Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Zima Świata" - Michael S. Rohan

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:11, 08 Lut 2017    Temat postu: "Zima Świata" - Michael S. Rohan

1. Lodowe kowadło
2. Kuźnia w lesie
3. Młot słońca

Jest to już druga skończona przeze mnie trylogia tego autora i muszę po zakończeniu tych sześciu książek stwierdzić, że faktycznie da się odczuć, że były pisane przez tego samego człowieka, mimo że tematyka jest bardzo różna. I wrócę do tego jeszcze w minusach, ale na razie...


Małe streszczenie!
[Spojlery też małe.]
Ogółem: "Zima Świata" jest serią stylizowaną na opowieść przestawioną na bazie starożytnych kronik i opowiada o czasach odpowiadających mniej więcej epoce lodowcowej. Trudno jest mi jednak powiedzieć, czy opisany tam świat jest naszym, czy też czymś tylko mętnie przypominającym nasz, bo autor ewidentnie uwielbia mieszać czytelnikowi w głowie. Np. kontynent, gdzie cała historia się zaczyna wydaje się być odpowiednikiem Ameryki Północnej, a są tam też opisane wydarzenia, które mogłyby się dziać na Atlantyku i w Europie. Poza tym we wszystkich dodatkach [a są bardzo obszerne], autor z zamiłowaniem odnosi się do języków, kultur i miejsc z Ziemi, jednocześnie upychając w dowolnych miejscach swoje własne pomysły albo nieistniejące "fakty" napisane w taki sposób, żeby wydawały się prawdziwe. Ciężko mi się więc do tego ustosunkować...
Wracając jednak do fabuły, cała opowieść dotyczy chłopaka - a później mężczyzny - Alva [zmieniającego szybko imię na inne, pod którym występuje przez większość serii]. Alv został w dzieciństwie zabrany z osady, gdzie się wychował, gdy napadły na nią statki plemienia Ekweszów. Zostaje jednak przygarnięty pod opiekę przez mistrza kowalskiego, który bierze go na ucznia i szkoli w odosobnionej twierdzy. Generalnie po samych tytułach widać, że większość tej serii bardzo mocno koncentruje się na kowalstwie, które w tym świecie jest pewnym rodzajem magii połączonej z faktyczną pracą. W czasie wykuwania mieczy albo tworzenia kolczug śpiewają np. pieśni, co pomaga wplatać w końcowe dzieło różne dodatkowe moce i zaklęcia.

Wprawdzie terminowanie u mistrza jest tylko bardzo przejściowym etapem z samego początku serii, ale trudno jest opowiedzieć dalsze losy bohaterów bez spojlerów. Warto tylko dodać, że po pierwsze przewodnim motywem trylogii jest walka z Lodem, czyli nasuwającymi się masami lodowców, które mają zmienić świat w zimne, jałowe pustkowie (stąd nazwa serii poniekąd), i z siłami, które tym Lodem kierują albo są przez niego kierowane. A druga sprawa to to, że bardzo niewiele jest w tych książkach momentów, gdzie bohaterowie siedzą spokojnie. Dwa ostatnie tomy to głównie migracja na wschód śladami historii i przodków, a dodatkowo pełno tam ucieczek, pogoni, marszu wojsk, wypraw przez ocean, przepraw przez lasy, spływów podziemnymi rzekami, wędrówek po Lodzie itd. Ładnie obrazuje to np. przejście pomiędzy tomem drugim i trzecim, kiedy postacie spędzają względnie spokojne 8 lat głównie w jednym mieście... ale autor przeskakuje cały ten czas bez żadnego wahania, streszczając go bezceremonialnie w paru nawiązaniach do minionej dekady.



Moja ocena
Nikogo znającego moje podejście do literatury nie zdziwi prawdopodobnie informacja, że seria wzbudziła we mnie bardzo mieszane uczucia i sporo na nią narzekałam. A ponieważ nie chcę się plątać, pogrupuję po prostu plusy i minusy w osobne podpunkty.


ZALETY:
+ jedną z największych zalet tej serii jest dla mnie rozbudowanie wymyślonego świata i to, że autor bardzo starał się dokładnie pokazać wszystkie detale takie nawet jak klimat, języki, kolor skóry, żegluga, różnice pomiędzy narodami, geografia, zwierzęta, drzewa, bóstwa itd, itd... [wspomniałam już o tych bardzo rozbudowanych dodatkach, z których każdy rozwlekle uzupełniał informacje z książki],
+ ciekawe podejście do tematu, czyli pisanie wszystkiego w taki sposób jakby była to kronika przerobiona na opowieść przy kominku, gdzie wszystko bazuje na bezosobowej relacji, ale przerobiono to na wersję z dialogami, gdzie opisane są prawdziwe emocje, rozmowy i drobne sytuacje z dnia codziennego, których w kronice by nie było... [co ciekawe w dodatkach często są do tego odniesienia - np. o tym, że jeden wódz na pewno nie mógł przekazać tylu informacji jeńcowi, ale to typowy zabieg, żeby opowiedzieć o czymś dokładnie i wpleść to atrakcyjnie w płynną opowieść],
+ nietypowy temat...; dobra - magiczne kowalstwo to nie jest jakiś unikat... ale tutaj staje się ono jakby osią całej historii i bazuje na pokładach wiedzy z ksiąg i iście naukowych eksperymentach, więc to nie tylko dodatek do historii, ale jej podstawa...; już nie wspominając o tym, że sama walka z nasuwającymi się lodowcami to raczej niespotykany pomysł,
+ język, jakim napisana jest ta historia wydaje mi się całkiem dobry.


WADY:
- bohaterowie są kompletnie nieprzystępni... ta forma kroniki - chociaż ciekawa - sprawia, że wydają się niesamowicie odległymi osobami, co do których nawet autor czuje bardziej respekt niż realne przywiązanie... w pewnych momentach w ogóle mnie nie obchodziło, co się dzieje z najważniejszymi osobami w książce, zwłaszcza, że są to ludzie (i nie tylko) mocno wyidealizowani... --- jeden z władców jest jak archetyp króla i ideał władcy, a nie prawdziwa osoba z krwi i kości, z kolei pewien trochę drugoplanowy gość wydaje się niesamowitą fajtłapą z nadwagą, ale przeżywa wszystkie trudy, kiedy hurtowo giną lepsi od niego, chyba tylko dlatego, że jest przyjacielem Alva,
- Alv!... on to w ogóle zasługuje na osobny punkt... Rzadko mi się się zdarza czuć tyle irytacji z powodu głównego bohatera i jego motywów... Nie wspomniałam o tym wcześniej, ale większość tej książki opiera się także na jego pogoni za dziewczyną, którą pokochał, mimo że nic poza wyglądem nie uzasadnia jego miłości do tej panny, bo znali się niecałą godzinę, kiedy się w niej zakochał... a potem ich cała "miłość" (podobno potężna) jest sprowadzona do zazdrości i cielesnego pożądania... Ten gość chyba nie zaakceptuje niczego, czego nie ma na wyłączność, a jednocześnie to ślepe zakochanie nie przeszkadza mu w dość regularnych skokach w bok. I nawet kiedy kotłuje się z praktycznie obcymi kobietami w jakiejś jaskini albo daje się całować znajomej na pożegnanie, daje sobie prawo, żeby patrzeć na czyjeś schematyczne pieszczoty z obrzydzeniem i mówić, że on ze swoją ukochaną nigdy by nie postępował w tak nieuczuciowy sposób... Może zacznij od niezdradzania jej jak tylko cię poniesie! Proponuję...
- ukochana Alva --- tak jak wspomniałam... wiemy o niej prawie tyle co nic... Ciągle stara się nas autor przekonać, że to niesamowita i wartościowa kobieta, ale trudno jest cokolwiek o niej powiedzieć po trzech tomach poza tym, że jest ponętna i ma smukłe ciało, a inne piękności przy niej bledną,
- wspominałam, że Alv to najgorszy przyjaciel świata? i egocentryk?
- kolejna wada to cecha typowa dla tego autora, która niesamowicie wkurzała mnie już przy czytaniu "Spirali"... gość po prostu kocha opisywać sceny w takich sposób, żeby przez wiele rozdziałów nie było wiadomo kompletnie nic... albo przynajmniej przez bardzo wiele stron i wiele dialogów. To bywa nieraz tak nieznośne, że czasem miałam ochotę przeskoczyć kilka stron i się dowiedzieć, czy to ja jestem tępa i czegoś nie łapię, czy po prostu autor znowu uznał, że to zabawne pisać ciągle tak, żeby czytelnik kompletnie nie rozumiał, o czym mowa. To jest fajne raz ;-;.
-zasada: "o brzydkich kobietach nie warto pisać"... po czym poznać, że bohaterka jest ważna? - jest piękna... w innych wypadkach można spokojnie olać jej istnienie, bo najpewniej nie wpłynie w żaden sposób ba akcję... Jest tylko jedna taka, której urody nie idealizują, ale nie należy do ludzkiej rasy, więc ma jakby inne standardy. Co nie przeszkadza jej zostać żoną kolesia, który wydaje się być ślepym na czyjekolwiek wdzięki ascetą emocjonalnym.
-brak urozmaiceń... fabuła wciąż opiera się na tym samym i pod koniec to ciągłe mówienie o złych mocach lodu albo tym, jak szlachetny jest Kermorvan itp. może znużyć,
-i na koniec: bardzo... bardzo długie opisy i akapity i rozdziały... to w sumie najmniejszy problem, ale w książce z tak powoli rozwijającą się akcją trudno czasem wytrzymać, kiedy do końca rozdziału zostało 20 stron, z czego większość to zbity tekst polegający na opisach pracy kowala.



Łatwo zauważyć, że ilość wad wyraźnie przytłacza ilość zalet, ale to wynika w dużym stopniu z mojej nieumiejętności chwalenia i aż nazbyt rozwiniętego talentu do krytykowania. Mimo wszystko uważam, że jeśli się lubi klasyczne fantasy, warto zerknąć do tej serii, bo ma kilka nietypowych elementów, a nie każdy ma takie podejście do postaci jak ja. Poza tym mogłam też zaniżyć ocenę, bo bardzo chciałam już doczytać Zimę Świata do końca. Wisiało to nade mną jak niespełniony obowiązek od pięciu lat Very Happy. A pewnie po dłuższym czasie będę te książki wspominała pozytywnie i raczej nie żałuję, że je przeczytałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Skorghijl Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin