Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Metro 2033 i 2034
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lifanii
Wybawca oberjarla


Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Bad Place...?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:10, 19 Lip 2015    Temat postu:

Pogrzebałam, znalazłam i odkopuję... Trza to Metro wyciągnąć na powierzchnię, bo ostatnio coś sporo osób czekało na moją opinię. Więc oto ona! (Posta zaczynam pisać mniej-więcej 10 minut po skończeniu książki. Czy to coś znaczy? Tak, zdecydowanie. Niektóre pół roku czekają na recenzję, a jej ani widu, ani słychu...)

To na początek moje własne odczucia po przeczytaniu: niewątpliwie lekki mętlik w głowie. Nie zły, skądże, taki zmuszający mój ostatnio słabo pracujący móżdżek do różnych przemyśleń. Powiem tak - zgadzam się z przedmówcami, że tego typu apokaliptyczne książki już były. Miałam w rękach może... e... dwie? Ale jakoś ta najbardziej zmusiła mnie, żebym doszła do wniosku, jaki ten świat jest durny. Bo czy to nie znowu jakaś odległa wizja, że za parę, paręnaście lat garstka ocalałej ludzkości zostanie zamknięta pod ziemią i będzie tam tkwić, aż zdechnie? Moim zdaniem bardzo możliwe (tak, mam dzisiaj zły nastrój, myślenie o końcu świata jakoś mi nie przeszkadza... wręcz sprawia przyjemność :3). W każdym razie - chodzi mi o to, że... ta końcówka powieści świetnie ukazała, że nawet po... ilu? dwudziestu latach siedzenia w ciemności człowiek się nie zmieni... Co prawda - tak, kto postąpiłby inaczej? Naturalne ludzkie odruchy, ciężko je wykorzenić... Przykre to, trzeba przyznać :\. Ni będę spojlerować, przynajmniej na tyle, na ile mi się uda... Kiedyś ktoś przeczyta i będzie wiedzieć, o co mi chodzi :3. Albo i nie, sama siebie w tej chwili nie rozumiem...
Dobra, ale dalej. Pomijając to powyżej, przyznam, że cała opowieść mi się podobała. A jakżeby inaczej! Była ciut przerażająca, niekiedy człowiek wieczorem zastanawiał się, czy nagle jakiś czarny nie wejdzie mu do pokoju... Dlatego skończyłam ją w środku dnia . Tak, sam motyw wyprawy, która ma ocalić ileś tam istnień, jest już zdeczka oklepany, ale komu to przeszkadza. Podobała mi się ta wyprawa Artema. Że nic mu właściwie nie wychodziło, że w sumie brakowało mu tej pewności siebie... i (uwaga! spojlery) że ostatecznie nie został bohaterem. Że w sumie przez niego została zniszczona szansa na ratunek dla ludzkości - co sam zresztą fajnie podkreśla w "epilogu", że tak sobie to nazwę. Był postacią taką... taką nie idealną, nie do końca. Nie do końca, bo jakieś tam fajne umiejętności dodatkowe miał... albo raczej ratowano mu skórę, bo miał własne zdanie, które musiało się wypełnić... A tu klops :3. Także sam główny bohater bardzo do mnie przemówił... a końcówka już w szczególności. Tego nie wytłumaczę - I'm sorry.

(Ta, spojlery mogą być, pisać będę jednym ciągiem, więc sama na nie pewnie nawet uwagi nie zwrócę.) I co mnie z jednej strony denerwowało, a z drugiej bawiło: że Artem był niemalże niezniszczalny, że nic poważniejszego mu się nie stanęło... a reszta ludzi - kaput. Najbardziej szkoda mi było chyba Daniły, którego mimo wszystko spotkał najgorszy los :\. Ale jakby spojrzeć na to... te wszystkie postaci, które się pojawiały, były przez rozdział, dwa, a potem znikały. Więc nawet nie było jak się do nich przywiązać. Ok, do Młynarza może, ale ja nie wiem, co o gościu myśleć. I do Żeńki, choć ten tylko na początku się pojawił.
Ale najbardziej mi szkoda czarnych, a jakże. Bo kiedy się okazało, że wszystko jest na odwrót... no cóż, moje rozumowanie też obróciło się o 180 stopni dopiero w ostatnim rozdziale, ale... Dobra, wiadomo o co mi chodzi chyba.

I już kończę, jeszcze może dwie sprawy - mapka *.* Najcudowniejsza rzecz, jaką można dołączyć do książki. Bez tego planu moje wyobrażenie o metrze byłoby chyba nieco inne... a tu prosz, można było spokojnie śledzić trasę podróży Artema . Bez tego ciężko by było :\.

No i na koniec: co mnie przerażało. Nie tylko stwory powstałe w wyniku promieniowania, nie jakieś dziwne szepty w tunelach... a same tunele. Kilka osób z forum wie, że ja panicznie niemalże boję się schodzić pod ziemię. Taka moja fobia (gajofobia :3). Więc wiem, że nie wytrzymałabym długo w takim metrze. Brrrr... już mnie ciarki przechodzą, kiedy myślę, ile ci fikcyjni bohaterowie musieli tam przeżyć...

(A w ogóle taka ciekawostka: Artem mając jeszcze 3 lata jakieś żył na powierzchni. W powieści ma najpewniej 23 lata, co oznacza, że 20 lat wcześniej wybuchła wojna i wszystko zostało zerwane z powierzchni ziemi. Co oznacza, po prostym rachunku matematycznym (2033 - 20 = 2013), że ta cała wojna już by miała miejsce! Szczęśliwie nie, ale... no wiemy, jak to jest.)

Tak, tyle. Się dużo rozgadałam. Więc ten... książkę polecam, oczywiście, choć przez początek też ciężko mi było przebrnąć. Ale jakoś się udało i potem naprawdę wciąga :3. A sam motyw próby utrzymania ludzkich zachowań, kultury i całej reszty w metrze, gdzie i coraz mniej miejsca, i coraz więcej zagrożeń... no, strasznie mnie urzekł.
I ten... to teraz biorę się za drugą część.
(I w ogóle chciałabym sobie pogadać z kimś na jej temat bez unikania spojlerów... to zawsze jakoś fajniejsze jest niż takie wyrażanie własnej opinii bez większego odzewu Very Happy.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin