Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Pod Dębowym Liściem"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 467, 468, 469 ... 473, 474, 475  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> La Rivage
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:42, 25 Gru 2015    Temat postu:

Ja też wam życzę najlepszych świąt, wszyscy wy ludzie aktywni i mniej aktywni! <3 Dopiero się przecież zaczynają Kwadratowy. Mam nadzieję, że wigilia wam się udała i nie wiem... jak wydarzyło się coś ciekawego czy zabawnego, to opowiadajta Very Happy. Ja rzecz jasna spędziłam pół popołudnia na przysypianiu i wgapianiu się w ten wielki księżyc, a drugie pół na czytaniu młodszej kuzynce Kordiana, żeby się nie zanudzić do kolacji, gdy wszystko było szykowane :3. Ale na szczęście większość rodziny się stawiła, nawet zza granicy powracali, więc zawsze raźniej to w większym gronie Very Happy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:00, 01 Sty 2016    Temat postu:

Nie jestem za dobra w składaniu życzeń świątecznych, więc odpokutuję, życząc Wam wszystkim szczęśliwego nowego roku! Samych świetnych książek, filmów i seriali. Dużo weny i zapału do własnej twórczości. I może jeszcze tak banalnie: dobrych ocen tym, którzy jeszcze oceny dostają Very Happy. A poza tym wszystkiego, czego sobie tylko życzycie. Na przykład spotkania fajnych ludzi... Albo spełniania swoich postanowień na 2016 :3.

Tak z ciekawości... robicie w ogóle jakieś postanowienia noworoczne jeszcze? Czy już się po latach poddaliście, stwierdzając, że nie wychodzą? Ostatnio znajoma robiła przy mnie swoją listę i się porządnie zdziwiłam, bo dawno nie spotkałam kogoś, kto by nadal próbował Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Jr. Admin


Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 2059
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:56, 02 Sty 2016    Temat postu:

Dzięki. Smile I ja też życzę każdemu z osobna dobra wszelakiego na ten rok.

Co do postanowień... Wydaje mi się, że robiłam rok temu i prawie na pewno dwa lata temu, ale - jakżeby inaczej - nie wyszło. Chociaż jest lepiej niż było, ale każdy, kto zda maturę i pójdzie na studia, na których mu się będzie podobało, prędzej czy później pewnie dojdzie do tego wniosku. Razz Teraz o tym nie myślałam. Wiem, co chcę zmienić, więc tyle powinno wystarczyć. Moim zdaniem nie jest ważne, czy to spiszę czy nie - nawet lepiej nie spisywać i potem się nie dołować. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:31, 29 Sty 2016    Temat postu:

27 dni bez nowego posta tutaj? To aż dziwne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:10, 29 Sty 2016    Temat postu:

Wiesz, co jest dziwne? Że ostatnio przywitałeś się tu na początku lipca, a potem sobie poszedłeś. Pytam o sens! I zbieram zakłady, czy na następny znak życia będziemy czekać też 7 miesięcy :3.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:04, 30 Sty 2016    Temat postu:

Marudzenie na takich wpadających znienacka starych użytkowników nie ma chyba już sensu. Przecież i tak sobie pójdą, a jak wrócą to już tego nie przeczytają, tylko znowu będą pisali, że ojeju, dawno ich nie było, to nie to co sześć lat temu itd. Szkoda w ogóle nerwów i czasu na myślenie o tym.

A żeby coś z tego nagłego "ożywienia" wynikło, to może zadam takie dość banalne pytanie Very Happy.
Co tam u Was? :3
Jak ferie, szkoła, studia itd. Już lepiej pisać o mało ważnych rzeczach, niż znów na miesiąc zabić konwersację. A może coś się z tego rozwinie ciekawszego. (Ja naiwna.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:16, 31 Sty 2016    Temat postu:

Kichać, że nie ma sensu. Nie lubię ignorować ludzi, więc wyrażam swoje zdanie :3. Bez względu na to, czy coś przez to osiągnę, czy nie. Kiedyś zrobię sklejkę z fragmentów screenów i wstawię sobie na podpis, by wyrazić swój sprzeciw Cool.

Co do ferii, to...
Neutral
Kiedy mi minęła ich polowa? :c Ja protestuję. I zła jestem na siebie, bo miałam TYYYLE planów... nie ukrywam, że głównie czytelniczych. A tu lipa i nie mam pojęcia, na co marnuję tyle czasu Neutral. Znaczy... nie wiem, czy marnuję to dobre słowo. Jak się spotykam ze znajomymi, to chyba dobrze, że się nie izoluję. Ale przez to nic produktywnego nie robię i aż się cieszę, że wyjeżdżam, co jest odpowiednim argumentem na wszystko ;____;. Czuję się jak prawdziwy introwertyk, którego męczy dłuższe przesiadywanie z ludźmi. Już tu namawiam rodziców, by mi zrobili zasłonę na kanapę, żeby powstała pewnego rodzaju jaskinia. Będę się tam chować i udawać, że mnie nie ma ;______;.

Przynajmniej na szkołę nie mogę narzekać. Mogę z czystym sumieniem i ręką na sercu powiedzieć, że druga klasa jest sielanką. Nawet z tych gorszych przedmiotów (a jest ich niewiele) nie męczę się specjalnie. Dopiero teraz też zobaczyłam, jak posiadanie dobrej kadry nauczycieli pomaga ;_____;. Nagle prawie że wszyscy kiepscy nauczyciele przestali mnie uczyć i naprawdę przestało istnieć coś takiego jak "ból chodzenia na lekcje. Ba, ja czekam, aż tam wrócę i znów się wkręcę w normalny rytm pracy. Wolne źle na mnie działa ;___;. Więc ja powinnam, kurde, postarać się o niezdanie, żeby zostać w tej drugiej klasie :c. Tu mi dobrze.

A jak tam u reszty? :3 Macie jakieś wielkie plany na ferie? Czy też mieliście - o ile minęły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
taelsar
Sierota


Dołączył: 12 Sty 2016
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Darłowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:54, 31 Sty 2016    Temat postu:

Witam serdecznie dębowców. <3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:10, 31 Sty 2016    Temat postu:

Ja w sumie nie mam jeszcze ferii i obawiam się, że mieć ich nie będę, ponieważ mój plan wygląda tak: jeśli nie zdam egzaminów, to spędzę całe swoje wolne na zakuwaniu do poprawek. Ale liczę, że chociaż dwa z trzech tych egzaminów uda mi się w pierwszym terminie zaliczyć, więc jeśli to dojdzie do skutku, to moje plany są głównie literackie. Trochę pisania, trochę czytania. Ale generalnie nadganianie zaległości. Przede wszystkim chciałabym jak najwięcej tomów Ludzi Lodu przebrnąć, żeby w końcu skończyć tę serię, bo ciągnie się za mną od grudnia 2013 i trochę już mnie to męczy. A że zostało mi osiem części, to przypuszczalnie uda się to pokonać w najbliższe dwa miesiące. Tylko muszę się przyłożyć. Pewnie jak skończę, to zatęsknię, ale na razie marzę o dobrnięciu do zakończenia.
No a z innych planów to oczywiście pisanie. Nie zdołałam spełnić obietnicy napisania książki do końca 2015 roku - z powodów wielu i nie zawsze z mojej winy, co ciekawe - ale mam szczerą nadzieję, że teraz wyrobię przed rocznicą (DRUGĄ!!!! ;___;...) ukończenia pierwszego tomu. Taki mój deadline. Aczkolwiek sądzę, że wyrobię się dużo szybciej, zwłaszcza jeśli te skromne ferie uda się poświęcić na coś poza nauką, czyli właśnie pisanie.

Powiedziałabym jeszcze o rysowaniu, ale uznałam, że w tej kwestii mnie nic szczególnie nie "goni", więc to może poczekać. A! I zapomniałabym. Jeszcze na te ferie mam plan: bardziej utrwalić swoją zmianę diety, ucząc się coś więcej gotować. I nakupić sobie ubrań ;-;. A ponieważ to ostatnie brzmi dość materialistycznie i nieco nie pasuje do mojego minimalizmu to może ujmę to inaczej: uzupełnić żałosne braki w mojej szafie, szczególnie jak chodzi o spodnie.

I w sumie to wszystko. A na razie wolnego nie mam, bo się uczę i stresuję :3.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Nie 21:14, 31 Sty 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Jr. Admin


Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 2059
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:54, 01 Lut 2016    Temat postu:

To ja właśnie dzisiaj zdałam ostatni egzamin. Zostały mi tylko 2 prace do napisania i będę miała już spokój. Właściwie to już mam względny spokój. Smile I zamierzam sobie odpocząć, bo drugi semestr wygląda na o wiele cięższy niż pierwszy, a po pierwszym jestem wykończona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:24, 02 Lut 2016    Temat postu:

Widzę, że u każdego ta sesja wygląda zupełnie inaczej. Ja mam trzy egzaminy rozstrzelone od 1. do 9. lutego, a koleżanka z pokoju pisze coś z dnia na dzień do końca tego tygodnia. A u Ciebie, Nim, jeszcze inna wersja. Ja miałam zupełnie błędną wizję tego, jak wygląda sesja, chociaż jak chodzi o poziom stresu, to chyba niczego innego się nie spodziewałam. Myślałam tylko - dość naiwnie - że będę mniej zmęczona. Ale zeszły tydzień, kiedy zdawałam psychologię i pedagogikę, kompletnie mnie wyprał z energii i jeśli miałabym coś oblać (i czuję, że oblałam), to właśnie wczorajszy egzamin z Literatury Angielskiej. No ale! Nie warto pogarszać swojej sytuacji, więc tak się tu tylko wtrąciłam i już grzecznie wracam do czytania podręcznika z Lingwistyki Very Happy.

A do reszty niestudiującej, to mogę spytać, jak tam z ocenami na semestr, o ile ktokolwiek ma ochotę się takimi informacjami podzielić Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:24, 03 Lut 2016    Temat postu:

Mogę o ocenach powiedzieć, że są nieproporcjonalne do ilości pracy, jaką wkładam w naukę Very Happy. Bo się twórczo lenię i zgarniam same dobre wyniki . Więc generalnie druga liceum jest dla mnie idealna. Już w pierwszej więcej pracowałam. Więc idę dalej nic nie robić i starać się o stypendium.

A co do ferii, to jednak na kilka dni, do piątku, wyjechałam sobie do Gdańska do siostry, bo mnje zapraszała, a w sumie 5 h autobusem to nie tak daleko Very Happy. Więc sobie będę zwiedzać, chodzić po plaży i wykorzystywać wolne dni :3. Sielanka.

A wam życzę powodzenia na egzaminach Very Happy. Niedługo sesja minie i też będziecie mogły odpocząć :3. W ogóle co najbardziej się wam podoba na studiach a co jest gorsze nìż myślałyście?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:52, 09 Lut 2016    Temat postu:

Z takich rzeczy, które mi się na pewno podobają na studiach to dużo czasu. Nie wiedziałam, że to tak będzie wyglądało, ale dzień, kiedy idę na jedne zajęcia i nic więcej nie muszę, jest raczej normą niż wyjątkiem. Teraz miałam tak właśnie we wtorki i w czwartki i mam nadzieję, że nie dołożą mi wiele w kolejnym semestrze (o ile na niego zdam :3). Oczywiście teraz w czasie sesji zauważyłam dość dobitnie, że był to w większości czas zmarnowany i powinnam była chociaż małą jego część przeznaczyć na naukę, bo tutaj nie pisze się egzaminu z całego rozdziału, tylko z całego podręcznika. No ale teraz po prostu lepiej wykorzystam swój podział dnia, którego wcześniej nie umiałam dobrze zagospodarować po latach przyzwyczajenia do takiego zwykłego szkolnego trybu.
I co jeszcze... akurat na tym kierunku zajęcia po angielsku mi się podobają. Często jestem tym zmęczona, owszem, zwłaszcza jak jest dużo do nauki albo do napisania i błagam o przestawienie się na polski, no ale... jakbym miała wypisać plusy i minusy, to chyba plusy by przeważały. Rozumiem wystarczającą większość, żeby móc swobodnie robić notatki i jednym uchem słuchać, jednocześnie w miarę ogarniając o co chodzi. I często narzekam, że mój angielski prawie się nie zmienił, bo uczę się mało przydatnych słów, co jest poniekąd prawdą, ale jednocześnie nie mogę nie zauważyć jak poprawiło się u mnie właśnie rozumienie ze słuchu. (W czym mogą mieć też udział maratony filmików komediowych z YT, ale przemilczę szczegóły :3.)

I mam jeszcze w głowie kilka zalet do wyliczenia, no ale nie chcę się tu jakoś za bardzo rozpisywać, więc teraz to co się okazało gorsze niż myślałam... No cóż, ja nie wiem, czy spodziewałam się czegoś lepszego w tej sytuacji, ale organizacja... I nie mówię nawet o usosie, który tworzono chyba na zasadzie "im bardziej skomplikowane, tym lepsze". Chodzi mi raczej o to, że teraz na studiach mam ciągle wrażenie, że właśnie przegapiam jakiś ważny termin albo o czymś nie wiem. Dużo rzeczy jest ostatecznie w miarę proste, jak już się załapie metodę, ale bycie na bieżąco z dostarczaniem jakiś papierów było na początku potwornie stresujące. Także ogólnie wygląda to tak, że ciągle żyję w jakiś ciemnościach i nieogarnięciu, a potem nagle się okazuje, że coś trzeba zrobić bardzo szybko. Słaba jestem w takiej samoorganizacji niestety...
A druga rzecz to na pewno sposób dostawania ocen. Jestem beznadziejna w pisaniu testów, to nie jest metoda dla mnie... A tutaj właściwie wszystko się ocenia przy ich pomocy. Ustne to też właściwie to samo, tylko nie na papierze. Oczywiście są tam jakieś prezentacje no i pisze się prace na Writingu, no ale za to nie ma takiej faktycznej oceny. Natomiast ja zawsze w szkole jakoś się broniłam od złych ocen aktywnością na zajęciach. Za jakieś plusy, dodatkowe zadania albo pracę w grupach łatwo było złapać coś ekstra, a jak nie było takiej szansy, to się po prostu człowiek zgłaszał przez cały rok przy każdej okazji i potem się miało lepsze wyniki jako osoba, która często się udzielała. Tutaj raczej nikt na to nie patrzy. Niektórzy prowadzący prawie nas nie znają, a o wykładowcach nawet nie mówię, bo jak na sali jest z 70 ludzi, to raczej ciężko zapamiętać twarze a na zgłaszanie się nie ma szans. Dlatego moje braki łatwo wyłapać, a to co umiem trudno mi udowodnić.


I w sumie tyle. Ogólnie zalety mi się na razie wyrównują z wadami. Co prawda chcę na tym kierunku zostać, ale mam go jednocześnie często serdecznie dość. I niby się zawsze uczę angielskiego, bo po innemu się tu nie mówi, ale nie mogę przez to nie zauważyć, że niektóre przedmioty to po prostu jedno wielkie marnotrawstwo czasu... jak Listening & Speaking, które jest po prostu ciągnącą się od października porażką. Ile razy czegoś słuchaliśmy? Dwa. DWA RAZY na przedmiocie, który do tego został stworzony. I do tego zajęcia prowadzi największy nieogar świata, którego chyba serio zatrudnili tylko dlatego, że urodził się w USA ;-; (mówi gorzej niż większość polskich prowadzących, bo strasznie niewyraźnie i jakby cały czas był na ciężkim kacu). I w tym samym momencie bardzo podobają mi się zajęcia z fonetyki... albo Reading też jest w sumie spoko...
Także serio nie wiem co myśleć Very Happy.


I nie wiem, czy ktoś przez to przebrnął i czy ktokolwiek poza Evans tu zagląda, no ale jeśli są tu inni młodsi ludzie, to jakie macie plany co do studiów? Very Happy Już jakieś konkretne pomysły są, czy raczej takie czekanie do ostatniego momentu (jak ja :3)?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Wto 18:48, 09 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wilczy wicher
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:46, 15 Mar 2016    Temat postu:

W sumie, to ja też pojawiam się i znikam. Czasem nie mam czasu (choć to pojęcie względne), ale częściej po prostu zaczynam robić kolejną rzecz i zapominam o wszystkim innym.
Pewnie to nie jest to samo co u ciebie, ale ja mam wrażenie, że ciągle o czymś zapominam, przegapiam terminy, właściwie przez cały czas. W moim przypadku wiąże się to z roztrzepaniem i zapominalstwem, co ciągnie za sobą słabą samoorganizację.
Testy niby sprawdzają wiedzę, którą powinno się mieć zwłaszcza będąc osobą aktywną. No właśnie "niby", bo w praktyce to działa słabo, a większość osób podchodzi do nich na zasadzie: Zakuć, Zadać, Zapomnieć. Ja sama nie mam dużego problemu z pisaniem testów (co innego odpowiedzi ustne, to jest dla mnie kompletna katorga, bo często, mimo że coś wiem nie jestem w stanie tego z siebie wydusić w żadnym sensownym zdaniu), ale mam sporo znajomych, którzy mają naprawdę dużą wiedzę, a sprawdziany piszą na 2.
Słaba sprawa z tymi zajęciami z Listening&Speaking, bo jakby nie patrzeć może być całkiem przydatny.
Zawsze podziwiałam osoby, które rozumieją i mówią po angielsku dobrze, bo ja sama nigdy nie byłam w stanie się nauczyć się tego języka na "w miarę", pewnie dlatego, że go nie lubię, bo np. taki hindi, język, który ma zupełnie inne zasady niż nasz, alfabet itd. wchodzi mi bardzo łatwo. Po dwóch miesiącach nauki, samemu jestem w stanie rozmawiać w tym języku (może nie na temat teorii wszechświata, ale wysłuchać dokumentu o Taj Mahal albo opowiedzieć pokrótce o historii Polski, mogę).
Co do studiów to mam kilka pomysłów, problem w tym, że właściwe wszystkie idą w inną stronę. Jednym jest postawienie na przyszłość i pójście na weterynarię i ew. jako drugi kierunek paleontologia (moje marzenie od kiedy dowiedziałam się czym jest dinozaur). Innym jest Mongolistyka i tybetologia albo indologia, rzeczy które bardzo mnie ciekawią, ale na pracę po nich są raczej marne szanse. Inny pomysł to zaciągnąć się do Marynarki Wojennej, związać swoje życie z morzem i z czasem może awansować (choć nie wiem, czy jest to to do zrealizowania z racji tego, że jestem dziewczyną). Ostatni pomysł to rzucić wszystko i zostać przymierającym głodem artystą, w pełnym tego słowa znaczeniu. Tu coś dla kogoś namalować jeśli będzie chciał, posiedzieć trochę na deptaku z gitarą, może nawet coś napisać.
W moim przypadku tak to się przedstawia, choć myślę, że najpierw muszę w końcu wybrać liceum (III gimnazjum wita..), ale z racji wielu "dróg", nad którymi się zastanawiam w dalszej części życia to wcale nie jest łatwe, a przynajmniej dla mnie Smile Może ktoś mógłby w jakiś sposób mi doradzić? Przy czym nie działa taktyka "co ci najlepiej wychodzi", czy "co najbardziej chciałabyś robić".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:18, 15 Mar 2016    Temat postu:

Jeśli chodzi o wybór studiów, to mam dla Ciebie jedną podstawową radę... pewnie niewiele wartą, ale mimo wszystko. Bo moja sytuacja wyglądała dość podobnie, czyli lekki chaos w głowie, sprzeczne pomysły (oceanografia, europeistyka, skandynawistyka, księgowość, turystyka, geografia, geologia... z zahaczeniem o przymuszanie do stomatologii) i do tego porady rodziców sprzeczne z moimi życzeniami. Jeszcze w trakcie rekrutacji rozważałam filologię polską i hungarystykę. Także spektrum dość szerokie, chociaż widać, że głównie humanistyczne.

I właśnie... moja rada to: nie spiesz się.
Mnie w gimnazjum matematyka szła całkiem dobrze i jak wybierałam się do liceum nawet myślałam, że jak się przyłożę, to będzie jeszcze lepiej. Problem polegał na tym, że się nie przełożyłam, a że poszłam na mat-ang-geo i przerabiałam rozszerzenie, zaległości zrobiły się tak duże, że zaakceptowany już przeze mnie pomysł z księgowością zszedł na jakiś piętnasty plan. To po prostu nie dla mnie przedmiot i tyle.
Wszystko się bardzo w tym czasie zmienia, możesz się w jakimś przedmiocie zapuścić, a w innym nagle się zakochać. Nie wiadomo. Już nie wspominając o tym, jaki wpływ będą miały uczące Cię tego osoby. Także przede wszystkim polecam się nie spinać, rozglądać się, sprawdzać oferty uczelni, a poza tym poczekać. W końcu kierunek to kierunek, a jeszcze uczelnię wybrać trzeba. No a do dni otwartych na uniwersytetach też masz jeszcze trzy lata. To jest masa czasu... A jeśli już teraz jesteś tym zainteresowana to - tak jak mówiłam - wgryź się w temat i szukaj informacji. Bo może nawet nie znasz istnienia jakiegoś kierunku, który by cię zaciekawił. (To zresztą też się bardzo zmienia. Pewne kierunki są zamykane, inne otwierane... inne rozdzielane na dwa. Więc możesz znaleźć coś dobrego, co do Twojej matury zniknie z harmonogramu, bo popularność będzie zbyt mała - znam taki przypadek.)

A ja sama do dzisiaj się zastanawiam, czy jak nie znam sesji, to wyżyję z układania towarów w Rossmannie i z pisania książek. Także dylematy mam podobne, mimo że rekrutację już pomyślnie przeszłam i jakoś tu sobie - powiedzmy - radzę na tej filologii angielskiej :3.


(Aha! I polecam jednak przyłożyć się do angielskiego, gdybyś rozważała bardziej te kierunki filologiczne, bo często mogą być za to punkty w rekrutacji i lepiej mieć dobrze napisaną maturę rozszerzoną.)


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Wto 21:23, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wilczy wicher
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:58, 16 Mar 2016    Temat postu:

Żadna rada nie jest niewiele warta, zwłaszcza, że wszyscy właśnie wręcz przeciwnie, popędzają, żeby już teraz wybrać co chcę robić, żeby mieć odpowiednie rozszerzenia w liceum (zaraz po tym jak mówią "pamiętaj, że musisz z czegoś wyżyć"). Dlatego bardzo dziękuję.
Właściwie do angielskiego powinnam się przyłożyć nawet tak ogólnie, bo często wymagany jest język obcy. Cień angielskiego chyba zostanie ze mną na zawsze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:19, 16 Mar 2016    Temat postu:

Obawiam się, że we współczesnej rzeczywistości od chociaż podstawowej znajomości tego języka faktycznie nie da się wymigać Very Happy. Aczkolwiek jeśli interesujesz się hindi i będziesz się w tym kierunku rozwijać, myślę, że to może być kiedyś Twoim głównym atutem. Nie wiem, na ile jest to prawda, ale dużo osób już przy mnie wspominało, że znajomość bardziej egzotycznych języków jest teraz doceniana w różnych firmach międzynarodowych na przykład. I nie wyłącznie językowo, ale też na poziomie znajomości kultury (nie tylko takiej w rozumieniu klasycznym... chodzi też o kulturę biznesu itp.) I jakoś łatwo mi w to uwierzyć Very Happy. (O powody uczenia się właśnie tego języka spytam już w Twoim temacie :3.)


A co do szybkiego wybierania, co się chcę robić w przyszłości, to abstrahując już od tego, co powiedziałam wcześniej, warto też pamiętać, że rozszerzenia w ogólniakach są dopiero od drugiej klasy. Przynajmniej u mnie tak było i wątpię, żeby coś się w tej kwestii zmieniło. Oczywiście lepiej jest się już ukierunkować jakoś, bo jeżeli potem zmienisz zdanie, to wiadomo... nowa klasa, nowy wychowawca i nauczyciele zaraz po tym, jak przywykniesz do poprzednich Very Happy. Ale mimo wszystko trzeba pamiętać o tej możliwości zmienienia zdania po roku. Mam we własnej rodzinie przykład osoby, która z wielkim przekonaniem poszła na biol-chem i po pierwszej klasie wyemigrowała na humana, bo zauważyła, że to po prostu nie są przedmioty dla niej.

I cóż... jedyne co mogę dodać, to że Cię rozumiem i że współczuję. Mnie też - rzecz jasna - nękano (i nadal się nęka...) stwierdzeniami na temat pracy, wyżycia za coś itp., ale jednak trochę później, a nie jeszcze w gimnazjum. I jest w tym oczywiście sporo racji, ale też bez przesady, żeby ludziom, którzy ledwo wyrośli z dzieciństwa, kazano decydować, czym będą się zajmować zawodowo za 8 lat (to połowa Twojego życia przecież Very Happy). Niby takie czasy, ale też nie można wymagać od kogoś, żeby już-już to wiedział. Ja nadal nie wiem. I znam całą masę osób, które robią coś, poszły na studia, rozwijają się... a i tak wciąż się zastanawiają, czy dokonały słusznego wyboru. Koleżanka z roku właśnie rzuciła filologię po semestrze - tak zupełnie nagle, wciąż jestem zaskoczona, i zdecydowała że podchodzi znów do matury, żeby iść na coś ekonomicznego. Dwudziestoletni ludzie też mają problemy z dookreśleniem się i uważam, że to całkiem normalne :3.

I nie ma za co, oczywiście Very Happy. Miło mi, jeśli w jakiś sposób komuś pomogłam swoją forumową gadaniną. Ale nadal sądzę, że tego typu wywody ostatecznie niewiele dają w kwestii podejmowania decyzji, więc potraktuj to jako raczej duchowe wsparcie i okazanie zrozumienia .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyPauline26 dnia Śro 17:28, 16 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:07, 17 Mar 2016    Temat postu:

Ja w sumie niewiele nowego i odkrywczego wniosę, ale za to mogę poprzeć radę Lady, bo sama ją odczuwam na sobie, a nawet jeszcze w maturalnej klasie nie jestem. Ale w gimnazjum byłam bardzo zafiksowana na astronomię czy astrofizykę i zawsze o tym myślałam, a nawet jeśli nie, to i tak zostawała tylko fiza. Ale po liceum mam tyle różnych alternatyw, że nawet rozważam kierunek, którego nie znosiłam, a teraz mam do niego mieszane uczucia. No i nawet jak z maturzystami rozmawiałam, to wielu z nich jeszcze nie wie, co ze sobą począć. A historii siostry nawet nie chcę opowiadać, ale zaczęła odwrotnie niż osoba z rodziny Lady - z humana poszła na biol-chema, a potem inżynieria . Moje polonistki są po mat-fizie i biol-chemie. A najlepszy mat-fiz z naszej szkoły poszedł na medycynę. Więc to naprawdę jest tak... płynne, że nie ma co sobie tak wcześnie robić plany na 100%.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:03, 17 Mar 2016    Temat postu:

Już nie wspominając o tym, że nas tak teraz "straszą", że osoby z naszego pokolenia będą się musiały x razy przebranżowić, żeby dostosować się do rynku pracy. Także wielu osobom starszym od nas może się jeszcze wydawać, że wyuczysz się na zawód A i będziesz wykonywał zawód A - a jeśli nie, no to katastrofa. Co prawie nigdy nie działa Very Happy. A przynajmniej w niewielu przypadkach.
Zresztą to widać już po tym, co napisała Evans. Kierunków studiów swoich licealnych nauczycieli nie znam, ale wiem też, że wielu z nich musiało dorobić sobie nową specjalizację, przez co uczą teraz dwóch przedmiotów. Informatyki i geografii. Geografii i WF-u. WF-u i biologii. Biologii i PP. WOS-u, historii i WŚW albo HiS-u. Mnie zresztą PP uczyła kobieta, która była chyba szkolną pedagog, także też mało spójnie Very Happy.
Już nie mówiąc o moim ulubionym przykładzie, czyli mojej mamie, która po Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru wybrała zawód "mama dwóch córeczek", a potem poszła na drugie studia (niestacjonarne) i uczy obecnie polskiego. Szczerze wątpię, żeby przewidziała to w wieku lat szesnastu . (No właśnie... założenie rodziny też może człowiekowi nieco pokiereszować jego założenia co do swojej przyszłości.)

ALE wiadomo oczywiście, że uczyć się trzeba tak czy siak! Nawet jak się jeszcze nie wie, co się chce z tym później zrobić... - że tak dorzucę trochę moralizowania na koniec, jako stara kobieta, która musi to młodsze pokolenie jakoś wychowywać :3.


Ale dobra... może lekko zmieńmy temat...
Chociaż na dość podobny. Bo w sumie ciekawi mnie, jaki zawód (albo zawody) byście chciały wykonywać, gdybyście już powiedzmy miały to wykształcenie do niego (o ile konieczne) i ktoś chce z wami umowę właśnie podpisać Very Happy. No i jeśli wiecie, że możecie z tego wyżyć :3.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Funkmiona
Sierota


Dołączył: 12 Wrz 2015
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:57, 01 Maj 2016    Temat postu:

Znowu wszyscy zniknęli Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:20, 01 Maj 2016    Temat postu:

Nikt nie zniknął.
Tutaj wciąż są Ci sami ludzie, ale żeby temat się kręcił, ktoś musi cokolwiek pisać. Ja bym chętnie tworzyła bardziej rozbudowane rozmowy, ale nie mogę - zwłaszcza jako przykładny mod - pisać dwóch postów pod rząd... Zresztą nikt jakoś się w te dyskusje tutaj nie wkręca, także mój zapał też czasami zanika.

Tylko na przyszłość proszę... zamiast pisać, że nikogo nie ma, to zaczynajcie jakiś temat ;-;. Co nam da stwierdzanie, że jest pusto? Mam na to odpisać: "no, faktycznie... masz rację, że nikogo nie ma"? Nie lepiej wyjść z ciekawą inicjatywą?
A żeby nie świecić hipokryzją, to zapytam może o taki temat wspomnień... Czy w związku z tymi wszystkimi obchodami świąt takich jak Trzeciego Maja albo np. 11. listopada, braliście udział w różnych akademiach? Tzn. czy w ogóle to lubiliście, czy staliście raczej jako tło, bo cała klasa była zmuszona Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lifanii
Wybawca oberjarla


Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Bad Place...?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:41, 01 Maj 2016    Temat postu:

A wypowiem się w końcu, co mi szkodzi .

W sumie dopiero w tym roku nie brałam udziału w żadnej takiej akademii, co było dla mnie nieco dziwne, no ale... Po raz pierwszy mogłam siedzieć na widowni i nie przejmować się, co powiem nie tak Very Happy. Z kolei w latach wcześniejszych... W gimnazjum z automatu występowałam z chórkiem, no a że wychowawczyni historyczka, na dodatek jeszcze kółko teatralne - grało się czasami też. Przy czym coraz mniej, bo mój lęk przed wystąpieniami publicznymi coraz bardziej się pogłębiał. No i potem już tylko z chórkiem, bo inaczej to bym padła na zawał na tej scenie. W ogóle bawi mnie to, że tyle lat się udzielałam w szkole, a teraz najzwyczajniej w świecie boję się choćby wejść na scenę. Serio Neutral. Nawet nie wiem, z czego ów lęk wynika... Ale cokolwiek bym robiła, nie da rady tego pokonać. Trudno no...
Ale! W sumie wszystkie przedstawienia wspominam w miarę miło :3. Próby wesołe, przyjemna atmosfera, bo z fajnymi ludźmi się to jednak robiło. Do dziś pamiętam jeden tekst, kiedy na 11 listopada robiłam za zaborcę austriackiego (Austria w Hetalii, widzę to teraz tak ;___; ), pamiętam cichy, które miałam na sobie... nawet moją kwestię pamiętam! "Gospodarze nie muszą się nigdzie przemieszczać, zostają w domu. Tyle tylko, że ten dom nie jest już w Polsce, tylko w Austrii", po czym wzięła im wazon i wyszła <3. Byłam mega dumna z tej roli, naprawdę :3.
No i w sumie cieszę się, że miałam okazję brać udział w tych akademiach, bo teraz np. potrafię śpiewać pełno patriotycznych pieśni i serio to lubię. Żebyście mnie słyszeli na 11 listopada, drę się na cały głos ;___;. Ale przeważnie rodzinka mi wtóruje :3.
Jedyna rzecz, którą wspominam średnio... To 3 maja, zeszły rok. Akurat pojawiłam się na niewielu próbach, teraz nie mam pojęcia, dlaczego tak, w każdym razie wiedziałam, co śpiewać, więc było ok. Chórek prześpiewał pierwszą zwrotkę którejś piosenki, refren... no i zaczęłam kolejną, bo jak inaczej. Lifa drze się wniebogłosy (a dodam, że była to wyjątkowo wysoka tonacja) i po kilku wersach orientuje się, że coś nie tak, bo tylko ona. Spojrzałam na kumpli z chóru, oni na mnie z takim wtf na twarzy... Iiii się okazało, że nikt mi nie przekazał, iż śpiewamy tylko jedną zwrotkę. Heh, fajnie. Skończyłam śpiewać czerwona na twarzy i tak oto zakończyła się moja kariera sceniczna!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evans
Jr. Admin


Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:39, 04 Maj 2016    Temat postu:

Ja jako średnio zaangażowana w życie szkoły nigdy nawet nie pomyślałam, by się jakoś w podobne rzeczy angażować ;___;. Zwłaszcza że źle bym się czuła koszmarnie, przygotowując się do czegoś, co i tak wiem, że zostanie przyjęte w najlepszym przypadku z obojętnością Neutral. Poza tym u nas zawsze to wychodzi jakoś tak, że to nauczyciele decydują o tym, kto takie rzeczy urządza. Jak w tym roku prym objął nasz historyk, to zaangażował swoją klasę humanistyczną, bo z nimi ma wychowawstwo. Ja o apelu dowiedziałam się dokładnie godzinę przed tym, jak się odbył Very Happy.

Już nawet nie wspomnę o moim podejściu do takich świąt :c. Jakoś w ogóle nie czuję, by te dni były dla mnie szczególnie wyjątkowe. Obawiam się, że wszelkie przekazane mi kwestie wypowiadałabym z niezamierzoną ironią Very Happy. *plus jest złym mówcą, bo jak nie mówi z głowy, to ma ton robota - gra aktorska lvl ujemny :3*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyPauline26
Moderator


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 92 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:34, 04 Maj 2016    Temat postu:

Mam w tym wypadku podobny problem jak Evans. Po prostu nie czuję, że te dni są w jakikolwiek sposób ważne dla mnie i chociaż umiem je jakoś tam docenić, to nie mam potrzeby celebrowania. Zwłaszcza że tego typu wystąpienia faktycznie nie poruszają niczyjego serca, chyba że wywołują radość wolnymi lekcjami. Sęk w tym, że jako osoba z rodziny nauczycielskiej wiem doskonale, jak podobne wydarzenia wyglądają od kulis... poza grupką osób zawsze chętnych do nadaktywności większość uczestników zostaje po prostu zmuszona do tego i nie ma ochoty bawić się w podobną szopkę. To wszystko nie wygląda jak kompletna wieś tylko dlatego, że nauczyciele mają jednak poczucie przyzwoitości, a uczniowie nie chcą wypaść kompletnie źle przed całą szkołą...
Zresztą inna sprawa, że bardzo trudno jest na takie okazje napisać scenariusz, który balansowałby pomiędzy nowoczesnym kiczem, a pompatycznym zarchaizowaniem. Jeśli w tekście nie pada pół tysiąca nadętych i wzniosłych słów brzmiących karykaturalnie w ustach nastolatka, to prawdopodobnie będzie to jakaś próba bardziej współczesnego podejścia do sprawy, co przeważnie też nie kończy się najlepiej.


Jeśli o moje występy chodzi to... właściwie nie istniały.
Miałam jedną rolę w przedstawieniu na 11. listopada w pierwszej klasie liceum, chodziłam na próby, nauczyłam się roli - którą długo, długo pamiętałam - i tak dalej. Ogólnie polegało to na tym, że najpierw dana osoba mówiła swoją kwestię, chwaląc się jakąś swoją cechą, a potem puszczano przygotowane wcześniej filmiki, które pokazywały hipokryzję ten postaci. Ja byłam dziennikarką, która zachwalała wolność słowa, a na filmie przytakiwała obsesyjnie swojej redaktorce i zmieniała cały scenariusz wywiadu pod jej dyktando. Co ciekawe to video jest nadal na YT :3. Dobrze, że nikt tego nie oglądał tak na serio...
W każdym razie ja się na przedstawienie rozchorowałam i na scenie była inna dziewczyna, a na filmie ja, także... mam nadzieję, że Ci ludzie z widowni nie poczuli się zbyt skonfundowani nagła zmianą człowieka Very Happy. (A zresztą nie żałuję nawet tak bardzo, bo mieliśmy świetną zabawę przy nagrywaniu tych wszystkich scenek. Do dzisiaj to pamiętam i aż mi dziwnie, że to było w liceum, bo wydaje się jak pół wieku temu.)
Poza tym miałam też baaardzo pośredni udział w tworzeniu apelu na 3. maja w 2011 roku - wybór muzyki i wsparcie moralne, nic poza tym... Dzięki mnie śpiewali Statovariusa, Sonatę i chyba nawet Blind Guardiana ;-;. Ale na scenie mnie nie było, po prostu kolegowałam się z połową zespołu.


Tyle chyba...
I w sumie to pytanie mocno ograniczało. Powinnam chyba spytać, czy w ogóle w czymś występowaliście? Very Happy (Tym razem kategoria i temat dowolny, a zwykle więcej osób ma w takich rzeczach doświadczenie. Głownie podstawówkowe, no ale jednak jakieś.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lifanii
Wybawca oberjarla


Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Bad Place...?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:08, 05 Maj 2016    Temat postu:

Dobra, to znowu powiem...
Ogólnie już z mojego poprzedniego posta wynika, że w imprezach szkolnych, akademiach i innych tego typu rzeczach często brałam udział Very Happy. I to nawet nie z przymusu, po prostu to lubiłam. Klas 1-3 podstawówki nie pamiętam, ale w 4-6 też chodziłam na kółko teatralne, no i na rok mieliśmy jakieś dwa przedstawienia... Powiedzmy, może mniej, może więcej. Prowadziła je nasza polonistka, a że to świetna osoba, naprawdę chciało się tam chodzić, uczyć ról i tak dalej. Przeważnie jeździliśmy z tymi teatrzykami na przeglądy w Rudzicy, dużo, oj duuuuużo było tam przygód (rozwalenie głównego rekwizytu <3), ale też ile radochy, kiedy się wygrało. Żałuję tylko, że nie udało nam się skończyć przedstawienia o greckich bogach, bo fajnie się zapowiadało :<. Ale... Przymuszać mnie do występów nikt nie musiał, w tamtych czasach byłam osóbką bardzo zaangażowaną w życie szkoły, w sumie pewnie większość ludzi mnie kojarzyła... Ale to było wtedy :3.
W gimnazjum się trochę zepsułam, bo zaczęłam się bać występów - więc im mniej, tym lepiej. Nadal się jednak śpiewało i... no :3. Pomijając te akademie "świąteczne"... na pewno występowałam w kilku na dzień nauczyciela. I jasełka! O tak! W jasełkach brałam udział jakkolwiek. No i powiedzmy sobie szczerze, nawet gdyby mi się nie chciało, punkty za to dodatnie leciały, a ja legalnie urywałam się z lekcji :3. I zawsze byłam aniołem... Widać tylko do takiej roli się nadaję... Choć nie powiem, ta ostatnia była fajna .
Do tego dojdzie też "Baśń o rybaku i złotej rybce", gdzie... hehe, byłam złotą rybką Very Happy. Nie pytajcie, jak... Miałam w ręku poduszkę przerobioną na rybę iiii... no i ogólnie to było świetne przedstawienie, bo graliśmy odwróconymi rolami - faceci robili za kobiety, a dziewczyny... dziewczyn było więcej, więc wypełniały luki w składzie Very Happy.
No i dojdzie mi jeszcze jedno niezrealizowane ostatecznie cudo... bo się nie wyrobiliśmy, ja wyszłam z gimnazjum i pozostało niedokończone... Przynajmniej wiem, że teraz to wznawiają :3. A chodzi o "Igraszki z diabłem", które można sobie obejrzeć na YT w ciekawym wydaniu Teatru Polskiego . Kocham to, serio Very Happy. Gdyby kogoś podkusiło o szukanie i obejrzenie - robiłam za zarządcę piekła, Solfernusa :3. Cudna rola! Mogłam sobie pokrzyczeć na ludzi bez konsekwencji albo walić w drzwi do sali, udając, że dobijam się do piekła... Chciałabym to jednak zagrać :<. Ale, co ciekawe, w czasie kiedy uczyłam się roli Solfernusa, doszły nam jasełka właśnie, gdzie byłam aniołem stróżem dosyć złego człowieka... Rozdwojenie jaźni nosz normalnie Very Happy.
A ról z podstawówki już nie pamiętam świetnie... w każdym razie raz byłam narratorem, raz wredną koleżanką z klasy Dobrusi, dzieckiem ze szkoły w przyszłości, Ateną... i więcej nie potrafię sobie przypomnieć Neutral.

W ogóle nie wiem, czy to ze mną tylko coś nie tak jest... Czy innym też się zaczęło odechciewać wraz z wiekiem. Brakuje tego trochę, lecz co poradzić...

Ale! To przy okazji mam pytanie, bo sama mam ochotę za niedługo wrócić do swojej artystycznej działalności. Czy istnieją u was na wsi/w mieście takie instytucje jak GOKi czy coś podobnego, i czy jest możliwość, żeby uczęszczać tam na jakieś zajęcia? Np. chór, jakieś tańce, ćwiczenia, nauka gry na <nazwa> czy cokolwiek w tym stylu? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> La Rivage Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 467, 468, 469 ... 473, 474, 475  Następny
Strona 468 z 475

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin