Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Runy" - Joanne Harris

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:40, 20 Cze 2015    Temat postu: "Runy" - Joanne Harris

Nie umiem opowiedzieć o tej książce w taki sposób, żeby nie spojlerować... Układałam sobie treść tego tematu w głowie, jeszcze zanim skończyłam i doszłam do wniosku, że prawie wszystko jest w niej na tyle ważne, że mówiąc to już teraz, w którymś momencie popsuję zabawę ewentualnemu czytelnikowi.


Ale dobra. FABUŁA!
Wyciągając z całej treści żałosne minimum, mogę powiedzieć tyle: akcja powieści toczy się w świecie rodem z mitologii nordyckiej. Mamy Yggdrasila, Dziewięć Światów i ogólnie wiele elementów wierzeń skandynawskich, które w znaczący sposób wpływają na wydarzenia. Główną bohaterką jest Maddy - nie, nie zrażajcie się imieniem, naprawdę spoko dziewczyna :3 - córka miejscowego kowala, która urodziła się ze znakiem runicznym na ręce. W ich świecie powstała jednak nowa religia, która nie zgadza się na wracanie do starych wierzeń, więc dziewczyna nie ma w życiu lekko, bo traktują ją jako dotkniętą przez dziwne siły. Musi się zmagać z lekko fanatycznymi wiernymi, w tym przede wszystkim Proboszczem jej wioski, który pała do niej odwieczną niechęcią. A całe życia Maddy wywraca się do góry nogami, kiedy któregoś dnia poznaje swojego jedynego przyjaciela - starego wędrowca, który odwiedził jej wieś.
(No dobra, wtedy dopiero zaczęło się wywracać. Całkowite zamieszanie się zaczęło kilka lat później, jak już nieco podrosła i rozwinęła swoją runiczną siłę Very Happy.)

Określanie czasów, które panują w tym świecie jest niemożliwe. Na mapce świat nieco przypomina Anglię, ale to tylko luźne skojarzenie, które nie ma sensu, bo cała ta rzeczywistość jest jakiś wykreowanym w głowie autorki uniwersum zainspirowanym mitologią, a wszystko, czego się potem dowiadujemy, jeszcze bardziej mąci nam w głowach. Jedyne, co jest pewne to to, że minęło 500 lat od Ragnaroku i bogowie zniknęli z powierzchni ziemi zastąpieni nową wiarą w jakiegoś Bezimiennego.
W tym miejscu też warto się zatrzymać. Bo do pewnego stopnia może się wydawać, że to jakiś ukryty przekaz, że chodzi o chrześcijaństwo i to, jak za jego pomocą tępiono religie pogańskie i... i w sumie to w kilku aspektach może być prawda. Ale im więcej dowiadujemy się o całej tej organizacji wyznawców Porządku, tym trudniej dopasować tę teorię do rzeczywistości, którą znamy z historii. (Nawet jeśli niektóre fragmenty aż nazbyt wyraźnie przywodzą na myśl inkwizycję, walkę z heretykami i organizację Kościoła rodem ze średniowiecza, kiedy duchownym mógł zostać nawet człowiek, którego teraz nazywano by zbrodniarzem...)


Co do wad tej książki...
*cykanie świerszczy*
Nie no! Ta książka ma wady, na pewno. Ale ja ich jakoś nie widzę albo machnęłam na nie ręką. Byłam nawet w stanie wybaczyć to, że końcowe rozdziały były napisane zdecydowanie za mało dynamicznie jak na to, co się działo i czasami bohaterowie źli zachowywali się trochę nielogicznie, jakby czekając z założonymi rękami, aż się ich pokona. I wybaczam też to, że pogubiłam się w chaosie tych "wyjaśnień" wplecionym w jeszcze chaotyczniejszą akcję, a potem się dowiedziałam o śmierci jednej osoby, podczas gdy byłam pewna, że przeżyła.
Motywacje niektórych postaci też zdają się dziwne, ale ta książka aż tchnie motywami z mitologii i jestem w stanie przekreślić wszystkie wątpliwości co do normalności tego postępowania, bo postacie w mitach właśnie tak się zachowują. Jakby przeżywały ludzkie emocje kilka razy silniej, pamiętały wszystko pięć razy lepiej... To nie jest logika rodem z książki tylko właśnie mitologii i ja to kupuję.

A do do zalet...
Wciągająca opowieść z fajnymi postaciami, która płynie swoim równym tempem bez nudnych przestojów. Do tego świetne dialogi pełne ironii (ale bez przesady). Nie ma tu osób wszechmocnych i każdy ma swoje słabości, nawet jeśli włada magią. Podoba mi się też to, że wiele osób, wydawałoby się, nie ma znaczenia dla wydarzeń, ale autorka nie marnuje na takich ludzi wiele miejsca. Jest kilku trochę nieważnych bohaterów, ale wielu z nich i tak kiedyś wraca i odgrywa istotną rolę, nawet jeśli się tego kompletnie nie spodziewamy.
No i końcówka... Ostatnie 100 stron to jest po prostu jeden wielki festiwal robienia idioty z czytelnika. Może jestem głupia. Może niektórych rzeczy dało się wcześniej domyślić. Ale w całej akcji się pojawiło pod koniec tyle rzeczy, których za cholerę się nie spodziewałam, że zostaje mi tylko bić brawo. Wiem tyle, że pod koniec na zmianę się śmiałam i waliłam ręką w czoło, potwornie rozbolał mnie brzuch z nerwów i zachciało mi się płakać, a parę razy rozdziawiłam też usta z niedowierzania. Tak właśnie na mnie ta książka podziałała...
No i jeszcze:
LOKI! Loki, miłości moja :3. Loki był zawsze moim ulubionym bóstwem ze starych wierzeń, zanim spotkałam go we współczesnej literaturze lub filmach... i jego wizja z Avengersów albo Kłamcy Ćwieka wywołuje u mnie lekki, smutny uśmiech i kręcenie głową ze słowami "on taki nie jest" - cisnącymi się na usta. Nie mnie oceniać, jaki ten bohater być powinien, ale jego interpretacji z tej powieści najbardziej do mnie trafia. Urzeka mnie jego nieporadność, której brakuje temu z filmu i temu z Kłamcy, jego ludzkie uczucia, których też mu tam brakuje (nawet jeśli w filmach bardziej było to widać) i poczucie humoru, które może i się w książce pojawiło, ale do mnie nie przemówiło. Bo dla mnie Loki nie jest badassem ze spluwą ani głównym czarnym charakterem i tamte jego wersje mnie zawsze bolały. Wolę takiego posiekanego bliznami, lekko zwariowanego rudzielca, który ciągle coś kombinuje, ale jednocześnie wielu rzeczy się boi i czasami sam też da się na coś nabrać.
Ot co!
Poza tym powieść jest przepełniona urzekającymi mnie cytatami, które kiedyś na pewno wylądują w moim opisie, jak tylko znudzi mi się ten pesymistyczny tekst. Mam ochotę wrócić do wielu rozdziałów, żeby znów się uśmiechnąć na widok paru wywodów albo po prostu przeczytać te świetnie napisane fragmenty. Mam wrażenie zresztą, że dopracowano tutaj prawie każdy element. Są oczywiście drobne braki, ale zachwycają mnie niektóre drobiazgi - chociażby fakt, że niedoinformowani ludzie mówią "znak ruiny". Ja wiem... to takie nic. Ale mnie podobne małe elementy opisanego świata chwytają za serce, bo widzę, że autorka zrobiła coś więcej poza napisaniem nam opowiastki o czarującej dziewczynce. (Notabene sposoby rzucania zaklęć też są tutaj świetne!)


Także książkę polecam. Mnie odczarowała imię Maddy (tak wiem, inny zapis, ale jednak), dała parę dni dobrej zabawy, pokazała nowy wymiar pisania historii osadzonych na mitologii i... No po prostu jedna z ulubionych powieści mojego życia :3. No nic nie poradzę, zakochałam się w niej - kilka postaci również pokochałam, inne szczerze znienawidziłam, co też jest zaletą. I nie mogę się doczekać, co się dalej będzie działo!
Tyle!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asindra
Sierota


Dołączył: 23 Cze 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:41, 26 Sie 2015    Temat postu:

Ja też przeczytałam tę książkę, obie części i bardzo mi się podobały. Były super. A z powodu rozpoczęcia pewnego wątku i jego nieskończenia to spodziewam się trzeciej części. Nie mogę się doczekać. Gdy miałam podobne podejrzenia do innej serii to się sprawdziły, więc może i tu tak będzie. I całym sercem podpisuję się pod tym co napisała Lady.
Moimi ulubionymi postaciami byli: ta bogini z lodowych krain (nie pamiętam jak się nazywała), wariatka Nan, Maddy (czemu ktoś miałby się zrazić, przecież to imię nie jest takie złe) no i oczywiście Loki. On jest najlepszy z tym... wszystkim. Co by tu jeszcze dodać??? Może coś więcej dodam na temat tych run. To chyba nie będzie spoilerem, bo się dzieje na początku książki i są to tylko ogólne informacje. Czyste niezłamane runy starego pisma mieli tylko Bogowie, którzy po Ragnoku zostali potępieni. I teraz niektórzy ludzie rodzą się ze złamanymi lub takimi, które nie istnieją, a w świecie w którym porządek chce przejąć całkowitą kontrolę runy są uważane za symbol chaosu. A osoby, które je posiadają, są uważane za kogoś, z kogo nic nie będzie. I to tyle. Nie wiem co jeszcze mogłabym dodać, bo Lady poruszyła już wszystkie tematy.


Lady.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin