Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zaginione rozdziały, czyli Let's kill editors!
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Redmont / Płonący Most
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kokosmx
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 17 Maj 2013
Posty: 747
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:45, 04 Cze 2013    Temat postu:

Nie no spoko możecie pisać bez tego mx

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:16, 28 Sie 2013    Temat postu:

Trochę dziwne, że nikt nie odpisał. Kiedyś zapytałam o datę wydania kolejnego tomu (chyba zapomnieli napisać na stronie, a ja nie wiedziałam czy czytać pierwszą część od razu, czy zaczekać) i odpisali mi następnego dnia albo nawet tego samego, wieczorem.
Może umywają ręce i udają, że nie wiedzą o usuniętych rozdziałach Very Happy
(Jak ktoś się odważy, to może na stronie Jaguara będzie numer telefonu Very Happy).

A tłumaczenia fajne. Dzięki, że się pofatygowałyście, bo mój angielskie jest spoko, ale nie na tym poziomie, żeby czytać takie długie teksty. Szkoda, że nie napisałyście nic więcej Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Julliet26
Sierota


Dołączył: 30 Maj 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 14:11, 30 Maj 2014    Temat postu:

Mógłby ktoś przetłumaczyć 3 i 4 fragment? Bardzo zaciekawiły mnie te brakujące rozdziały zwłaszcza, że gdy czytałam Płonący Most to bardzo brakowało mi Halta (poza początkiem i końcem). Niestety mój angielski nie jest na tyle dobry, a na tłumaczu to tak głupio jak zdania są bez składu i ładu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt Arratay
Podpalacz mostów


Dołączył: 04 Mar 2013
Posty: 936
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś koło Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:11, 30 Maj 2014    Temat postu:

Że tez wcześniej tego nie przeczytałam... Matko, jak ja się stęskniłam za Haltem! Za jakimś powiewem świeżości! To jest boskie, świetne, haltowskie i w ogóle... Jak ja dawno nie czytałam Zwiadowców...

Varda, Brązowe Oczy, chwała wam! Very Happy

A do tekstu... Nieeeee.... Znowu Allys.... Błagam, nie.... Halcie, weźże ją wypatrosz albo co... Proooszęęę....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Varda
Wybrany na ucznia zwiadowcy


Dołączył: 24 Mar 2013
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Valinor
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:48, 28 Sie 2014    Temat postu:

Jejciu... tyle tu wspomnień... Nie było mnie tu od wieków. Pisałam kilkakrotnie do Jaguara. Brak reakcji. Ale w końcu dali mi odpowiedź! Więc uznałam, że wypada Wam ją przekazać, choć raczej Was nie usatysfakcjonuje. Razz Oto ona! Smile

"Witam, mam wrażenie - ale nie pewność, że odpowiedź od nas została
dawno
wysłana.

Wydawca polski dokonuje przekładu tekstu na podstawie egzemplarza
dostarczonego przez wydawcę dzieła oryginalnego bądź agenta
reprezentującego właściciela praw do tekstu.Jest zobowiązany do
starannego przekładu. W egzemplarzach otrzymanych przez nas jako teksty
bazowe i nas obowiązujące nie było z pewnością żadnych fragmentów,
które
zostały przez polskiego tłumacza pominięte.
Pozdrawiam
Anna Pawłowicz"

Więcej się chyba nie dowiemy. Smile Ale jeju, witam Was wszystkich serdecznie! To chyba mój ostatni post na tym pięknym forum... Tris, Brązowe Oczy, Ksssa, GAROT, kokosmx, jussssstaaa (czy jak to się tam pisało, nie pamiętam xD), jesteście tu jeszcze? Serdecznie pozdrawiam! Żegnajcie wszyscy! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:07, 21 Sty 2015    Temat postu: 3 fragment

W sumie nie wiem czy komuś jeszcze się to przyda, ale jakby co, wrzucam. Tekst zawiera mnóstwo błędów, doskonale o tym wiem, ale nie jestem w tłumaczeniu najlepsza i jak komuś chciałoby się je wypisać (błędy) to postaram się popoprawiać Very Happy Przepraszam Wink Początek jest taki trochę... niezręczny, ale nie wiem jak to inaczej napisać. Ciężko się tłumaczy takie zdania, w których nawet po angielsku brzmią jak masło maślane.
FRAGMENT 3 (10)

DZIEWCZYNA ZNÓW SIĘ DO NIEGO UŚMIECHAŁA. HALT TO WYCZUŁ. To tak, jakby mógł poczuć promieniujący na niego uśmiech. Jechała kilka kroków od niego- wiedział, że gdyby zerknął na nią ukosem, dostrzegłby go jeszcze raz. Ale nie mógł się powstrzymać. Popatrzył i był tam. Szeroki, przyjazny i zakaźny. To sprawiało, że wbrew sobie chciał uśmiechnąć się w odpowiedzi, chociaż nigdy tego nie zrobi. Halt nie po to spędził lata w ponury i nieprzystępny sposób, żeby rozwiała to ta dziewczyna i jej uśmiech. Spojrzał na nią. Uśmiech Alyss jeszcze się rozszerzył.
-Dlaczego, Halt - rzekła przyjaźnie. - Jadąc, widzę koło siebie tak ponurą twarz?
Poprzedniego dnia opuścili Zamek Redmont na krótką przejażdżkę do Zamku Cobram. Halt chętnie się zgodził, gdy Lady Pauline poprosiła go, żeby eskortował Alyss na jej pierwsze zadanie. Właściwie to zgadzał się na większość rzeczy, sugerowanych przez głowę Korpusu Dyplomatycznego. Oczywiście, ponieważ Alyss była kurierką, przydzielono jej oficjalnie dwóch strażników, którzy jechali konno kilka metrów z tyłu. Jednak Lady Pauline zasugerowała, że Alyss może potrzebować porady w kontaktach z baronem Montague. Halt zgodził się wspomóc ją w razie potrzeby. Tym, o czym nie wspomniała Lady Pauline, była wrodzona życzliwość Alyss i fakt, że jest wybitnie sympatyczna. I wesoła, pomyślał. Przypomina mu kogoś innego. W ciągu ostatniego tygodnia brakowało mu żywiołowej obecności Willa. Po latach życia samotnie, braniu udziału w tajnej, a czasem przerażającej działalności królestwa cieszyło go światło i śmiech, które Will wniósł do jego życia. Teraz jednak Will był daleko, w drodze do Celtii, a to przecież Halt sam go tam wysłał. Zdał sobie sprawę, jaką pustkę chłopiec zostawił w jego życiu. Niechętnie i trochę sentymentalnie powiedział sobie, że chyba się starzeje. Teraz była tutaj ta dziewczyna, ledwie szesnastoletnia ale już gotowa i pewna siebie, napominająca go delikatnie za czarny humor i doprowadzająca do szału tym przeklętym uśmiechem.
,,Oraz taką cichą i małomówną” pomyślała. Halt zdał sobie sprawę, że zachował się niegrzecznie, a ona przecież na to nie zasługuje.
- Przepraszam, Lady Alyss - rzucił krótko. Podróżując służbowo, Alyss mogła być tytułowana jako: ,,Lady Alyss”. Skrzywiła się, słysząc formalność.
- Och, daj spokój, Halt. Czy nie ma innego sposobu, w jaki mogą mówić do siebie przyjaciele?
Spojrzał na nią ponownie. Uśmiech wciąż czaił się gdzieś w kącikach ust. Zmarszczył brwi. To był podstęp. Delikatnie go drażniła, ale nie zamierzał dać jej satysfakcji i połknąć przynęty.
- Jesteśmy przyjaciółmi, Lady Alyss? - spytał, a ona pochyliła głowę w zamyśleniu. Reakcja przypominała mu Lady Pauline i nagle zdał sobie sprawę, jak bardzo ta dziewczyna podobna była do mentorki. Przypomniał sobie Pauline, gdy była znacznie młodsza. To ona mogłaby koło niego jechać, pomyślał.
- Mam nadzieję że tak, Halt. Biorąc pod uwagę to, że jestem przyjaciółką Willa i uczennicą jednego z twoich najstarszych przyjaciół, wierzę. Czy to nie nadaje nam pewnego rodzaju… Szczególnego związku?
- Jestem twoją eskortą, Lady - odpowiedział, a ton jego głosu nie pozostawał wątpliwości, że tu rozmowa powinna się skończyć. W przypadku większości ludzi, taki byłby właśnie rezultat. Jeśli chciał, Halt mógł być naprawdę przerażającą postacią. I wielu ludzi trzymało się przekonania, że Zwiadowca para się czarną magią, a byli to ludzie, którzy nie powinni się denerwować. Najwyraźniej jednak, ta dziewczyna nie była jedną z tych osób.
- Tak jak powiedziałeś, jesteś moją eskortą. I jestem ci za to bardzo wdzięczna. Ale to nie znaczy, że nie możemy być również przyjaciółmi. Pomijając to wszystko, to trochę trudne być na pierwszej misji- przerwała na chwilę, a potem powiedziała cicho. - Nie jestem całkowicie pewna, czy jestem rzeczywiście na to gotowa.
- Oczywiście że jesteś! - odpowiedział Halt natychmiast. - Pauline zna się na tym co robi. Jeżeli, jak to ujęłaś, nie jesteś gotowa, nie powierzyłaby ci misji. Wiesz, ona bardzo cię ceni - dodał.
- Jest niesamowitą kobietą - powiedziała Alyss i podziw w jej głosie był oczywisty. - Wiesz, obserwowałam ją od lat. Dobrze radzi sobie w tym, co jest powszechnie uważane za męską część świata.
Halt skinął głową.
- "Niesamowita” to dobre słowo, żeby ją opisać. Jest odważna, szczera i niezwykle inteligentna. Mądrzejsza niż większość mężczyzn. Baron Arald dostrzegł u niej te cechy dawno temu. Była osobą, która przekonała go, że kobiety bardziej nadają się do roli dyplomatycznych niż mężczyźni.
- Słyszałam o tym. Dlaczego tak uważa?
Halt wzruszył ramionami.
- Czuje, że kobiety są bardziej skłonne porozmawiać i przekonać kogoś do swoich racji, natomiast mężczyźni mają tendencję do szybszego uciekania się metod fizycznych.
- Tak więc, na przykład, Lady Pauline nigdy nie wrzuciłaby nikogo do fosy, gdyby jej się sprzeciwił? - powiedziała. Halt spojrzał na nią ostro. Jej twarz była śmiertelnie poważna. Pauline dobrze ją wytrenowała, pomyślał.
- Nie - zgodził się. - Ale nie powiedziałem, że ona zawsze ma rację. Niektórzy ludzie zasługują na wrzucenie do fosy.
Uświadomił sobie teraz, że rozmwaiał z nią kilka minut, pomimo determinacji żeby utrzymać swój zwykły, ponury, małomówny sposób bycia. Miała wyciągnąć go niczym wędkarz rybę na haku, uświadomił sobie, i nie był pewien jak to robiła. I teraz uśmiechnęła się do niego ponownie. Odchrząknął głośno i wrócił do penetrowania lasu po obu stronach. Tak daleko na zachód raczej nie powinni spodziewać się niebezpieczeństwa. I jego koń Abelard ostrzeże go, gdyby w pobliskich krzakach czyhali na nich wrogowie lub jakieś bestie. Jednak patrolowanie terenu dało mu szansę na zerwanie rozmowy. Alyss obserwowała go z zaciekawieniem. Oczywiście widywała go w Redmont od lat, ale była zaskoczona, gdy dzień wcześniej uświadomiła sobie, że jest co najmniej o głowę niższy od niej. Choć wielu ludzi było niższych. Chodziła wyprostowana, a była bardzo wysoką dziewczyną. Ale Halt miał niesamowitą reputację. Reputację wysoką na siedem stóp, pomyślała. Był znany w całym królestwie i ludzie myśleli o nim jako przejaskrawionej postaci. Widziany z bliska, był zaskakująco niewielkiej postury. Podobnie jak Will, pomyślała, i to skłoniło ją do zastanowienia.
- Jakich cech potrzebują Zwiadowcy, Halt? - zapytała.
Spojrzał na nią. Lepiej dmuchać na zimne, pomyślał. Nie wciągnie go ponownie w dłuższą rozmowę.
- Dobra jest skłonność do milczenia - powiedział, a ona uśmiechnęła się, szczerze czymś rozbawiona.
- Jakoś nie widzę, żeby Will się do tego stosował - powiedziała. Ona i Will dorastali razem jako sieroty w sierocińcu zamkowym. Prawdopodobnie Will był jej najstarszym przyjacielem.
Wbrew jego woli, usta Halta drgnęły, co było niemal jak uśmiech.
- Ma tendencję do gadania, prawda? - zgodził się. Następnie, zdając sobie sprawę, że Alyss może pomyśleć, że krytykował chłopca, dodał szybko. – Ale to również cześć życia Zwiadowcy. Zawsze zadaje pytania. Jest zawsze ciekawy, zawsze gotowy, żeby dowiedzieć się więcej. Dobry Zwiadowca tego potrzebuje. Ostatecznie, może nauczyć się trochę ograniczyć język.
- Mam nadzieję, że nie do końca - powiedziała Alyss. - Nie wyobrażam sobie Willa, który staje się ponury i małomówny jak… - zawahała się, zmieniając to, co miała zamiar powiedzieć. - niektórzy ludzie.
Halt uniósł brew.
- Niektórzy ludzie? - powtórzył, a ona wzruszyła ramionami.
- Nie mam na uwadze nikogo w szczególności - powiedziała. Następnie, zmieniając taktykę, dodała. – On jest bardzo odważny, prawda? To znaczy, musisz być dumny z tego, co zrobił.
Halt skinął głową.
- Jest prawdziwie odważny - powiedział. – Czuje strach, może się bać. Ale to nie powstrzymuje go przed zrobieniem tego, co ma do zrobienia. Bezmyślna odwaga nie jest w ogóle rodzajem prawdziwej odwagi.
- Dobrze go wyszkoliłeś - powiedziała Alyss, ale on pokręcił głową.
- Szkolenie jest ważne, ale cechy muszą być od początku. Nie można nauczyć odwagi i uczciwości. Podstawą jest jego otwartość i brak złośliwości.
- Wiesz - powiedziała poufnie. – Kiedy byłam dzieckiem, zawsze mówiłam, że mam zamiar go poślubić.
W duszy uśmiechnął się na jej słowa. Kiedy byłam dzieckiem. Nie była dużo starsza niż dziecko, pomyślał. Potem jednak zmienił zdanie. Była kurierką. Uczniem Dyplomatki. Nosiła brązową odznakę, a to oznaczało, że była dużo dojrzalsza niż dziecko.
- Można to zrobić o wiele gorzej - powiedział, a ona spojrzała na niego.
- Naprawdę? - powiedziała. – Sądzisz, że Dyplomaci i Zwiadowcy do siebie pasują, Halt?
Jej głos był zbyt niewinny i swobodny. Dokładnie wiedział, co ma na myśli i tym razem nie da się wciągnąć. Nie zamierzał omawiać wszystkich stosunków, które może, ale nie istniały między nim a piękną Lady Pauline. Spojrzał jej przez chwilę w oczy, a potem powiedział:
- Myślę, że możemy zatrzymać się tu na obiad. To miejsce jest tak dobre jak każde inne.
Usta Alyss ponownie wygięły się w uśmiechu. Ale tym razem trochę smutno.
- Nie możesz winić dziewczyny za to, że próbowała - powiedziała.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Alice00 dnia Pon 12:45, 29 Cze 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZielonaPeleryna
Sierota


Dołączył: 20 Kwi 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:08, 20 Kwi 2015    Temat postu:

Wielkie dzięki za przetłumaczenie
U mnie angielski mocno kuleje...
Będziesz tłumaczyć 4 fragment ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:32, 20 Kwi 2015    Temat postu:

Popoprawiałam błędy w zapisie Very Happy. Ostatniego fragmentu miałam po polsku początek, ale straciłam. W sumie mogę spróbować przetłumaczyć Wink. I postaram się, żeby brzmiało bardziej po ludzku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZielonaPeleryna
Sierota


Dołączył: 20 Kwi 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:51, 20 Kwi 2015    Temat postu:

Tłumaczenie jes naprawdę świetne tylko jest taki jeden fragment...
"Odchrząknął głośno i wrócił do skanowania lasu po obu stronach.""skanowania" jakoś mi tutaj nie pasuje...
Nie żeby coś, sama nie zrobiłabym tego lepiej ale jak sama to ujełaś nie brzmi to za bardzo po ludzku.
Może bardzie pasowałoby penetrowania, sprawdzania... Sama nie wiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZielonaPeleryna dnia Pon 22:53, 20 Kwi 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:57, 20 Kwi 2015    Temat postu:

Uwierz, tu jest więcej takich rewelacji, tylko może jak się czyta hurtowo to tak nie widać Wink. Penetrowanie jest spoko, zmieniam. Będę resztę tłumaczyć, ale nie wiem ile to zajmie - ten fragment wydaje mi się bardziej skomplikowany Very Happy. Mimo to się podejmuję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZielonaPeleryna
Sierota


Dołączył: 20 Kwi 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:00, 20 Kwi 2015    Temat postu:

Czekam niecierpliwie na kolejny fragment i podziwiam za wytrwałość

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice00
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:41, 23 Kwi 2015    Temat postu:

Dobra, znowu jest raczej kiepsko, ale obiecałam, więc... Very Happy. I przepraszam błędy i legginsy, ale po prostu nie mogłam napisać, że Halt nosił getry ;-;.


SIR MONTAGUE KAZAŁ ALYSS CZEKAĆ PONAD GODZINĘ, zanim zgodził się ją przyjąć. Czekali w przedpokoju do biura Montague. Halt stał z boku, opierając się niewzruszenie na swoim długim łuku. Montague jest niedołęgą, pomyślał. Jako Kurierka na oficjalnej misji Alyss powinna być przywitana bezzwłocznie. Oczywiście zdając sobie sprawę z jej młodości, Mistrz Twierdzy Cobram chciał udowodnić swoją ważność, traktując ją jak codziennego posłańca.
Patrzył na dziewczynę z aprobatą, gdy usiadła wyprostowana, na jednym z twardych krzeseł w przedpokoju. Pomimo zniewagi był spokojna i opanowana. Przebrała się, gdy byli kilka kilometrów od zamku, zmieniając ubranie do jazdy na prostą, ale elegancką, białą suknię kurierki. Brązowa zapinka w kształcie lauru, symbol jej władzy, spinała krótką niebieską pelerynkę na jej prawym ramieniu.
Halt za to zostawił swój charakterystyczny, plamisty, zwiadowczy płaszcz złożony na łęku siodła Abelarda. Zachował jednak przy sobie długi łuk i kołczan. Nigdy się z nimi nie rozstawał.
Alyss spojrzała na niego, a on prawie niezauważalnie skinął do niej głową. Nie pokaż mu, że się gniewasz. Skinęła głową, potwierdzając, że zrozumiała wiadomość. Ręce, które zacisnęła w pięści na kolanach, rozluźniły się, gdy wzięła kilka głębokich oddechów.
Ta dziewczyna jest bardzo dobra, pomyślał Halt.
Sekretarz Montague najwyraźniej został dobrze poinformowany przez swojego mistrza. Po tym, jak stanowczo machnął ręką, wskazując Alyss krzesło i pozostawiając Halta na stojąco, zajął się swoją papierkową robotą i zdecydowanie ich ignorował - kilka razy wniósł jednak rzeczy do gabinetu.
Wreszcie, na dźwięk małego dzwonka, który dobiegł zza drzwi, spojrzał w górę i wskazał im biuro.
- Możesz teraz iść - powiedział obojętnie.
Alyss lekko zmarszczyła brwi. Protokół mówił, że przybycie kuriera powinno być właściwie ogłoszone, ale ten człowiek oczywiście nie miał zamiaru tego robić. Z wdziękiem podniosła się z krzesła i ruszyła w stronę drzwi. To samo zrobił Halt, co zwróciło uwagę sekretarza.
- Ty możesz tu poczekać, leśniczy - powiedział szorstko. Bez płaszcza niewiele rzeczy odróżniało Halta od rolnika. Był ubrany w brązowe legginsy, miękkie skórzane buty i zieloną tunikę. Jego podwójna pochwa z nożami najwyraźniej umknęła uwadze sekretarza. Mógł też po prostu nie zdawać sobie sprawy z jej znaczenia.
- On jest ze mną - odrzekła Alyss. Charakterystyczny ton autorytetu w jej głosie sprawił, że mężczyznę przeszedł dreszcz. Zawahał się, po czym wstał zza biurka i ruszył w kierunku Halta.
- Bardzo dobrze. Ale lepiej, żebyś zostawił ten łuk u mnie - powiedział, bez całkowitej pewności, którą okazywał wcześniej. Wyciągnął rękę w stronę luku, ale napotkał oczy Halta. Dostrzegł w nich coś bardzo niebezpiecznego i wzdrygnął się.
- W porządku, w porządku. Zatrzymaj go, jeśli musisz - mruknął. Cofnął się, bardziej niż trochę speszony, wycofując się za bezpieczne biurko. Halt otworzył drzwi przed Alyss i wszedł za nią do biura. Montague z Cobram siedział przy dużym, dębowym stole, który służył jako biurko. Przeglądał list i nie podniósł głowy, gdy Alyss się zbliżyła.
Halt mógł się założyć, że list był o czymś zupełnie nieistotnym. Mężczyzna gra w głupie, umysłowe gry, pomyślał.
Ale Alyss stanęła na wysokości zadania. Podeszła i wyciągnęła ciężki zwój z rękawa, klepiąc nim raźnie stół przed Montague. Zaczął zdziwieniem, podnosząc wzrok. Halt skrył uśmiech.
- Alyss Mainwaring, sir Montague, Kurier z Zamku Redmont. Mój list uwierzytelniający.
Montague nie jest tylko niedołęgą, pomyślał Halt. Jest również lalusiem. Jego satynowy kubrak zdobiły na przemian szkarłat i złoto. Jego czerwonawe blond włosy pozostawiono w zbyt długich lokach, okalających nieco pulchną twarz z lekko wyłupiastymi, niebieskimi oczami i ustami o wyraźnie rozdrażnienia. Był średnio wysoki, ale nieco bardziej niż średnio gruby. Byłby jako tako przystojny, uznał Halt, gdyby zrzucił parę kilogramów, ale chyba lubił sobie pobłażać.
Uspokoił się po chwilowym zaskoczeniu i odchylił się na krześle, przyjmując ospały, pełen dezaprobaty ton.
- Wielkie nieba, dziewczyno, nie możesz tu tak przychodzić i rzucać poświadczeniami po biurku! Czy teraz nie uczą już na Zamku Redmont dobrych manier?
Spojrzał na zwój z niesmakiem i odepchnął go na bok.
- Uczą protokołu, sir Montague - odpowiedziała Alyss bardzo spokojnie. - A mówi on, że powinieneś zbadać i potwierdzić moje dane uwierzytelniające, zanim kontynuujemy.
- Tak, tak, tak - powiedział Montague, machając lekceważąco z ręką na zwoju. - Uznaj go za przeczytany. Teraz dziewczyno, co cię tu sprowadza?
- Według protokołu, sir Montague, jest to ,,Lady Alyss".
Montague spojrzał na Halta z prawdziwym zaskoczeniem, jakby uważał go za niższą formę życia, która nie ma zdolności mowy.
- A więc tak, leśniczy? - odparł - A może poznam twoje imię?
Alyss miała się wtrącić, ale ostrzegawcze spojrzenie Halta od razu ją powstrzymało. On odpowiedział, wciąż samym, spokojnym tonem:
- Niektórzy ludzie nazywają mnie Arratay, panie. To język Galijski - dodał łagodnie.
Monatgue uniósł brwi w udawanym zdziwieniu.
- Galijski, mówisz? Jak egzotycznie! Cóż, Mistrzu Arratay, być może zostawisz rozmowę mnie i młodej Alyss, dobrze?
Halt wzruszył ramionami i Montague wziął ten ruch za wyrażenie zgody.
- Wspaniale - następnie, załatwiwszy sprawę z Haltem, zwrócił swoją uwagę z powrotem na Alyss. - Więc, kochanie, co masz dla mnie? Może list? Jakaś zarozumiała uwaga od Grubego Barona Aralda, będę zobowiązany?
Jedyną zewnętrzną oznaką gniewu, który pojawił się w Alyss na bezceremonialne zachowanie tego człowieka, były dwie małe plamki koloru na jej policzkach. Wyciągnęła przygotowaną przez Nigela ciężką, płócienną kopertę, którą nosiła w torbie i położyła na blacie.
- Mam oficjalne, prawne stanowisko, przygotowane pod pieczęcią Barona Aralda. Prosi, żebyś to przeczytał.
Montague nie próbował nawet podjąć listu.
- Połóż go tu. Przejrzę go, gdy będę miał czas.
- Baron żąda, żebyś zechciał spojrzeć na to teraz, panie. I daj mi odpowiedź.
Montague wzniósł oczy do nieba i wziął kopertę.
- Oh, no dobrze, jeśli to sprawi, że będziesz szczęśliwsza - przeciął kopertę i wyjął z niego arkusz pergaminu, mrucząc do siebie. - Tak... tak... widziałem to... słyszałem to wcześniej... nonsens... śmieci... nonsens.
Odłożył stronę i pchnął jak najdalej od siebie, kręcąc głową ze znużeniem.
- Kiedy ludzie się nauczą? Możesz mi wysłać wszystkie listy, jakie masz ochotę. Utrzymuję resztki niezależności Cobram, nie wierność lennie Redmont. W traktacie jest to jasno rozpisane.
- Polecił mi zwrócić ci uwagę na pozycję Trzy i Pięć w liście, panie. I paragraf dziewiąty również. Jasno pokazują one, że sformułowanie traktatu jest nieprawidłowe i roszczenia do niepodległości są całkowicie fałszywe - odpowiedziała Alyss. I teraz, po raz pierwszy, Montague stracił swój zmęczony wygląd, który przybrał. Stał wściekły.
- Fałszywe! - krzyknął. - Fałszywe? Kim do diabła jesteś, mała dziewczynka w sukience, żeby przychodzić tutaj i twierdzić, że mój wniosek jest fałszywy? Jak śmiesz?
Alyss stanęła, niewzruszona pomimo jego nagłej złości.
- Powtarzam, panie, prośbę o przeczytanie tych pozycji - powiedziała cicho.
Zamiast tego, Montague rzucił list na biurko pomiędzy nimi.
- I odmawiam! - krzyknął. Następnie zmrużył oczy. - Wiem, kto za tym stoi. Widzę w tym rękę tej jędzy z kwaśną miną, Lady Pauline!
Teraz rozbłysła złość Alyss.
- Będziesz mówić o Lady Pauline z szacunkiem, panie! - ostrzegła go. Ale Montague był zbyt wściekły, żeby przestać.
- Mówić o niej, w porządku! Powiem ci to. Jest kobietą, wtrącającą się w męski świat, w którym nie ma dla niej miejsca. Powinna znaleźć sobie męża lata temu i mieć dzieci. Z pewnością nawet żaden głuchy i ślepy nie chciałby jej wziąć.
- Panie! - powiedziała Alyss, podnosząc głos. - Posuwasz się za daleko!
- Czy to prawda, kochanie? - odpowiedział Montague sarkastycznie. - Cóż, pozwól mi dać ci kilka rad. Opuść tę przeraźliwą, brzydką czarownicę dopóki masz jeszcze czas. Znajdź męża i naucz się gotować. To jest to, w czym dobre są kobiety, dziewczyno. Gotowanie i wychowywanie dzieci!
Zanim Alyss zdążyła odpowiedzieć, Halt zrobił krok do przodu.
- Według protokołu - powtórzył cicho. - Poprawnie nie jest to ,,dziewczyna" albo ,,kochanie". Jest to,,Lady Alyss". Powinieneś okazywać szacunek odznace, którą nosi Kurier. I powinieneś okazywać szacunek również Lady Pauline.
Przez chwilę Montague był zbyt zaskoczony, żeby odpowiedzieć. Najpierw dziewczyna, teraz zwykły leśniczy mówią mu, jak ma się zachowywać!
- Oh, a więc to tak? - wściekł się. - Pokażę ci szacunek! - Wziął list i podarł go na pół. Potem zrobił to samo z listem uwierzytelniającym Alyss. - To jest mój szacunek! A teraz wynoś się!
Bardzo ostrożnie Halt postawił swój długi łuk bokiem, opierając go na krześle. Alyss podniosła ostrzegawczo rękę.
- Halt, nie wpadaj w kłopoty w moim imieniu - powiedziała. Ale Halt spojrzał na nią i pokręcił głową.
- Lady Alyss, ten... bufon... obraził cię, twojego Barona, twoją mentorkę i jednocześnie Korpus Dyplomatów jako całości. Okazał absolutne lekceważenie odznace, którą nosisz. I niszcząc twoje poświadczenia, popełnił przestępstwo, które gwarantuje karę więzienia.
Alyss rozważała jego słowa sekundę lub dwie. Potem skinęła głową. Montague był dla niej bardziej niż niegrzeczny. Jego zachowanie było całkowicie nie do przyjęcia.
- Masz rację - powiedziała. - Kontynuuj.
Ale Montague nie słyszał nic po wyrazie ,,Halt". Całe królestwo znało legendarną reputację Zwiadowcy. Pan Zamku Cobram zbladł nagle i cofnął się, gdy postać z ponurą miną do niego podeszła.
- Ale... ty mówiłeś... mówiłeś, że nazywasz się... - Próbował sobie przypomnieć.
Halt uśmiechnął się. To był uśmiech wilka.
- Arratay? Tak, dobrze, ale bardziej poprawnie Arretez. To Galicjańska forma ,,Halt''. Moja wymowa nigdy nie była dobra.
Jego ręka wystrzeliła do przodu i zacisnęła się na szkarłatno złotym kołnierzu dubletu drugiego człowieka. Trzymał satynowy materiał chwilę, zanim nie zdobył przyczepności i pociągnął walczącego rycerza po stole w jego kierunku. Montague był wyższy i masywniejszy od Halta. Ale jego ręce, ramiona, barki i plecy były wyćwiczone przez lata naciągania masywnego, długiego łuku z naciągiem sześćdziesięciu kilogramów. Wystrzelił tysiące strzał, w kółko, aż jego mięśnie stały się stalowe. Montague, pociągnięty za nogi, przeciągnięty został po własnym biurku.
- Pytanie brzmi - powiedział Halt, zerkając na Alyss. - Co mamy z nim zrobić?
Zawahała się, a potem wspaniały uśmiech rozjaśnił jej twarz.
- Zastanawiam się - powiedziała. - Czy ten zamek ma fosę?

Grupa sług zajęta była opróżnianiem pełnych nieczystości wiader do fosy, gdy zaskoczył ich nagły, przeciągły krzyk. Popatrzyli do góry w odpowiednim momencie, żeby zobaczyć ubraną w szkarłat i złoto postać, wypadającą z okna na pierwszym piętrze. Obróciła się ona raz, żeby następnie wylądować z ogromnym pluskiem w zjełczałej, ciemnej wodzie. Wzruszyli ramionami i wrócili do pracy.
- Przypuszczam, że znowu będę w tarapatach - powiedział Halt, gdy jechali do domu. Alyss zerknęła na niego. Nie wyglądał na bardzo skruszonego.
- Wątpię - odpowiedziała. - Kiedy ludzie usłyszą moje sprawozdanie myślę, że powinni zrozumieć, że Montague wyszedł na tym lekko. Takimi zwrotami jak ,,Gruby Baron Arald" i ,,jędza z kwaśną miną" nie przypodobał się raczej Baronowi Araldowi ani Lady Pauline. I w końcu podpisał zgodę na piśmie. Jako oficjalny kurier na misji, dziękuję za twoją służbę, Halt.
Lekko ukłonił się z siodła.
- Praca z tobą to była przyjemność - powiedział. Jechali przez chwilę w milczeniu.
- Przypuszczam, że wkrótce odejdziesz wraz z armią? - powiedziała, a gdy Halt kiwnął głową, dodała. - Będę za tobą tęsknić. Jakie będą misje dyplomatyczne bez kogoś, kto wyrzuci nieprzyjemną szlachtę przez okno?
- Też będę tęsknił - uśmiechnął się Halt. I zdał sobie sprawę, że to miał na myśli. Lubił mieć koło siebie ludzi młodych - cieszył się z ich energii, świeżości i idealizmu. - Masz dobry wpływ na styrany, zły, stary temperament Zwiadowcy.
- Gdy niedługo wróci Will, znowu będziesz zajęty - powiedziała. - Naprawdę ci go brakuje, prawda?
Zwiadowca skinął głową.
- Bardziej niż sądziłem - powiedział. Alyss popędziła konia blisko niego i pochyliła się, żeby pocałować go w policzek.
- To dla Willa, kiedy go zobaczysz - przez twarz Halta przemknął cień uśmiechu.
- Zrozumiesz, jeśli nie przekażę tego osobiście? - powiedział.
Alyss uśmiechnęła się i pochyliła, żeby pocałować go ponownie.
- I to dla ciebie, ty styrany, stary Zwiadowco o złym temperamencie.
Trochę zaskoczona swoją własną impulsywnością, ponagliła konia. Halt jedną ręką dotknął policzka i spojrzał za szczupłą blond sylwetką.
Gdybym był młodszy o dwadzieścia lat... zaczął.
Potem westchnął i postanowił być wobec siebie szczery.
Trzydzieści lat, pomyślał.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Alice00 dnia Czw 16:17, 23 Kwi 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZielonaPeleryna
Sierota


Dołączył: 20 Kwi 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:17, 24 Kwi 2015    Temat postu:

Jeszcze raz dzięki za tłumaczenie Halt jak zawsze wymiata
Szkoda , że to już koniec. Ale polscy tłumacze i tak się nie popisali zapominając aż o czterech rozdziałch


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mieszkaniec zamku Redmont


Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:24, 29 Cze 2015    Temat postu:

Jak oni mogli mi to zrobić!
Uciąć Halta? I to aż 4 rozdziały z nim? Całą historię? Nie no, naprawdę let's kill editors! Very Happy
Dzięki za wstawienie ich tutaj, przynajmniej mogłam przeczytać to, czego nie było dane zobaczyć nam w książce...nadal uważam, że jest to nie do wybaczenia.
Wydrukuję i włożę je tam, gdzie ich miejsce...nikt mi nie będzie zabierał Halta^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flexor
Strzelec do tarczy


Dołączył: 28 Cze 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z krainy Mordor gdzie zaległy cienie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:55, 12 Paź 2015    Temat postu:

Dzięki za tłumaczenie, dziwię się, że komuś się w ogóle chciało tłumaczyć taki kawał tekstu i do tego zrobił to dobrze.
Same rozdziały fajne, ale spowolniłyby raczej 2 tom, który jest moim ulubionym. Alyss na większą skale pojawia się w 5 tomie, i w sumie dobrze bo nie jestem jej fanem. O Miłości Halta do Lady Pauline, też normalnie do 7 tomu nie niemal w ogóle wspominane, i w sumie mnie to odpowiada.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:59, 20 Sty 2018    Temat postu:

Wreszcie nadrobiłam te wycięte rozdziały i w sumie nie żałuję Very Happy. Fajnie było znów po przerwie wrócić do stylu Flanagana i przypomnieć sobie jego suche poczucie humoru . Chociaż tak szczerze mówiąc, gdybym miała podczas czytania zły humor albo gdybym akurat włączyła swój tryb krytyka literackiego, to myślę, że mogłabym się tutaj do wielu rzeczy przyczepić. Bo jednak widać w całym tym wątku bardzo mocną powtarzalność żartów, a niektóre postacie zachowywały się tak stereotypowo, jakby ktoś chciał wepchnąć do rozmowy każdą cechę ich charakteru. Ale nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo... właściwie wydało mi się to w pewien sposób urocze, a poza tym warto też wziąć poprawkę na to, że tak naprawdę mówimy tutaj o samych początkach serii, gdzie czytelnik poznający wszystko w normalnej kolejności dopiero zaznajamia się z niektórymi cechami głównych bohaterów. Na tym etapie to powinno być coś nowego, a nie schemat stosowany przez kilkanaście części.
I właśnie z tym mam chyba problem tak naprawdę, jeśli chodzi o usunięcie całego tego wątku. Bo z jednej strony nie chcę jakoś szczególnie pieklić się na osoby, które uznały w którymś wydawnictwie, że dane rozdziały zostaną wycięte. Tak naprawdę to nie dodaje to wiele do fabuły, a książka w ogóle nie traci sensu przez brak tej wstawki o wyczynach Halta. Ale przykre jest to, że tak istotny fragment usunięto z samego początku serii, kiedy wizerunki tych bohaterów dopiero powoli się budowały. Mamy tutaj np. idealny dowód na to, że Halt ma wobec Willa bardzo ojcowskie uczucia i martwi się o niego, mimo że na zewnątrz wydaje się obojętny. Myślę, że to dość ważna rzecz w kontekście tego, co wydarzyło się później i obietnicy, jaką widzimy na samym końcu książki. Gdyby chodziło tylko o średnio zabawną wstawkę z wrzucaniem ludzi do fosy - przeżyłabym jej brak. Ale kiedy zaburza się spójne tworzenie postaci, to jednak mi to przeszkadza.

Natomiast co do samych rozdziałów i ich treści, to mam chyba tylko jeden zarzut. Okropnie mnie denerwuje to flanaganowskie podejście do opisywania ludzi, którzy mają być gorsi niż nasze główne grono, dookoła którego kręci się cała historia. To wygląda prawie tak, jakby poza Araldem każda osoba z lekką nadwagą i o mniej urodziwej twarzy od razu była gorsza i miała paskudny charakter... To jest nie tylko płytkie i szkodliwe, ale też nudne. No bo nawet w przypadku bardziej urodziwych wrogów (jak w piątym tomie), mamy czasem lekką próbę ich obrony, bo najwyraźniej zasługują na nią ze względu na wygląd. A jak ktoś już zostaje opisany jako człowiek ze skłonnością do tycia i niezbyt ruchliwy, to od razu staje się wcieleniem zła. No a dla kontrastu taka Alyss (i mówię to z perspektywy czytelnika, który ją raczej lubi) jest oczywiście piękna i taktowna, więc w jej zachowaniu nie ma skazy - tak jak i na wyglądzie. Dość zerojedynkowe podejście...

No ale... poza tym jednym zarzutem, raczej nie mam się do czego przyczepić Very Happy. Nie jestem zakochana w Halcie jak wiele innych fanów, ale lubię go bardzo i jednak bawi mnie wizja wyrzucania kogoś do fosy w jego własnym zamku za kilka niepoprawnych komentarzy. Pewnie każdy z nas miał w jakimś momencie życia ochotę zrobić tak wkurzającemu rozmówcy, ale nie jesteśmy zwiadowcami i nie mamy fosy, więc możemy to sobie tylko wyobrażać .
No i jeszcze doceniam sam wątek z Haltem i Alyss (pomijając zbyt hojne jak dla mnie rozdawanie buziaków i uśmiechów z jej strony), bo później było chyba wspomniane, że on ją lubi, ale nigdy się nie dowiedzieliśmy, kiedy się lepiej poznali. Więc można tutaj zobaczyć ten pierwszy moment, kiedy mieli ze sobą do czynienia twarzą w twarz i wiadomo już, że dogadywali się dobrze nie tylko dlatego, że oboje znali Willa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cuurse
Sierota


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:37, 19 Wrz 2018    Temat postu:

Najpierw miałam do czynienia z audiobookiem w języku angielskim. Potem kupiłam książkę w języku polskim i od razu zauważyłam brak tych rozdziałów. Nie bardzo rozumiem dlaczego je wycięto?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:57, 06 Paź 2018    Temat postu:

Pytanie na które nigdy pewnie nie otrzymamy odpowiedzi... zawsze się zastanawiam czy to kwestia idiotycznych redaktorów Jaguara, którzy uznali "hej, te rozdziały? Niepotrzebne, skróćmy sobie robotę i wytnijmy" czy może jakichś błędów od strony australijskiej, może po prostu nie dostali ich w materiałach z jakiegoś powodu. Ale można tylko spekulować Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Redmont / Płonący Most Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin