Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zwiadowcy: księga 12 (dyskusja przedpremierowa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Redmont / Królewski zwiadowca
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:29, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Hej nie wiem czy ktoś jest zainteresowany, ale jeśli tak, to mam parę nowych faktów odnośnie 12 księgi, o ile nie było tego już gdzieś w innych postach na forum, jeśli tak to przepraszam, ale ja nie widziałam nigdzie o tym wzmianki. Nie pisałam na forum do tej pory, ale że dużo informacji się stąd dowiadywałam, to postanowiłam się podzielić swoimi:) Przeczytałam prawie 4 pierwsze rodziały książki po angielsku, tyle jest dostępnych na kindle narazie. Jeśli ktoś nie chce spoilera nie czytać dalej...

Następne rozdziały dotyczą głównie Maddie. 15-letnia, szukająca przygód dziewczyna biega sama po lesie i poluje. Nosi procę i hmm...saksę. Wymyka się bez wiedzy rodziców, aż zostaje przyłapana przez Cassandrę i Horacego. Kłótnia, zbuntowana nastolatka i szlaban od rodziców.
Cassandra i Horrace rządzą teraz królestwem, Duncan żyje, ale jest już niedołężny. Cassandra musiała przejąć całą odpowiedzialność rządzenia na siebie jakieś 3 lata wcześniej.
4 rozdział...zaczynamy od kolejnych rewelacji. Halt żyje, to już wiedzieliśmy. Pauline, tu pewnie zmartwię niektórych, też żyje. Co więcej są oboje w świetnej formie, jadą konno z Redmont to Zamku Araluen. Halt jest siwy i stary i już ma złoty liść dębu, ale nadal nosi swój łuk i potrafi się doskonale obronić, więc nie potrzebują eskorty. Jadą na wezwanie komendanta korpusu...Gilana. Nieformalna wizyta. I tu kolejna rewelacja. Alyss nie jest jedyną osoba, którą uśmiercił Flanagan. Crowley nie żyje...zmarł we śnie jakieś 3 lata wcześniej. Halt miał go zastąpić, ale nie chciał i poprosił Gilana, aby ten został komendantem. Tyle.

Na tym koniec, książka będzie dostepna od 1 października i po przeczytaniu tych kilku rozdziałów...jakoś mi się nie spieszy. Nie wiem, dla mnie po 11 książkach Flanagan mógł zostawić serię niedokończoną. Wolałabym już, żeby napisał jakieś Lost Stories 2, z wybranymi przygodami Willa i innych postaci. Zbyt dużo się zmienia w 12 księdze, od razu po paru pierwszych rodziałach mam uczucie smutku i nostalgii jak to czytam. Przede wszystkim Halt, siwy i stary i wiadomo, że jego rola będzie mała. Przynajmniej jeszcze żyje. Ale dla mnie Zwiadowcy bez tej postaci to tylko 1/4 z tego, co z Haltem grającym jedną z głównych ról. Oprócz tego wszystko wydaje się naciągane. Alyss umiera bohaterską śmiercią (musiała, przecież to wspaniała Alyss), po to, aby autor miał uzasadnienie dla przemiany Willa w mrocznego, szukającego zemsty człowieka. Poza tym, o czym już było mówione, księżniczka, następczyni tronu, ma być zwiadowcą. Jasne. Na pewno. Tak realne jak śnieg w lipcu. A kto w takim razie obejmie tron po Horacym i Cassandrze?...Pewnie autor znajdzie rozwiązanie...urodzi im się drugie dziecko, które będzie na pewno chciało zostać władcą, wtedy Maddie będzie sobie mogła być zwiadowcą. Pozatym Maddie wkurza mnie niemiłosiernie już po paru stronach...I jeszcze jedna rzecz...Crowley...umarł we śnie bo Flanagan chciał po prostu wyłączyć tą postać z akcji na zawsze i podkreślić, że wszystko przemija, jakbyśmy nie wiedzieli...czy Crowley nie mógł być po prostu stary i na emeryturze...Duncan żyje, Pauline żyje i jest w świetnej formie, Halt żyje i też jest nadal w świetnej formie, ba będąc starcem potrafi nadal naciągąć swój łuk, a Crowley tak sobie po prostu umiera ze starości...może nie było go dużo w książkach, ale to oprócz Halta, Willa i Gilana moja ulubiona postać. Uwielbiam jego poczucie humoru przede wszystkim i dialogi z Haltem. Wolę Crowleya od Horacego, Alyss, Cassandry i Pauline razem wziętych. A tu autor tak sobie go zabija, mógł chociaż zginąć w jakiejś akcji, a nie tak...
Dla mnie Zwiadowcy będą zawsze się kończyć na 11 księdze, ta 12 księgą już nie jest fajna, zbyt smutna i tyle, nie lubię czytać, jak moje ulubione postacie po prostu się starzeją lub umierają po tylu książkach w serii (w życiu i tak jest wystarczajo takich chwil) i są zastępowana rozwydrzoną nastolatką, biegającą po lesie i zabijającą zwierzęta dla samego ćwiczenia (oddała to, co upolowała żołnierzom, ale mimo wszystko, jedzenia wcale nie potrzebowali). Nie przypominam sobie, żeby młody Will biegał i strzelał do zwierząt dla sportu, chyba że nie było jedzenia, mi samej taka myśl by nie przyszłaby do głowy, a tu 15-latka ma z tego radochę. Przeczytam 12 księgę może tylko z ciekawości, ale jak mówiłam, nie akceptuję tej historii ani przede wszystkim Maddie. Zwiadowcy dla mnie to 11 książek i tyle, 12 jest tylko pisaniem na siłę i dla kasy, jak lubię Flanagana, to za to ma dużego minusa u mnie.
Wogóle w niedawnym wywiadzie J. Flanagan stwierdził, że oprócz pisania kolejnych części Drużyny ma zamiar napisać nie jedną a dwie książki o młodym Halcie i Crowley'u. Mówił to już kiedyś, ale teraz to potwierdził. Ciekawe, ile będziemy czekać... Moim zdaniem, mógł je napisać zamiast 12 księgi...Crowley i Halt i ich dialogi zamiast Maddie...nie ma porównania. Nie mam nic do kobiety zwiadowcy, nawet fajny pomysł, ale po dwóch rozdziałach z Maddie już miałam dość, co dopiero cała książka...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brązowe Oczy
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z Wszechświata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:41, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Błagam, podaj mi link do tych 4 rozdziałów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:46, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Fajnie, że ktoś nowy wstawia coś nowego, a nie tylko oklepane fakty, tak jak większość osób. I jeszcze dość ciekawie o tym piszesz Very Happy (powiedziała LadyP. w ramach programu "Przyjazny Nowym", którego celem jest zatrzymywanie ludzi na tym forum ).

Mam tylko jedno zastrzeżenie.
Twój post zawiera spojlery (i śladowe ilości orzechów arachidowych ). Trzeba o tym wspomnieć na samym początku wpisu i zaznaczyć tę informację kolorem pomarańczowym. Taki regulamin. I to już nie moje marudzenie, tylko też z szacunku do cierpliwych ludzi, którzy mogą się nieświadomie dowiedzieć czegoś co woleliby przeczytać samodzielnie.
Ale to tylko tak na przyszłość.
Poza tym, to niezły pomysł coś takiego tutaj napisać. Wreszcie jakaś konstruktywna wypowiedź, a nie tylko: "ach! już nie mogę się doczekać!" -.-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Sob 21:48, 28 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brązowe Oczy
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z Wszechświata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:03, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Podpisuję się pod powyższym obiema rękami. Lady P. jak zwykle pisze to, co myślę, ale nie chce mi się wstukać w klawiaturę. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:21, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Ok dzięki będę pamietać w przyszłości...co do linka nie mogę wstawić bo regulamin forum mi zabrania narazie bo jestem nowa...ale to strona amazon i tam trzeba poszukać w wyszukiwarce royal ranger...potem oprócz zamówienia jest opcja free kindle preview czy jakoś tak...i prawie 4 rozdziały są dostepne do czytania za darmo...sama się zdziwiłam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brązowe Oczy
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z Wszechświata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:28, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Uff, już myślałam, że nie znajdę, ale jednak. Tu zapodaję (dla potomnych i nie tylko):

[link widoczny dla zalogowanych]

Najlepszy fragment: "Even though Halt was now retired, and his hair had turned from pepper-and-salt gray to silver, he was still the most famous Ranger in the Kingdom (...)"

Nareszcie Janek napisał jasno, kto jest najlepszy, żeby nikt nie miał wątpliwości. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brązowe Oczy dnia Sob 23:29, 28 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:16, 01 Paź 2013    Temat postu:

Brązowe Oczy napisał:

Nareszcie Janek napisał jasno, kto jest najlepszy, żeby nikt nie miał wątpliwości. Very Happy


No miło, że w końcu się zdecydował...na Halta nie ma mocnych.
Co do książki, jak dziś rano się dowiedziłam od mojej fanatycznej koleżanki, że Royal Ranger jest już dostępna od mniej więcej 25 września...w formacie i e-booka i papierowym...więc chyba coś nie tak z tą oficjalną datą premiery Ona zakupiła już online e-booka na jakiejś australijskiej stronie, ludzie na facebooku też piszą, że przeczytali....a ja tu wpadam na forum z rewelacjami o niecałych 4 rozdziałach książki...w każdym razie chyba się skuszę, bo mówiła, że nie jest aż tak źle, jak mi się wydaje po 4 rozdziałach i jest spora dawka humoru potem, ale jest też bardzo mroczno i dramatycznie. Więc chyba z ciekawości przeczytam, ale z ciężkim sercem. Bardzo ciężkim sercem...z jednej strony wolałabym, żeby tej części nie było, a z drugiej, skoro już jest, nie mogę się oprzeć pokusie...coś ze mną nie tak...Flanagan ma dziwny wpływ na swoich czytelników...jak już ochłonęłam po małej furii na niego teraz moja ciekawość zaczyna brac górę.

Edit: Ok przycztałam "Royal Ranger" w jeden dzień/noc po trochu i to moja recenzja na świeżo

UWAGA MOŻLIWY SPOILER - MOJA RECENZJA KRÓLEWSKIEGO ZWIADOWCY Chociaż starałam się nie zdradzać dużo szczegółów, przede wszystkim akcji...

Dla wszystkich, którzy są ciekawi, nie mogą się doczekać lub nie wiedzą czy kupić może to co tu napiszę będzie przydatne...chociaż to tylko moja skromna opinia. Może już ktoś też przeczytał i ma zupełnie inne zdanie.
Więc zacznę od plusów jako że ostatnio trochę zbeształam tą książkę...mówiąc delikatnie.
Plusy:
-Will. Pomijając fakt jego depresji po utracie Alyss, kiedy już trochę się z tego otrząsa, jest wspaniałym nauczycielem. Przypomina Halta. Tak naprawdę chwilami jakbym nie wiedziała, że to on wypowiada jakieś zdanie, równie dobrze mogłabym przypisać je do Halta, kiedy ten trenował Willa. To nie ten sam Will, nadal jest smutny i przygnębiony, jednak stopniowo to mija i jego humor znów wraca. Poza tym jest parę scen z Maddie, kiedy można go po prostu uściskać za jego reakcję. Kiedy trzeba, jest wymagający, nawet można powiedzieć bezlitosny (jest szczególnie taka fajna jedna scena nie będę zdradzać), ale potrafi być też wyrozumiały i czuły, kiedy sytuacja tego wymaga. Poza tym Will stał się wspaniałym zwiadowcą i w swoim sposobie postępowania z przestępcami to niemalże kopia Halta. Chociaż na szczęście Flanagan nie zrobił z niego supermana. Popełnia też błędy, nawet bardzo duże jak na jego reputację i doświadczenie. Jest prawdziwy i kiedy do tej pory uwielbiałam tą postać, to po tej książce mogę powiedzieć, że jeszcze bardziej go lubię, o ile to wogóle możliwe.
-pomysł na akcję. Całkiem fajny. Mroczny i tajemniczy. Zaczyna się od zagadkowej śmierci zwiadowcy (znamy go ale nie powiem kto...), dalej już nie zdradzę, ale powiem, że jest nieźle. Chociaż koniec trochę zbyt przewidywalny ( z jednym małym drastycznym szczegółem, którego się nie spodziewałam). Bo nie wierzyłam, że nie będzie szczęśliwego zakończenia, więc jakoś nie byłam bardzo zmartwiona obrotem wydarzeń po koniec książki, chociaż można się wzruszyć, nie powiem.
-Flanagan nadal pisze w ten charakterystyczny dla siebie sposób, kiedy od razu można sobie łatwo wyobrazić wszystko w głowie. Nic nie stracił ze swoich umiejętności pod tym względem.
Minusy:
-nie będę znów płakać nad zmarłymi, umierającymi lub zabitymi postaciami. Narazie przynajmniej. Powiem tylko tyle, jeśli ktoś tak jak ja nie lubi, kiedy po zakończeniu 11 książki z serii bierze się za czytanie 12, gdzie większość postaci, które odgrywały główne role przez 11 książek "Zwiadowców" albo już nie ma, albo są stare lub mają tylko epizodyczną rolę, nie będzie zadowolony. Jeśli komuś to nie przeszkadza, nie ma problemu. Ale jest parę rzeczy, które dla mnie są niewyjaśnione. Tak jakby Flanagan zapomniał trochę, w jakim wieku były niektóre postacie, albo jakby nasze wyobrażnie (albo moje) o ich wieku było złe. Jakim cudem, np. Stary Bob nadal żyje. W ruinach Gorlanu był starszy niż Halt, przygarbiony i o siwej brodzie o ile pamiętam. Druga rzecz...pierwszy koń Willa też jeszcze żyje. Uwielbiam konie. Więc wiem, że średnia długość życia takiego zwierzaka to najwyżej 30 lat, bardzo często mniej. Oczywiście, są wyjątki. Ale pierwszy Wyrwij musiałby mieć ok 35-36 lat jak nie więcej. I Will nadal mógł go dosiąść. Trochę nierealne. Nie miałabym nic przeciwko, ale nie piszmy też bajek. Halt nadal okazyjnie dostaje misje, mimo że jest na emeryturze. Jakim cudem? Cieszę się że jest w dobrej formie, ale w porównaniu do innych postaci..to mocno przesadzone i naciągane. Ponad 70 letni staruszek? (chyba że ma mniej lat niż mi się zdaje). Proszę, to już nie ma młodszych, lepszych zwiadowców, że Halt musi nadal czasem brać czynny udział w służbie? I jak to się w takim razie ma do śmierci Crowley'a? Albo pomiędzy nimi była większa różnica wieku niż zawsze myśłałam (o ile wogóle była), albo coś jest nie tak. Oczywiście, zdarza się, ktoś ma wspaniałą formę nawet w bardzo zaawansowanym wieku, ktoś umiera na zawał, jakiś koń żyje mocno ponad średnią. Ale jakoś tak mało realne. Dobrze, że jeszcze Ebony nie jest żywa, bo już bym padła. Wogóle jakim cudem Halt był kandydatem na komendanta, skoro był już na emeryturze? I jak Crowley był do śmierci komendantem, skoro już był taki stary? Araluen musiałby mieć w takim razie drugiego zwiadowcę, który byłby odpowiedzialny za samo lenno. Przecież komendant pełnił też normalne obowiązki zwiadowcy swojego lenna. Hmm...chyba że tacy staruszkowie nadal zaprowadzaliby porządek...interesujące. Nie lubię takich niejasności.
-Maddie. Co mi przychodziło do głowy czytając "Królewskiego Zwiadowcę" po angielsku...Maddie-I'm going slightly mad. Rzeczywiście, ta postać źle na mnie działała. Po pierwsze powód, dla którego została uczniem zwiadowcy...ponieważ rodzice już nie mogli sobie z nią poradzić i potrzebowała dyscypliny. No i Will potrzebował czegoś, żeby ogarnąć się z depresji. Hmm pamiętam czasy, kiedy zwiadowcy byli elitarną, tajemniczą grupą, do której mogli dołączyć tylko nieliczni, którzy musieli posiadać jakiś potencjał i talent w tym kierunku, ale także mieć odpowiedni charakter. Pamiętam, jak Halt powiedział do Willa, że nigdy nie wziąłby go na ucznia, jeśli ten skłamałby wtedy w kuchni. I jak jeszcze go testował z tą kartką. Zresztą jeśli chodzi o Gilana, też go przecież testował. A Maddie? Dostaje szansę dołączenia do elitarnego korpusu, tylko dlatego, że jest księżniczką i córką Horacego i Cassandry. Bo jej charakter woła o pomstę do nieba, ja bym ją trzepnęła w głowę i zamknęła w pokoju dopóki by nie zmądrzała. Nigdy nie zostałaby zwiadowcą, gdyby nie jej pochodzenie. Smutne. Wogóle Horace i Cassandra są strasznie złymi rodzicami, skoro pozwolili swojej córce być do tego stopnia zadufaną w sobie i bezczelną, jaka jest Maddie na początku. Oczywiście, ma pewien talent, zanim Will bierze ją na zwiadowcę, potrafi doskonale używać procy (masakra). To niby ma być nowa broń zwiadowców oprócz łuku...Boże dopomóż. Gdzie ta tajemniczość? Jeszcze trochę i w korpusie będzie połowa dziewczyn z małymi łukami i procą jako główną bronią...bo Maddie czy 99% innych dziewczyn nigdy nie naciągnie takiego łuku, jak mężczyzna zwiadowca. Nie dziwię się, że Crowley kopnął w kalendarz...przynajmniej nie będzie musiał tego oglądać.
No i jeszcze jedna rzecz..15-letnia zepsuta i rozwydrzona dziewczyna oczywiście przechodzi szybką przemianę, nagle czytelnik zaczyna być zmuszony, żeby ją zacząć lubić (jest to wymuszone i zbyt szybkie), na końcu zostaje bohaterką, ma się wrażenie, że w tak krótkim czasie nagle posiadła ogromne umiejętności, zmienił się totalnie jej charakter, jest nawet lepsza niż Will w jej wieku był ( ja mam takie odczucie po niektórych jej akcjach). Parodia. Niemal zawsze daje sobie radę sama z groźnymi przeciwnikami, nie panikuje pod presją...hmm...15-letnia dziewczynka. Do tej pory księżniczka. Tak. A świstak zawija w te sreberka...Procy używa prawie zawsze zamiast łuku...broń doskonała i zabójcza...ehym...ciekawe tylko co będzie, jak jej przeciwnicy będą poza zasięgiem, a jej łuk nie jest tak silny, żeby powstrzymać kogoś na takim dystansie, jak długi łuk innych zwiadowców.
No i na końcu jaki jest wogóle sens, aby następczyni tronu trenowała się w sztuce zwiadowców? A no według książki taki, że zdobędzie doświadczenie i nie będzie już się czuła jak zagubiona księżniczka, niewiele znacząca i żyjąca w cieniu sławy swoich rodziców. Ma to jej pomóc w rządzeniu w przysżłości. Ok. Na to są inne sposoby. Od kiedy korpus to miejsce, aby krnąbrna księżniczka miała taką szanse? Jakoś nikt nie zaproponował Evanlyn, aby ta dołączyła do korpusu zbierać swoje doświadczenie. A miała potencjał i o wiele lepszy charakter niż Maddie. Myślałam, że zwiadowcą zostaje się, aby służyć całe życie w korpusie. Nie tylko 5 lat, jak Maddie. Potem, według książki, ma wrócić do bycia księżniczką. Czyli 5 lat po to, aby mieć srebrny liść, a potem i tak przygotowywać się do objęcia władzy. Pamiętam, że w "Zaginionych Historiach" było takie zdanie mniej więcej o zwiadowcach: "nie robimy tego dla siebie, robimy to dla innych". A Maddie? Pewnie, ktoś może powiedzieć, że będzie służyć jako zwiadowca przez 5 lat i będzie dzięki temu lepszym władcą, ale to i tak niesmaczne. 5 lat i tak nie da jej takich umiejętności, jak innym, ile czasu Will się uczył, nawet , jak już dostał srebry liść? Nie można być i władcą i czynnym zwiadowcą jednocześnie. Pomijając fakt, że kto widział kulejącego zwiadowcę...to sobie sami przeczytacie...
-jeśli ktoś liczył na wartką akcję od początku....może zapomnieć i uzbroić się w cierpliwość. Prawie połowa książki to trening Maddie. Z najmniejszymi szczegółami. Od mycia się i pocenia, po powtarzające się ćwiczenia, opisywane szczegółowo. Zbyt szczegółowo na mój gust. Dowiadujemy się parę fajnych rzeczy odnośnie, np. naciągania cięciwy łuku czy rzucania nożem. Ale ile można? W Ruinach Gorlanu trening Willa był opisany, ale nie przez pół książki. Ba, Ruiny Gorlanu chyba mają tyle stron co opis treningu Maddie w "Królewskim Zwiadowcy". Dopiero mniej więcej od połowy książki zaczyna się coś naprawdę dziać. No i 95% książki to tylko Will i Maddie. Cały czas. Plus oczywiście czarne charaktery. Inne postacie, które znamy, pojawiają się tylko na chwilę. Ciągle Will i Maddie. Albo sama Maddie. Maddie robiąca to, Maddie tamto...dla mnie za dużo. Zdecydowanie za dużo.

Dobra kończąć esej-recenzję napiszę, że według mnie to najsłabsza książka ze wszystkich w serii. Porównanie jej do innych, a już szczególnie do "Ruin Gorlanu" (jako że pod wieloma względami jest do niej podobna) wypada jak porównanie czekolady do hmm...czosnku, szpinaku, nie wiem wybierzcie sobie. Nie dość, że brakuje tak wielu postaci, które towarzyszyły nam przez wszystkie 11 książek, to jeszcze w ich zastępstwie dostajemy Maddie, która przechodzi radykalną przemianę w niesamowicie krótkim czasie, od zera do bohatera. Jej zachowanie wnerwia przez dużą część książki, potem nagle mamy ją zacząć lubić, bo się zmieniła i wogóle już jest taka super, że aż strach. I jeszcze ciągle ta głupia proca zamiast łuku...I to jest ostatnia część tak wspaniałej serii, dla mnie "Królewski Zwiadowca" pozostawia duży niesmak i już nigdy do tej książki nie wrócę, wolę pamiętać postacie takie, jakimi były do 11 książki, niż zamiast nich mieć krnąbrną księżniczkę. Jeśli Flanagan chciał napisać coś takiego na zakończenie serii, czemu nie osadził akcji, np. 10 lat wcześniej i bez całych tych dramatów ze śmiercią innych postaci. Will byłby już na tyle dorosły, że spokojnie mógłby mieć ucznia. Czy uczennicę, nie przeszkadza mi to. Ale nie musiała to być to księżniczka, tylko ktoś, kto przykuł jego uwagę, czymś się wykazał. I ktoś kto miał zamiar być zwiadowcą nie tylko przez 5 lat. I ktoś, kto nie używał procy...ile można słyszeć o doskonałości tej broni. Halt nie byłby jeszcze taki stary, mógłby mieć trochę większą rolę, podobnie jak inne postacie. Książka nie skupiałaby się w 95% na Willu i jego uczniu, bo to w pewnym momencie już staje się nudne. W "Ruinach Gorlanu" mieliśmy Horacego, czy też Gilana. A nie trening przez połowę książki. I humor był o niebo lepszy. I to jeszcze źle świadczy o 12 książce, że według mnie autorem najlepszych tekstów był Halt, mimo, że pojawił się w ksiażce na chwilę. Potem może ze dwa teksty Willa. A tak to humor sytuacyjny, Maddie wcale nie wydaje mi się taka śmieszna, raczej zarozumiała. Ale tego humoru sytuacyjnego i tak nie ma tyle, co w poprzednich książkach serii. I brakuje świetnych dialogów.
Tyle narazie. Ciekawe czy ktoś przeczyta, co napisałam. Ciekawa jestem, jaka będzie opinia innych, gdy już przeczytają "Królewskiego Zwiadowcę". Ja mam 11 książek z serii. 12 nie kupię. Nie zasługuje, aby stać na jednej półce z resztą. Teraz poczekam, co Flanagan dalej napisze. Mam nadzieję że nie będą to 4 kolejne książki, każda o 1 roku treningu Maddie... . Chcę przeczytać "Drużynę" z Gilanem i mam nadzieję, że napisze też o młodym Halcie co nieco. Uwielbiam tego autora. Ale minął już czas, kiedy jak jakiś 10 latek (nie obrażając tu najmłodszych na forum) zachwycałam się wszystkim, co miało w tytule słowo "zwiadowcy". Uważam, że autor po prostu zrobił się leniwy i ślizga się na sukcesie wcześniejszych książek. Brakuje mu pomysłu w ostatniej książce, zwiadowcy z elitarnego i tajemniczego korpusu stają się miejscem wychowywania krnąbnych dziewuszek. Może jeszcze inne dzieci wyżej urodzonie lub mające odgrywać w przyszłości jakąś ważną rolę w królestwie też zaczną odbywać 5-letnie treningi w korpusie? Tak dla zdobycia doświadczenia i żeby się chwalić potem srebrnym listkiem? Mieć reputację? Masakra. Po co pisać książkę, która odbiega znacząco poziomem od pozostałych części w serii? Pod każdym względem...i akcji, i humoru, i dialogów czy postaci...Oryginalnych postaci nie da się zastąpić przez jakąś głupią Maddie. Nie ma porównania. To by mogło jeszcze działać, gdyby autor stworzył jakieś nowe, fajne postacie. A nie jedną głupią księżniczkę. Po co psuć tak doskonałą serię książek? Chyba tylko dla kasy. Wiem, że książka zbiera generalnie dobre opinie i opinii takich jak moja jest mniej. Wiele osób chce więcej. Po co? Czy naprawdę chcą przeczytać w którejś z kolejnych części o śmierci Halta..brrr...już widzę jakąś scenę, kiedy stary Will patrzy na mogiły tych, których już nie ma smutnymi, zadumanymi oczami...dla mnie trzeba wiedzieć kiedy skończyć serię książek. Albo inaczej jak ją skończyć. J. Flanagan tego ostatniego testu nie zdał według mnie. Ok jeśli ktoś dobrął do tego momentu, gratuluję wytrwałości, myślę, że do tego potrzeba było zwiadowczej cierpliwości


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez ranger394 dnia Wto 4:43, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kokosmx
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 17 Maj 2013
Posty: 747
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:25, 01 Paź 2013    Temat postu:

Po pierwsze: Witaj na forum Smile Bo tak jakoś nie było okazji się wcześniej przywitać.
Jesteś tutaj od trzech dni chyba, ale takich ciekawych informacji nie było tutaj chyba z pół roku.
Recenzja świetna, długością posta zawstydziłaś pewnie LadyP. Kwadratowy
Książkę na pewno kupię, bo jestem ciekawy. Ale podejrzewam, po tym co przyczytałem u ciebie, że moja opinia będzie podobna. A szkoda w sumie takiej ciekawej serii. Może te książki o młodym Halcie wyjdą lepsze. Bo ta dwunasta część była najwyraźniej pisana tylko dla kasy, a pan Flanagan jedzie na dobrej opinii, którą wyrobił sobie wcześniejszymi tomami. W dodatku w dwunastej części jest chyba trochę za dużo ingerencji fanów, a mniej twórczości samego autora. To takie przemyślenia po twojej recenzji.
Jak już dostanę dwunastkę w swoje ręce, to na pewno opiszę swoje wrażenia.

I jeszcze jedno-podziwiam za przeczytanie całego tomu po angielsku Kwadratowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:19, 01 Paź 2013    Temat postu:

Dzięki kokosmx. Wierz mi, język angielski, jakiego używa J. Flanagan jest bardzo prosty. Nie ma porównania jakbyś próbował przeczytać, np. Władcę Pirścieni po ang. Co do długości mojej recenzji, hmm świeżo po przeczytaniu musiałam się wygadać Może moja recenzja jest zbyt ostra, może dlatego że po prostu nie lubię Maddie i tyle i czuję się, jakby ktoś próbował mi zastąpić stare, dobre produkty że tak powiem jakimś nowym półproduktem. I jeszcze wmawiał, że jest tak samo dobry. Gdyby nie Will to w ogóle bym tego nie skończyła czytać, ale podobała mi się jego przemiana. No i akcja była niezła. Nie chcę zrazić nikogo do książki, najlepiej oczywiście samemu przeczytać.
Co do serii z Haltem...mnie się podobała strasznie historia w "Hibernejczyku". Przez te kilkanaście stron tam się wydarzyło więcej niż przez prawie połowę 12 księgi, według mnie. Cała książka o Halcie plus humor Crowley'a plus akcje innych zwiadowców i walka o przywrócenie ładu w królestwie...dajcie mi taką książkę i nie oderwę się pewnie aż skończę Mam nadzieję, że J. Flanagan nie zmieni jednak zdania i nie postanowi napisać zamiast tego kolejnych części o Maddie pod naciskiem niektórych czytelników...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ranger394 dnia Wto 11:20, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:13, 01 Paź 2013    Temat postu:

Tak, czuję się odrobinę zawstydzona Very Happy Ale to się zmieni. Bo pewnie jak przeczytam dwunasty tom... pojawi się tu kolejna recenzja.
W każdym razie:

WIEDZIAŁAM! :hamster_speechless: Wiedziałam. Wiedziałam. Wiedziałam! Widziałam Sad
Po prostu wiedziałam, że to się tak musi skończyć!
Dlaczego!? Panie Flanagan! Co myśmy Panu zrobili, żeś Pan taki okrutny?

Pamiętam te zamierzchłe czasy kiedy nienawidziłam Evanlyn. Potem coś się zmieniło, bo znormalniała, zakochała się w Horace'ym, ślub, szczęście, wszystko pięknie, ona już nie lata z procą (tak! proce są megagłupie... tu się zgadzam.)... i było dobrze.
Jak tylko się dowiedziałam, że Will zyska uczennicę, to już miałam w głowie taki zarys postaci. Pewnie piękna, odważna, super "zabawna", utalentowana jak mało kto... Sorry... ale zaraz się porzygam Sad
Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby nienawidzić jakiejś postaci zanim się pojawiła... serio. A jej już nie cierpię i nawet imię Maddie wywołuje u mnie mdłości -.-

Jestem tolerancyjnym literacko człowiekiem, ale... John! Coś ty narobił?!
Jeszcze jedna rzecz, w której zgadzam się z Panią powyżej. Dawniej na słowo Zwiadowcy, szczerzyłam się jak debil. Na wieść o 12 tomie, pewnie skakałabym jak nienormalna i darła się na cały świat. No... ale to było ponad trzy lata temu. (Może nie miałam już dziesięciu lat, ale reakcje miałam podobne.) Zwiadowcy to, zwiadowcy tamto... zresztą dlaczego niby tutaj jestem, jak nie dlatego.
A teraz? Teraz się mogę smutno uśmiechać do fajnych wspomnień, bo już wiem, że 12. tom mi się po prostu nie spodoba. Ja to czuję. Nie ciepię jak się zabija niektórych bohaterów, nie cierpię jak są starzy i umierają. Bo się czuję jakby razem z nimi, kończył się cały ten świat, kreowany przez książkę, czy serię. A jestem stworzeniem nadmiernie wrażliwym i zawsze potem popłakuję Sad (Tak, przyznaję się... ryczę przy książkach i filmach, ze szczęścia, smutku i bez powodu Very Happy).

Co jeszcze mogę powiedzieć... No nic.
Kupię ten tom. Przeczytam go. Odłożę gdzieś na bok... i zacznę rozpaczać na tym, że ilość przekroczyła jakość. Już do jedenastej części miałam... sporo zastrzeżeń. Wypisywałam je nieraz i nieraz marudziłam, że to by można napisać lepiej. Teraz pewnie zapełnię ten temat kolejnym milionem uwag. A te kilka lat temu byłam całkowicie, stuprocentowo bezkrytyczna, co do tej serii.

Dlaczego Flanagan nie może napisać czegoś nowego? Czemu czepia się kurczowo świata Zwiadowców, zamiast napisać jakąś nową serię?
Dobra będzie tego.
Ten post powstał z trzech powodów:
1.Pod wpływem emocji. Czyli gniewu i rozczarowania, które czuję jeszcze przed przeczytaniem -.-
2.Jestem hipokrytą (o czym wszyscy wiedzą Very Happy)... wczoraj gdzieśtam napisałam, że "im więcej książek, tym lepiej"... Nieprawda! Trzeba wiedzieć w którym momencie zakończyć.
3.Bo chciałam napisać coś długiego . Nie no żartuję. Tylko w połowie. Ale jednak... Serio Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:29, 01 Paź 2013    Temat postu:

LadyPauline26 napisał:

(...)
A teraz? Teraz się mogę smutno uśmiechać do fajnych wspomnień, bo już wiem, że 12. tom mi się po prostu nie spodoba. Ja to czuję. Nie ciepię jak się zabija niektórych bohaterów, nie cierpię jak są starzy i umierają. Bo się czuję jakby razem z nimi, kończył się cały ten świat, kreowany przez książkę, czy serię. A jestem stworzeniem nadmiernie wrażliwym i zawsze potem popłakuję Sad (Tak, przyznaję się... ryczę przy książkach i filmach, ze szczęścia, smutku i bez powodu Very Happy).


Dokładnie jakbyś opisywała mnie. To mój główny problem z tą książką. W życiu wystarczy takich chwil myślę, nie potrzebuję jeszcze książki, żeby o tym czytać. Owszem, nie jest tak, że czytam tylko książki, w których się wszystko dobrze kończy. Nie, zdecydowanie nie. Ale do płaczu i rozpaczania do tej pory miałam inne lektury. "Zwiadowcy" zawsze byli serią, która była dla mnie jakby takim radosnym przyjacielem...owszem, były sceny wzruszające, płakałam, ale zawsze ostatecznie jednak na końcu był uśmiech. Wiadomo, trochę naciągane były te happy-endy nieraz, ale przez 11 książek tak było. A tu nagle śmierć i dramaty w tej ostatniej części. Jak już ochłonęłam po Alyss, to potem bum...Crowley. I dlaczego akurat on miał pożegnanie w zaledwie chyba w 4 czy 5 zdaniach (nie martwcie się, opis śmierci Alyss nie ogranicza się do 1 rozdziału...). Nie mówię, żeby rozpaczać na ileś stron, ale kurde...to była barwna i sympatyczna postać. Pomijając fakt, że jedna z moich ulubionych pomimo, że nie było go dużo...więc wnerwiło mnie bardzo takie po prostu napisanie, że umarł. I już. Do widzenia. Jakby go nigdy nie było. Jak pisanie jakiegoś sprawozdania. Dobra, doszłam do siebie...scena Halta z Duncanem...potem jeszcze rozpaczający Will. Za dużo na moje nerwy....
Z tego samego powodu zdenerwował mnie wstęp do "Zaginionych historii". Jak można było napisać takie coś...to jak zabicie tego wykreowanego świata już na wstępie. Dlaczego mam czytać o ruinach zamku Redmont, nie mogę go pamiętać takim, jaki był? Czasami J. Flanagan ma takie pomysły, że zastanawiam się, czy to ten sam autor to pisał...Nie można tego świata zostawić po prostu w spokoju, niech każdy sobie wyobraża sam, co mogłoby się dalej wydarzyć...

A i ja jeszcze parę miesięcy temu cieszyłam się na myśl o 12 książce...dopóki nie dowiedziałam się paru faktów na jej temat...
PS. Żadna ze mnie Pani


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ranger394 dnia Wto 17:15, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brązowe Oczy
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z Wszechświata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:28, 01 Paź 2013    Temat postu:

Cytat:
Przypomina Halta. Tak naprawdę chwilami jakbym nie wiedziała, że to on wypowiada jakieś zdanie, równie dobrze mogłabym przypisać je do Halta, kiedy ten trenował Willa.

Poza tym Will stał się wspaniałym zwiadowcą i w swoim sposobie postępowania z przestępcami to niemalże kopia Halta.


Plagiaciarz. Pfe!

Cytat:
Chociaż na szczęście Flanagan nie zrobił z niego supermana. Popełnia też błędy, nawet bardzo duże jak na jego reputację i doświadczenie.


Na szczęście Halt jest tylko jeden. Forever & Ever

Cytat:
Ponad 70 letni staruszek? (chyba że ma mniej lat niż mi się zdaje).


W Ósemce Halt mówi, że Ferris próbował go otruć, kiedy mieli 16 lat, pół roku później zrzucił dachówki, a po roku próbował utopić. Więc kiedy uciekł z Clonmelu, miał jakieś 17,5 - 18, 5 roku. W związku z czym, w czasie bitwy na Hackham's Heath był, z grubsza licząc, 20 - letni. Wtedy to urodził się Willy, który po 15 latach zostaje uczniem Halta - więc Halt musi mieć wtedy 35 wiosen. 5 lat szkolenia - 40; kolejne około 5 lat na kampanię hibernijską i nihońską - 45. + 16 lat licho-wie-czego-jeszcze w tak zwanym międzyczasie (czy też "czasie międzywojennym") = około 60, czyli całkiem zacnie. Ale, jak mawiała moja eks-matematyczka, na oko to chłop w szpitalu umarł, więc mogę się mylić.

Cytat:

Proszę, to już nie ma młodszych, lepszych zwiadowców, że Halt musi nadal czasem brać czynny udział w służbie?


Of course not. Haltie is dżast simpli de best. Poza tym, umarłby z nudów, not kept busy.

Cytat:
Maddie


Uczcijmy tę postać minutą ciszy. Zepiej zostawić ją bez komentarza.

Cytat:
Proca


Jak wyżej.

Cytat:
Ale jest parę rzeczy, które dla mnie są niewyjaśnione. Tak jakby Flanagan zapomniał trochę, w jakim wieku były niektóre postacie, albo jakby nasze wyobrażnie (albo moje) o ich wieku było złe. Jakim cudem, np. Stary Bob nadal żyje. W ruinach Gorlanu był starszy niż Halt, przygarbiony i o siwej brodzie o ile pamiętam. Druga rzecz...pierwszy koń Willa też jeszcze żyje. Uwielbiam konie. Więc wiem, że średnia długość życia takiego zwierzaka to najwyżej 30 lat, bardzo często mniej. Oczywiście, są wyjątki. Ale pierwszy Wyrwij musiałby mieć ok 35-36 lat jak nie więcej. I Will nadal mógł go dosiąść. Trochę nierealne. Nie miałabym nic przeciwko, ale nie piszmy też bajek. Halt nadal okazyjnie dostaje misje, mimo że jest na emeryturze. Jakim cudem? Cieszę się że jest w dobrej formie, ale w porównaniu do innych postaci..to mocno przesadzone i naciągane.


To bardzo proste. Stary Bob ma za stodołą unikatowy wodopój z wodą życia, z którego codziennie żłopie równo z końmi. Halt po pewnym czasie doszedł do wniosku, że coś jest nie cacy (bo gdzieżby miał nie dojść, to przecież Halt). W czasie prowadzenia wzorcowego riserczu napił się rzeczonej wody, całkiem przypadkowo/po pojawieniu się podejrzenia o jej zażycia przydatnych efektach (niepotrzebne skreślić). Wód... ekhm... woda ta ma trzy niebagatelne właściwości:
a) zapewnia niebywałą długowieczność/ nieśmiertelność (trwają dyskusje wśród biegłych z Instytutu Alchemii Naturalnej)
b) uzależnia fizycznie, psychicznie i duchowo od pierwszego użycia
c) powoduje częściowy zanik pamięci krótkotrwałej, co z kolei skutkuje tym, iż ofiara nie wie, dlaczego pije tę wodę, ale jednocześnie pije ją, ponieważ b)
Amerykańscy naukowcy próbują wytłumaczyć fenomen tegoż napoju domieszką zesłanej przez kosmitów, nieznanej odmiany heroiny. Z kolei radzieccy uczeni twierdzą, że jest to z dawien dawna poszukiwany archetyp spirytusu, argumentując to podpunktem a) i moździerzami. Trudno stwiedzić, kto ma rację i czy w ogóle ktoś ją ma, ale z moździeżami nie polemizowałabym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brązowe Oczy dnia Wto 18:40, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:48, 01 Paź 2013    Temat postu:

Haha w końcu jakiś post który mnie ubawił i poprawił humor...bo nadal otrząsam się po tej książce. Dzięki Brązowe Oczy. Ale co do Halta i jego wieku, mnie się zawsze wydawało, że ta kampania nihońska wydarzyła się 10 lat po całej eskapadzie wspaniałej trójki na ten kult...Więc Halt podchodziłby pod 70. Ale mniejsza z tym. Może się mylę...ale ponad 60 to też sporo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brązowe Oczy
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z Wszechświata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:17, 01 Paź 2013    Temat postu:

Cytat:
10 lat po całej eskapadzie wspaniałej trójki na ten kult...Więc Halt podchodziłby pod 70. Ale mniejsza z tym. Może się mylę...ale ponad 60 to też sporo.


10? A skąd! Will & Alyss i Cassie & Horace dawno by się pobrali. To było niewiele później.

Ponad 60 to sporo, ale jesteśmy młodzi, nam się to wydaje straszne. Wink W gruncie rzeczy to jeszcze końcówka jako takiej znośności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:20, 01 Paź 2013    Temat postu:

Po pierwsze. Jesteś Pani! Chyba, że Pan, ale nie wydaje mi się
(Jak szanowna Pani, zamierza, tu zostać, to niestety musi się do takiego tytułu z mojej strony przyzwyczaić. Takie życie Very Happy)

A druga rzecz:
Moja opinia o wstępie do jedenastego tomu jest i-den-ty-czna... Jak już musi pisać o późniejszych czasach, to niech nie podpina tego pod Zwiadowców. Po co?!

Taka mała dygresja.
Czekałam kiedyś na sesję autografową. Trwało to z dwie godziny... Dwie godziny stania i odganiania komarów! Tak czy inaczej, okazało się, że panowie z zespołu mają nas głęboko... gdzieś. I się nie pojawili. Klęli na nich wszyscy jak nie wiem, ale jeden gość koło mnie, słusznie stwierdził (wypowiedź przeredagowana w 80% żeby zachować sens, ale pozbyć się brzydkich słów ): "co z tego, że teraz się na nich drzemy i klniemy, skoro za dwadzieścia minut staniemy pod sceną i będziemy się drzeć jak wariaci i pokazywać im, jacy są super i jak fajnie, że odwiedzili swoich fanów"...

Mam chwilami wrażenie, że moja relacja z tamtym zespołem, jest podobna jak z Flanaganem. Na tamtych zrzędziłam, ale i tak ich słucham, kupiłam płytę do podpisania, zapłaciłam za bilety... A tutaj kupię książkę. I kolejną. I kolejną, kolejną do znudzenia. Ty się powstrzymasz, ale ja nie dam rady i stanie koło poprzednich tomów. A jak nie obok, to gdzieś niedaleko.

A John się będzie cieszył i tworzył kolejne herezje Very Happy / Sad (czytaj: nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Wto 19:22, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:36, 01 Paź 2013    Temat postu:

Brązowe Oczy napisał:

10? A skąd! Will & Alyss i Cassie & Horace dawno by się pobrali. To było niewiele później.

Ponad 60 to sporo, ale jesteśmy młodzi, nam się to wydaje straszne. Wink W gruncie rzeczy to jeszcze końcówka jako takiej znośności.


Hmm nie wiem czemu mi się coś takiego ubzdurało...może dlatego, że Halt tam dosyć często zrzędził na swoje stare kości...nie wiem...coś mi się może pokićkało. Wiem..10 część...10 lat

LadyPauline26 napisał:
Po pierwsze. Jesteś Pani! Chyba, że Pan, ale nie wydaje mi się
(Jak szanowna Pani, zamierza, tu zostać, to niestety musi się do takiego tytułu z mojej strony przyzwyczaić. Takie życie Very Happy)
(...)


No to chyba nie mam innego wyjścia jeśli Pani tak nalega Co do książki, nie kupiłam tylko dlatego, że moja koleżanka już kupiła...tak bym i tak nie wytrzymała pewnie tak samo i mimo zrzędzenia kupiła, bo nie mogłabym wytrzymać, nawet wiedząc, co się mniej więcej wydarzy. Więc też trochę hipoktyzja, bo napędzam tą całą maszynkę J. Flanagana...do tej pory jednak nie miałam zastrzerzeń...teraz nadszedł czas buntu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brązowe Oczy
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z Wszechświata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:42, 01 Paź 2013    Temat postu:

Cytat:
Hmm nie wiem czemu mi się coś takiego ubzdurało...może dlatego, że Halt tam dosyć często zrzędził na swoje stare kości...


Halt zrzędzi już od "Ruin...". Ten tekst: "Widzę tu swoją twarz. Może to i niezbyt dobrze."
Cytat:

No to chyba nie mam innego wyjścia jeśli Pani tak nalega Co do książki, nie kupiłam tylko dlatego, że moja koleżanka już kupiła...tak bym i tak nie wytrzymała pewnie tak samo i mimo zrzędzenia kupiła, bo nie mogłabym wytrzymać, nawet wiedząc, co się mniej więcej wydarzy. Więc też trochę hipoktyzja, bo napędzam tą całą maszynkę J. Flanagana...do tej pory jednak nie miałam zastrzerzeń...teraz nadszedł czas buntu.


Ja znajdę darmowego pdf'a albo w ostateczności przesiedzę 3h w Empie. Żadnych pieniędzy ode mnie nie dostaniecie! *wygraża pięścią a'la moher*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:49, 01 Paź 2013    Temat postu:

Niestety mam wrażenie, że moja buntownicza iskra i tak na nic by się zdała.
Po pierwsze dlatego, że większość fanów i tak kupi książkę, nawet nie znając treści i licząc, że to będzie coś mega... no i z ciekawości albo sentymentu rzecz jasna.
Po drugie: i tak już konto Johna zasiliło się dzięki mnie o jakieś... 500zł!!!
500zł!?!?
I wreszcie, po trzecie: mam wrażenie, że my tutaj sobie siedzimy i zrzędzimy, a pełno osób po prostu doczeka się tej swojej wymarzonej kobiety zwiadowcy (-.- a tyle prosiłam, żeby do tego nigdy nie doszło!!!). Poza tym jednak większa część świata nie ma takich "schizów" jak ja i nie zżywa się do tego stopnia z bohaterami. No i nie przeszkadza im to, że są starzy i niedołężni. Ostatnia rzecz: pełno osób chciało śmierci Alyss...

Nie lubię mówienia w stylu: "pod publikę" albo "on to zrobił dla kasy"... Ale to jest potwornie pod publikę. Potwornie! Straszliwie! Okropnie! Chcieli dziewoi z łukiem... jest. Z procą co prawda częściej, ale jednak. A Flanagan chyba czytał ukradkiem to forum, bo tutaj o śmierci Alyss marzyło jakieś 3/4 osób.

A ja jestem na nie Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brązowe Oczy
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z Wszechświata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:55, 01 Paź 2013    Temat postu:

Mnie tam kobiece postacie jakoś nie urzekły. Wiecie, kto to dla odmiany zrobił, don't you?

Cytat:
Ale to jest potwornie pod publikę. Potwornie! Straszliwie! Okropnie!


Prawdę powiadasz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:56, 01 Paź 2013    Temat postu:

LadyPauline26 napisał:
(...)
I wreszcie, po trzecie: mam wrażenie, że my tutaj sobie siedzimy i zrzędzimy, a pełno osób po prostu doczeka się tej swojej wymarzonej kobiety zwiadowcy (-.- a tyle prosiłam, żeby do tego nigdy nie doszło!!!). Poza tym jednak większa część świata nie ma takich "schizów" jak ja i nie zżywa się do tego stopnia z bohaterami. No i nie przeszkadza im to, że są starzy i niedołężni. Ostatnia rzecz: pełno osób chciało śmierci Alyss...
(

Jakaś bratnia dusza przynajmniej. Ale wiesz masz rację, wiele osób widziałam po recenzjach pieje z zachwytu nad tą książką...chyba jesteśmy w mniejszości...
Jak przeczytałam parę komentarzy typu my chcemy więcej Maddie i jej przygód postanowiłam się wycofać zanim zrobiło mi się całkiem niedobrze...nie no Maddie można lubić, pewnie. Ale ona jest po prostu zbyt sztucznie stworzona dla mnie...kolejna bohaterka bo przecież to dziecko Cassandy i Horacego...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ranger394 dnia Wto 19:59, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kokosmx
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 17 Maj 2013
Posty: 747
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:59, 01 Paź 2013    Temat postu:

ranger394 napisał:

Jakaś bratnia dusza przynajmniej. Ale wiesz masz rację, wiele osób widziałam po recenzjach pieje z zachwytu nad tą książką...chyba jesteśmy w mniejszości...


No jak sobie podniecone fanki wymyśliły kobietę zwiadowcę (czy tam zwiadowczynię, sam nie wiem), to teraz muszą pisac pozytywnie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brązowe Oczy
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z Wszechświata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:00, 01 Paź 2013    Temat postu:

Co tam, że mniejszość, lepsze to niż konformizm. Przynajmniej możemy sobie w tym naszym kwadracie pobiadolić.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brązowe Oczy dnia Wto 20:01, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:57, 01 Paź 2013    Temat postu:

Nie wiem czy "fanki".
Jak dla mnie to równie dużo chłopaków chciało walecznej, nadobnej niewiasty, o bujnych włosach, pędzącej na koniu w obcisłym zwiadowczym stroju... Zaraz się porzygam Very Happy

W ogóle wyobrażam sobie Maddie, jak Meridę Waleczną z tej bajki Very Happy (Tak. Wiem. Zaraz będę pełnoletnia i chodzę do kina na bajki dla dzieci. Przyznaję się .) Tylko nie wiem czemu, bo Meridę nawet lubiłam, natomiast Maddie irytuje mnie już swoim imieniem. Może to siła sugestii po recenzji Pani (Very Happy) ranger394, ale ja jakoś czuję, że nie polubię tego bachora. Moja literacka intuicja mówi mi tak: Flanagan wzniesie na wyżyny idealizacji -.- Tylko co myśmy mu takiego zrobili?

I nie dziwię się, że pieją.
Korpus - jak już wspominała pewna Pani Very Happy - był na początku elitarny, pełen tajemnic. Nawet dla Willa, szkolącego się już jakiś czas, niektóre rzeczy pozostawały tajemnicą. Trzeba było sobie zasłużyć. Ale co z tego?! Przecież można tam wlepić dziewczynę! Wszyscy tego chcieli, a kimże jest autor, jak nie tym, który może spełnić ich zachcianki...

Wydaje mi się, że gdyby Flanagan popatrzył na pisanie swoim okiem, to mimo wszystko lepiej by to wyszło. On stworzył Korpus w swojej głowie, wymyślił jego zasady itd. A mnie baba wśród elitarnych wojowników, kojarzy się z fan-fickiem, a nie pełnoprawną powieścią. I to dwunastą w serii!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ranger394
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:05, 01 Paź 2013    Temat postu:

Aż taką mam siłę sugestii? Zawsze może być tak, że to ja przesadzam, bo mam po prostu takie uczulenie na tą postać. Zobaczymy, jak co niektórzy tutaj już przeczytają. Ale po prostu są pewne rzeczy, które Maddie robi (lub mówi), które są starsznie głupie lub bezczelne, i nie mogę jakoś jej już później widzieć w dobrym świetle, nawet że J. Flanagan cały czas próbuje to zrobić. Już na początku przecież niby mam ją lubić albo chociaż dać jej szansę, bo przecież to dziecko Horacego i Cassandry, Will i Halt ją kochają...to nie jej wina, że taki ma charakter, tylko nikt jej nie nauczył, a ona jest zagubiona w sławie swoich rodziców... Normalnie naprawdę jej współczuję...zaraz będę płakać. I to jest aż takie przewidywalne, że ona zostanie na końcu bohaterką, że po prostu śmierdzi mi to czymś nienaturalnym. I zbyt łatwo radzi sobie w niektórych sytaucjach jak na mój gust. Z tą swoją procą. I cały ten koncept treningu przez tylko 5 lat do mnie w ogóle nie przemawia. Dla mnie albo się powinno trenować i być zwiadowcą na całe życie, albo wogóle nie brać się za to.
Może ta niechęć wynika też z faktu, że Will w "Ruinach Gorlanu" i potem po prostu wydawał mi się o niebo prawdziwszy, jak go porównam do Maddie. Taki nieśmiały, niepewny, trochę zagubiony na początku. Popełniał więcej błędów, przestraszył się Wargalów, za wcześnie oddał strzał itd...jednocześnie od początku był odważny i miał odpowiednie cechy charakteru, żeby być zwiadowcą. Maddie niby też czasem się boi, ale jak dla mnie coś za często trafia z tej swojej procy w sytuacjach zagrożenia życia...i jest nieco zarozumiała nawet później. Są rzeczy, których Will nigdy nie powiedziałby do Halta na swoim pierwszym roku, dla Maddie Will jest bardziej jak wujaszek (w jej oczach), którego ma owiniętego wokół palca. A jak sobie uświadamia, że tak nie jest, to i tak uważam, że nie darzy Willa takim respektem, jakim powinna.

Co do dziewczyny zwiadowcy tu mam trochę odmienne zdanie. Nie mam nic przeciwko, ale pod paroma warunkami. Musiałaby rzeczywiście się czymś wyróżnić bardzo. Jakoś sobie zasłużyć na wejście do korpusu. I nie używać procy tylko łuku, mimo, że trochę słabszego, to jeszcze by było znośne. Kobieta mogłaby mieć dużo zalet jako zwiadowca: lekka, zwinna, łatwo by jej przychodziło skradanie się. No i już samo bycie kobietą sprawiałoby, że nikt by jej nie podejrzewał o bycie zwiadowcą, więc prawdopodobnie łatwo przychodziłoby jej zbieranie informacji czy podawanie się za kogoś innego. Przecież w dzisiejszych czasach są kobiety w armii. Nieliczne, ale są. Dlatego to nie psułoby dla mnie aż tak wizerunku zwiadowców. Ale babka musiałaby rzeczywiście mieć charakter i nieprzeciętne zdolności. To powiedziawszy ja kobiety nie chciałam. Wolę facetów


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ranger394 dnia Wto 22:39, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lifanii
Wybawca oberjarla


Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Bad Place...?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:30, 01 Paź 2013    Temat postu:

Dobra, nie chciało mi się wszystkiego czytać, więc uważnie przeczytałam tylko recenzję ranger394. Książka może nie jest jakaś świetna - jak opisywałaś - ale i tak mam zamiar ją kupić, choćby po to, żeby mieć pełną kolekcję Very Happy. Również podziwiam Ciebie, za to, że przeczytałaś całą książkę po angielsku!!! Ja to bym nie zrozumiałą ponad połowy, a co dopiero całość. Tak więc jeszcze raz: podziwiam.
I na tym zakończę mój komentarz, gdyż nie miałam siły czytać reszty waszych wypowiedzi. No... i chce mi się spać Very Happy. To tyle, the end Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Redmont / Królewski zwiadowca Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22  Następny
Strona 18 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin