mi się podobała :3. Może poza takimi akcentami jak Jenny i Sygin bo nie wiem, po kiego były tam wciśnięte, skoro mało co dawały do fabuły. Przynajmniej tego nie widziałam. Ale sam pomysł ciekawy i... no co się będę rozpisywać. Miło mi się czytało Very Happy. Naprawdę nie mogłam przewidzieć, co się stanie, aż do samego końca. Właśnie... koniec. Cieszę się, że to się skończyło, jak się skończyło. Gdyby się jednak okazało, że pod koniec mówili prawdę (nie chcę spoilerować, więc ogółami) i by wszystko ułożyło się tak, jak przewidywał Loki, to bym się strasznie burzyła.

Ech... naprawdę nie lubię oceniać książek, o których nie wiem, co myśleć. Myślę, że takie 7.5/10 dam (jeżu... już jak w piosenkach), bo jednak dobrze mi się czytało. No i plus daję każdej polskiej książce, która mi pokazuje, że utwory Polaków też się dobrze czyta Very Happy. Bo mam mały uraz do polskiej literatury i póki co mogę powiedzieć, że tylko trzech autorów lubiłam ;-;. Więc czy polecam? Yyy... to zależy, czego się oczekuje Very Happy. Jak tylko z ciekawości, to jak najbardziej Wink. Nie ma co przewidywać, jaka to ona będzie, bo można się zdziwić i rozczarować. Ale jak ma się tolerancję na irytujące postacie, to czemu by nie sięgnąć? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lifanii
Wybawca oberjarla


Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Bad Place...?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:33, 31 Mar 2015    Temat postu:

*Krrrk... krrrrrk... Lifanii strzela kośćmi w palcach, przygotowując się do napisania jednego z dłuższych tekstów od czasów... dobra, to mało ważne* A tak serio, to nie wiem, ile mi to zajmie. Ale postaram się powiedzieć tyle, ile pamiętam, ile chciałam napisać zaraz po skończeniu serii i ile z tego zamiaru zostało :3.
Czas... start!

Zacznę od sprawy, o której wie już kilka osób... ale coby to uwiecznić dla potomnych : była to w sumie chyba pierwsza i jedyna, mam nadzieję, seria, której zakończenie znałam, zanim w ogóle dostałam do ręki pierwszy tom . Wynikło to z reakcji mojej przyjaciółki na końcówkę... A ja, cóż, ciekawa istota, musiałam wiedzieć, co też takiego się tam stało :3. Tyle szczęścia, że czytałam mało uważnie i ostatecznie za serię wzięłam się po roku Very Happy.

No ale dobra. Teraz na temat.
Na początek ulubione postaci. Nie będę się wyróżniać, jak powiem, że archaniołowie . A na najpierwsiejszym miejscu Gabriel Very Happy. Nie wytłumaczę dlaczego... no po prostu genialny był. Michał zresztą tak samo, i on siedzi z Gabrielem właściwie na pierwszym miejscu podium (Evans i Lady wiedzą doskonale, że u mnie te miejsca są niezwykle rozbudowane -.-) Tak więc! To oni pierwsi są :3. Rafaela też w sumie lubiłam... może mniej niż dwójkę powyżej, ale jednak Very Happy.
To teraz... a lećmy tymi miejscami. Drugie bezsprzecznie zajmuje... zajmują* Eros i Jefferson :3. Tu nawet nie wytłumaczę przez co... swój styl bycia, zachowanie, cokolwiek innego? W każdym razie wspominam ich postaci bardzo miło :3.
Trzecie... na trzecim będzie Loki. Dopiero w sumie. Z początku niby go bardzo lubiłam... Ale potem pojawili się archaniołowie :3. Cóż poradzić... Ogólnie to pod koniec serii już mnie denerwował. Paszepani coś o tym wspomniała powyżej... Irytujące już później było to, że musiał poderwać każdą laskę, te nieszczęsne wykałaczki cały czas miał w ustach... Ale np. Kłamczuch był spoko :3. Misiu mi akurat nie przeszkadzał Very Happy.
I w sumie miejsca na podium się skończyły... Co do postaci, które jeszcze bardziej polubiłam: będzie tu Lucyfer (w sumie spoko gość Very Happy), anioł Jack i Harael (długo to w książce nie siedzieli, ale akurat z tamtego krótkiego fragmentu pochodzi mój ulubiony cytat ) i... tyle Neutral. Aż się dziwię, że tak mało.

No ale dobra. Co do samej fabuły...Tak, mogą pojawić się spojlery :3
Ogólnie to mi się podobało Very Happy. Niektórych wątków, np. z Sygin w ogóle nie ogarniałam... w sensie po co one Neutral. Żeby zapełnić miejsce, zapewne... Lady zresztą o tym wspomniała i zgodzę się z nią w zupełności w tej sprawie :3. (Mam nadzieję, że paszepani się nie obrazi, że co chwilę odwołuję się do jej posta Very Happy).
Ale w sumie... w sumie czytało się bardzo fajnie. No i niektóre pomysły świetne... Teraz nie będę sobie przypominać, bo mi się nie chce z łóżka wychodzić i kartkować książki, ale naprawdę mi się podobało :>.
Co prawda pierwsza część zrobiła mi wodę z mózgu. Ale to chyba dlatego, że po prostu nie wiedziałam, czego się spodziewać :\. Potem właściwie leciało lekko, tylko... eh... Ja wiem, to poniekąd było potrzebne, no i taki charakter serii... Ale jak mnie wkurzały niekiedy te przekleństwa ;___;. Ja jestem osoba strasznie na to wyczulona i mnie skręca, jak słyszę, że ktoś bez potrzeby rzuca barwnymi zwrotami... A tu niestety niekiedy też się zdarzało :\. Lecz co poradzić...
Cóż, odbiegłam od tematu fabuły :3. To teraz...

...teraz kilka spojlerów Very Happy
Konkretnie to teraz o uczuciach po przeczytaniu ostatniego tomu mi chodzi... A bez kilku spojlerów się nie obejdzie :3.
Więc rzecz pierwsza: jak, JAK?! można było zabić Michała? I to... tak... Neutral Tosz to przecież śmierć nie dla Wodza Zastępów Sad. Właściwie jak przeczytałam sobie ten rozdział tamten... to przez chwilę siedziałam i zastanawiałam się, czy mam daleko do domu Ćwieka :3. Tak z czystej ciekawości... wcale nie chciałam go udusić Very Happy.
Aaaale kiedy Rafael odciął sobie skrzydła, znowu naszły mnie podobne myśli. Takie to smutne było Sad.
I pan autor sam sobie dowalił końcówką, kiedy był znikł Gabriela Neutral. Nooo... no! Tak się nie robi! Zgłaszam sprzeciw!
Co poradzę :\.
Jak można tak potraktować wszystkich trzech archaniołów? ;__; Jak?!, ja się pytam... Plus do tego Erosa... I Jeffersona... i tych innych fajnych... o, Metatrona też polubiłam Very Happy.
Ale cóż, książka to książka, niestety :\.
(Jak widać, moje uczucia co do serii związane są głównie z aniołami Very Happy.)


Dobra, koniec. Podsumowując: właściwie to mi się podobało. Do czwartej części :3. Ale w końcu wiedziałam, jak się wszystko skończy ;-;. Ehhh...
Czy polecam? A bo ja wiem... Jak kto chce .

Tyle :3. (Mówiłam, że wyjdzie ględzenie kompletni od rzeczy, mówiłam? )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lifanii dnia Wto 22:43, 31 Mar 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin