Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Manga i anime
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ghador
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Góra Kalwaria
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:03, 16 Maj 2012    Temat postu:

Mnie nie interesuje anime. Ani manga.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mihex
Podpalacz mostów


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:45, 16 Maj 2012    Temat postu:

Ostatnio zacząłem oglądać anime "Kuroko no Basuke", trochę sam się sobie dziewie, że to ogląda, bo jest to anime o koszykówce, a ja sam nie przepadam za anime osadzonymi w realiach szkolnych, ale za to dość lubię koszykówkę, z czym wolę w nią grać jak ją oglądać. Mimo wszystko anime godne polecenia, na razie jest 6 odcinków, a być ma zdaje się 25, bo jest to anime sezonowe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perc
Podrzucacz królików


Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z krainy jednorożców
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:37, 18 Maj 2012    Temat postu:

A anime obejrzałem tylko trzy tytuły - Death Note (a jakżeby inaczej, najlepsze anime na świecie), Fairy Tail (może i jest trochę odcinków, ale jak dla mnie jest boskie, warto obejrzeć) i Mirai Nikki (to z kolei jest troszeczkę dziwne, czasami ciekawie, czasami nudno, czasami lepszy wątek, czasami słabszy, ale ogólnie wspominam pozytywnie).
Planuję obejrzeć wieeele tytułów, ale kiedy ja to zrobię, to już inna kwestia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
-Will-
Podpalacz mostów


Dołączył: 29 Kwi 2010
Posty: 828
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Redmont (Płock)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:46, 18 Maj 2012    Temat postu:

A ja ostatnio wziąłem się za kilka tytułów mechów. No właśnie, nawet transformers jest w wersji anime. Polecam Tiger&Bunny. Anime fajne, ma ciekawą akcję, przypomina mi X-menów

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raven
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 705
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mała wieś w woj. łódzkim
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:54, 03 Cze 2012    Temat postu:

Ja w anime wkręciłam się stosunkowo niedawno. I... spodobało mi się, a jakże Kwadratowy.
Na pierwszy ogień poszło Another - urzekła mnie kreska *_*. W dodatku ten dreszczyk, tajemnice, a czasami sceny tak rozwalające... Very Happy
Po Another przyszła pora na coś mocniejszego, wiec sięgnęłam po Death Note. Nie zawiodłam się. Anime jest genialne, niczego mu nie brakuje, a Ryuuzaki jest moim ideałem Razz. Pokręconym, ale jednak.
Hmm... co tam jeszcze... Zaczęłam ostatnio oglądać kilka anime, z których póki co najbardziej zafascynowało mnie Pandora Hearts - choć oglądałam tylko 1 odcinek, a później net padł . Jest jeszcze Kuroshitsuji, które mnie rozbraja, Black Blood Brothers... I nie wiem, czy powinnam się przyznawać, ale oglądam pewne... hm... oryginalne anime o tytule Sankarea, i nawet zachęciłam kilka osób do oglądania Very Happy. Ale młodszym użytkownikom raczej nie polecam Wink. Wiem, sama jest młoda, ale postanowiłam podjąć ryzyko xD.
Och, i zamierzam zabrać się za tak sławetne tytuły, jak Full Metal Alchemist, Toradora, Vampire Knight... Myślałam też o Phantom: Requiem for the Phantom, ale jeszcze się nie zdecydowałam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raven dnia Nie 20:12, 03 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:57, 15 Sty 2015    Temat postu:

Temat zapomniany i gdyby nie Lady, to by mi zupełnie z głowy wypadło, że coś takiego istnieje. Więc się rozpiszę. Bo cisza i bo mogę Very Happy.

Więc pierwszą styczność z animacjami tego typu miałam w podstawówce, gdy to oglądałam sobie najpierw "Avatar: Legenda Aanga" oraz "Bakugan", trzy sezony Very Happy. Nie jest to stricte anime, ale było tu już wymieniane, więc czemu nie. Oglądałam je z angielskim dubbingiem, booo polski mnie drażnił Very Happy. A no i angielskie szybciej wychodziły Very Happy. I choć obydwie kreskówki mi się podobały, to jednak to "Avatar" mnie urzekł i nawet dziś do niego wracam Kwadratowy.

Jeśli już chodzi o anime, to zaczęłam je oglądać nieco ponad trzy lata temu. Pierwsze, które oglądnęłam, to "Nana", bo tak sobie z siostrą usiadłam i patrzyłam, co włącza. Potem, też przez siostrę, poszedł "Bleach", który mi podszedł dużo bardziej - bo shonen i już przywykłam do japońskiego. Potem zaczęłam jeszcze "Naruto", równolegle z "Bleachem", ale po kilkudziesięciu odcinkach zawiesiłam i skończyłam dopiero po kilku miesiącach. Co do reszty, to kolejności bym nie potrafiła podać, ale trochę się serii zebrało, raz dłuższych, ostatnio krótszych. Prócz tych dwóch tasiemców oglądam jeszcze na bieżąco "Fairy Tail" i na tym się kończą te długaśne animce. W sumie wszystkie mają te same wady, choć nieco różne zalety Very Happy.

A że ostatnio mam mało czasu wolnego, to raczej oglądałam te krótsze. Kiedyś tam się przewinęły takie tytuły jak "Elfen Lied", "Claymore", "Sword Art Online" (I i II), "Kuroshitsuji" (też I i II), "Death Note", "Code Geass" (I i II), "Hetalia", "Durarara!!", "Shingeki No Kyojin", "Tokyo Ghoul", "Yahari Ore No Seishun Love Comedy Wa Machigatteiru", "No Game No Life", "Another", "Ao No Exorcist" czy "Hataraku Maou-sama!". Chyba było ich więcej, ale szczerze powiedziawszy niezbyt pamiętam teraz Very Happy. Jak to zawsze bywa, część mnie rozczarowała, część pozytywnie zaskoczyła. Czasem anime zainteresowało mnie na tyle, by sięgnąć po oryginalną mangę. Częściej w wersji elektronicznej, ale mam też prawie 20 tomów "Bleacha", połowę "Death Note", czy 2 tomy "Kuroshitsuji". Mam mocne postanowienie ich uzupełnienia... kiedyś Very Happy. Do tego dochodzą mangi, które nie mają ekranizacji. Póki co w swojej kolekcji mam "Wish", "The Innocent" i "Heart No Kuni No Alice", które są całkiem sympatyczne, zwłaszcza ta Alicja mi do gustu przypadła, gdyż jest to coś w stylu zmienionej "Alicji w Krainie Czarów". I zarówno idea, jak i wykonanie, bardzo mi się podobają, zwłaszcza że kreska jest śliczna Very Happy.

Co w sumie prowadzi mnie do tematu ekranizacji i czy są lepsze niż ekranizacje filmowe książek. Z pewnością nie ma problemu z wizualizacją postaci, jej manierami, otoczeniem i tak dalej - animacje dają duże pole do popisu, bez zmieniania praktycznie czegokolwiek z oryginału. Ktoś tu jednak mówił, że anime jest praktycznie takie samo jak manga. Z tym będę musiała polemizować ;_;.
No ok. Z pewnością są tytuły, gdzie nie zmieniano praktycznie nic. Na przykład taki "Death Note" - z tego co czytałam nie wyłapałam NIC innego. W sumie mogłabym też zaliczyć tasiemce jak Bleach, Naruto czy Fairy Tail. Prawda, są tam fillery, które nie mają z treścią nic wspólnego, ale to raczej materiał nadprogramowy, dodatki, które dają, by nie przerywać emisji, a dać autorowi mangi czas na nadrobienie, żeby można było emitować na bieżąco. Spokojnie je można ominąć i nic się nie dzieje, zwłaszcza że wiele stron pokazuje, co jest fillerem, a co się opiera na mandze. Zostaje jeszcze kwestia cenzury (bo raczej w shonenach dla młodzieży nie pokażą poobcinanych kończyn, jak to jest w oryginale - większość krwawych scen w shonenach jest łagodzonych w ekranizacjach), ale to nie ma nic wspólnego z fabułą i wszystko jest wierne wizji autora.
Idziemy dalej. Dalej oczywiście zmiany są, czy to drobne, czy większe... Na przykład "Code Geass", czyli typowy mecha. Szkoda tylko, że w oryginale na próżno szukać by jakiegokolwiek robota. Serio, podczas czytania po oglądaniu się niecierpliwiłam, kiedy w końcu Lancelota pokażą, a tu lipa, bo tam takie coś nie istnieje Very Happy. No i czekałam też na kilka postaci, które, jak się okazało później, zostały stworzone na potrzeby anime. Co dziwne, wolałam adaptację od oryginału. Jakoś wydawała mi się bogatsza ;-;.
Inna sprawa, to gdy na początku wszystko idzie zgodnie z tym, co jest w mandze, aż tu nagle twórcy anime uznają, że chcą skończyć serię. Jak? Wymyślając jakiekolwiek zakończenie, zupełnie olewając w trakcie materiał. Oczywiście mówię tu o "Ao No Exorcist". Widać, że to jest robione na siłę i drażni bardzo. Pewnie jest tak też z "Kuroshitsuji", bo manga wychodzi do tej pory, a obie serie zostały skończone lata temu. Ale nie wiem, bo czytałam całe trzy tomy Very Happy.
A teraz pora na najgorsze. Czyli wielkie zmiany. Zmiany przez wielkie "Z". Rzuca się to w oczy przy "Tokyo Ghoul", które jest jednym z nowszych anime. Obejrzałam pierwszy sezon i byłam zauroczona, więc poszłam po oryginał. Pominę fakt, że to była jedna z najbardziej dołujących końcówek ever. (Mówię "końcówek", bo mimo że piszą o tym "on-going", to po rozdziałach ani widu, ani słychu. W sumie ciekawi mnie, jak chcieliby to kontynuować potem.) Z niecierpliwością czekałam na drugi sezon, chcąc zobaczyć, jak to wszystko pokażą, zwłaszcza że parę rzeczy na początku pominęli bądź skrócili. I dawno się tak nie rozczarowałam jak po tym pierwszym odcinku, który teraz wyszedł Neutral. Tak jak pominęłam końcówkę w mandze, tak tu pominę fakt, że w cholerę dali kilku bohaterów do akcji. Bez sensu skrócili o połowę jedno z największych przedsięwzięć. Olać też to, że wycięli jedną z moich ulubionych scen, cała historia została tragicznie spłycona i uproszczona. Ale nie przeboleję tego, że wywalili fabułę do kosza i dali w jej miejsce podły falsyfikat. Czy też wywrócili fabułę do góry nogami i tył na przód. Jak, kiedy i przede wszystkim dlaczego Neutral. Nie jestem w stanie tego pojąć. Ale jeśli główny bohater przyłącza się do ludzi, których w oryginale chciał wybić i ze wszystkich sił do tego dążył, to coś mi tu nie gra. A raczej twórcom coś w głowie nie gra.

Iiii to chyba na tyle Very Happy Wyżaliłam się, podałam kilka moich ulubionych tytułów, kilka takich na rozluźnienie i odmóżdżenie... Może ktoś też nagle sobie o tym temacie przypomni Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Evans dnia Czw 23:03, 15 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 3:03, 19 Sty 2015    Temat postu:

Prawdę mówiąc, moje wypowiadanie się w tym temacie zakrawa na hipokryzję, ale faktycznie przypomniałam o nim ostatnio Evans i już wcześniej myślałam, co by tutaj napisać, więc... coś chyba mogę z siebie wykrzesać. Niewiele, bo niewiele, ale mogę.

Zacznę może od tego, że sama za anime i mangą nie przepadam. Co prawda za mało się na tym znam, żeby mówić ogólnikami i zaliczać to, czego w nich nie lubię, do każdej serii, ale do tej pory wszystkie, które widziałam, były podobne, jeśli chodzi o podstawowe z wad. Nie będę się na ten temat specjalnie rozpisywać, bo nie chcę właśnie palnąć czegoś, co by pasowało tylko do jednego typu anime na przykład, a mnie się wydaje, że to jest w każdym z nich.
I... w zasadzie głupio mi w dziale "Skorghijl" - nastawionym, jakby nie było, na pisanie o książkach - pomijać zupełnie kwestię mangi. Problem polega na tym, że nawet nie wiem, czy jakąkolwiek miałam w rękach, więc powiedzmy, że trudno mi jakkolwiek się do tego odnieść.

Zresztą moja "przygoda" z anime jest też raczej skromna. Wieki temu oglądałam oczywiście Pokemony. Pamiętam nawet, jak wypożyczała nam mama pierwsze kilka części na kasecie... na kasecie. W wypożyczalni kaset. Na kasecie... Matko, co za czasy Very Happy. Ale po czasach Pokemonów (które są cudowne ) zrobiła mi się bardzo długa przerwa w oglądaniu czegokolwiek związanego z tą "mangowo-animcową" kulturą. Jakoś mnie to odrzucało i w sumie nawet nie próbowałam się tym zainteresować. I zasadniczo nadal nie próbuję, ale jakiś czas temu trafiłam na serię "Hetalia". W sumie nic specjalnego, jak tak rzucić okiem. Odcinki mają tylko pięć minut, w co wliczają się wszystkie przejścia, czołówka, piosenka na koniec itd. Ale urzekło mnie to przez fan-arty . Generalnie, kiedy ludzie tworzą swoje prace na podstawie mangi i anime, trzymają się właśnie mangowego stylu. Trudno znaleźć coś innego, prawdę mówiąc. Ale do Hetalii jest taka masa prac... i niektóre po prostu wybitne, a o mangę tylko się ocierają. Albo w ogóle nie mają z nią nic wspólnego. Jeśli mangowy rysunek jest ładny, to nie mam nic przeciwko, ale zazwyczaj oglądam cudze prace po to, żeby się inspirować albo przerysować coś dla ćwiczeń, więc wolę rzeczy bardziej pasujące do mojego stylu i umiejętności Very Happy.
Aaa... zresztą nie będę więcej się na ten temat rozwodzić. Konkluzja jest taka, że Hetalia jest cudowna :3. (I uwielbiam Rosję... Nie wiem dlaczego, ale ten fioletowooki, zakopany w szaliku gość mnie urzekł Very Happy. Nie jakoś wiele bardziej niż pozostali, ale paradoksalnie sympatyczna z niego postać czasami.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kicia_wrr
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Gru 2011
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ksawerów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:14, 21 Lut 2015    Temat postu:

Nigdy nie interesowałam się specjalnie ani mangą, ani anime i wydaje mi się, że raczej nie ulegnie to zmianie. Mimo, iż moja najbliższa kuzynka oraz około siedemdziesięciu pięciu procent znajomych ze szkoły wprost szaleją za wszelkiego rodzaju japońskimi kreskówkami, ja nie podzielam ich zainteresowania tym tematem. Jedna z koleżanek próbowała mnie niedawno zmusić do zwrócenia uwagi na "Naruto", "Fairy Tail" i "Diabolic Lovers", jednak moja "przygoda" z wyżej wymienionymi seriami zakończyła się na pierwszych odcinkach każdej z nich, tych, które obejrzałam w jej obecności. To po prostu nie dla mnie.
Jest jednak jedno anime, które obejrzałam jakiś czas temu i w którym od razu się zakochałam - "Haikyuu!!". Prawdopodobnie nie zwróciłabym na nie nawet uwagi, gdyby nie tematyka... Dotyczy ono bowiem siatkówki, czyli mojego ukochanego sportu. Wink Fabuła nie jest zbyt skomplikowana - główny bohater, Shoyo Hinata, pasjonat piłki siatkowej, którego natura nie obdarzyła zbyt wysokim wzrostem, dostaje się do liceum, które w przeszłości posiadało najlepszą drużynę siatkarską. Tam niegdyś uczył się także jego największy idol - chłopak zwany "Małym Gigantem", który, mając niewiele ponad 1,7 metra wzrostu, słynął jako jeden z najlepszych atakujących. Niestety, już pierwszego dnia bohater spotyka w szkole Kageyamę Tobio - utalentowanego rozgrywającego, którego drużyna rozgromiła podczas zawodów zespół Hinaty, kiedy chłopcy chodzili do gimnazjum. Relacje między nimi nie są najlepsze (delikatnie mówiąc), a mimo to ta dwójka musi nauczyć się współpracy.
W swojej szkole jestem jedną z nielicznych osób, które fascynuje ta dyscyplina. Któregoś dnia koleżanka z tego samego rocznika, wiedząc o tym, zaczepiła mnie podczas przerwy i powiedziała mi, że odkryła siatkarskie anime, które chciałaby mi polecić. Długo z tym zwlekałam, ale któregoś dnia włączyłam internet, odszukałam odpowiednią stronę... i całkowicie się wciągnęłam. W dwa dni obejrzałam wszystkie dwadzieścia pięć odcinków, które po prostu mnie zachwyciły. Kreska wygląda bardzo ładnie, postaci są świetnie wykreowane, fabuła wciąga, a emocje niemal dorównują tym, które towarzyszą nam podczas oglądania prawdziwych meczów. Wink Wątek relacji między Hinatą a Kageyamą, który na początku wydawał się być tym, na którym skupia się serial, wkrótce ustąpił miejsca innym, również interesującym. Na duży plus zasługuje realizm - żaden z bohaterów nie jest ideałem, każdy ma swoje wady i zalety. Jeżeli w kilku pierwszych odcinkach ktoś sprawia wrażenie siatkarskiego geniusza, który potrafi absolutnie wszystko, nigdy nie psuje zagrywek, bezbłędnie przyjmuje, celnie atakuje, a do tego ma wspaniały charakter, możemy być pewni, że w którymś epizodzie kilka jego wad ujrzy światło dzienne. Z tego powodu naprawdę trudno jest wybrać jedną postać, którą darzymy największą sympatią. Ja uwielbiam Nishinoyę, Kenmę, Kageyamę, Tanakę i Hinatę, ale - przede wszystkim - Sugawarę. Wink
Kilka dni po obejrzeniu całego sezonu wzięłam się za mangę. Nie została ona jeszcze przetłumaczona na polski, dlatego czytam ją w wersji angielskiej - dzięki temu uczę się żargonu siatkarskiego w tym języku, a to chyba dobrze, skoro w przyszłości mam zamiar studiować filologię angielską? Wink
Zainteresowanych odsyłam [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych].


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:13, 29 Cze 2015    Temat postu:

Zdecydowanie nie jestem znawcą mangi ani anime (hahaha, ja mam z nią styczność od niecałego miesiąca). O dziwo za namową pewnego pana z tego tu forum (niejaki pan Eldarion^^) zdecydowałam się coś zobaczyć. Zanotowałam sobie podane przez niego tytuły, później pechowo je kasując. Dwa zapamiętałam.
I... oglądnęłam, zachwycona, Death note. Nawet nie mam pojęcia jak ja do tego doszłam. Nigdy wcześniej nie interesowało mnie anime ani tego typu rzeczy, ba, nawet koleżanka mnie do niego mocno zaraziła. I jakoś tak... Naprawdę mi się spodobało (kolejna fanka L do kolekcji).
Później jakoś tak wpadłam na Sword Art Online i Owari no Seraph. O każdym mam własne, specyficzne zdanie, ale trzeba by było pospojlerować. Więc nie. Jedyne, co łączy te dwa anime, i mogę to wspólnie napisać, to wspaniałe tła. Po prostu cudo (no i obaj bohaterowie są czarnowłosi. Ale nie to miałam na myśli^^).
Chcę się wziąć za Code Geass, z racji jego porównywania do Death note'a. Zobaczymy Razz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:38, 29 Cze 2015    Temat postu:

O, ja również do Code Geass zachęcam Very Happy. Zdania są różne, odnośnie tego, czy lepsze jest Death Note, czy właśnie CG, a chętnie poznam kolejne Kwadratowy.

Mnie z kolei ostatnio wciąż chce jedna użytkowniczka tutejsza na kolejne anime namawiać (ze wzajemnością w sumie... taka wymiana), a że dwie się na mnie uwzięły, to obejrzałam sobie ostatnio 2 sezony Kamisama Hajimemashita Very Happy. I chociaż komedia romantyczna to zupełnie nie mój gatunek, to strasznie mi się spodobało. Co prawda wątek romantyczny mógłby mieć, hmm... lepsze... "korzenie"? ;___; Uzasadnienie czy cuś, ale i tak nie było źle i się nie burzyłam przy nim, bo dobrze się wpasował. No i ma się tę świadomość, że odcinki nie opowiadają o wydarzeniach dzień za dniem, tylko z jakimiś odstępami, w których życie się normalnie toczy. A no i postacie są strasznie sympatyczne :3. Zwłaszcza moje serce podbił Mizuki za te wszystkie komentarze odnośnie relacji Nanami z Tomoe . Co było w sumie dosyć smutne, bo widać, jak przez tę pierwszą został w pewnym sensie zfriendzone'owany, a i tak się wciąż o nią martwił. Urocze, chyba lubię taką lojalność. Przynajmniej nie miał postawy "mi się nie udało, to będę przeszkadzał i utrudniał życie Tomoe". I za to ma ogromnego plusa i moje uwielbienie :3. W sumie innymi postaciami, już mniej ważnymi, ale też przykuwającymi moją uwagę byli Otohiko i Mikage, bo uwielbiałam, jak sobie z oddali oglądali, jak ci w świątyni sobie radzą Very Happy. Choć tego pierwszego polubiłam dopiero w drugim sezonie, kiedy już się zaczął pojawiać częściej i nie tylko w roli osoby testującej Nanami.
W każdym razie anime bardzo pocieszne, kreska mi się podobała, fabuła całkiem ok, postacie cudne... czyli dość wysoko w moim rankingu zaszło Very Happy. Może nie w czołówce, bo jednak preferuję inne tytuły, ale zawsze gdzieś tam się plącze :3.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lifanii
Wybawca oberjarla


Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Bad Place...?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:14, 30 Cze 2015    Temat postu:

Przyznam się bez bicia, że ja byłam jedną z osób, które panią kapitan powyżej do oglądania Kamisama Hajimemashita namówiły :3. No bo co? Fajne to Very Happy.

Ale zanim zacznę komentować, wstęp musi być! Więc... skoro tu piszę, oznacza to, że - jak mówią niektórzy - przeszłam na ciemną stronę mocy . Przechodziłam bardzo długo, oj uwierzcie... z dwa lata by były, jeśli nie więcej Very Happy. Ogólnie historia poznawania anime i mangi jest baaardzo długa, a ostatecznie do oglądania zmusiła mnie (dobra... za mocne słowo... przekonała :3) moja przyjaciółka od podstawówki. Kiedy jej się przyznałam, że zobaczyłam Kamisamę, rzuciła chyba czymś w stylu "No nareszcie!". Także... Jestem pewna, że prędzej czy później bym coś w końcu obejrzała :3. No i... no i stało się! A na pierwszy ogień poszło...
...
... Kamisama Hajimemashita, oczywiście. A cóż by innego Very Happy. I jako iż przeważnie mam tak, że jeśli sięgam po coś nowego, najbardziej podoba mi się właśnie to pierwsze coś... No to to mi się spodobało :3. I to bardzo, nie ma się co oszukiwać, uwielbiam to anime . Tak, wątki romantyczne mi nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie - bardzo je lubię... jeśli nie są na siłę i bez sensu, i takie nijakie... A tu właśnie spoko :3. Ogólnie pomińmy fakt, że Tomoe mnie straszzzznie wkurzał swoim zachowaniem... i tymi cudnymi wymówkami. Ale... w sumie miało to też swój urok :3. Nie ma co zgadywać, kto stał się moim ulubionym bohaterem też: Tomoe :3. Ale na drugim miejscu zaraz po nim jest Mizuki Very Happy. Gość jest taki pocieszny... I uwielbiam jego głos ^^. Ogólnie zachowanie... Wiecie co? Ja nie mam pojęcia, za co Tomoe jest wyżej na podium...
Ogólnie to w sumie wiele do mówienia nie mam. Nie mam na co narzekać nawet :3. Oprócz końcówki... drugiego sezonu ;____;. Jasny szlag... przecie toto wredne dla tych biednych oglądaczy było Sad. Nie mogę nic powiedzieć, bo dostałam stracha, a skoro strach jest, to nie mogę spojlerować, ale... Nie, dobra. Pozostaje mi czekać do przyszłego roku na następny sezon! :3

Dobra, lecim do drugiego. Którym to się stało... *tum-turum* Natsume Yuujinchou - bo miało aż 4 sezony! :3 Właściwie po Kamisamie i wszystkich tych akcjach, które miały tam miejsce, na początku wydawało mi się to ciut nudne, takie spokojne... i nieco nijakie. Ale jak postanowiłam, że obejrzę, to obejrzałam . I w sumie dobrze, bo potem tak jakoś mnie to wciągnęło... Tempo miałam zabójcze Very Happy. Ale dobra... ogólnie fabuła mi się podobała. Fajnie się to oglądało. Co prawda pierwszych dwóch sezonów właściwie już nie pamiętam... Ale mogę szczerze powiedzieć, że nie żałuję, że obejrzałam :3. I też nie było mi tak szkoda, kiedy skończył się czwarty sezon...
A najlepsi bohaterowie! Pani kapitan wie już doskonale: Nyanko-sensei! Very Happy Ten kot jest tak wnerwiający i kochany zarazem, że nie mogłam go nie polubić. Ale... normalnie jadł więcej niż ja ;-;. Nie żebym ja znowu tak dużo jadła, skądże :3. I przyznam, że mimo wszystko wolałam tę jego grubą, kocią postać niż Madary... choć ten wrażenie też robił :3.
A reszty nie wymienię, bo... bo nie! (A tak na serio, to zaraz się zbieram i mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia...)

I na koniec Ao no Exorcist, które skończyłam dzisiaj... zaczęłam wczoraj, dodam jeszcze ;___;. No... miałam nadzieję, że pooglądam to sobie z tydzień, żeby mieć czym czas zapchać... Ale nie ;-;. Bo nawet ten film dodatkowy widziałam! I wszystko... Czo ja ze sobą zrobię teraz? :<
Dobra, nie rozpaczam, opinia się jakaś przyda. Więc... błeh, tu już nie wiem, co powiedzieć. Bo niby tak, się podobało. Ale... nie wiem, mam mieszane uczucia co do tego. Nie będę się tłumaczyć, bo mi się nie chce, zostawię tyle. Mangi nie czytałam, więc nie wiem, na ile to spartaczyli... I może lepiej nie wiedzieć, pozostawię sobie jakieś dobra wrażenia Very Happy.
Głównie podobało mi się, że były demony... ale też nie Neutral. Tu leży właśnie ta bariera, gdzie z jednej strony mówię (nie ja, to Tisave!) "Jaaaa... ale to genialne!", a z drugiej (i tu już ja...) "Ja... w sumie... to tak trochę chyba nie dla mnie". Dla mnie, nie dla mnie, obejrzałam do końca. Iii... dobra, niebieskie płomyki dookoła Rina są cudne *.* (i mówimy to i ja, i Tisave ;___; ).
Natomiast sam główny bohater... coś mnie w nim urzekło, nie wiem co... chyba te płomyki, ogon i szpiczaste uszy Very Happy. I ta porywczość... co ja z tym mam, że lubię takich bohaterów? Ni wiem...
Za to jego braciszek... matko, z nim jeszcze gorzej ;____;. Niby go lubię, ale czasami jest tak denerwujący i w ogóle... Błeh ;-;.
Ale nie. Najlepsi byli ci trzej, których imion nie pamiętam... No, ten w okularach, ze śmieszną fryzurą i ten trzeci podrywacz :3. Tak, ich uwielbiam .


I dobra! Koniec, bo już nie mogę :\. Na razie tyle... Teraz trza sobie znaleźć coś nowego do obejrzenia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:38, 30 Cze 2015    Temat postu:

Czemu nie mogę ci spoilerować tak jak Ksssie w sprawie Shimy... ("tego podrywacza", jak go nazwałaś Very Happy) W sumie odkryłam z przykrością, że spoilerowanie różnych scen, zwłaszcza takich, które wprawią kogoś w złość, smutek czy niedowierzanie, sprawia mi sporą frajdę ;___;. Póki co przekonuje się o tym jedna osoba, bo nie jestem na tyle okrutna, by innym psuć frajdę Very Happy. (A tamta menda to co innego... ja tylko odpłacam pięknym za nadobne!)

To ci powiem, że ostatnią 1/3 anime zepsuli i tyle Very Happy. W życiu nie pomyślałam, że tak się da... Ale szczerze mówiąc najgorsze w takich anime jest to, że najciekawsze rzeczy są w tej części, której zdecydowali się nie ekranizować. Tak samo miałam w Shingeki no Kyojin, ale tam przynajmniej na tą kontynuację się zdecydowali Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:32, 04 Lip 2015    Temat postu:

Wracam do tego pięknego tematu świeżo po dwóch sezonach Code Geass!
Który podbił m serce... Chociaż chyba nie powinnam tego pisać zaraz po zakończeniu ostatniego odcinka. Przez to moja opinia będzie pisana pod wpływem emocji. Przepraszam z góry Wink.

Długo, długo myślałam, że zjadę drugi sezon Code Geass, wychwalając pierwszy. Dopiero po obejrzeniu ostatniego odcinka kompletnie zmieniłam zdanie.
A wszystko przez to, że zakończenie było cudowne! Very Happy.
Sporo osób na końcówkę narzeka. Moim zdaniem była niesamowita - chyba dlatego, że to anime, pomimo naprawdę wielu, wielu różnic ma w sobie coś z Death Note. Spodziewałam się, że wszystko skończy się podobnie. Dopiero gdy pojęłam skalę poświęcenia głównego bohatera... Wiwaty i oklaski. W życiu bym się tego nie spodziewała :3 (pomijam to, że nie jestem pewna, czy zrozumiałam intencje głównego bohatera tak, jak powinnam Very Happy).
Wyjątkowo przypadł mi do gustu motyw szachów, przewijający się cały czas. Code Geass na nowo przypomniało mi o tym szlachetnym sporcie, pomijając to, że jest to naprawdę świetne porównanie do pola walki.
Co jeszcze mogę wychwalić... Głównego bohatera. W Death Note miałam zasadniczy problem: po paru pierwszych odcinkach przestałam lubić Raito/Lighta/Kirę. Lelouch był jednak postacią, za którą naprawdę trzymałam kciuki. Mogłam mu kibicować, a nie, jak w przypadku innego, wyżej wspomnianego anime, samemu szukać na niego dowodów :3.
I tu w postaciach muszę zaznaczyć, że za dużo osób lubiłam. Właściwie nie potrafię powiedzieć, czy naprawdę był jakiś bohater, którego do końca NIE lubiłam - no jakoś tak wyszło (i tak najlepszy był szalony naukowiec, hrabia Lloyd. Polecam gościa. Jest świetny).
Od strony wizualnej. Naoglądałam się za dużo anime ze świetnymi tłami, i dlatego czasem mi coś zgrzytało. Na początku strasznie rzuca się w oczy patyczkowatość postaci. Nogi mają dwa razy takie, jak powinni mieć... :3. Ta karykaturalność znika jednak, jeżeli się w Code Geass wciągnie, i mi na przykład szybko przestało przeszkadzać.
Jeszcze jednym, zdecydowanym plusem tego anime jest bilans. Przeplatane sceny wojenne, polityczne i codzienne nie pozwalają się nudzić. Szczególnie były trzy takie szkolne, przy których serio zaczęłam się śmiać Very Happy.
No i kurcze... To wszystko wina tego, że nie mam z kim o tym anime pogadać. Jakbym miała, to bym tyle nie pisała, że aż nie starczyło mi miejsca na minusy i podsumowanie :/. Nie chcę robić takiego długiego komentarza :3.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:46, 04 Lip 2015    Temat postu:

Ja jestem chętna do pogadania! Very Happy Zwłaszcza że chyba znalazłam bratnią duszę, która też nie lubi Kiry ;____;. Jezu... każdy go lubił zawsze, a mnie on po prostu cholernie denerwował! Very Happy. I właśnie między innymi dlatego uważam, że CG jest lepsze od DN... Bohaterowie są dużo bardziej wiarygodni. Niby taki Light taki popularny w tej szkole, a tak naprawdę w ogóle odcięli jego życie osobiste, skupiając się tylko na intrydze. W ogóle przedstawili go jako dbającego jedynie o swą "misję". A Lelouch przynajmniej miał naprawdę przyjaciół i miał rozterki jakiekolwiek, martwił się o nich et cetera Very Happy. Więc mimo swego geniuszu był jednak człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:51, 05 Lip 2015    Temat postu:

Ooo, to ja mogę się zgodzić, że mi szybko sympatia do Kiry przeszła. L był dużo lepszy, ze względu na osobowość. Jakoś ciężko mi się oglądało, jak główny bohater się stacza. Pewnie dlatego tak nie znoszę zakończenia - jak dla mnie było mdłe i nielogiczne :/.
Natomiast dalej nie mogę wyjść z podziwu dla końcówki CG :3. Ja wiem, że to tylko bajka, ale byłam po prostu pewna, że otrzymam powtórkę z DN. Lelouch zacznie się śmiać i stanie się psychopatą. Mało mu brakowało. A tu nagle się dowiaduję, że to jest wszystko element poświęcenia samego siebie dla dobra wszystkich innych... (już pomijam Madder Sky i Continued Story w tle Very Happy).
Gdybym miała porównać oba te anime - jeżeli chodzi o motyw detektywistyczny, zagadki w Death Nocie stoją na wyższym poziomie. Jeżeli chodzi jednak o bohaterów i ich osobowości, Code wygrywa. A jeżeli chodzi o wszystko inne, to obu tych serii nie da się oceniać tak samo. The end Very Happy.
Kurczę... Bo do Death mam spory sentyment, jednak CG wydaje mi się lepsze. Tylko nie mam pojęcia, jak to uargumentować :/.
No, ale zdecydowanie CG zrobiło mi mętlik w głowie (podobnie jak wszystkie wojny fanów o to, czy w zakończeniu... A nie, to będzie już spojler :3). Z czystym sumieniem mogę polecać Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lifanii
Wybawca oberjarla


Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Bad Place...?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:20, 13 Lip 2015    Temat postu:

A ja nie wiem, o czym panie powyżej mówią :3. Chyba powinnam to też ogarnąć, skoro tyle można na temat tamtych anime powiedzieć... No cóż! Znajdę czas to może i nad tym siądę.

Natomiast ja (coraz bardziej przechodzę na ciemną stronę mocy... to jest straszneeee ;___; ) zachęcona oczywiście przez Ksssę, a jakżeby inaczej :3, obejrzałam sobie na razie niestety jedyny sezon Noragami. Chwila, sprawdzę, czy to tak się nazywa... Tak, chyba tak :3.
A więc: zgodnie z zapowiedzią pani wspomnianej powyżej spodziewałam się czegoś podobnego do Kamisamy. I owszem, podobne było nieco... Ale w sumie tylko pod tym względem, że były tam też bóstwa, różne takie i... i chyba tyle :3.
No to co do bohaterów!
Nie ma się co oszukiwać, że uwielbiam Yato, gościa nie da się nie lubić Very Happy. Może i jest denerwujący, wkurzający... Ale jeeej . Cudownie wygląda w tym dresie... i w ogóle jego oczka zawsze mnie powalają *.* (Niebieskie oczka, czarne włosy... Nie potrafię na to nie zwracać uwagi Very Happy). I podoba mi się, z jakim luzem podchodzi do świata... Choć nadal się śmieję z tego, że za wszystkie swoje oszczędności na świątynię kupuje jakieś durne medaliony na szczęście . A w ogóle fajne jest to, że czasami jest mega tajemniczy, a czasami taki zdrowo świrnięty. I że mimo wszystko dba o innych... dobra, jak mu się zachce ;-;. Bo nie jest wyidealizowaną postacią, raczej nie... Taki w sam raz :3 (Ta, to jest mój faworyt wśród bohaterów Very Happy)

Następny na liście... a niech będzie. Yukine :3. Pomijając fakt, że na początku był, jaki był i potem wynikło z tego to, co wynikło... od razu gościa polubiłam :3. A w tej swojej puchowej kurtce tak cudnie wygląda... STOP. Bo się zachwycam co chwila Neutral. No! On ma już bardziej wnerwiający charakterek - właściwie ciężko tak powiedzieć... po prostu ja stoję po stronie Yato i tyle Very Happy - i niekiedy mnie denerwowało jego zachowanie... Ale dzieciak młody jest, uczy się... trza mu wybaczyć :3.
Ale nie mogę przeoczyć tego, jak wygląda jako Święta Broń. Matkooo *.* Dajcie mi taki miecz, toto cudne jest! I jeszcze te całe bandaże czy co to, które go oplatają... I Yato tak genialnie się z nim prezentuje w ręku...

Dobra, jeszcze została mi Hiyori . Znowu nie wiem, czy dobrze to imię zapisałam... W każdym razie ją też polubiłam :3. To ciekawe, bo przeważnie moja uwielbienie skupia się na takich Yato i Yukine, ale tu nie... no powiedzmy ;3. Nie wnerwiała mnie w ogóle swoim zachowaniem, nic z tych rzeczy... WIęc nie będę się dziewczyny czepiać przecież Very Happy.

W sumie postaci, które polubiłam, było więcej... Choćby ta Kofuku i Daikoku. Różowowłosa cudnie szalona, a ten jej kompletnym przeciwieństwem Very Happy. Albo Kazuma, który z wyglądu strasznie przypominał mi Yukio z Ao no Exorcist... co tam wygląd, jego niewątpliwie uwielbiam Very Happy.

A co do fabuły... Samo to, że dawne bóstwo zbiera fundusze na swoją świątynię, wymazując na ścianach graffiti... jest na swój sposób kochane :3 (ta, wiem, mam dziwne upodobania...) A potem jak dochodzą te inne historie z Hiyori, Bo... Ba... tą kobietą, która nienawidzi Yato i wreszcie z jego przeszłością (ach! Znów przypominają się stare dobre czasy Kamisamy Very Happy), to wszystko się tak ładnie zgrywa... I nie da się od tego oderwać ;____;. Anime w jeden dzień - zaliczone! (Już po raz trzeci chyba...)

Dobra... już kończę. Co do kreski, tła itd. się nie wypowiem, bo jestem początkująca w tym temacie i trzeba się na razie ze wszystkim oswoić :3. Więc tylko, no... jak coś, to polecam Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ksssa
Podpalacz mostów


Dołączył: 23 Mar 2012
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:41, 13 Lip 2015    Temat postu:

Lifani, ehem? Zła kobieta? Ja? no cóż ty mi tu czarujesz zła pannico!
A przecie taka dobrą zgrywa, ułożoną.
A tu iż wychodzi z niej diabeł, jak tylko człowiek,
ten mały człowiek, na tym małym i zagubionym świecie,
się obejrzy, a to mu nawet Lifanie kubeł letniej wody na głowę wylewają.
No, bo przecież nie nóż w serce, ani lodowatą wodę, aye!
Przecie to by było okrutne, a my nie jesteśmy tak okrutni, aby,
o, ło matko kochana,
karać siebie tak niegodziwymi czynami?
Azali prawda jest taka, że wiedziałam, że spodoba ci się Noragami,
bo samej mnie po opuszczeniu mej bezbronnej Kamisamy,
która wypełniona miłosnymi dogmatami uwiodła mnie w krainę
pełni szczęścia i radości, miłych gości, różnych cudów i piękności!
A więc Yato, nasz bożek litościwy, którego wielbimy,
bo trzeba mu oddać, drodzy panie i panowie,
że on żulowsko-słodko wygląda w tym dresie i te ciągłe dogryzanie mu za to hihihi <3 <3 <3 ...
Znaczy, ehem, w swej lichej posturze,
prezentuje wymiar niegodny swego stanowiska,
gdyż azali facet nie ma łazianki, ani nic po sobie nie sprzątali! (fu)
Ale czyż nie zboczyliśmy z tematu?
Powiadam wam! A słuchajcie mnie ludy!
Gdyż Noragami to pełny zasób wiedzy i kultury,
na temat życia młodych i starych,
biednych i bogatych,
a także zimnych, okrutnych i bladych!
Toż nie ścieżka złego zamętu, a jakże!
To ścieżka blasku, światła i odmętu!
Gdyż zły Władca Ciemności paczy,
nie mogę tu zbyt długo z wami pobyć rodacy,
ale wysłuchajcie mnie wy, mili posłowie,
ten kto się dowie, a dowie,
czegoś o złych zamiarach panicza Gai,
ten niech zapomni o sennym spokoju,
gdyż ten zły oto człek, namówi do złego, a jak, proszę cię!
Tak poleci niewinne: ,,Masz dobre anime!"
A tam zabije ono te światło,
wciągnie w zamęty i nici zostaną,
z twego biednego, marnego ja,
bo ja to widziałam, sprawdziłam i czułam,
a teraz żyję w dziwnych konwulsjach i proszę ciebie,
ja nie przesadzam!
Boż to to diabeł, mały Bonyfacy!
A teraz trzymajcie się tylko jednego, na koniec tego,
a jakże, pięknego czasopisma, dla huci nieznacznej,
że to jest potwór, a jakże, a jakże...

---
Witam, witam! Długo mnie nie było! Tu wasza jedyna i niepowtarzalna KSSSA! <A>
ok. 5s
<Wiwaty>
Mina Ksssy:


A teraz wybaczcie, ale pewna część mnie musiała wyrazić swój ból... Dlatego też ci, którzy to będą czytać i stracą oczy z powodu... Tego badziewia (nazwijmy rzeczy po imieniu) niech nie myślą, że dostaną ode mnie jakiekolwiek odszkodowanie!
No bo tak jakby w tej chwili jestem spłukana...


Ale będzie dobrze! Mimo to, Lifani, gdy przeczytałam twoje zażalenie do mnie serce mi pękło. Co ja ci zrobiłam najmłodsza? Cóż... A przynajmniej młodsza ode mnie Very Happy Co nie ma właściwie żadnego znaczenia... Ale to nic Pożyjemy, zobaczymy, jak to mówią! I gdybyś nie wiedziała, a Lifani ogółem bardzo mało wie, to poleciłam ci piękne anime o oddaniu i zmianie siebie, kiedy wystarczająco się w to uwierzy nawet, gdy inni będą kpić (Noragami). Tak dopisuje w komentarzu, jakby ktoś się nie zorientował, bo Lifka to tak opisała, że... Przeczytałam jej opinie na temat Yato i Yukine i tyle... XD Ale co tam!
Najgorsze jest to, że...
... menda prosi o anime, dostaje anime, która pochłania w jeden dzień, bo tak się jej podobało, a potem ma pretensje. :< To boli...


A teraz coś o anime! Żeby nie robić off topu. Jak już pewnie niektórzy się domyślili anime, które oglądałam i szczerze polecam to Noragami, Kamisama Hajimemashita i Ao no Exorcist.
Mimo to moja lista sięga jeszcze daleko, aż na krańce internetu skąd do was przyszłam, aby pobyć w dawnych śmieciach, powspominać dawne czasy oraz poopowiadać, jak to tam jest. (Ano strasznie wam powiem. Trzeba uważać na każdy swój krok, bo bardzo łatwo wpaść w odmęt chaosu tak, by nie wyjść z tego już nigdy... Ale w końcu jestem specjalistą! Nie takie rzeczy mi straszne!)
Co nie zmienia faktu, że kiedy normalni ludzie śpią ja muszę bronić się przed innym koszmarem (czytaj Gaja) i słuchać jej marudzeń i dręczeń typu ,,A ta 7 to jakiś przygłup." , ,,A kiedy ty w końcu obejrzysz Another?" , ,,Ksssa, nie zmierzaj na krańce internetu..." , ,,MORDA! WON ZE SPOILERAMI!".
No takie życie w ciągłym stresie...


Mimo to czasem czuję się, jak ten biedny Hinata dręczony przez Kageyamę z Haiykuu, świetnej sportowej komedii, która jest o dwóch rywalach w siatkówce, gdzie oboje trfiają do tej samej szkoły licealnej i muszą nauczyć się współpracować.


Albo chociaż Jean wyśmiewany przez wszystkich innych, bo przecież, gdym otoczona przez wierny Legion Gaijkin, który podbił FZ opętany przez tego złego i cichego tyrana czuję się tak źle... Ale przecie walczę! Tak, jak moja ulubiona postać z Shingeki no kyojin, gdzie ludzkość została zepchnięta do defensywy przez złych tytanów, którzy nie mają innego celu niż zjadanie ludzi. Otoczyli się oni murami, ale pewnego dnia te mury ich zawiodły, wiec musieli zacząć walczyć i przywrócić sobie dawną chwałę! WIWAT REWOLUCJO!


Ale cóż! Wracając do świata sportu, bo w końcu skoro wymieniam już moje ulubione anime, albo raczej niektóre z nich to nie wolno zapomnieć o...
... dadem dadem dadem...
... KUROKO NO BASKET! To było oczywiste, jak słońce, że to wymienię! Szczególnie, że ostatnio jest to idealna packa na Gaję. W końcu ogląda to, jak ta MUCHA W LEPKIM LEPIE NA MUCHY, BO PRZECIEŻ NIE W SMOLE! A więc tak hyhyhy... KNB opowiada o sześciu kolesiach nazwanych Pokoleniem Cudów, gdyż ich gra w koszykówkę to nie była gra - to była poezja! Oczywiście w słowa tego znaczeniu, że tak genialnie grali. A więc łatwo wywnioskować, że skoro tak to byli w tym geniuszami... Trochę dziwnie to wygląda, ale to anime naprawdę trudno podsumować, aby wyszedł krótki opis (tyle tam się dzieje!). I właśnie Kuroko jest jednym z tych geniuszy. Tylko, że on ma niespotykaną (a raczej spotykaną, ale on ma tak ją wyrobioną, że mało kto byłby w niej na jego poziomie) umiejętność, która w porównaniu do pozostałych nie daje mu wznieść zwycięstwa samodzielnie. I też jako teoretycznie jedyny rozumie przez to znaczenie gry zespołowej. I tak właśnie dołącza do drużyny Seirin, z którą zaczyna grę na różnych zawodach, przeciwko różnym przeciwnikom oraz samej Generacji Cudów. Myślę, że tyle do opisu wystarczy. Ogólnie w anime przewodzą mecze, które w większości zapierają dech, ale trzymają w napięciu, gdyż nigdy nie jesteś pewien wyniku, a przynajmniej w większości przypadków...



Mimo tego całego off topu, który tu zrobiłam i nagonki na Gaję to myślę, że wyłapaliście, co chciałam przekazać. Wink A teraz do zobaczenia moi towarzysze, ale wracam na front, jako samotny strzelec i idę zdobywać prawdę, teorie, rozwiązywać spiski itd. itp. na krańcach internetu! A może kiedyś... Kiedyś ZNAJDĘ ten koniec! Nawet, jeśli miałby mnie on pochłonąć!



Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Ksssa dnia Pon 23:58, 13 Lip 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:44, 17 Lip 2015    Temat postu:

Taa, muszę przestać dawać się namawiać na anime... :3.
Albowiem czytając sobie komentarze wyżej, oglądnęłam Noragami i Kamisama Hajimemashita. Muszę niby przyznać, że mi się podobało, ale mam ochotę machać rękami i krzyczeć "Tak tylko jakoś wyszło!" Very Happy. Miałam sobie przerwę zrobić, no ale... Oglądnęłam.

W zestawieniu... Zaczęłam od Noragami, to i może tu zacznę.
Liczę na drugi sezon, bo choć oglądało się naprawdę przyjemnie, moim zdaniem pozostawiło spory... niedosyt. Mam wrażenie, że sporo wątków zostało rozpoczętych, ale nie zakończonych - taka furtka do kontynuacji. Czekam na parę wyjaśnień :3.
Muzyki jakoś specjalnie świetnej nie usłyszałam (co nie znaczy, że nie było). Bohaterowie naprawdę ciekawi. Tak. To to słowo. Pełen sprzeczności, leniwy bóg wojny w dresie, artefakt z syndromem samotnego dziecka i dziewczyna, która ma tendencje go gubienia ciała. Naprawdę brzmi ciekawie. Ale to na plus, bo nie znoszę płytkich postaci. A co jak co, ale płytki to Yato nie jest.
Jeszcze napomknę, że potworki mi się nie podobały - wszechobecne oczy były dość straszne... A były wszędzie. Przed tobą - oczy w dziwnej mazi. Za tobą - oczy bez mazi...

Co do Kamisamy, mogę na swoją obronę powiedzieć, że to pierwsze moje anime komediowo - romantyczne, a to w ogóle nie mój gatunek Razz.
Jakoś pierwszy sezon oglądało mi się lepiej. Główna bohaterka, Nanami, wydawała się jakoś bardziej ułożona, a Tomoe to już w ogóle... Pod koniec miałam ochotę włożyć ręce w monitor i nim potrząsnąć.
Ale oglądnęłam w całości, i jakoś nie żałuję. Za Mizukiego, rzucającego genialnymi tekstami i uszka Tomoe, bo główna bohaterka coraz bardziej mnie tyko irytowała. Na szczęście nie jakoś bardzo (jak na przykład niejaki Shu z Guilty Crown :3).
A Tomoe to w ogóle był genialny. Już samo "dziki biały lis" brzmi świetnie, a jak sie jeszcze patrzy na te jego uszka, to nic tylko się uśmiechać Very Happy.

Wypisała się, jakoś ponarzekała, mimo że jej się podobało. Czekam na kontynuację, chociaż patrząc na internety, poczekam jeszcze i pewnie zdążę zapomnieć Very Happy.
Zostało podziękować Dwóm Osobom Wyżej, dzięki którym mogłam zobaczyć wspomniane tytuły^^.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alice00 dnia Sob 14:48, 18 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Werak
Porwany przez Skandian


Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Sochaczewa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:54, 28 Lip 2015    Temat postu:

No dobra... dajemy z tym koksem :3 Jestem dość świeża, jeśli chodzi o oglądanie anime - mang nie czytam... a żałuję trochę, bo mam świadomość, że anime to jednak nie to samo - ale już mam kilka na swoim koncie To napiszę o tych, które najbardziej mi w pamięć zapadły... no i tych, które sobie przypomnę.

Tak więc, pierwszym anime, jakie było mi dane zobaczyć, był Clannad, który urzekł mnie całkowicie Very Happy Świetne to, choć smutne momentami straszliwie... ale czasem i wesołe, więc według mnie to się równoważy Very Happy Uwielbiam głównych bohaterów, zarówno Nagisę, jak i Tomoyę. Nagisę za tę jej wolę walki i za całą masę absurdalnych scen z jej udziałem, a Tomoyę, za jego geniusz Very Happy No i Sunohara jeszcze jest geniuszem. I Fuko! Fuko jest wręcz cudowna... I Tomoyo... nie no, tam nie było kogoś, kogo mogłabym nie lubić Very Happy Polecam, naprawdę warte zobaczenia <3

To może teraz Death Note. Death Note! Anime, które zniszczyło mi życie Na początku nie potrafiłam go znieść. Później się w nim zakochałam. Pod koniec znów znienawidziłam, ale mimo tego obejrzałam do końca i nie żałuję, bo końcówka piękna Very Happy Świetny kryminał, wciągający... no i Ryuzaki! *.* Najgenialniejszy z genialnych... uwielbiam jego styl bycia, wiecznie znużony głos i metody Very Happy Cieszę się, że tam był, bo nie miałabym dla kogo obejrzeć całego Death Note... Raito znielubiłam od...chyba... drugiego odcinka :3 Między innymi dlatego, że uważam, że jego idea nie ma sensu i niezależnie od tego, jak bardzo by się starał, całkowite oczyszczenie świata z szumowin jest niemożliwe. Każdy system da się obejść, więc po prostu mordercy staliby się sprytniejsi, co jest jeszcze gorsze... zwłaszcza w chwili, w której nagle zabrakłoby notatnika. Szach-mat, Kira!

Wypadałoby też coś napisać o Guilty Crown... no cóż. To anime akurat mnie nie urzekło. Nie było jakieś specjalnie zachwycające... Shu był nieco denerwujący. I ten motyw "z zera do bohatera"... Niet. Nie przyjęłam tego. Jedyną normalną i świetną postacią był Tsutsugami Gai Very Happy Niesamowity gościu... prawdę mówiąc po pewnym wydarzeniu go znielubiłam, ale gdy zrozumiałam jego motywy, znów powrócił do łask Very Happy Na krótko, bo się zaraz skończyło... ale dobre i tyle

No to teraz Noragami. Ech... mam do tego stosunek ambiwalentny trochę. Z jednej strony jest cudowne, a z drugiej strony budzi we mnie frustrację. Może najpierw pozytywy Yato! Geniusz w dresach Very Happy Tu podobnie jak Ryuzaki, uważam, że jest po prostu cudowny *.* Co tam, cudowny... boski Very Happy Zachwyca mnie ta mieszanka cech... raz jest złośliwym, mało poważnym i nieco naiwnym chłopakiem w dresach, który wierzy w jakieś medaliony, a raz jest groźnym i tajemniczym bogiem wojny, który się potrafi poświęcić dla najbliższych... No jak tu go nie lubić Very Happy Mam nadzieję, że w końcu zbuduję tę swoją świątynię, bo chcę mu posłać w darze to 5 jenów Very Happy Co do innych bohaterów... Hiyori też jest świetna, lubię ją Very Happy Mam tylko zastrzeżenia do Yukine, bo pomimo wszystko wiecznie zostanie dla mnie zarozumiałym i denerwującym nastolatkiem. Choć nie powiem, momentami go lubiłam, a pod koniec stał się bardziej znośny :3
A skąd ta frustracja... bo kurde! Zawsze... się znajdzie... coś... co wymyślisz... a nagle... okazuje się... że ktoś inny wpadł na ten sam pomysł! :hamster_cies2: Gdybym się jeszcze mogła z tego wycofać... ale nie :< Grrr... Ale to jest jedyna wada tego anime, bo poza tym jest cudowne Very Happy I ma świetny opening, co zauważyłam ze zdziwieniem, bo zwykle openingów nie trawię :3

Hmm... coś jeszcze?... nie, chyba nie :3 Dziękuję więc za uwagę, dobranoc Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:59, 28 Lip 2015    Temat postu:

Na początku zaprzeczę oskarżeniom Ksssy... Bo niby taka pokrzywdzona i zgrywa aniołka... Ale kto mi jęczy, że Mustang to tępa pała, że Aomine kiedyś był słodki, a teraz stał się mendą, kto mi wysyła screeny i filmiki, parodie, to już się nie przyzna... Wybacz, Ksssa, jesteśmy skazane na wzajemne narzekanie Very Happy.


Więc od czego zacząć... chyba zacznę od czegoś powiązanego z działem, czyli mangą. Bo po obejrzeniu nadrobiłam sobie Kamisamę w oryginale. Znaczy nie w oryginale po japońsku, tylko w wersji rysunkowej Very Happy. Więc porównując ekranizację do mangi... w sumie muszę przyznać, że całkiem wiernie jest odwzorowane Very Happy. Co prawda zabrakło mi jednego ukochanego rozdziału w anime, ale na przykład cieszę się, że na początku pominęli postać Kayako, bo jedyne, co wniosła, to rosnącą irytację. Co do dalszej części... podobało mi się, jak rozwinięto wątek Nanami i Tomoe. Że nie była to historia, która zmierza do wyznania sobie miłości, tylko jest to w trakcie i później zmierza do... czegoś. Nie wiem jeszcze czego, bo się nie skończyła, ale na pewno ma dalszą fabułę Very Happy.

Zaś co do samej Nanami, to znosiłam ją w anime. Ale w mandze nieustannie mnie irytowała i... no właśnie. Nie rozumiem, czemu zawsze i wszędzie musi się pchać, nawet jak jej wyraźnie nie chcą. I nawet nie chodzi o jakieś ważne wydarzenia. Ale jak jej ukochany i... mentor, opiekun...? wyjeżdżają do znajomego miejsca pełnego przyjaciół... to po cholerę tam ona, jak wyraźnie zaznaczają, że sobie poradzą? ;___; Na potrzeby fabuły, bo potem się "przydaje", ale... Nie zmienia to tego, że drażni w takich momentach :3.

Cytat:
A Mizuki, Mikage i Otohiko w kieckach sprawili, że nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać. Zwłaszcza że dwójka bogów, choć z deka zniewieściali, wyglądali koszmarnie, podczas gdy Mizuki prezentował się... uroczo :3.


Za to kolejna rzecz, którą zauważyłam... Uwielbiam Akurę-Oh z przeszłości . Teraz jako Kirihito już nie, bo zachowuje się zupełnie inaczej i nie mam w ogóle poczucia, że to ta sama osoba, ale uwielbiałam historię jego i Tomoe :3. Ich relacja była wyczepista i mam nadzieję, że jeszcze do tego wrócą Very Happy.

Poza tym coraz większy mam sentyment do Yatoriego Very Happy. Na początku go lubiłam, bo był dość specyficzny i widać było, że kryje się za nim coś więcej, niż na to wskazywało, za to potem, gdy już ujawniono, kim jest... jednocześnie go nie trawię i uwielbiam Very Happy. Strasznie lubię sposób, w jaki go wykreowali, o :3.

Więc tak ogólnie manga utwierdziła mnie w przekonaniu, że Kamisama to fajny twór, o ciekawej historii i przyjemnych bohaterach :3. (Choć napomknę, że nie ogarniam... po prostu nie ogarniam nieraz Mikage. Gość jest dziwny :3.)


Teraz znów do anime, czyli "co myślę o Noragami". Tak, w końcu udało mi się to skończyć... Ponoć oglądałam to dwa tygodnie, ale ja nic nie wiem, nie liczę dni w wakacje :3. Spróbuję sobie jakoś uporządkować kryteria oceny, żeby nie robić miszmaszu, ale nie gwarantuję, że wyjdzie.

Więc zacznijmy od bezpiecznego tematu, czyli muzyki... muszę przyznać, że miło mi się słuchało Very Happy. Na początku miałam wątpliwości co do soundtracku z lekkim wokalem do walki, ale potem uznałam, że się wpasowuje ładnie :3. I, jak Werak wspomniała, opening ma bardzo dobry Very Happy. Również zwykle go pomijam, bo mi szkoda czasu oglądać półtoraminutową animację, ale tu akurat szkoda mi było go przegapić :3. A jestem dość wymagająca, bo wśród tych dziesiątek, które widziałam, nieliczne mi tylko do gustu przypadły, a na palcach jednej ręki potrafię policzyć, które mnie urzekły Very Happy. (Dobra... policzyłam i potrzebowałam dwóch rąk, cofam.)

Teraz wchodzimy na grząski grunt, bo dochodzimy do postaci. Więc na początku zaznaczę, że Ksssa świadkiem, iż długo się do nich nie mogłam przekonać. Do żadnego z nich. Yato mnie nieco drażnił swoimi wygłupami, Hiyori mnie irytowała jako kobieca postać narzucająca się głównemu bohaterowi, Yukino... do niego nic nie miałam, ale też mnie niczym nie zachwycił, ale i tak wychodził na prowadzenie. Tak naprawdę dopiero w drugiej połowie anime zaczęłam jakiekolwiek opinie o nich wysnuwać, a to nieco późno. I nadal nie potrafię jednoznacznie określić, co do każdego czuję. Ale właściwie każdy (prócz jednej osoby) się poprawił, więc to na plus :3.
Więc zacznę od Yukine, który jest tu koszmarnie hejcony, jak tak czytam inne opinie ;_;. A u mnie był... na początku pierwszy, potem w czołówce. Wiem, że zachowywał się jak rozpieszczony dzieciak, ale niech ktoś się postawi w jego sytuacji, patrząc na wiek. Wyobraźcie sobie, że nagle trafiacie w łapska bezdomnego bóstwa, które zachowuje się nieraz jak dureń, musicie wypełniać jego polecenia i walczyć, gdy wam każą... i nawet wasze emocje wpływają na innych. Nagle wam mówią "masz być aniołem, bo inni cierpią". Już widzę, jak każdy się dopasowuje i zmienia swoją osobowość ot tak. (Kurde! Zwykle to ja hejcę nieodpowiedzialne zachowanie, gdy ktoś patrzy tylko na siebie, a tu kończę broniąc dzieciaka!) Nie mówię, że jego egoizm jest dobry; mówię tylko, że jak ktoś wymaga od ciebie skrajnego altruizmu, to większość osób miała by to głęboko w dupie i tyle :3. Dlatego ja go rozgrzeszam i uważam, że został przedstawiony bardzo realistycznie Very Happy. A w głębi duszy to dobre dziecko :3.
Potem mamy Yato. Który z początku mnie drażnił. Ja rozumiem, że jego zachowanie miało być zabawne, ale to robienie z siebie durnia mnie czasem zwyczajnie męczyło ;__;. W ogóle wolę go, gdy jest poważny, bo mu się zdarza. Nie chcę też wyciągać ostatecznych wniosków, nie przeczytawszy mangi. Zdecydowanie poprawił się właśnie przy tej aferze z Yukino... bo mnie wzruszało koszmarnie patrzenie, jak ten o dzieciaka dba i naprawdę usiłuje sprawić, by wyszedł na ludzi i nad sobą popracował :3. I dopiero gdy wyszła na jaw ta wręcz anielska cierpliwość boga do swojej świętej broni, przekonał mnie do siebie i trafił do czołówki razem z Yukino :3. I to kolejna rzecz... ciężko mi oceniać ich osobno, bo najbardziej lubiłam momenty, gdy ze sobą prawdziwie współpracowali. I ich duet daję na pierwsze miejsce :3.
Co do Hiyorii... to w sumie jest mi ją ciężko ocenić. Gdybym miała o niej mówić w kategorii "kobieca bohaterka, która zawsze musi występować w anime, by główny bohater miał się o kogo troszczyć", byłaby zdecydowanie w czołówce. Bo jednak swoje robi, do końca bezbronna nie jest i pomaga Yato i Yukine. Ale nadal jest "kobiecą bohaterką, która zawsze musi występować w anime, by główny bohater miał się o kogo troszczyć" :3. I przez to nie mogę w pełni jej docenić, bo jednak widać, że tak naprawdę historia jest o Yato, a ona jest tak... ot tak. Koniec końców i tak trzeba ją ratować :3. Ale generalnie nie wypada tak źle. W przeciwieństwie do wielu postaci z tej kategorii, ma jakiś wkład w fabułę Very Happy.
Jeszcze wspomnę krótko o dwóch postaciach. Jedna jest owym wyjątkiem, o którym wspomniałam na początku, czyli kimś, na temat kogo opinia mi się pogorszyła w czasie oglądania. Czyli Nora :3. Trochę dlatego może, że jednak anime opowiada o niewielkiej części historii (widać, skoro ma mieć drugi sezon), więc nawet nie widać motywów jej działań. Po prostu jest wredną mendą :3.
Drugą jest Rabou. Rabou jest zły :3. Ale został cudnie wykreowany, i wygląd ma wyczepisty, i głos idealnie dopasowany... więc ilekroć pojawiał się na ekranie, wgapiałam się jak w obrazek Very Happy. Zwłaszcza we wspomnieniach, gdzie i on, i Yato, wyglądali dużo lepiej :3. Pasują im samurajskie stroje Very Happy. I tu się zawiodłam na jednej rzeczy...
Cytat:
Smutno mi było, jak on tak szybko umarł, ledwie co zdołał się pojawić ;_;. W ogóle miałam wrażenie, że wątek z nim jest robiony na szybkiego, byle się wyrobić. A szkoda, bo miał większy potencjał i mogliby dać do tego coś więcej. A nie dali, bo umarł :3.

A! Jeszcze szybka notka do Lifanii. Mówisz, że Kazuma przypominał ci Yukio. No ja się wcale nie dziwię Very Happy. I styl ubierania się podobny, i fryzura, okularki, maniera w zachowaniu... mało tego! Nawet ten sam voice actor Very Happy. No ciekawe, czemu ci go przypominał :3.

Ale dobra! Nagadałam się o bohaterach i wychodzi nieco przydługie, więc o fabule się streszczę :3. Przede wszystkim, pozostawia niedosyt, bo anime jest krótkie i odnosi się wrażenie, że akcja dopiero się zacznie rozkręcać, a już muszą wyhamować. W sumie uważam, że lepiej by wyszło, gdyby wstrzymali się i później zrobili jeden dłuższy sezon, a nie dwa krótkie. Bo widać, że coś tam jest, jakaś fabuła i historia się zaczyna, ale tak naprawdę w całym anime dają nam tego przedsmak. 3/4 opowiada o znalezieniu świętej broni i jej "wychowywaniu", co zostawia nam... 3 odcinki na większą akcję. Czyli w tej kwestii zgadzam się z Alice, to taka furtka, by kontynuować Very Happy.
(A! Te oczy plus głosy tych ayakashi... małe koszmarki, po których mi się śniło, że mi oko wypadło z oczodołu i tak leży sobie na pościeli przy głowie ;___;.)

Ale generalnie anime godne polecenia :3.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Evans dnia Śro 0:03, 29 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Werak
Porwany przez Skandian


Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Sochaczewa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:06, 06 Sie 2015    Temat postu:

Jako że znów mam o czym tu pisać, także znów tu jestem! Mam do poruszenia dwie mega istotne kwestie, także przeciągać nie będę iii... zaczynam!

No więc pierwsza. Postanowiłam przeczytać mangę Death Note :3 (Jak już się wkręcać, to na całego ) I tak prawdę mówiąc, gdybym miała tak na szybko wydać werdykt, które lepsze... to wybrałabym anime :3 Choć manga miała też sporo plusów, których anime nie miało... Jednym z największych było chyba to, że tam bardzo często pojawiały się myśli Ryuzakiego. W anime też, ale miałam wrażenie, że jest ich znacznie mniej... ciągle tylko pojawiały się myśli Raito, wszystko było raczej pokazane bardziej z jego punktu widzenia niż naszego wspaniałego detektywa ;3 A w mandze co chwilę były jego rozkminy, co zrobi Raito, skoro jest Kirą, ciągle go podejrzewał... w anime to jakoś zanikło, więc nieco potrafię zrozumieć ludzi, którzy sądzą, że Ryuzaki i Raito są przyjaciółmi (Ale nie są! Bo to zbyt chore i niemożliwe do przyjęcia Neutral Ryuzaki nie jest idiotą :3) A czego mi brakowało w mandze... mam wrażenie, że anime było zabawniejsze. W mandze nie było tylu genialnych scen... z truskawką, kostkami cukru, z Matsudą jako kelnerką dla L...
Cytat:
SPOILER! I jednej rzeczy mi brakowało... tej sceny w deszczu Sad I tych dzwonów... i w ogóle większości z rzeczy, które pojawiły się w odcinku "Cisza". Jakoś lepiej mi było z tym, że Ryuzaki miał świadomość tego, że umrze... a w mandze to tak wszystko niespodziewanie :\ Nie pojawiły się żadne przesłanki co do tego, że L o wszystkim wie i się świadomie pakuje w łapy śmierci... byłam o to na niego zła, ale czytając mangę uświadomiłam sobie, że jednak wolę to przeświadczenie, że nie zginął na marne... że miał jakiś plan. A tu lipa :\ Niech spoczywa w pokoju [*]


A teraz... proszę państwa! Wbrew marudzeniom i zniechęcaniom obejrzałam Kamisamę Hajimemashitę! I tak ciężko mi o tym coś powiedzieć... z jednej strony mi się podoba, a z drugiej strony mnie irytuje. I nie, to nie tylko przez główną bohaterkę :3 Ale zacznijmy od niej, to może wszystko się potem pięknie skrystalizuje :3
No więc Nanami... w sumie, nie jest to postać, która sprawia, że dostaję przez nią apopleksji, ale pogratulować jej trzeba, bo czasem jest naprawdę blisko :3 Przede wszystkim... jej troska o własne bezpieczeństwo. Kurde! Tomoe ją ostrzega, daje jej te czapkę dla ochrony... a ona nie! Przecież jakiś gwiazdor jest ważniejszy od jej życia ;__; Na szczęście później dostała za swoje Ach! Jak mnie to uszczęśliwiło! <3 Ale z tym mniejsza... coś jeszcze o Nanami... a! To, że się wszędzie wtrącała, muszę się zgodzić, że było irytujące :3 No ale cóż... uratowała Tomoe od czasu do czasu, więc chwała jej za to :3
Właśnie... Tomoe! Very Happy Gościu, który przez imię ciągle kojarzy mi się z lekkomyślnym nastolatkiem zamieniającym się w wilka (Wolf's Rain... ale nie mogę się o nim wypowiedzieć, bo go jeszcze nie do końca obejrzałam Neutral Jeszcze...) A co do niego samego, to go nawet całkiem lubię :3 Choć mnie boli w nim jedna rzecz...
Cytat:
To, że zakochał się w Nanami Neutral W sumie to jest komedia romantyczna, musiało coś między nimi zaistnieć... ale to było takie irytujące nieco :\ Wolałam tego dzikiego, złośliwego lisa, który nie chce jej pomóc, dopóki nie zacznie go wysławiać pod niebiosa Znaczy, później też był, ale złagodniał mocno i to mnie bolało :\ Na początku tę "miłość" było mi łatwiej znieść, bo był tym sługą i te więzi jakoś na niego wpływały (kurde, brzmi znajomo...) ale jak sam zaczął sobie uświadamiać, że wpadł, to byłam załamana po prostu :<

A tak poza tym, to potrafił być naprawdę genialny Te jego złośliwe docinki w stronę Nanami, Mizukiego i Kuramy... i jego relacja z tymi dwoma ostatnimi mnie często powalała
A co do Kuramy... lubię gościa I to bardzo Very Happy W sumie nie przepadałam za nim na początku, ale później stał się bardziej znośny :3 I powtarzam: wielbię jego relację z Tomoe Fajnie jest słuchać, jak się obrzucają wyzwiskami, a jednak sobie pomagają... i zadziwił mnie swoją przeszłością :3 Nie spodziewałabym się nigdy w życiu...
A jak już jesteśmy przy nim, gdy pierwszy raz się pojawił, miałam wrażenie, że Tomoe się przefarbował i obciął włosy :< (Farbowany lis...hehe :3) Kruk i lis mają niemal identyczne twarze i to mnie bolało lekko... inne anime przyzwyczaiły mnie do tego, że każda postać jest inna. A tu taka niemiła niespodzianka... ale przeżyłam :3
A Mizukiego kocham! Jest po prostu cudowny z tym swoim nieogarnięciem, leniem i tym że zawsze obrywa Very Happy Nawet jego przywiązanie do Nanami mnie zachwyca To zupełnie inna para kaloszy niż u Tomoe, bo to jest raczej taka psia wierność Very Happy I jest trochę taki naiwny, co też mi się w tym wężu podoba strasznie Jest chyba najlepszą postacią z tego anime Very Happy

A! I jeszcze jedna wada tego anime mi się przypomniała... sposób, w jaki staje się sługą Neutral Ja jestem na nie... zwłaszcza, jak sobie pomyślę, że Tomoe był sługą Mikage. Nie... ja nie chcę o tym myśleć :<

A wracając do anime... nie przywiązałam się do niego specjalnie, ale i tak czekam na kolejny sezon :3 Przede wszystkim dlatego, że ciekawi mnie, jak to będzie z tym Kirihito... i z jedną sprawą, która jest magicznie zlewana, a mnie intryguje :3
Cytat:
Jak to się stało, że oko tego morskiego boga znalazło się w Nanami, skoro połknęła je ta ukochana Tomoe? Neutral Kim ona jest, jej reinkarnacją?! ;__;

Mam nadzieję, że nie zapomną sobie o tym beztrosko i mi to ktoś wytłumaczy :<
A poza tym to tyle Papa! ;3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:24, 06 Sie 2015    Temat postu:

Co do ostatniego spoilera, Werak... spoko. Ja spytałam o to Ksssy, która marudziła, że sama ją proszę o spoilery, ale mi wyjaśniła... po czym przeczytałam i okazało się, że chamsko kłamała Kwadratowy. Więc o tym nie zapomną, choć nie mam pojęcia, jak chcieliby to wszystko w jednym sezonie zmieścić. Bo cały wątek ciągnął się na, uuu, mnóstwo tomów. (Za to mi się koszmarnie podobał, też za to, że własnie uczucie głównych bohaterów zostało tam, hmm... wyjaśnione? lepiej i uzasadnione niejako.)

A co do stawania się sługą, to widzę, żeś niezbyt tolerancyjna Very Happy. Jezu, jaka duża waga jest do tego przywiązywana... W życiu bym nie pomyślała, że tak się można burzyć przez zwykłe zawarcie kontraktu Neutral. Ale jak Mizuki z nią zawierał, to widzę to nie gorszyło nijak...

A co do podobieństwa Tomoe i Kuramy, to akurat się nie zgodzę... Choć w anime rzeczywiście po macoszemu z deka to potraktowali. Teraz sobie porównuję i może trochę rozumiem. Ale u tego drugiego zwłaszcza wyróżniają się oczy... co zresztą kilka razy zaznaczałam na fb, pisząc z Ksssą Very Happy. I co widać raczej w stosunku 3/4, a nie z przodu. (Tak, teraz szybką analizę robię.) Kurama ma bardziej wąskie przy nosie, rozszerzające się pośrodku i zwężające się na końcach, podczas gdy Tomoe ma je łagodniejsze, dopiero na końcu się zwężające. Choć obojgu się krańce podnoszą do góry. No i Tomoe ma szerszą twarz, w kształcie serca, podczas gdy Kurama bardziej owalną. Ale, jak wspomniałam, to akurat widać w mandze.
(Kurde... analityk kreski się znalazł Very Happy. Ale samą mnie twoje twierdzenie zaciekawiło, więc sobie postanowiłam sprawdzić i powyszukiwać różnice. Poza tym, wbrew pozorom w innych tworach inny wcale się tak bardzo od siebie nie różnią, po prostu dużą rolę grają włosy i ich ułożenie, a ci akurat bohaterowie rzeczywiście mają niemal taką samą fryzurę.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:01, 06 Sie 2015    Temat postu:

Hah! Ryję się w temat dzięki komentarzowi Werak, bo mam pytanko. Napisałaś, że czytałaś mangę Death Note. Jestem ciekawa: wersja papierowa czy jakiś pdf (chociaż podejrzewam książkę) :3 Bo chciałabym ją przejrzeć, a moje otoczenie wykazuje niezdolność pojęcia chęci czytania japońskiego komiksu, a już zwłaszcza o mordercy... Tak więc manga pożyczona, ściągnięta czy kupiona? :333 jak kupiona, to gdzie? Chyba, że to jakaś tajemnica, czy coś, to nie muszę wiedzieć (chociaż moja ciekawość będzie narzekać) Very Happy.
Dobrze. Skoro już wypytałam o co mogłam, to może o anime Wink.
A więc oglądnęłam niejakie "Steins Gate".
I... Od czego by tu w ogóle zacząć? Zdecydowałam się na seans, bo często w polecanych pojawiało się w zestawieniu z Death Note. Naczytałam się pozytywnych opinii i ostrzeżeń, żeby nie zrażać się początkiem. A jak już przeczytałam opis, to kliknęłam od razu.
Bo jak tu nie zainteresować się podróżami w czasie, mikrofalówką, szalonym naukowcem, (który wcale nie jest taki szalony, ale ciiiii) i jakąś tam zapowiedzianą tragedią? Ja uległam pokusie Very Happy.
Anime ma swój specyficzny, ciężkawy klimat. Jest to poniekąd wina kreski - całkiem mi się spodobała, ale było trochę... Ciemno? No ciężko mi określić, ale nawet jasne dni były takie przygaszone. A może tak mi się tylko wydawało? No w każdym razie klimat miało :3.
Dla mnie najsilniejsze w tym anime są postacie i fabuła. Na pół, bo i w tym i w tym znalazłam słabe punkty. Główny bohater jest cudny. Na początku go nie lubiłam, ale z czasem okoliczności tak się zamieniają, że zaczęłam mu kibicować. Okabe Rintaru jest jedną z najciekawszych animowych postaci. O reszcie osób nie chce się rozpisywać, ale też byli rozsądnie i spójnie skonstruowani. Nawet ta nie lubiana, przyznaję się :3.
Fabuła mi spasowała, nie licząc nielicznych zboczonych podtekstów (i to jak.na złość w tych pierwszych odcinkach, jakby chcieli odstraszyć oglądających :3 potem lepiej), z paroma solidnymi zwrotami akcji i w miarę spójną fabułą. Na końcu się zgubiłam, więc ciężko mi to trochę określić Very Happy.
Polecam to anime, bo... Bo jest dobre (ocena 8.3 na filmwebie zobowiązuje ;3). Trzeba jednak przejść jakoś przez parę pierwszych odcinków. Oczywiście zaznaczam, że to tylko i wyłącznie moja opinia Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Werak
Porwany przez Skandian


Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Sochaczewa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:01, 06 Sie 2015    Temat postu:

Mangę znalazłam w internecie Very Happy Mianowicie, na tej stronie: [link widoczny dla zalogowanych]
Tu masz taki fajny pdf :3 Przydatne te internety czasem, bo i ja miałabym problem z dostaniem mangi w wersji papierowej Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:25, 06 Sie 2015    Temat postu:

To ja z góry podziękuję, bo chociaż się tak rozpisałam, właśnie na pdf- a w głębi serca liczyłam :3
A więc dzięki ci Werak .
Pozostaje przejrzeć i poszukać różnic :3.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin