Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

9. Góra tajemnic
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:03, 21 Lis 2010    Temat postu:

Dla Actii to było niezrozumiałe. Ruffian zabiła się? Bezsensu. Po co w takim razie porwała Cochise i chciała walczyć z kimś z drużyny? No i jeszcze te przedmioty... To mógł być podstęp. Actia nie powinna brać tej kuli. Ale ona była taka piękna i taka przydatna. Dziewczyna wyciągnęła rękę i wzięła kulę.
- Sądzisz, że powinnaś? - usłyszała pytanie Jacena.
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem... - odparła. - Może być zaczarowana, ale czy bezpiecznie byłoby ją tutaj zostawiać? Raczej nie. Wezmę ją - Jacen skrzywił się, nieprzekonany. - Będę ostrożna.
Kulę owinęła w kawałek materiału i włożyła do torby. Wyszła z groty. Drużyna wyprawiła pogrzeb Ruffian. Powinni ruszać.
Actia podeszła do Astusa, który wydawał się być przygnębiony.
- Co się stało? - zapytała.
Mężczyzna powiedział, że rozstał się z Arnarą.
- Przykro mi - powiedziała Actia. - Naprawdę mi przykro. Ale... musimy przeszkodzić Bóstwom. Mam dla ciebie zadanie. Oczywiście, jeśli się nie zgodzisz, to znajdę kogoś innego. No ale posłuchaj.
Actia szybko opowiedziała Astusowi o jakie zadanie chodzi. Goniec słuchał jej w milczeniu, a potem się uśmiechnął i powiedział, że się tym zajmie. Pożegnał się z drużyną, wsiadł na konia i odjechał w swoją stronę.
- A my - powiedziała Actia, kiedy Astus znikł im z oczu - nie możemy dłużej zwlekać. Ruszajmy za smugą!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefra
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:14, 21 Lis 2010    Temat postu:

Arnara przed chiwlą wróciła do drużyny i zauważyła, że wszyscy są gotowi do drogi. Spojrzała na Astusa, który o dziwo już siedział na koniu- spojrzał się na nią przelotnie i odjechał. Gdzie? O to zdecydowała się spytać Actii, ale na razie musiała oporządzć Audaxa. Założyła siodło, zapięła popręg; wcześniej mu je zdjęła, żeby mógł odpocząć przed drogą. Poklepała go po szyi i wsiadła.
Bez słowa czekała na innych.
Po chwili, gdy zauważyła, że towarzysze nie mają zamiaru ruszać przez następne pięć minut, zrobiła galopem rundkę w lesie; kiedy wróciła, wszyscy już siedzieli na koniach, gotowi do drogi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny
Porwany przez Skandian


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:07, 22 Lis 2010    Temat postu:

Megan posiedziała jeszcze chwilę na Davii, ale zauważając, że nikt nie zbiera się, postanowiła się jeszcze przejść po jaskini. Właściwie to miała nadzieję, że drewniany instrument, który wcześniej znalazła, nadal leży na swoim miejscu.
Może jednak go wezmę? Ma tak leżeć sam, samiutki, a jak go znajdą to go nie docenią i na opał... pomyślała Megan. O nie! Nie... Nie mogę się na to zgodzić! Muszę go uratować!
Wpadła do jaskini i od razu skierowała się do miejsca, gdzie leży flet.
Już miała po niego sięgnąć, gdy poczuła na sobie czyiś wzrok. Wzdrygnęła się i odwróciła się.
Serafiel. Zaczął kręcić sztyletem między palcami i wyszczerzył do niej zęby.
Patrzał na nią jakoś tak dziwnie... Coś to musiało znaczyć.
Uśmiechnęła się do niego z lękiem i z niepewnością pomachała dłonią.
Odwróciła się, pokrążyła jeszcze chwilę po jaskini, po czym wyszła z niej tak samo zdecydowanym krokiem jak i do niej weszła. Potem udała się gdzieś w głąb lasu, tak, by nie było jej widać. W pewnym momencie padła na kolana i zaczęła się trząść. Sama nawet nie wiedziała, kiedy zmieniła pozycję. Przykucnęła, objęła ramionami kolana i zaczęła się huśtać w przód i w tył. W tym stanie znalazły je Actia z Arnarą.
- Co jest? - zapytała jedna z dziewczyn.
- On chce mnie zabić. Ja chcę Ruffian. Niech ktoś ją wskrzesi. Niech mnie porwie. Zrobi ze mnie służkę, niewolnicę. Nawet królika doświadczalnego. Wszystko. Tylko, żebym nie musiała z nim podróżować. On chce mnie zabić - powiedziała spokojnym, monotonnym głosem, nie przerywając transu.
- Kto?
- Serafiel
- Niby dlaczego?
- Bo ukradłam mu miecz Actii i go jej oddałam.
- I sądzisz, że źle zrobiłaś?
- Nie - przerwała swój trans. - Właśnie nie! Uważam, że zrobiłam dobrze. Nie powinien się wściekać. O ile dobrze zrozumiałam, on nie wypełnił swojej misji. Ale tak wcale nie jest! On po prostu zabłądził... Zgubił drogę. Nie wiedział co zrobić. A mówiłam mu, żeby go oddał, to nie. To się wściekał. No to musiałam zrobić coś, żeby wrócił w ręce właścicielki. On oddał ten miecz. Może nie bezpośrednio, ale oddał. Wziął go, gdy zniknęłaś Actio, i obiecał, że nie spocznie, póki nie wróci do ciebie. A to, że przez chwil stracił go z rąk... No cóż. Nic w życiu nie jest tak proste jakbyśmy chcieli.
Po chwili dodała:
- Oddałam go w jego imieniu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenny dnia Pon 20:09, 22 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:23, 22 Lis 2010    Temat postu:

Od śmierci Ruffian, Brolga był znów taki jak kiedyś. Cochise ucieszyła się z tego. Przed podróżą chciała się trochę zrelaksować i udała się na krótką przejażdżkę. Okrążyła jaskinię i znalazła kasztanowatą klacz przywiązaną do jakiejś sosny. Była bardzo piękna. Jej sierść lśniła w słońcu. Dziewczyna chciałaby ją wziąć dla siebie, ale przecież ma już rumaka. Przez chwilę zastanowiła się nad właścicielem klaczy. Pewnie należała do Ruffian... Postanowiła wracając zabrać zwierzę do drużyny. Popędziła konia. Ruszyła wgłąb ścieżki. Zupełnie straciła rachubę czasu. Nagle przypomniała sobie, że zaraz wyruszają. Popuściła wierzchowcowi wodze i szepnęła mu do ucha "Pędz!". Brolga natychmiast zrozumiał komendę i ruszył co sił w kopytach w stronę jaskini. Cochise wydawało się, że o czymś zapomniała. Pamięć odświeżył jej widok konia przywiązanego do drzewa. Miała ją zabrać do drużyny. Zwinnie odczepiła wodze i ruszyła przed siebie. Na szczęście drużyna jeszcze nie wyruszyła. Kilka osób z zaciekawieniem spojrzało na prowadzonego przez nią wierzchowca. Podjechała do Actii.
- Co z nią zrobimy?- wskazała ręką na klacz. - Wydaje mi się, że należała do Ruffian. Przyjrzałam się jej. Moglibyśmy dostać za nią dużo pieniędzy. Kolejny koń chyba będzie nam zbędny. Jeśli zdecydujesz się na sprzedanie jej, ja mogę się nią zajmować dopóki nie dotrzemy do jakiegoś miejsca gdzie da się ją sprzedać. Można też wypuścić ją na wolność, chociaż myślę, że sobie nie poradzi. Wygląda na dość rozpieszczoną. Oczywiście Ty zdecydujesz co zrobić.- kończąc mówić posłała ku przywódczyni pytający wzrok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefra
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:49, 23 Lis 2010    Temat postu:

Arnara zastanawiała się, gdzie jest Megan- w jaskini jej nie było. Poszła do Actii, by powiedzieć jej, że dyplomatka zniknęła.
We dwie poszły jej poszukać- Arnara starała się sięgnąć do jej myśli, lecz nie mogła. W końcu, po jakimś czasie, Megan się znalazła- klęczała na ziemi, bez określonego wyrazu twarzy, jakby była zahipnotyzowana.
-Co jest-zapytała z przejęciem dziewczyna i spróbowała pomóc jej wstać. Ta wyrwała jednak rękę.
-On chce mnie zabić. Ja chcę Ruffian. Niech ktoś ją wskrzesi. Niech mnie porwie. Zrobi ze mnie służkę, niewolnicę. Nawet królika doświadczalnego. Wszystko. Tylko, żebym nie musiała z nim podróżować. On chce mnie zabić.
-Kto?-tym razem odezwała się Actia.
-Serafiel
-Niby dlaczego?
-Bo ukradłam mu miecz Actii i go jej oddałam.
-I sądzisz, że źle zrobiłaś?
-Nie-powiedziała Megan- (...)

-To niemożliwe, żeby Serafiel chciał cię zabić. Nie może tego zrobić, jest z nami w drużynie, więc... tak czy inaczej, nie pozwolimy mu. Ale nie sądzę, żeby posunął się tak daleko z powodu miecza. A teraz wracajmy, musimy ruszać. Będzie dobrze- starała się, by jej głos uspokoił Megan- z drugiej strony nie miała pojęcia, czy to zadziała. Nie wiedziała, co się z nią właściwie dzieje. Actia i Arnara wzięły koleżankę pod ręce i zaprowadziły do reszty.

Kiedy były już na miejscu, Arnara podeszła do Serafiela.
-Wiesz, że ona myśli, że chcesz ją zabić?- wskazała na nie do końca jeszcze otrząśniętą Megan-Pewnie normalnie zachowywałaby się inaczej, coś musi jeszcze na nią działać... ale powiedz jej jakoś, że nie masz złych zamiarów. Mam taką nadzieję, że nie masz-zlustrowała mężczyznę wzrokiem-Myślę, że czas ruszać.
Kiedy wsiadała na konia, wciąż zastanawiała się nad jedną rzeczą: Co się stało z Megan?
Zaraz, zaraz...
-Megan, wzięłaś coś od Ruffian? Jakąś broń, czy jakąkolwiek rzecz?
-Nie- dyplomatka zaczynała już mówić normalnie. Arnara postanowiła nie czytać w myślach dziewczynie, ponieważ myślała, że jeżeli ktoś jest w jakimś transie, czy coś, nie warto się wysilać- to i tak nic nie da. Westchnęła i pomyślała, że może Megan nic tak naprawdę nie jest. Może to tylko ta obawa przed śmiercią z rąk Serafiela.

W końcu cała drużyna ruszyła, a chwilę później jaskinia, która niepokoiła Arnarę, została daleko w tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:30, 23 Lis 2010    Temat postu:

Actia powiedziała Cochise, że jeśli chce, to może zatrzymać sobie tego konia.
- Ale na niego uważaj! - dodał Jacen, który nie był przekonany do pomysłu zabrania rzeczy Ruffian.
- Tak, tak - powiedziała Actia. - Uważaj. Wszyscy w ogóle uważajcie na te rzeczy Ruffian! Może być na nie nałożona jakaś klątwa lub coś w tym guście.
Do Actii podeszła Arnara, która powiedziała, że nigdzie nie ma Megan. Dziewczyny zaczęły szukać dyplomatki. Znalazły ją dość szybko. Chwilę porozmawiały, a potem wróciły do drużyny.
W końcu wyruszyli. W końcu, pomyślała Actia. I tak już długo z tym zwlekali. Actia zastanawiała się, co się stało Megan. Księżniczka zachowywała się dość dziwnie - nawet jak na nią. Prawdopodobnie Serafiel nie przepadał za Megan, ale nie chciał jej zabić. Chyba. A przynajmniej Actia miała taką nadzieję.


Drużyna podążała za smugą kilka dni. Starali się zatrzymywać jak najrzadziej, aby nadrobić stracony czas. Chcieli jak najszybciej się dostać do miejsca, do którego prowadziła ich smuga, chociaż nie bardzo wiedzieli, co dalej.
W końcu smuga znikła. Oznaczało to, że byli na miejscu.
- Lenno Meric! - wykrzyknęła Rina.
- Hm... - Actia rozejrzała się. - Raczej nie wiemy, gdzie mógłby się znajdować Fragment Posągu Tytana... Najwyżej możemy się domyślać. Ale już straciliśmy wiele czasu, a nie możemy dopuścić do tego, aby Bóstwa zdobyły ten Fragment. Prawdopodobnie staną się wtedy potężniejsi... Musimy się rozejrzeć. Możemy znajdziemy jakiś ślad, trop prowadzący nas do Fragmentu Posągu. Aha, jeszcze jedno. Razem moglibyśmy wzbudzać podejrzenia, dlatego najlepiej by było, gdybyśmy na razie poruszali się w grupkach trzy-, cztero-, pięcioosobowych.

Grupy:
1)Actia, Aragorn, Arnara, Megan
2)Serafiel, Urius, Rina, Castagiro
3)Wulstan, Niobe, Illiane, Orin, Khor
4)Cochise, Nick, Liliana, Amalia, Jacen


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Actia dnia Wto 20:20, 23 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:33, 23 Lis 2010    Temat postu:

Cochise była wniebowzięta, że może zatrzymać klacz. Będzie na nią uważać. Chwilę później nastała chwila na którą tak bardzo czekała- wyruszali. Podróż była bardzo długa i męcząca. Dziewczyna bała się, że Brolga nie podoła tak ciężkiej wyprawie. Zawsze ze względu na niego musiała robić długie postoje, aby wypoczął. Drużynę gonił czas, więc nie mogli sobie pozwolić na kolejne opóźnienie. W lennie Meric, Actia podzieliła ich na grupy na czas poszukiwań posągu. Trafiła do grupy z której znała tylko dwie osoby- Jacena i Nicka.Świetnie... Podjechała do Jacena.
-Dokąd jedziemy?- rzekłszy rozejrzała się dookoła- Proponuje popytać ludzi , czy nie kręciły się tu jakieś podejrzane typy, a Ty jak myślisz? Jeśli mielibyśmy już pytać to uważam, że targ lub karczma będzie miejscem do tego idealnym. A Wy- zwróciła się do reszty osób- jak uważacie? Może ktoś ma inne pomysły?- spojrzała na druhów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cochise dnia Wto 20:35, 23 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raqasha
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 1541
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ś-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:05, 23 Lis 2010    Temat postu:

Kiedy Rina ujrzała lenno Meric, od razu do głowy napłynęły jej wspomnienia z dzieciństwa. Actia podzieliła drużynę na małe grupki.
- Jedwabiście, ale mam wspaniałych towarzyszy - stwierdziła w myślach. Ciekawe czy będzie miała miejsce jakaś ciekawa akcja.
Rina jednak nie zamierzała długo rozmyślać i słuchać wywodów osobników z drużyny. Dała znak Mercedes i konik ruszył galopem prosto do lenna Meric. Usłyszała w oddali głos Cochise.
O uszy obijał się dźwięczny stukot kopyt na bruku. Mercedes robiła slalomy na wąskich uliczkach. W końcu dotarła do górującej nad wszystkimi zabudowaniami, wspaniałej twierdzy. W zamku rządził bardzo zrzędliwy baron, tutaj także mieszkali mistrzowie różnych kunsztów. Rina zeskoczyła z grzbietu swojego konia i prześlizgnęła się tylnym wejściem do komnat Mistrza Sztuk Walki. Jednak nie spotkała swojego ojca, ponieważ wyjechał na jakieś spotkanie. Zdesperowana ruszyła szybko ku wyjściu. Szybko zbiegła po schodach, potykając się. Ku wielkiemu zdumieniu nie upadła, ponieważ jakiś mężczyzna ją podtrzymał.
- Rino, co ty tu robisz? - te słowa wypowiedział cudowny głos młodzieńca, w którym było słychać nutkę radości.
- Boshe, Gilaaaan! - z takim okrzykiem dziewczyna rzuciła się w ramiona zwiadowcy.
Niegdyś Gilana i Rinę łączyła wielka więź, która później została zerwana z bardzo wielu przyczyn oraz zdarzeń. Jednak Rina dalej darzyła uczuciem młodego zwiadowcę, przez wiele lat po rozstaniu.
- Mam Ci tyle do powiedzenia Rino, chodź - rzekł i ruszyli w stronę Mercedes i Blaze. Wskoczyli na grzbiet koników i podążyli cwałem w stronę chatki na skraju lasku.
Dwóch jeźdźców na grzbietach rumaków jechało przez pola, w stronę horyzontu, przyozdobionego pomarańczowym blaskiem słońca.
Od tego momentu wszystko się zaczęło...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emilka
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 06 Paź 2010
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:34, 24 Lis 2010    Temat postu:

Amalia po raz pierwszy miała okazję zobaczyć lenno Meric. Wyniosłe budowle,tętniące życiem uliczki oraz karczmy, z których aż czuć było zapach obiadu, zachwycały ją bardziej niż nadmorskie krajobrazy Seakliff. Może była to zasługa pogody, która od momentu wjazdu do miasta, wyrażnie się poprawiła, a może poprostu spore lenno bylo czymś nowym dla Amalii, której dzieciństwo upłynęło właśnie w nadmoskiej wiosce. Właśnie w tym mieście Actia podzieliła ich na grupy. Amalii to nie przeszkadzało, a nawet ją to ucieszyło, gdyż miała nadzieję, że dzięki temu pozna bliżej członków drużyny. Mimo iż prawie wogóle nie znała
Cochise(dziewczynę porwano zanim dołączyła do drużny) uważała podobnie jak ona.
- Zgadzam się z Cochise- mówiła.- Kiedy wjeżdżaliśmy do miasta widziałam sporą karczmę "Pod bażantem", proponuję, żebyśmy się tam udali. Nigdzie tyle się nie dowiemy, ile w karczmie. Poza tym jest pora obiadu, więc będzie sporo ludzi. No i zawsze można coś przekąsić.Kiedy skończyła mówić rozejżała się dookoła.Mam nadzieję, że trochę tu zostaniemy-myślała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arya
Podrzucacz królików


Dołączył: 12 Wrz 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:07, 24 Lis 2010    Temat postu:

Iliane zachowanie Ruffian wydało się podejrzane. Jednak nie odzywała się. Przyglądała się całej sytuacji. Kidy już pochowano czarnoksiężniczkę udała się jak większość Drużyny do groty. Przechadzała się po niej chwilę, aż nagle jej wzrok przykuło coś połyskującego na ziemi. Zbliżyła się tam i odgarnęła piasek. Zobaczyła srebrny łańcuszek. Uniosła go do góry. Ukazał się jej srebrny wisior. Przypominał skrzydła. Na środku delikatnie owinięty był błękitny kamień. Iliane miała wrażenie, że w klejnocie coś jakby się delikatnie rusza. Spostrzegła na ziemi, gdzie leżał wisior, kartkę. Wzięła ją i przeczytała słowa:
"Gdy wiatr nadejdzie z zachodu,
I przed wyborem staniesz,
Uwolnij mnie oddechem,
a pomoc wnet dostaniesz"

Popatrzyła z dezaprobatą na kartkę.
Co to za rymowanka? O co tutaj chodzi?- przeczytała jeszcze raz wiersz i spojrzała na klejot. Był taki piękny... Zawiesiła łańcuszek na szyi i wzięła kartkę. Wisior schowała pod bluzkę. Wyszła z groty i skierowała się do Saphiry.

***
Gdy dotarli do lenna Meric, Actia podzieliła ich na grupki, w których mieli podróżować. Iliane ucieszyła się, że jest w jednej grupie z Niobe. Nagle poczuła chłód. Odruchowo sięgnęła ręką do naszyjnika. Dotknęła go przez materiał i szybko odsunęła rękę. Poparzył ją. Zdziwiona wyciągnęła go i mu się przyjrzała. Wyglądał tak samo. Ostrożnie przybliżyła rękę. Gorący. Schowała wisior z powrotem pod bluzkę. Zastanawiała się z czego to wynika, i czemu jest jej tak zimno?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 6:31, 25 Lis 2010    Temat postu:

- Tak, pierwsze myśli oczywiście od razu krążą wokół karczmy, co? Ale podjechać nie zaszkodzi.
Jako, że większość osób się zgodziła, pojechali do oberży. Nad dębowymi drzwiami widniał symbol bażanta o złoto-brązowym upierzeniu.
Gdy weszli do środka, okazało się, że jest to naprawdę bardzo schludna karczma. Przy na wpół wygasłym kominku grał minstrel, ludzie kiwali się w takt muzyki. Praktycznie machinalnie wrzucił monetę do futerału. Podszedł do karczmarza:
- Piwo, jasne, gallijskie, jeśli łaska.
Po wypiciu Nick rzekł:
- Tego mi było trzeba. A teraz karczmarzu - mag podniósł głos do takiego tonu, że każdy umilkł, nawet lutnia minstrela, razem z grajkiem - opowiedz nam jakąś przyzwoitą legendę.
Gdy tłum zaczął bić kuflami o stoły, i wrzeszczeć, popierając prośbę maga, oberżysta wytarł dłonie o fartuch i usiadł obok grajka. Opowiedział im starą legendę, starą jak zapewne sam Araluen, mówiącą o pierwszym królu tegoż królestwa, który w pojedynkę pokonał smoka. Gdy karczmarz skończył, Nick usiadł na jego miejscu i opowiedział historię jego drużyny, którą usłyszał od Actii, jednak pozmieniał czas, miejsce i imiona osób. Oczywiście, by historia się nie przedłużała, były tylko dwie części Figury Słońca, i oczywiście dobrzy bohaterowie znaleźli je pierwsze. Gdy rozległy się bardzo niemrawe oklaski, mag rzekł:
- Czyżbym opowiadał aż tak źle
- Historia była nawet znośna, młodzieńcze, ale pasowała do tutejszej legendy o Artefakcie. - odrzekł jeden ze starców, znajdujących się w karczmie. Gdy zobaczył oczywiste pytanie nasuwające się na usta Nickowi, dokończył:
- Artefakcie. Jest to Palec Am-ramana. Dawno temu przybył do Araluenu wielki arydzki wojownik Am-raman. Został ledwo pokonany przez całą armię naszego kraju. Po śmierci zmienił się w kamień, i od tamtej pory nie ma magów w Araluenie. Niektórzy powiadają, że po śmierci wyssał magię z tych ziem. Jego ciało zostało pocięte na 50 części, które zostały ukryte, po jednym kawałku w każdym lennie. W naszym jest to tylko palec. W innych fragmenty zaginęły. Według przekazu Palec Am-ramana znajduje się w najstarszym drzewie lasu Meric, w dziupli najstarszego dębu. Jest on w najdzikszej części tej puszczy, gdzie niechętnie idą nawet zwiadowcy.
Panuje tam plaga wścieklizny. Wściekłe są wilki, lisy, rysie, jelenie, dziki i niedźwiedzie. Wielu przednich myśliwych zginęło w tym lesie. A stary dąb jest na polanie, trochę na wschód od samego środka puszczy.
Gdy dziadek skończył Nick podszedł do reszty grupy. Gdy mówił, znowu zaczęła się zabawa. Pewnie nikt w to nie wierzył. Albo nie chcieli wierzyć.
- Wam też ten Am-raman pasuje do naszego Tytana?


Pisałem to rano więc nie miałem jak się skonsultować z kimkolwiek. Jeśli coś jest jest źle, śmiało! edytujcie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rexus Maximus dnia Czw 17:44, 25 Lis 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:18, 25 Lis 2010    Temat postu:

Jej grupa udała się do oberży. Nie wiedziała co ma zrobić z Brolgą. Postanowiła zostawić go luzem przed wejściem. Wiedziała, że nigdzie nie pójdzie. Weszła do karczmy i rozejrzała się. Całkiem niczego sobie miejsce... Była bardzo głodna, więc zamówiła coś do jedzenia. Danie było naprawdę pyszne i dziewczyna dawno czegoś takiego nie jadła. Gdy zjadła postanowiła porozmawiać trochę z ludźmi. Nic szczególnego nie udało jej się dowiedzieć. Nie za bardzo wiedziała co ma dalej robić. Z braku pomysłów zajęła się rozmyślaniem. Wreszcie znalazła chwilę żeby wszystko sobie przemyśleć. Nagle usłyszała głos Nicka. Prosił o coś karczmarza. Zdziwiła ją reakcja gości oberży. Nie za bardzo wiedziała o co chodzi. Podeszła do maga i w milczeniu podsłuchiwała o czym rozmawiają. Nic wartego uwagi, tylko stare legendy. Ostatnia wypowiedź oberżysty była jednak bardzo interesująca. Słuchała jak zaczarowana. Natychmiast na myśl przyszedł jej poszukiwany przez nich tytan. Po chwili namysłu uznała, że byłoby to zbyt proste. Nick skierował się w stronę reszty drużyny. Podążyła za nim.
- Wam też ten Am-raman pasuje do naszego Tytana?- powiedział Nick.
- Wydaje mi się, że ta legenda nie jest do końca prawdziwa. Czy myślisz, że jedyną barierą ochronną jest panująca tam choroba? To zbyt proste. Wystarczy użyć odpowiedniego zaklęcia bądź eliksiru i po sprawie. No, ale cóż, nie dowiemy się jak nie sprawdzimy. Uważam, że powinniśmy tam pojechać. Nick może przygotować jakiś eliksir, a ja poszukam w mojej księdze odpowiedniego zaklęcia. To kto idzie ze mną? Jeśli nikt nie chce mogę jechać sama. Podejmę to ryzyko. Zostaje tylko jeden problem. Najpierw trzeba powiedzieć o wszystkim Actii. Myślę, że na razie powiedzmy tylko jej. To jak?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cochise dnia Czw 19:19, 25 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emilka
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 06 Paź 2010
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:25, 25 Lis 2010    Temat postu:

W oberży panował przyjemny klimat. Zapach jadła zupełnie obezwładnił Amalię. Zamówiła trochę dziczyzny, lecz zaraz potem jej twarz wykrzywił okropny grymas. W karcie dań nie było wina! Zaś Amalia pochodziła z Toskanii, kraju wina. A tam, nawet w najmniejszej wiosce pito tylko wino.Może jestem trochę wyczulona-myślała.-Ale wino powinno być wszędzie. Oburzona (dosyć niesłusznie) postanowiła rozejrzeć się po karczmie. Karczma jak karczma, nic nadzwyczajnego. Grupki ludzi pałaszujących dziczyznę. Wtem usłyszała urywek rozmowy Nicka z karczmarzem, a zaraz potem legendę. Zobaczyła niedaleko Cochise, która stała zasłuchana jakby ją zaczarowano. Postanowiła bardziej przysłuchać się tej historii. Jej też wydawało się, że to ma jakieś powiązania z ich tytanem, ale wrodzona ostrożność nie pozwoliła jej wyrażać pewnych opinii. Gdy legenda się skończyła, a Nick zapytał ich o zdanie, przemówiła Cochise:

- Wydaje mi się, że ta legenda nie jest do końca prawdziwa. Czy myślisz, że jedyną barierą ochronną jest panująca tam choroba? To zbyt proste. Wystarczy użyć odpowiedniego zaklęcia bądź eliksiru i po sprawie. No, ale cóż, nie dowiemy się jak nie sprawdzimy. Uważam, że powinniśmy tam pojechać. Nick może przygotować jakiś eliksir, a ja poszukam w mojej księdze odpowiedniego zaklęcia. To kto idzie ze mną? Jeśli nikt nie chce mogę jechać sama. Podejmę to ryzyko. Zostaje tylko jeden problem. Najpierw trzeba powiedzieć o wszystkim Actii. Myślę, że na razie powiedzmy tylko jej. To jak?

Amalia podzielała jej obawy, mimo to zgłosiła się.

- Myślę, że powinniśmy wysłać kogoś z nas, aby powiadomił Actię, podczas gdy reszta, jeśli chce, ruszyłaby po fragment posągu. Po zawiadomieniu Actii postarałby się dołączyć do nas. Co do mnie, wyruszam z tobą Cochise. Pozostają jeszcze dwie rzeczy, kto będzie posłem, a kto pojedzie z nami.


A.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez emilka dnia Czw 21:26, 25 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:01, 25 Lis 2010    Temat postu:

- Jestem tu mistrzem eliksirów, i to chyba jasne, że jadę. Ale wasza wola. A zresztą... niedaleko jest poczta. Jakiś dobry tutejszy goniec załatwi sprawę. I już sobie to wyobrażam: po wielu ciężkich walkach przybywamy do dębu, a w środku jest jakiś stary kawałek czegokolwiek. Nie możemy od razu zakładać, że ten paluch jest fragmentem. A ten Aryda to zapewne dawny tutejszy bandyta, który grabił, palił i mordował. Zabito go przez poćwiartowanie, a w tamtej dziupli może być jego rytualny grób, bo jeśli się nie mylę, tak dawniej chowano zmarłych. I...
W tej chwili do karczmy weszło dwóch obwiesiów. Wszyscy wyszli, oprócz karczmarza, grupki magów i jednego rycerza. Łobuzy byli uzbrojeni w tarczę z namalowaną niebieską pięścią. Prawdziwi rycerze, albo chociaż ludzie mający dowody na swoje pochodzenie.
- Wszyscy bez herbu, do widzenia, ha ha ha!
Nick wstał. Podszedł do gościa. Pomachał mu przed nosem sygnetem, z wymalowanym borsukiem, z małym sztandarem na dole, z wypisanym ozdobnym "Serradon". Mag usiadł z powrotem.
- Na czym skończyliśmy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kurierka Alyss
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Araluen, Redmont
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:22, 25 Lis 2010    Temat postu:

- Wiem, że uważacie, iż jestem zbędna w drużynie, jednak nie znacie mnie do końca. Podczas drogi, znalazłam w mojej księdze zaklęcie, które, może nam pomóc. Nie wiem czy prawdą są te choroby, o których tutaj mówią, ale to zaklęcie sprawi, że będziemy na nie odporni. Potrzeba na nie dużej ilości magii, więc można go używać raz na jakiś czas. Działa ono przez trzy godziny. - Powiedziała Liliana. Siedziała w rogu, więc prawie nikt nie zwracał na nią uwagi, ale po tych słowach wszyscy odwrócili się, jak na rozkaz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 6:56, 26 Lis 2010    Temat postu:

- Kto powiedział, że jesteś zbędna? Nikt tutaj czegoś takiego nie powiedział, więc jest to tylko twoje zdanie. A więc, skoro wszyscy są za, idziemy w końcu na pocztę czy osobiście zawiadomimy? Dopóki informacje nie są do końca potwierdzone, jest to tylko bieg za legendą. Jest prawdopodobne, że inne grupy zdobędą inne informacje. A nawet jeśli nie będzie tam fragmentu Posągu, być może będą jakieś inne przydatne artefakty. Cochise? Mogę cię o coś prosić? W swojej księdze czarów od Ruffian, też zapewne można odszukać coś fajnego. A więc cel: poczta!
Gdy wyszli, wsiedli na konie, i jechali około dwóch minut. Dotarli na pocztę. W środku panował straszny ruch. Gońcy wchodzili i wychodzili. Ludzie wysyłali listy. Mag siadł na krześle, wokół okrągłego stolika, a na innych czterech siedziskach usadowiła się reszta grupy. Po konsultacjach list wyglądał tak:
Actio!
Ten list wysyła ci czwarta grupa. Są pewne mgliste przesłanki na temat fragmentu Posągu. Nie powiem gdzie, bo list może wpaść w ręce naszych nemezis. No, może bardziej waszych, my ich jeszcze za bardzo nie kojarzymy. Jeśli stara legenda okaże się bujdą wrócimy do Meric.
Niech magia będzie z tobą!
Cochise, Liliana, Amalia, Jacen i Nick.

Oddali list gońcowi, opisali Actię. Najbardziej prawdopodobne miejsca pobytu.
- Na pewno ją znajdziesz. Chodzi z obstawą.
Gdy wysłali gońca, już mieli wyjeżdżać z miasta, kiedy Nick ściągnął wodze konia:
- Stop. Jeszcze nie wiemy, co na to wszystko Jacen. Wiem, trochę spóźnione, ale milczenie uznałem za aprobatę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:46, 26 Lis 2010    Temat postu:

Przez resztę rozmowy postanowiła milczeć. Nie za bardzo skupiała się na słuchaniu rozmowy, bardziej starała się rozszyfrować zagadkę dotyczącą legendy. W końcu usłyszała swoje imię.
- Co? A... Jasne.
Kiedy jechali na pocztę postanowiła zrobić to, o co prosił Nick. Wydała Broldze rozkaz, aby szedł za koniem maga. Przywiązała klacz do haczyka prawego strzemienia, po czym rozsiadła się wygodnie w siodle, wyjęła z kieszeni książkę i zajęła się jej czytaniem. Nie mogąc nic znaleźć spojrzała bezradnie na twarze towarzyszy. Zauważyła, że Amalia ma trochę zdziwioną minę. Zapewne zastanawia się dlaczego Brolga jest taki posłuszny, mimo iż nie mam nad nim żadnej kontroli. Nie zaprzątała sobie tym głowy i wznowiła poszukiwania na stronicach książki. Nie było nawet jednego zdania na temat Am-Ramana. Postanowiła więc zająć się odnalezieniem odpowiedniego zaklęcia ochronnego przed wścieklizną. Wątpiła czy trzy godziny wystarczą im na dojechanie, sprawdzenie wiarygodności legendy i powrót z lasu. Nie chciała nawet myśleć, że Brolga mógłby zachorować. Na poczcie musieli napisać jakiś sensowny list. Zajęło im to bardzo długo, ale się udało. Kiedy wychodzili odezwał się Nick.
- Stop. Jeszcze nie wiemy, co na to wszystko Jacen. Wiem, trochę spóźnione, ale milczenie uznałem za aprobatę.
- Muszę przyznać, że ja też uznałam, że nie ma nic przeciwko. Jacen?


A.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pawel2952
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:30, 26 Lis 2010    Temat postu:

Grupa I
Drużyna została podzielona na małe grupki. Każda ruszyła w swoją stronę. Przed czwórką przyjaciół rozciągało się zielone pasmo lasów i pól. W oddali widać było tutejszy zamek oraz okoliczne wioski.
-Lenno Meric...- Powiedział Aragorn wciągając tutejsze powietrze w płuca. -Nawet stąd czuć miłą woń leśnej puszczy.
Widok był niespotykany a dzień wyjątkowo słoneczny. Zapowiadał się wspaniały dzień.
-Myślę, że dzisiaj się nam poszczęści, może znajdziemy coś przed zachodem słońca, mamy na to cały dzień..- Powiedział z uśmiechem rycerz. Rycerz wyciągnął z torby swoje zapasy jedzenia. Były już prawie na wyczerpaniu. Gdy zobaczył pustki w swojej torbie, na jego twarzy pojawił isę grymas. Chwilę się zamyślił.
-Hmm.. trudno. W lesie znajdę wystarczająco żywności by uzupełnić zapasy jedzenia i wody.
Aragorn chciał już ruszać, jednak pojawił się problem. Nie wiedizał w jakim kierunku. To nie do niego należała decyzja o tym.
-Więc dokąd ruszamy? - Powiedział rycerz obracając się w siodle.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pawel2952 dnia Pią 21:31, 26 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:40, 27 Lis 2010    Temat postu:

W momencie gdy Actia wyczytała kto w jakiej grupie jest, przyjrzał się swoim towarzyszom. Trzech facetów i jedna kobieta. Dobrze, że nie sami faceci. Z resztą, jemu obojętne było z kim by był w grupie. Grunt by zaliczyć zadanie. Gdy pozostałe drużyny rozjechały się, spojrzał na swoich.
- Ktoś ma jakąś propozycję gdzie jedziemy? - spytał ich. Sam nie bardzo wiedział gdzie się udać. Co jak co ale o tych posążkach i bóstwach niewiele wiedział. Jak na razie dla niego to byli po prostu magowie owładnięci manią wielkości i władzy. - Można by zacząć od wywiadu wśród mieszkańców. - zaproponował zanim ktokolwiek zdołał odpowiedzieć na jego pytanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raqasha
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 1541
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ś-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:16, 27 Lis 2010    Temat postu:

Rina była szybka jak wiatr. Nie, wiatr to za mało powiedziane. Można by ją porównać do huraganu. Po spędzeniu upojnej nocy w chatce z Gilanem wróciła do przydzielonej grupy, że nawet nikt się nie obejrzał.
Teraz słuchała z zainteresowaniem (co rzadko się zdarzało) wypowiedzi Casta.
- Można by zacząć od wywiadu wśród mieszkańców - słuchać było przekonanie w głosie mężczyzny.
Rina potaknęła głową.
Jak dla mnie pomysł przedni. Inaczej nie wyniuchamy sprawy. Trzeba się popytać mieszczan, to chyba jak na razie jedyna szansa na zdobycie informacji.
Musimy być guru grupką. Muahaha!
Spojrzała pytająco na Serafiela i Uriusa, którzy do tej pory milczeli.
Dodam, iż trzeba szybko podjąć decyzję, podkasać rękawy i zabrać się do pracy, bo czas nie stoi w miejscu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:58, 27 Lis 2010    Temat postu:

- Muszę się zastanowić - odparł Jacen - tutaj za piętnaście minut.
Nick, tak jak i reszta grupki, odeszli w swoją stronę. Nie patrzył gdzie idą. Sam wędrował na główny plac miasta. Zwykle gdzieś tam był zaciszny zakątek, gdzie mógłby porozmyślać albo... zbadać nowe eliksiry. Badał je już wcześniej, ale to nie to samo. Jednak w tej chwili zauważył stary dom z drewna, posiadający szyld, głoszący, że w tym budynku jest lekarz. Nie było kolejki, gdyż jak mag zdążył już zauważyć, Meric było czystym miastem, a więc choroby nie rozchodziły się tu. Wszedł do środka. Stare zawiasy zaskrzypiały. Gdy czarodziej otrzepywał buty z kurzu ulicy, ujrzał, że w tym domu jest i tak za dużo kurzu. No tak, przypomniał sobie, że gdy wjeżdżali do miasta i kierowali się do oberży, mijali o wiele bardziej reprezentacyjny dom. Także doktora. Widocznie tamten lekarz wygryzł tego z interesu. Tego... czyli kogo? A teraz zauważył dzwonek. Zadzwonił. Wyszedł stary, rześki staruszek, skrzywiony wpół.
- Witam, witam. Czym mogę panu pomóc? Czyżby grypa? A może ospa? Zaraz coś znajdę... zaraz, zaraz, gdzie to było?
- Proszę pana, nie jestem chory. Przyszedłem spytać tylko skąd pan bierze lekarstwa?
- O, sam je produkuję paniczu, w rzeczy samej. Zaraz za tymi drzwiami mam laboratorium.
- Czy mógłbym...?
- Ależ oczywiście, za mną.
Następne drzwi. Następny skrzyp zawiasów. Gdy wchodzili, ze stołu uciekł jakiś szczur. Ale jednak aparatura alchemiczna była w nienaruszonym stanie. Fiolki, próbówki, zlewki, wagi i buteleczki. Olbrzymi wybór składników na półkach. Czego mógłby dokonać w tym miejscu?
- Mógłbym skorzystać z aparatury?
- Tak, oczywiście. Tylko proszę niczego nie zepsuć.
W tej chwili staruszek odsunął połę płaszcza. Było widać pas, i przymocowanych do niego kilka buteleczek, takich samych, jakie Nick miał w plecaku. Kiwnął głową. Podszedł do aparatury. Gdy jechali do Meric, mijali kilka małych miasteczek. W każdym Nick zaznaczał swą obecność. Dobrze zaznaczał. W ostatnim znalazł opuszczone laboratorium, prawie takie jak to. Znalazł tam przepis na miksturę dodającą siły. Szybko ją tu zrobił. Kilka składników i już.
Gdy wychodził, dał staremu parę srebrnych monet. Czym prędzej ruszył do Jacena. Gdy dojechał zauważył, że brakowało tylko jego. Szybko przeprosił. Jacen powiedział:
- Podjąłem decyzję, co do tego czy jedziemy czy nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:50, 27 Lis 2010    Temat postu:

Miała wolne piętnaście minut. Postanowiła, że pojedzie zostawić klacz w stajni. Opóźniałaby ją tylko. Popędziła Brolgę i ruszyła galopem. Pod drodze wszyscy mieszkańcy przyglądali się ze zdziwieniem drugiemu koniowi dziewczyny. Stajnia była duża i dobrze utrzymana. Spytała, któregoś ze stajennych o wolny boks. Ten spojrzał na jej konie i ponuro rzekł:
- Niestety panienko, został tylko jeden, więc któregoś z koni będziesz musiała zabrać gdzieś indziej.
- Żaden problem. I tak tylko ta młoda dama miała tu zostać. Drugi koń idzie ze mną.
- W porządku. Tędy. - mężczyzna zaprowadził Cochise do boksu położonego w najdalszym punkcie stajni.
Rozsiodłała kasztankę, wprowadziła do boksu i przywiązała grubą liną. Wychodząc znów podeszła do dziwnego mężczyzny. Spojrzała na niego wściekłym wzrokiem.
- Nikt nie może jej nawet dotknąć jasne? Jestem magiem, więc będę wiedzieć jak naprawdę było. Rozumiemy się?
-Tttak...- wyjąkał przerażony stajenny.
Opuściła budynek, dosiadła wierzchowca i ruszyła na miejsce spotkania. Kiedy dojechała wypowiadał się Jacen. Podjął decyzję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mihex
Podpalacz mostów


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:12, 27 Lis 2010    Temat postu:

Drużyna II

Drużyna wjechała właśnie do Lenna Meric, zostali podzieleni na grupy, aby szybciej znaleźć fragment z tego lenna. Zauważył, że większość nowych członków drużyny trafiła do tych samych grup prowadzonych przez tych, którzy formalnie jej członkami nie byli, ale i tak było to lepsze, ponieważ oni wiedzą czego mają szukać... Gdy wszyscy się rozjechali, odezwał się Castagiro, a następnie Rina.
- Jestem za wyruszeniem na poszukiwania jak najszybciej, nie ma co odpoczywać. Powiedział - Co do poszukiwań to zgodzę się z Riną, mieszczanie chyba powiedzą najwięcej...- kontynuował, a po chwili dodał.- Tylko gdzie tu znajdziemy najbliższe miasto?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kurierka Alyss
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Araluen, Redmont
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:51, 27 Lis 2010    Temat postu:

Liliana znała to lenno. Często jeździła tu do swojej przyjaciółki Amandy, córki barona.
Pojechała na swoim koniu na zamek. Odstawiła go do stajni i powiedziała, żeby dbali o niego jak o własne dziecko. Pamiętała drogę do komnaty przyjaciółki, więc niebawem dotarła pod jej drzwi. Śmiało zapukała. Otworzyła jej zdziwiona dziewczyna.
- L...Liliana! Nie mogę uwierzyć, że przyjechałaś! Na jak długo zostaniesz? Mam nadzieje, że co najmniej tydzień!
- Bardzo bym chciała, ale mam tylko dziesięć minut.
Amanda nie pytała o więcej, ponieważ wiedziała, że jeśli przyjaciółka mogłaby powiedzieć, z pewnością by to zrobiła.
Tak więc dziewczyny spędziły te dziesięć minut, rozmawiając na różny temat. W końcu, nadszedł czas rozłąki. Przyjaciółki prawie się nie rozpłakały. Amanda nalegała, żeby ją odwiedziła, a Liliana zapewniała, że zrobi to lub wyśle gońca, żeby ona ją odwiedziła.
Chwile później, po zapłaceniu stajennemu córka barona Aralda pędziła na swoim ukochanym koniu. Dotarła do miejsca spotkania 2 minuty przed czasem. Odetchnęła z ulgą.


A.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:34, 27 Lis 2010    Temat postu:

Jacen popatrzył na tę małą grupkę i zrobił zbolałą minę.
- Podjąłem decyzję, co do tego czy jedziemy czy nie - powiedział.
Umilkł i spojrzał się na twarze pozostałych. Oni wpatrywali się w niego, czekając aż zadecyduje. Virtus uśmiechnął się w duchu. Był tutaj tylko, bo trochę więcej wiedział od tych ludzi i w razie czego miał im podpowiedzieć. A tymczasem okazuje się, że on, Jacen, ma podjąć decyzję. Jacenowi wydawało się to dość zabawne, tym bardziej, że właściwie nie należał do drużyny.
- Nie podoba mi się to - odezwał się w końcu, stwierdziwszy, że już starczy przedłużania. - Dzikie to jakieś. Ale sądzę, że warto byłoby to sprawdzić. Jedźmy.


- Więc dokąd ruszamy? - zapytał Aragorn.
Actia rozejrzała się, jakby w pobliżu miała znaleźć odpowiedź. Przez chwilę nikt nic nie mówił. Najwyraźniej wszyscy zastanawiali się, gdzie mają szukać... wskazówek. Actia pierwsza się odezwała, przerywając tym samym ciszę.
- Legendy, legendy - mruknęła. - Miejscowe opowieści. Powinniśmy je poznać. Bo w każdej takiej opowiastce tkwi ziarenko prawdy. Możliwe, że któraś z tych historii dotyczy Posągu Tytana. Powinniśmy wypytać o to miejscowych. Najlepiej zwykłych, prostych ludzi. Chłopów. Wieśniaków. Prawdopodobnie oni najwięcej znają takich opowiastek. Co wy na to?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin