Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

9. Góra tajemnic
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:51, 15 Lis 2010    Temat postu: 9. Góra tajemnic

Popatrzyła na smugę i westchnęła. Czas uciekał. Nie wiadomo, gdzie teraz był Trzy Bóstwa, być może właśnie zabierali Kawałek Posągu Tytana. Actia wiedziała, że Bóstwa byłyby niepokonane, gdyby ta Trójka zebrała cały Posąg, co na razie było niemożliwe, bo drużyna miała jego część. Jednakże każdy zdobyty Fragment przez Bóstwa dawałby im potęgę. Na razie nie mieli żadnego, a i tak nie dało się ich pokonać. Aż strach pomyśleć, coby się stało, gdyby zdobyli Fragment Posągu.
Dlaczego więc ta wiedźma, ta Ruffian musiała pojawić się akurat teraz?! Czyżby współpracowała z Bóstwami? Bo przecież zaczęła im przeszkadzać mniej więcej wtedy, gdy pokazała się smuga. Nieważne. Teraz trzeba dotrzeć do tej groty i odebrać Cochise. Tylko to teraz powinno się liczyć. I pojedynek Riny z Ruffian. Actia spojrzała na przyjaciółkę. Rina musi wygrać!
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze, pomyślała Actia i spojrzała na grotę, do której właśnie drużyna dotarła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Actia dnia Sob 21:53, 01 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kurierka Alyss
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Araluen, Redmont
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:22, 15 Lis 2010    Temat postu:

Pośród drużyny, znalazła się również Liliana, nowa członkinia drużyny. Tak jak wszyscy, trzymała kciuki za Rinę. Nie umiała sobie wyobrazić, żeby było inaczej. Chociaż nie znała jej za bardzo, okazała się całkiem przyjemnom osóbką.
Pstanowiła jednak zamiast rozmyślania zrobić coś pożytecznego, czyli rozsiodłać, nakarmić konia i przygotować strawę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 7:16, 16 Lis 2010    Temat postu:

Gdy stanęli przed wejściem do groty, Nicka owionął zimny podmuch, wydobywający się z jaskini. Zapewne sięgała głęboko w trzewia ziemi. Gdy weszli do środka...
Okazało się, że wiedźma nie żyje. Leżała, ze sztyletem wbitym w serce. Nick zauważył zwitek papieru. Czym prędzej podał go Actii. Powinienem zostać gońcem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rexus Maximus dnia Wto 18:02, 16 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:53, 16 Lis 2010    Temat postu:

Wiedźma bardzo mocno przywiązała Cochise do drzewa. Dziewczyna miała problem z oddychaniem i bała się, że w końcu się udusi. Chciała krzyczeć, wołać o pomoc, ale miała zakneblowane usta. Spojrzała z wyrzutem na Ruffian. Miała ochotę skrócić ją o głowę. Kobieta coś pisała. Ciekawe co ona znowu pisze. Kolejny list z szantażami? Cochise wierciła się niemiłosierne próbując chociaż trochę poluźnić sznur. Bezskutecznie. Ruffian skończyła pisać. Widząc złość w oczach dziewczyny wiedźma tylko się uśmiechnęła. Widać cierpienie Cochise sprawiało jej radość. Po jakimś czasie dziewczyna usłyszała tętent kopyt. W jej oczach pojawiła się iskierka nadziei. Czyżby przybyli ją ratować? Błagała w duchu żeby tak właśnie było. Wiedźma spojrzała swoimi żmijowatymi oczami w las. Wzięła sztylet i rozcięła Cochise skórę na ramieniu.
-Ciekawe czy teraz Cię uratują.- powiedziała złośliwie Ruffian patrząc na krew spływającą na ramieniu dziewczyny.
Przed grotę wyjechała drużyna. Rina wyszła na przód. Widać to ona będzie walczyć. Na przeciw niej stanęła wiedźma. Chwyciła sztylet w rękę i wbiła go sobie w serce. Wszyscy stali zdumieni. Cochise zaczęła jęczeć żeby ktoś łaskawie okazał jej odrobinę pomocy.

[Ustalone z Ruffian]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:45, 16 Lis 2010    Temat postu:

Głowa bolała go tym bardziej im bliżej byli groty. Gdy do niej dotarli prawie spadł z konia. To w tym właśnie momencie poczuł silną dawkę mocy wysyłaną od Ruffian do wszystkich członków. Szybko pozbierał się i wszedł za pozostałymi do groty. Było ciemno więc jego oko uaktywniło się. Nie dostrzegł specjalnych szczegółów. Ot zwykła grota. Dopiero gdy dotarli do miejsca gdzie ów wiedźma przebywa mogli zobaczyć jak się urządziła. Nie mieli na to jednak czasu. Ruffian stała przed nimi. Akurat tak się dziwnie złożyło, że Castagiro stanął obok Actii, po jej prawej stronie. Wyciągnął miecz oraz uruchomił mechanizm na prawej ręce. Jego oko świeciło czerwonym światłem. Rozglądał się w poszukiwaniu podstępu i pułapek. Gdy nic nie dostrzegł uśmiechnął się złośliwie i spojrzał na Ruffian.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
killerafi95
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:00, 16 Lis 2010    Temat postu:

Gdy już wsiedli do groty Orin wziął do ręki trzy strzały. Jedną z ciężkim, zaczarowanym grotem, której nie zatrzyma żadny czar, drugą z wąskim i również zaczarowanym grotem, była to strzała do przeszycia strzała i okaleczenia, trzecia miała bardzo nietypowy grot, grot ten (również zaczarowany) po wbiciu w cel miał się rozkruszyć na małe odłamki i zabić wroga od środka. Orin zwolnił trochę, ponieważ nie chciał zostać zauważony przez wiedźmę i w razie, czego przeszyć ją strzałami. Miał również trzy fiolki z magicznym czymś. Przed wejściem do jaskini Orin poprosił Nicka o jeszcze jedną fiolkę dymną i uczył się trafiać do celu przez dym. Więc gdy dojdzie, co do czego rzuci po prostu fiolkę i strzeli.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sandy
Podrzucacz królików


Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:58, 16 Lis 2010    Temat postu:

Czarnoksiężniczka zastanawiała się kiedy przybędą przyjaciele małej czarodziejki. Zaczynała ją denerwować. Ciągle się wierciła i coś mruczała pod nosem. Ruffian postanowiła nie zwracać na nią uwagi i napisać swoją ostatnią wolę. Była pewna, że tego dnia odejdzie ze świata żywych. Słowa na papierze brzmiały:
Droga drużyno. Teraz, kiedy to czytacie jestem już na tamtym świecie. Wrócę. Obiecuję. Chciałabym aby:
Moją kryształową kulę otrzymała Actia, księgę czarów- Cochise, eliksiry - Nick, miecz z diamentem w rękojeści- Serafiel, miecz z rubinem w rękojeści- Aragorn, a miecz z szafirem w rękojeści- Castagiro. Inne przedmioty podzielcie tak, żeby każda osoba z drużyny coś otrzymała. Proszę, zorganizujcie mi pogrzeb. Ruffian
. Włożyła list do koperty i położyła na ziemi obok Cochise. Do jej uszu dobiegło rżenie koni. Nadchodzą. Wzięła sztylet i rozcięła ramię dziewczyny. Wyglądało na to, że Rina stanie do walki. Czarnoksiężniczka chwyciła sztylet i wbiła sobie w serce. Jej ciało bezwładnie opadło na ziemię. Odeszła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:28, 16 Lis 2010    Temat postu:

Gdy usłyszał treść listu, Nick poczuł, że rozpiera go radość. Zauważył na stole kilkadziesiąt buteleczek. Większości i tak nie weźmie, bo zobaczył, że to zwykłe mikstury, znane mu doskonale. Ale okołu dziesięciu zasługiwało na szczególną uwagę. No i cieszył się też z tego, że nikt a nikt nie będzie ranny, oprócz wiedźmy. Obok eliksirów zauważył na stole przygotowane wcześniej, starannie wyczyszczone trzy miecze, kulę i księgę czarów. Jednak gdy się ocknął, złapał jeden z mieczy. Zauważył, że należy do Castagiro. Usta maga bezgłośnie wypowiedziały "na chwilę". Podszedł do drzewa, gdzie przywiązano Cochise. Rozciął więzy. Kończyny czarodziejki, pozbawione dopływu krwi przez dłuższy czas, nie mogły, przynajmniej przez dwie minuty, utrzymać jej ciężaru. Cochise oparła się o drzewo. Podał jej jedną ze swych mikstur dodających energii. Powinno pomóc. Szybko wrócił do groty. Oddał miecz właścicielowi i czym prędzej dopadł stołu. Oddzielił interesujące mikstury od tych zwykłych. Normalne włożył do torby wyściełanej wełną. Te drugie, bardziej niebezpieczne i potężne, włożył plecaka. Nie czas i nie miejsce by je zbadać, chociaż już ujrzał w jednej z buteleczek rzadką, bezsmakową i bezzapachową ciecz. Rozpoznał jedną z najsilniejszych trucizn wszechczasów. Magrag. Niewielu alchemików potrafiło ją uwarzyć. Ostrożnie położył ją w specjalnej przegródce, z wymalowaną czaszką i dwoma piszczelami. Zauważył, że reszta też ogląda swoje zdobycze. Nick pierwszy przerwał grobową ciszę:
- Mamy dwie opcje. Albo ktoś czarami wykopie grób, albo ktoś skoczy po łopatę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emilka
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 06 Paź 2010
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:33, 16 Lis 2010    Temat postu:

Zanim dojechali do groty Amalia poczuła dziwne ukłucie w okolicy serca. Złe wibracje. Pełno ich tu było. Otworzyła kieszeń swego płaszcza i wyciągnęła mały skórzany woreczek. Pociągnęła za sznurek i z woreczka wypłynęła subtelna różana woń. Od razu poczuła się lepiej. Były to czarodziejskie zioła pozwalające zachować czysty umysł i skoncentrować się. Właśnie szok i zaskoczeie były największą bronią wiedźmy. Amalia zbliżyła sie do Riny i wręczyła jej woreczek.
- Jeśli podczas pojedynku Ruffian zrobi coś nieprzewidywalego, nie trać koncentracji. Może będzie próbowała zawładnąć twoim umysłem. Gdy tylko coś poczujesz rozwiąż ten woreczek. to pomoże ci zachować czysty umysł.
Miała jednak nikłą nadzieje, że przynajmniej tym razem, wiedźma daruje sobie te diabelskie sztuczki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pawel2952
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:34, 16 Lis 2010    Temat postu:

Aragorn nerwowo biegał po pokładzie okrętu. Minęło wiele czasu od kiedy ostatni raz był na tym statku. Kajuty były bardzo podobne. Wreszcie udało mu się natrafić na własną. Było w niej część jego rzeczy. Z dużej skrzyni odnalazł bawełnianą koszulę i jeszcze parę potrzebnych rzeczy. Wyglądały na wygodniejsze niż jego aktualny "kupiecki" ubiór. Szybko się przebrał. Jego bark nie sprawiał mu więcej bólu co znacznie ułatwiło łatwe czynności. Teraz był gotowy, ubrany w białą koszulę, z długimi, szerokimi rękawami, oraz czarne, ciemne spodnie. Do skórzanego pasa przymocował swój miecz. Na koniec zarzucił na siebie ciemny płaszcz. Szybkim krokiem wszedł na pokład. Morze było spokojne i wyglądało przyjaźnie. Pogoda jednak była bardzo zmienna w tych okolicach. Aragorn zeskoczył ze statku na brzeg. Był rozdarty. Nie chciał zostawiać okrętu ale wiedział, że trzeba ruszać. Wpadł wtedy na jedyny możliwy do pogodzenia sposób. Wskoczył na konia i pogalopował po brukowanych uliczkach na miejsce spotkania. Nie minęła chwila kiedy się tam znalazł. Miejsce było opustoszałe.
-Musieli już wyruszyć...- Powiedział do siebie z zaciekawieniem przyglądając się śladom. Rycerz jechał za śladami, prowadzącymi do lasu.
-Coś musiało się stać, że nie pojechali główną drogą w stronę Araluenu. Może to dotyczyć tych listów od Ruffian.
Aragorn w milczeniu i ciszy pokłusował za prowadzącym tropem. Na skraju lasu pozostawił konia a dalej poszedł pieszo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emilka
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 06 Paź 2010
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:48, 16 Lis 2010    Temat postu:

Zastanówmy się - mówiła zdenerwowanym tonem Amalia - czy nie jest dziwne, że zła wiedźma bierze zakładnika i wyzywa nas na pojedynek tylko po to byśmy zobaczyli jej samobójstwo? Niezbyt mi to pasuje do jej charakteru. Zwłaszcza oglądając te sprzęty powinniśmy zachować ostrożność. Proponuję abyśmy, zanim cokolwiek zrobimy, oczyścili to miejsce ze złych wibracji. Rino czy mogłabyś odwiązać woreczek?
Do groty napływało świeże powietrze, a miły zapach podnosił wszystkich na duchu.


Khe, khe, przestrzegaj kolejności. Zdarzyło ci się to pierwszy raz, więc daruje, ale żeby mi się to nie powtarzało.

A.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pedantka
Podrzucacz królików


Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:42, 16 Lis 2010    Temat postu:

Niobe czuła się totalnie zdezorientowana. Najpierw ktoś nasyła na miasto dzikie zwierzęta, potem okazuje się, że to jakaś czarnoksiężniczka, o którek nikt nigdy przedtem nie słyszał, później wyzywa Drużynę na pojedynek, porywa Cochise, popełnia samobójstwo i przekazuje im w spadku swoje rzeczy.
A kiedyś myślałam, że mam dosyć urozmaicone życie. Czy tylko mnie się wydaje, że to wszystko jest trochę nienormalne? A Nick ot tak po prostu poleciał wybrać sobie coś ze spadku wiedźmy! Super!-skrzywiła się.
Sama rozejrzała się po polanie. Było tam miejsce po palonych ogniskach, trochę ściętego drzewa, po za tym nic specjalnego. Wszystkie magiczne narzędzia znajdowały się w grocie.
Wyglądało na to, że niedawna samobójczyni mieszkała na tej polanie od dłuższego czasu.
Obserwowała nas? Po co? Na pewno nie tylko po to, żeby na oczach wszystkich ot tak po prostu popełnić samobójstwo. Jaki mogła mieć cel?
Postanowiła poszukać wskazówek w grocie, weszła więc.
Jaskinia w środku była mroczna, zagracona i niezbyt wygodnie urządzona. Nick z zachwytem przeglądał fiolki stojące na niskim stole pośrodku. po bokach leźały róźne rzeczy wiedźmy. Niobe zaczęła je oglądać.
Nagle wśród stosu rupieci ujrzała coś błyszczącego. Był to dość intrygujący talizman - niby zwyczajny naszyjnik, ale dziwnie przyciągał wzrok.
Dziewczyna wzięła go do ręki, i nagle stało się coś nieoczekiwanego: medalion zabłysnął w jej dłoni, a do głowy wlała się fala wspomnień: zobaczyła Ruffian rozmawiającą z jakimś mężczyzną, Ruffian jadącą konno, Ruffian która śmiała się z czegoś, a jej radość była tak wielka, że i Niobe zaczęła się śmiać...
Z tego śmiechu medalion wypadł jej z rąk i po chwili zdała sobie sprawę, że wszyscy się na nią dziwnie patrzą. Uspokoiła się, wzięła błyskotkę przez chustkę, bąknęła:
-Przepraszam - i wybiegła na powietrze.
Odetchnęła głęboko.
Jak to możliwe, że w tym medalionie są wspomnienia czarnoksiężniczki?
Nie wiedziałam, że coś takiego jest możliwe.

Obejrzała go dokładnie jeszcze raz. Był z metalu, miał na sobie motyw roślinny. Spokojnie połyskiwał w świetle zachodzącego słońca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mihex
Podpalacz mostów


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:18, 16 Lis 2010    Temat postu:

Urius nie schodząc z konia wjechał do jaskini. Zobaczył tam jak ta, która im groziła popełnia samobójstwo.
- Śmierć, która jeszcze bardziej potwierdza jej brak honoru. Pomyślał. Po chwili drużyna znalazła list z ostatnią wolą magiczki.
- Zostawia nam pamiątki i prosi o pogrzeb? zapytał sam siebie Urius.- No trudno, mimo że nie była to zbyt honorowa jednostka, powinniśmy wyprawić jej pogrzeb.- Powiedział teraz do wszystkich Urius.- Nie znam się zbytnio na zwyczajach innych ludów, ale czy takich ludzi się nie spala? zapytał rycerz zsiadając z konia. Po chwili zaczął oglądać przedmioty leżące na półkach, w między czasie Nick uwolnił Cochise z więzów czarownicy. Wśród przedmiotów czarownicy nie znalazł nic co mogło by mu się przydać, ale szukał dalej z nadzieją na trafienie na jakiś użyteczny przedmiot.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kurierka Alyss
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 24 Paź 2010
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Araluen, Redmont
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:33, 16 Lis 2010    Temat postu:

Liliana usłyszawszy ten list wiedziała, że coś jej w tym nie gra. Jeśli ktoś groził dlaczego tak skończył i, dlaczego napisał : wrócę obiecuję !!!!! ???? Zastanawiała sie również, czy te rzeczy nie są aby zatrute, czy coś, nie umiała znależć odpowiedzi więc powiedziała to na głos.
- Hm... masz racje - zaczęła Actia - trzeba to wszystko sprawdzić, jednak póki co wybiesz jakiś przedmiot sobie.
Liliana podesła do skały, na której leżała jakaś spinka. Wyglądała na złotą i miała w sobie średniej wielkości rubin.Czyszcząc go, troche mocniej na niego nacisnęła i stała się niewiedzialna. Nacisnęła go jeszcze raz i znów była widoczna. Niezłe cacko - pomyślała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raqasha
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 1541
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ś-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:57, 16 Lis 2010    Temat postu:

Rina zeskoczyła z grzbietu Mercedes i stanęła jak wryta. Wpatrywała się na martwe ciało Ruffian, które jeszcze było ciepłe. Była tak rozgrzana do walki jak piasek na pustyni, jednak spotkało ją rozczarowanie.
Eh, po co ja czyściłam ten cały brud za paznokciami! Jej myśli skakały w jej głowie jak piłeczka od ping-ponga.
Może się przestraszyła mojej wspaniałej osoby.
Popatrzyła jeszcze na ciało i wsłuchała się w treść listu, który czytał jakiś osobnik z drużyny. Wtedy jeszcze większe zdziwienie ją ogarnęło.
Dobraaaaaa. - zaczęła Rina ciągnąc ostatnią literę w nieskończoność. Tak więc moi drodzy, trzeba zorganizować mały pogrzeb.
Wykonała kilka ruchów ręką, a koło jej stóp powstał całkiem sporych rozmiarów dół. Niektórzy popatrzyli się na nią ze zdziwieniem.
No co? Każde miejsce odpowiednie - powiedziała posyłając złośliwy uśmiech drużynie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emilka
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 06 Paź 2010
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:36, 16 Lis 2010    Temat postu:

Amalia ostrożnie wybrała niewielką różdżkę. Zgrabna, z lipy, ładnie zdobiona, leciutka. Pewnie się przyda. Postanowiła ją jednak ją wypróbować. Animo magio felis-powiedziała i machnęła różdżką w stronę jakiegoś kamienia. Głaz przemienił się w szarego kotka.
Animo magio lapis-i kamień powrócił do pierwotnego stanu. Jeśli działa nie zaszkozi jej wziąć, ale lepiej by było gdyby poddać ją jakimś "anty klontwowym " testom - myślała.- Najlepiej jak o wszystkim zaecyduje Actia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
killerafi95
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:45, 16 Lis 2010    Temat postu:

Orin schował strzały. Po czym zaczął się rozglądać.
- Co by mi się mogło przydać? – Pomyślał.
Orin grzebał w śród rzeczy i wreszcie znalazł małą, podłużną skrzyneczkę, no może nie tak małą. Powoli ją otworzył i zobaczył kunsztownie wykonany długi łuk razem z kołczanem pełnym strzał. Obok znalazł dosyć pokaźny nóż.
- Przypomina saksę. - Porównał go ze swoim nożem, który został wykonany na wzór takich noży, jakich używali sławetni Zwiadowcy. Był takich samych rozmiarów, ale był zrobiony z błękitnej stali takiej, jakiej używano do robienia noży dla Zwiadowców.
- Znalazłem oryginalny nóż zwiadowczy. Mam fuksa. Ponoć niewiele takich już zostało. -
Ktoś powiedział coś o pogrzebie. Po odprawieniu ceremonii i zabraniu spadku wszyscy wyszli z jaskini.
- Co teraz?- Spytał się Acti. – Kurs na złotą smugę, mam rację? -


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez killerafi95 dnia Wto 23:47, 16 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 7:22, 17 Lis 2010    Temat postu:

Gdy Orin i Actia rozmawiali, Nick przeglądał swoje nowe eliksiry. Oprócz trucizny, rozpoznał także miksturę niewidzialności, sprintu, oczyszczenia i lotu. Innych nie mógł rozpoznać, chociaż przypuszczał, że jedna z nich jest naprawdę silnym eliksirem wybuchowym. Trzeba uważać. Zauważył jednak jeszcze jedno: wszelkie odgłosy lasu pochodziły z bardzo daleka. Nawet małych ptaków leśnych nie było blisko groty. Albo Ruffian przeprowadzała tu jakieś eksperymenty w wyniku których powstawały silne huki, albo... Nick wstał z kamienia, na którym siedział. Spacerowym krokiem przeszedł za załom skalny. Ujrzał tam coś, czego nie widziała reszta drużyny. Okrąg o średnicy około trzech metrów. W czterech miejsca stały duże głazy, na których szczycie umieszczone były kule z czarnego granitu. Okrąg do przywoływania demonów. Wiedźma musiała jakoś opętać te biedne zwierzaki.Krąg po dłuższym niewykorzystywaniu mógłby się stać bramą do świata demonów. Szybko więc podszedł do jednego z kamieni, zamontował przy kuli z granitu jedną z buteleczek, w której była substancja reagująca nie na wstrząs, ale na tlen, i otworzył korek. Ukrył się za głazem. Po dziesięciu sekundach cichy wybuch oznajmił mu, że te część jest już nieszkodliwa. Powtórzył czynności jeszcze trzy razy, wysadzając każdą granitową kulę. Krąg był teraz nieszkodliwy. Dlatego zwierzęta bały się tu przychodzić. Demony. Na pożegnanie rzucił, niedawno zdobytą, fiolkę oczyszczenia.
Wrócił do drużyny. Gdy zauważył kilka zaciekawionych, a kilka zniechęconych spojrzeń, wytłumaczył się:
- Przeprowadzałem małe próby. Mam powody do zadowolenia. No i co ustaliliście?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rexus Maximus dnia Śro 7:24, 17 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:15, 18 Lis 2010    Temat postu:

Cochise była bliska omdlenia. Wreszcie ktoś ją uwolnił. Był to Nick, w ramach podziękowania uśmiechnęła się do niego najlepiej jak mogła i powiedziała ciche "dziękuje". Była bardzo zmęczona i musiała oprzeć się o drzewo, aby nie upaść. Chwilkę tak sobie posiedziała po czym wstała i postanowiła obejrzeć swoją nową książkę. Z trudem się podniosła i ledwo trzymając się na nogach weszła do jaskini. Rozejrzała się dookoła. Trochę inaczej wyobrażała sobie to miejsce, ale tu przecież mieszkała wiedźma. Wreszcie zauważyła księgę czarów. Byłą dosyć dobrze zachowana i bardzo gruba. Otworzyła ją i wypróbowała kilka zaklęć. Wzięła ją do ręki i wyszła z jaskini. Po jakimś czasie odbył się pogrzeb Ruffian. Uznała, że musi być obecna. Stała w milczeniu i zastanawiała się czy wiedźma naprawdę powróci. Ale miała teraz inne zmartwienia. Musiała znaleźć Brolgę. Zagwizdała i czekała aż usłyszy znajome rżenie. Czekała i czekała, aż w końcu zaczynała tracić nadzieję, gdy do jej uszu dobiegł tętent końskich kopyt. Po chwili stał przed nią jej ukochany wierzchowiec. Bez namysłu rzuciła mu się na szyję. Poczuła ogromny ból w ramieniu. Zupełnie zapomniała je opatrzyć. Nie miała ochoty bawić się z opatrunkami i sięgnęła po swoją nową zdobycz. Na jednej ze stronnic znalazła zaklęcie, którego szukała. Wypowiedziała je i rana się zagoiła. Schowała książkę do torby, aby jej nie kusiła. Chwyciła do ręki wodze i razem z ogierem podeszła do reszty drużyny. Nick właśnie coś mówił. Usłyszała, że zadał pytanie, które ona sama chciała zadać , więc zamilkła i spojrzała na resztę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:42, 18 Lis 2010    Temat postu:

Gdy Ruffian popełniła samobójstwo coś go tknęło. Jednak po odczytaniu listu był pewien. "To podstęp". Wziął miecz do ręki i go obejrzał. Wyczuwał w nim magię. Niewielką, ale czuł. Jego podejrzenia był coraz większe. Znalazł pierwszą lepszą szmatę i owinął nią miecz. Możliwe, że magia, którą czuł w orężu to był czar ukrywający coś większego. Wyszedł przed jaskinię i przymocował broń do siodła. Wsiadł na wierzchowca i podjechał do reszty drużyny. Posłuchał co mówią. Nie odzywał się. Wiedział, że głównym celem drużyny są bóstwa jednak nie miał co się wtrącać w rozmowy. Byli w drużynie tacy co mają większe doświadczenie od niego w walce z owymi bogami. Actia, Serafiel, Aragorn, Urius. Gdy tylko drużyna ustaliła, że zaczekają na Aragorna i dopiero ruszą, Castagiro spojrzał w niebo. Smuga nadal tam była. Nagle zadał sobie pytanie, które nie zadawał sobie od wielu lat. Od czasu niewoli. Czy przeżyje?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny
Porwany przez Skandian


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:02, 18 Lis 2010    Temat postu:

Megan zaczęła się rozglądać po grocie wiedźmy.
Swoją drogą - to dziwne pomyślała kobieta. Ta cała Ruffian najpierw wysyłana na nas krwiożercze potwory, później bierze jednego z nas na zakładnika, każe jednemu z nas walczyć, a później popełnia samobójstwo. Więcej! Pozwala każdemu z nas wziąć sobie coś z jej rzeczy, prosi o pogrzeb i jeszcze grozi, że powróci...
Mimo, iż wiedziała, że to głupstwo, Megan zaczęła szukać czegoś dla siebie.
Poza tym... Ona mnie zwyczajnie nie docenia. Niby taka jakaś jasnowidzka, a nawet nie wie, że "wyzwała na pojedynek" nawet całkiem dobrego rycerza. I mi nie zostawiła w spadku miecza. Powinnam się na nią obrazić. Co prawda byłby to już mój trzeci miecz, ale liczy się gest.
Na jednej z nielicznych półek Megan ujrzała sztylet. Co prawda nie miała bladego pojęcia czemu, ale podeszła do niego i zaczęła oglądać nie dotykając samej broni. Srebrne ostrze było było długie, wąskie i tak dobrze naostrzone, że jego ofiara nie poczułaby nawet, kiedy została dźgnięta. Jelec był długości trzech szerokości niosącego śmierć srebra. Jednak najbardziej intrygującą częścią sztyletu, była jego rękojeść. Była wykonana z najlepszego srebra bądź białego złota, na które nie może pozwolić sobie nawet król, miejscami czarnoszarego, jakby podpalanego, lecz to tylko złudzenie, ponieważ ciemniejsza część była naturalną barwą kruszcu. Jednak to nie kruszcież zainteresował Megan, a to, do czego był potrzebny. Z metalu był odlany czatujący pies.
Owczarek. Niesprawne oko uznało by, że jest to teutoński długowłosy, ale ten tutaj wygląda, jakby jego sierść była "cieplejsza" i gęściej rozłożona. Możliwe, że jest to Owczarek skandyjski - rzadko spotykany. Jego hodowla kosztuje wiele tysięcy rojali. Nic dziwnego, że to istny rarytas. Chociaż mogę się mylić. Różnie dobrze może to być legendarny szpic islandzki. Tak... To z pewnością on. Tego "umaszczenia" nie można spotkać nigdzie indziej. Poza tym to tłumaczyłoby, dlaczego użyto białego złota a nie, mało szlachetnej, ale jakże idealnej do owczarka, miedzi czy choćby zwykłego złota żółtego
Gdy w końcu wzięła sztylet do ręki, jego misterna rękojeść zmieniała kształt. Szpic islandzki zamienił się w smoka z na pół rozwiniętymi skrzydłami. Gdyby Megan złapała sztylet pewniej, zapewne zauważyłaby, że idealnie pasuje do jej dłoni. Nie zrobiła jednak tego, gdyż wypuściła go z ręki, bowiem zwykły metaliczny poblask srebra zamienił się w błękitnawy. Zaczął się od jego początku, aż po jelec, po drodze wyżynając po drodze tajemnicze znaki.
خنجر او میبیند مالک
z jednej strony i
سام می یابد
z drugiej.
Krzyknęła mimowolnie. Wszyscy zgromadzeni spojrzeli na nią.
- Przepraszam. Wypadło mi tylko coś z ręki - przeprosiła, ale nie podniosła broni. Przesunęła ją tylko nogą, pod ścianę jaskini i odeszła, nie widząc już, jak rękojeść wraca do postaci szpica, a z ostrza znikają tajemnicze znaki tak jak i się pojawiły - z pomocą niebieskiego blasku.
Zaczęła się rozglądać za czymś innym.
Medaliony, pierścienie, bransolety, spinki.
Czeli nic, co by jej się przydało.
Zioła, mikstury, słoiki z tajemniczą zawartością.
Wolę nie naruszać terenu Nicka, bo jest jakiś obłąkany na tym punkcie pomyślała, zerkając na maga.
Nawet gdyby chciała i mogła, nie wybrałaby nic. Wszystkie zioła jakie posiadała wiedźma, Megan też miała, a mikstury była tworzone tylko z tych roślin. Co do słoików... Wolała nie ryzykować, że zbiją jej się w torbie i sprowadzą nieodwracalne zniszczenia.
Lusterko.
- Nie jestem typem księżniczki, która nie może oderwać się od zwierciadła - szepnęła do siebie. - Poza tym... Wolałabym się nie widzieć w trakcie jakiejś podróży, bo bym przeżyła szok, że wyglądam tak tragicznie.
Lusterko też odłożyła na swoje miejsce.
Łuki i strzały. Sztylety i miecze.
Nie umiem strzelać z łuku. Nie będę nosić kolejnego miecza jak Serafiel wzdrygnęła się na myśl o mężczyźnie. ... czy Aragorn. A sztylet... Sztylety tej wiedźmy są przerażające. Wolę się do nich nie zbliżać.
W pewnym momencie ujrzała coś drewnianego i podłużnego na ziemi, gdzieś pod ścianą.
Flet! ucieszyła się Megan. I to w dodatku poprzeczny! Nie no! Nie spodziewałam się!
Przyłożyła usta do płytki ustnikowej i zwinnie przesuwając palce po otworach, z instrumentu zaczęła sączyć się muzyka. Megan zamknęła oczy, by móc wczuć się w muzykę i nie zauważać innych, którzy znajdują się w jaskini.
Gdy skończyła, miała wrażenie, że czas dopiero co ruszył ponownie, po tym jak się zatrzymał, gdy ona zaczęła grać.
Spojrzała na drewniany instrument z tęsknym uśmiechem na ustach i odłożyła go tam, gdzie leżał i poszła szukać dalej.
W końcu znalazła coś czego szukała. Na czymś pokroju biurka leżało jakieś prostokątne płótno, na którym coś leżało. Krótka dmuchawka i kilkanaście strzałek z dziurką w ściance, by wypełnić ją trucizną oraz woreczek z jakiś proszkiem.
Trucizna lub jakiś kwas podpowiadała podświadomość.
- No! I czegoś takiego szukałam! - powiedziała do siebie. Cały sprzęt owinęła płótnem, na którym wszystko leżało i włożyła do torby. Już miała odchodzić, gdy zauważyła w "blacie" "biurka" cztery podłużne zagłębienia tworzące kwadrat, a w środku tego kwadratu znajdował się kawałek sznura. Pociągnęła za niego, a kawałek drewna przymocowany do niego, wypadł wraz z nim. Okazało się, że była to mini skrytka, a w niej znajdował się woreczek wielkości pięści kobiety. Megan wzięła woreczek, wyszła z nim z jaskini i otworzyła go sprawdzając jego zawartość.
W środku znajdował się przeźroczysty proszek.
- Trzeba będzie sprawdzić, co to jest. I jakie ma właściwości. I do czego może służyć - zaciągnęła woreczek i schowała go do torby.
Nie weszła już do jaskini. Wsiadła na swojego konia i zaczęła czekać na resztę drużyny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raczek96
Podrzucacz królików


Dołączył: 21 Wrz 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:31, 20 Lis 2010    Temat postu:

Wulstan, który nawet nie przyglądał się samobójstwu Ruffian, pomógł w "pogrzebie".
Dowiedział się, że ma sobie coś wybrać w spadku od wiedźmy. Znalazł ciekawy pakunek z podpisem "Dla gońca". Pewnie Ruffian wszystko to obmyśliła. Wulstan ze spokojem otworzył paczkę. Zobaczył tam dwie runy. Wytrzymałości To pewnie dla mnie i Szybkości a to dla Gastifa. Było tam pióro, które miało bardzo ostry koniec. Zakończony był metalową skuwką. Lepszy od mojego łabędziego. Znalazł tam także noże. Dokładnie takie same jakimi rzucał w iluzję. Był tam dopisek.
Z narażeniem życia zebrałam je jak schowaliście się w wieży. Wiem że są dobrze wyważone i żal by ci było je tracić. Ruffian. W głębi duszy Wulstan był jej wdzięczny za ten trud. Gdy goniec był pewien że to koniec, wygrzebał z pakunku dosyć gruby kawałek metalu z rękojeścią miecza. Spojrzał w kartkę To jest miecz peryskopowy. Wiem, że ciężko wam, gońcom nosić miecz przy sobie, więc wystarczy nacisnąć przycisk w rękojeści, a on się rozłoży. Potem znowu go naciśnij a się złoży. Używałam go w sytuacjach, gdy musiałam się chować. Nie zapomnij go oliwić co fazę księżyca, bo może się zablokować. Ruffian. Wulstan zdziwiony działaniem "miecza" postanowił go wypróbować. Odsunął się na pewną odległość, znalazł przycisk. Słyszał tylko świst metalu. Dobrze naoliwiony. Próbował pchnąć, a miecz się nie schował. Ciekawe jak to działa. Następnie goniec schował miecz. Będę musiał poprosić kogoś o naukę władanie tym mieczem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefra
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:25, 21 Lis 2010    Temat postu:

Patrzyła, jak niemal każdy wybiera sobie coś z dobytku Ruffian- ona nic nie chciała. Nie ufała jej i czuła w tym jakiś podstęp. Oczywiście, prawie każdy czuł- ale może te rzeczy w rękach drużyny mogą posłużyć wiedźmie za dobrą broń. Może je wykorzystać. Dlatego właśnie nic nie brała. Zobaczyła, że Astus właśnie wyszedł z jaskini. Westchnęła i podeszła do niego; odciągnęła go na bok.
-Musimy pogadać-powiedziała, a jej oczy nie zwiastowały niczego wesołego.
Astus skinął głową.
-O czym?
-Zauważyłam, że ostatnio w ogóle nie rozmawiamy, nie spędzamy razem czasu. Ostatnio niby włamałeś mi się do pokoju i dałeś kwiaty, ale to nie o to chodzi.
-Tak, wiem... Ostatnio było inaczej niż kiedyś i... No, rzeczywiście mieliśmy oboje mniej czasu i jakby się od siebie oddaliliśmy. Zauważyłem, że coś między nami się zmieniło... Co dalej?
-Myślę, że powinniśmy zerwać. Wybacz, Astusie, ale nie sądzę, żeby to się udało.
-Ale... jak to? Przecież... Wiem, że jest gorzej niż na początku, ale miałem mniej czasu! Na początku byłem z Jacenem- Astus wykrzywił się -i z Megan, szukaliśmy tego Fragmentu. No i ta walka, pogrzeby... Smuga i zebrania. Powrót Actii... Tyle zamieszania... Przecież moglibyśmy spróbować jeszcze raz!
-Przykro mi- powiedziała i wzrokiem dała mu do zrozumienia, że jednak nie mogą. Jeżeli o to chodzi, rozmowa była skończona.
-No cóż, chyba masz rację - mruknął Astus i spróbował się uśmiechnąć- No ale mam nadzieję, że będziemy się przyjaźnić.
-Oczywiście- rzekła i również się blado uśmiechnęła-też mam taką nadzieję.
Astus stał w tym samym miejscu jeszcze przez chwilę, a Arnara odeszła, oddaliła się trochę od jaskini i usiadła na kamieniu.
No i po wszytkim, pomyślała i westchnęła. Postanowiła siedzieć tu do czasu odjazdu drużyny. Musiała zebrać myśli i ułożyć je w głowie tak, aby oswoić się z faktami stracenia Nele i rozstania z Astusem.
Tak bardzo chciałaby, żeby była tu Nele, żeby powiedzieć jej wszystko, dotknąć jej miękkiej sierści...

Dialog wcześniej ustalony i przeprowadzony z Actią, bo Bombixa nie było.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nefra dnia Nie 18:40, 21 Lis 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pawel2952
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:53, 21 Lis 2010    Temat postu:

Aragorn przedzierał się przez gęstwinę za śladami swoich towarzyszy. Po jakimś czasie trafił do jakiejś jaskini.
-To tutaj...O tym pisała Ruffian w liście- Pomyślał Aragorn, rozglądając się za towarzyszami. Nie zajęło mu to wiele czasu. Byli albo w środku jaskini albo nieopodal.
-Wreszcie udało mi się was dogonić - Uśmiechnął się rycerz, udając zmęczenie. -Musiałem się przy tym trochę namęczyć-.
Wtedy też w kilku zdaniach zasłyszanych od przyjaciół zrozumiał co się stało. Ruffian nie żyje, zostawiła im swoje rzeczy. Było to dla rycerza dziwne i podejrzane. Otrzymał miecz z rubinem. Wszedł do jaskini by się temu przyjrzeć. Sam był podejrzliwy i wyczuwał, że i reszta drużyny podziela jego uczucia. Chwycił za rękojeść miecza. Coś go chwyciło, trzymało, nie pozwalało wypuścić.
-Uaaa!- Krzyknął rycerz, miotając się z mieczem, chcąc się go pozbyć. -Nie mogę go wypuścić!- Rzucił się na ziemię po czym zaczął się miotać aż w końcu leżał bez życia. Rozległ się cichy chichot. Rycerz nie mógł już dłużej udawać. Po chwili ubawiony rozejrzał się po twarzach towarzyszy. Otrzepał się z piasku. Pokazał miecz i wyrzucił go do jaskini.
-To tylko przedmiot. Nie jest przeklęty. Czarownica nie żyje... jej magia wraz z nią. Przypuszczam, też że i koń którego przysłała dawno "rozpłynął się w powietrzu". - oznajmił rycerz. Chciał rozwiać wątpliwości co do tych podejrzanych przedmiotów. Nie wyglądały na podstęp. Rozejrzał się czy nikt nie patrzy po czym szybkim krokiem podbiegł do wnętrza jaskini i zabrał miecz z rubinem.
-Mój skarb...Jak mogłem cię wyrzucić... - Mówił szeptem rycerz, chowając miecz w płótno. Rozejrzał się jeszcze raz dla pewności.
-Mój skarb..mój... Gładził płótno ręką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adirael
Podpalacz mostów


Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:16, 21 Lis 2010    Temat postu:

Zgodnie z zapowiedzią Serafiela, zrobili wjazd na grotę Ruffian. Przed wejściem napotkali zwłoki gospodyni ze sztyletem wbitym w serce. Czy to miało oznaczać, że raut został odwołany? Najwidoczniej. A tak ciekawie się zapowiadało. Cóż, nie namyślając się długo, Serafiel wziął przykład z pozostałych i wszedł do groty. W środku znaleźli list, w którym Ruffian przekazała rycerzowi miecz z diamentem jako spadek.
Czadowo! - pomyślał Serafiel.
Wziął miecz do ręki i zamachnął się. Niechcący uderzył w jakiś stół, który złamał się po cięciu. Kilka buteleczek z jakimiś eleksirami upadło na ziemię i rozbiło się. Chwilę później z ziemi zaczęło wyrastać drzewo. Jakieś dziwne, bo niebieskie. Serafiel rozejrzał się. Uff. Nikt nie zauważył. Kopniakiem przesunął drzewko w dalszy kąt groty. BUM! No dobra. Wybuchowe drzewka. To było jeszcze dziwniejsze. W końcu, gdy wszyscy wybrali sobie jakieś suweniry, mogli ruszać dalej. Oczywiście mieli jeszcze odprawić pogrzeb dla Ruffian. Owszem, groziła im, wysyłała na nich zmutowane zwierzęta, ale dała im za to całkiem interesujące przedmioty. Gdy zabierali się do przeniesienia ciała, Serafiel coś zauważył. Odkąd pozbył się swojego sztyletu, rzucając nim w Megan, pozostał pod tym względem bezbronny. A z piersi Ruffian wystawał taki kuszący sztylecik. Serafiel nie mógł się oprzeć i wyciągnął go. Wytarł krew o spodnie i zaczął mu się przyglądać. Cóż, nic ciekawego. Zwykły sztylet. Machinalnie wręcz rzucił spojrzenie Megan. Zaczął kręcić sztyletem między palcami i wyszczerzył do niej zęby, jakby dzielili ze sobą jakąś tajemnicę. Serafiel był niemal pewien, że dziewczyna zrozumiała o co mu chodzi. Następnie odprawili dla Ruffian skromną ceremonię pogrzebową i wreszcie mogli ruszać dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin