Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

10. Zagadka
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
emilka
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 06 Paź 2010
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:49, 03 Sty 2011    Temat postu:

Po bitwie Amalia pobiegła poszukać Nicka. Gdy go znalazła poprosiła o eliksir zdrowia.
- Nie jestem zbyt dobra w tego typu czarach - powiedziała.
Strasznie bolało ją ramię, które nie dość, że nadwyrężyła sobie kiedy rzucała zaklęcia, to jeszcze było zadraśnięte niezbyt czystym nożem. Bała się zakażenia, więc szybko polała ranę eliksirem. Gdy już przebrała się i zabrała swoje rzeczy wyszła przed budynek. Jeszcze przed zbiórką postanowiła coś zrobić. Z ludźmi dogadywała się różnie. Brakowało jej oparcia, wiernej istoty. Wyciągnęła różdżkę od Ruffian i celując w gałązkę bluszczu oplatającego budynek powiedziała: "Animo magio Salius". Zielonę listki przeistoczyły się w małe zielone łapki, a sama gałąź w tułów jaszczurki. zielone zwierzątko zpełżło ze ściany i wdrapało się Amalii na ramię.
- Witaj Sally - powiedziała z uśmiechem do jaszczurki-miło cię poznać.
Zwierzątko polizało ją po twarzy. Zadowolona Amalia ruszyła na miejsce zbiórki. Była tam już Cochise. Ramię przestało ja zupełnie boleć. Swoją drogą - myślała wjeżdżając - jak ten Nick przyrządza takie dobre eliksiry .Muszę go zapytać. A mały gad na jej ramieniu wysunął języczek by złapać kolację.




------------------------------
Potem pogrubię odpowiedzi, teraz nie mogę.
e.

Już pogrubiłam. Swoją drogą, robisz bardzo dużo literówek. ;|


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sandy
Podrzucacz królików


Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:53, 03 Sty 2011    Temat postu:

Wilczyca zastanawiała się, kto przysłał tych żołnierzy. Starała się pomóc reszcie i gryzła wrogów. To, że wyruszają nie zbyt jej się podobało. Bolały ją łapy po ostatniej podróży. Wolałaby być już człowiekiem. Mogłaby wsiąść na konia i od razu po problemie. Musi być cierpliwa, bo jeszcze Cochise się nie zgodzi. Orin pomógł Megan i poszedł się przygotować do podróży. Ruffian podreptała za nim. Tym razem się spieszył, więc nie musiała długo siedzieć i się nudzić. Zresztą zadziwiało ją to, że na wesela niektórzy mężczyźni ubierają się dłużej od kobiet. Wilczyca coraz bardziej tęskniła za tym co miała jako człowiek. Długo jako zwierzak już nie wytrzyma. Kiedy Orin wreszcie był gotowy, poszli na miejsce zbiórki. Było tam już wiele osób. Ciekawiło ją, czy jako człowiek dalej będzie tak chodzić za swoim obecnym opiekunem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sandy dnia Pon 19:55, 03 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:52, 03 Sty 2011    Temat postu:

Siedział na miejscu zbiórki i siedział. Przyszło kilka osób, poranionych lub
nie. A najlepsze było to, że jeszcze nikt nawet nie zerknął na Nicka.
Kurczę, syndrom wyższości, czy jakie cholerstwo?. Wyjął porządny zapas mikstur uzdrawiających, i każdy, który posiadał na swym ciele bliznę, zadrapanie, draśnięcie, rozcięcie, zacięcie, otarcie, siniaka czy coś innego dostał buteleczkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bombix
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Araluen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:10, 03 Sty 2011    Temat postu:

Po walce Astus opuścił salę weselną. Wyszedł na świeże powietrze i starał się odpocząć, w końcu od dłuższego siedział w siodle, a teraz jeszcze ta walka. Przechadzał się uliczkami miasta (?), w poszukiwaniu jakiegoś ciemnego samotnego miejsca. Po paru minutach, wreszcie znalazł idealne miejsce. Cicho, ciemno i na obrzeżach, wprost idealne miejsce na odpoczynek w samotność. Ulica tutaj zamieniała się w małą alejkę drzew i to właśnie pod jednym z nich usiadł goniec, założył kaptur i starał się wyciszyć.
Odpoczynek przerwał mu jakiś cicho odgłos, jakby ktoś targał coś po ziemi. Rozejrzał się i wprost nie mógł uwierzyć, około stu metrów od niego szła dziewczyna targająca wielki worek i to była ta sama dziewczyna, którą uratował przed tymi żołnierzami. Była to przepiękna i młoda dziewczyny, około dwa lata młodsza od Astusa. Miała długie ciemne włosy, swobodnie powiewające na wietrze, a gdy podeszła bliżej goniec zauważył także, piękne zielone oczy. Astus szybko podszedł do niej i starając się jej nie przestraszyć zagadał:
- Daj pomogę ci z tym - Astus chciał odebrać od niej worek, lecz ta odsunęła się od niego i nieufnie nań spojrzała. - Nie uciekaj. To ja uratowałem cię od tych bandytów.
To powiedziawszy zdjął kaptur.
Ale ze mnie debil - skarcił się w duchu, że nie postąpił tak od razu. Dziewczyna widocznie go poznała, ponieważ lęk zniknął z jej oczu, ale nadal zachowała bezpieczną odległość.
- To jak, mogę ci pomóc? - spytał i znów wyciągnął rękę. Dziewczyna wahała się chwilę, po czym chyba zaufała mężczyźnie, bo oddała mu worek. Goniec dyskretnie zajrzał do środka, i aż mu dech zaparło.
- S-sk-skąd to masz?
Dziewczyna wyraźnie się przestraszyła, widocznie Astus był mało delikatny.
- Nie chciałem cię znów przestraszyć, ale czy ty wiesz co trzymasz w tym worku? - spytał dziewczynę. Pokręciła głową i o dziwo odpowiedziała:
- N-no... Kawałek posążku, bardzo mi się spodobał to go wzięłam. Przysięgam nie wiedziałam, że to jest czyjeś.
- Naprawdę nic się nie stało, a nawet mi pomogłaś, znaczy nam czyli mojej drużynie. Czy ze chciałabyś ze mną pójść do reszty zespołu i im to opowiedzieć. To tu niedaleko, potem odprowadzę cię do domu.
Na twarzy dziewczyny pojawiło się zakłopotanie i strach. Po chwili jednak skinęła głową. Astus wziął ją pod rękę i poszli w kierunku drużyny...


No, pogrubiłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raqasha
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 1541
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ś-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:22, 03 Sty 2011    Temat postu:

Rina obudziła się gdzieś, właściwie to był pokój. Towarzyszył jej mocy ból głowy. Rozglądnęła się niemrawym wzrokiem po pokoju. Przy niej siedział młody mężczyzna.
- Rino, w końcu się obudziłaś. Dobrze się czujesz?
Do Riny jednak nie docierały te słowa, patrzyła się na chłopaka takim wzrokiem, jakby on mówił po chińsku. Przez jej myśli przebiegała fala obrazów, niczym fale tsunami.
- Dobrze, Gilu. - odparła cicho wstając. Zachwiała się już przy pierwszym kroku, ale zaraz odzyskała panowanie nad swoim ciałem i ruszyła do drzwi.
- Gdzie zamierzasz iść? - zapytał się zwiadowca.
- Jak to gdzie?! Na wesele, a gdzieżby indziej?
- Rino, wesele się skończyło małą bitewką. Zaraz drużyna będzie ruszać w drogę. Przebierz się, chyba, że zamierzasz jechać na koniu w sukni. Ja muszę wracać do swojego lenna. Obowiązki czekają. - dokończył i wyszedł z pomieszczenia.
Dziewczyna przygotowała się do podróży. Po czasie krótszym niż godzina znalazła się przed karczmą. Skierowała się chwiejnym krokiem do małej stajni obok.
Podeszła do swojego konia. Wprawdzie nie pamiętała jak wygląda jej 'mustang-z-dzikiej-doliny', ale intuicja dobrze jej podpowiedziała.
- Hej, yyy... Ferrari, tęskniłaś.
W odpowiedzi usłyszała zdenerwowane rżenie. Prawdopodobnie miało to oznaczać 'dziewczyno, czyś ty z byka spadła, ja się tak nie nazywam'.
Konik odwrócił się do swojej właścicielki bokiem i pokazał wytatuowany znak, który przedstawiał trzy kreski w kółku.
Aaa! Mercedes.
Koń tylko pokiwał łbem na znak zgody.
Wtedy Rina rozpoczęła nadaremne próby wskoczenia na grzbiet Mercedes. Po tym jak się rozpędziła i nie jeden kielich popiła miała nogi jak z waty i wszystko odmawiało jej współpracy. W końcu dosiadła swego wiernego rumaka oraz spotkała kilka osób z drużyny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:00, 04 Sty 2011    Temat postu:

-Słuchajcie, czy bylibyście w stanie wyruszyć za jakąś godzinę, dwie? - spytała Actia. Castagiro wycierał właśnie ostrze o kawałek ubrania jednego z napastników. Przy okazji oglądał ciało. Martwy był stosunkowo młody, miał może dwadzieścia sześć lat. Odwrócił się w stronę Actii.
-Nie ma problemu - powiedział wstając z miejsca. Schował ostrze oraz miecz i poprawił ubranie. Przez okna dojrzał, że już świtało. Rozejrzał się po innych członkach drużyny. Niektórzy byli ostro podpici. On sam też czuł, że nie jest trzeźwy ale nie wypił wiele, tylko kufel miodu i pięć kufli piwa. Skierował się do wyjścia. gdy mijał Actię rzucił tylko:
- Za godzinę cie znajdę. - powiedział i wyszedł z sali.
zaraz po wyjściu z budynku skierował się w stronę karczmy. Musiał iść do swojego pokoju zabrać parę rzeczy. Gdy to zrobił udał się na bazar. Kupił nowy płaszcz z kapturem i znów skierował się w stronę karczmy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pedantka
Podrzucacz królików


Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:11, 04 Sty 2011    Temat postu:

Niobe obudziła się w swoim pokoju.
Co ja tutaj robię?
Przez dłuższą chwilę nie mogła zebrać myśli, ale po chwili doszła do siebie i przypomniała sobie wszystko.
Najpierw była na weselu Riny, tańczyła z Serafielem. Swoją drogą, niebrzydki ten Serafiel. Zaraz, na pewno to był Serafiel? No, nieważne. Dziewczyna pierwszy raz w życiu piła alkohol, i nie czuła się z tym dobrze. Zachciało jej się spać i jakimś cudem trafiła do pokoju. Ale czy to na pewno był jej pokój?...
Otrząsnęła się. Nie czas na to. Nie wiedziała, która godzina. Trzeba było kogoś znaleźć i zapytać. Wzięła swoją torbę, powolnym, zaspanym krokiem wyszła z budynku i ruszyła przed siebie.
Po chwili zauważyła znajomą twarz. Przyjrzała się bliżej - był to Nick, a dookoła niego najwyraźniej również inni z Drużyny. Czy wszyscy, tego nie wiedziała.
-Hej, która jest? Wesele się skończyło?
Ktoś z nich odpowiedział jej:
-Noo, tak. Przyszli jacyś żołnierze i była walka, ale wygraliśmy.
-Walka?! Na weselu? Jesteś pewien?
-Aż tak pijany nie jestem. Zresztą, zaraz jedziemy w dalszą drogę.
-Ooo...
Niobe wydawało się to wszystko nierealne... Nie do końca się jeszcze obudziła. Potarła oczy.
W sumie może to i lepiej, że mnie nie było - pomyślała. Ja się nie umiem bić, może tylko bym przeszkadzała, ale i tak powinnam tam być! Walczyć! Na szczęście udało im się wygrać.
Ale w sumie, skoro jestem zdrowa, może jeszcze się przydam.

Poszukała wzrokiem kogoś, dla kogo mogłaby coś zrobić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mihex
Podpalacz mostów


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:01, 04 Sty 2011    Temat postu:

Urius był już w pełni sprawny gdy zakończyła się bitwa. Odszedł od swojego ostatniego przeciwnika i podszedł do stołu i usiadł na krześle. Upił wody z jednego z kubków, a następnie spojrzał w bok. Zobaczył Actie mówiącą do Castagiro. Na szczęście siedział niedaleko, więc usłyszał wszystko dokładnie.
Dwie godziny... Pomyślał. Niewiele na odpoczynek. Ale mimo to wstał bez zbędnego narzekania i poszedł do karczmy, gdzie aktualnie wynajmował pokój. Przed podróżą chciał chwilę odpocząć, ale wiedział, że nie może usnąć, ponieważ wtedy na pewno się spóźni. Położył się tylko chwilę na łóżku, po czym poszedł się przebrać w zwykłe ciuchy. Zdjął koszulę od swojego munduru, który ubrał na ślub, na chwile jego wzrok powędrował na naszyjnik po jego ojcu. Przez chwilę wydawało mu się, że płynie od niego dziwny blask, którego nigdy wcześniej nie widział, ale zniknął bardzo szybko. Nie wiedział co to było, ale po prostu to zignorował. Ubrał się w swój codzienny strój, zwykłą brązową tunikę i tego samego koloru spodnie, do tego nałożył kolczugę, a na wszystko zwykły brązowy płaszcz z kapturem, u boku oczywiście przymocowany miał miecz. Zabrał wszystko co miał w gospodzie i udał się do stajni, aby przygotować się do drogi. Gdy wszytko miał gotowe udał się do karczmy, aby coś jeszcze zjeść, do czasu odjazdu została mu około godzina, więc zdążył spokojnie zjeść. Po wszystkim pojechał tam gdzie drużyna miała się spotkać, aby wspólnie odjechać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:50, 06 Sty 2011    Temat postu:

Wszyscy się zgodzili, aby wyruszyć za dwie godziny. Actia więc wyszła z sali i razem z Jacenem poszli do karczmy, w której wynajmowali pokoje. Na miejscy, Actia szybko poszła do swojego pokoju. Rzuciła na łóżko sukienkę, a potem znów wyszła, aby szybko się umyć. Potem przebrała się w ubrania wygodne do jazdy i walki. Usiadła na łóżku i wzięła do ręki miecz, aby go wyczyścić. Kiedy skończyła tę czynność, podeszła do biurka. Zebrała pergaminy, która na nim leżały, zamknęła kałamarz i wraz z piórem wrzuciła to do swojej podróżnej torby. Schowała do niej jeszcze kilka rzeczy, a potem wyszła, by zawołać Jacena. Chłopak był już gotowy i szybko przyszedł do siostry, aby wziąć od niej skrzynię z Fragmentem Posągu. Actia wzięła jeszcze zaczarowany wór, w którym znajdowały się pozostałe Fragmenty Posągu Tytana, które udało im się znaleźć. Rodzeństwo razem wyszło i powędrowało do stajni.
Znajdowały się tam ich konie. Oprócz tego, który należał do Actii i drugiego, którego właścicielem był Jacen, zakupili w czasie pobytu w Meric trzeciego. Miał on dźwigać wór z Fragmentami, a teraz również będzie trzeba jakoś przymocować skrzynkę.
Actia z Jacenem szybko przygotowali swoje konie do podróży. A potem wsiedli na nie i pojechali na miejsce zbiórki. Było już tam kilka osób. Czekali jeszcze jakiś czas na resztę, a potem ruszyli.
Actia jechała pierwsza. Kierowała swojego konia tak, aby podążał za smugą. Jej blask był o wiele słabszy, niż kiedyś, ale nadal można było ją zauważyć. Tylko trzeba było uważać, żeby nie stracić jej z oczu, bo być może ponowne jej odnalezienie sprawiłoby mały kłopot...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:51, 06 Sty 2011    Temat postu:

Cochise najpierw jechała z tyłu, nie miała ochoty jechać przodem. Większość czasu wpatrywała się w krajobraz. Selvatico spał, a ona chętnie by się z nim teraz pobawiła dla zabicia czasu. Wszystko jej się dłużyło. Klacz znowu wariowała. Dziewczyna miała jej już serdecznie dość. Nie dała tego po sobie poznać, ale traciła już cierpliwość. Gdyby Actia zgodziła się zmienić Ruffian w człowieka, natychmiast odda jej Ginger. A właśnie. Skręciła w bok i galopem podjechała do Actii.
- Wybacz, że przeszkadzam, ale muszę Cię o coś spytać. Ruffian prosiła, żebym zmieniła ją znów w człowieka. Mogę to zrobić?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bombix
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Araluen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:55, 07 Sty 2011    Temat postu:

Gdy Astus przybył na miejsce zbiórki, nikogo już tam nie było. Istaniały dwie możliwości: albo jeszcze nikt się nie pojawił, w co nie bardzo chciało mu się wierzyć, albo wszyscy już pojechali, zapominając o nim, co było prawdopodobne biorąc pod uwagę fakt, że mogli się od niego odzwyczaić podczas jego misji. Westchnął i odwrócił się do towarzyszki:
-Z przykrością stwierdzam, iż moi towarzysze o mnie zapomnieli. Nie mogli odjechać daleko, więc jak się pośpieszymy to mamy szansę ich szybko dogonić.
-My? - spytała lekko zdziwiona dziewczyna.
-Ahh... Znaczy się, było by mi mło jeśli zechciałabyś mi towarzyszyć.
-Ale wiesz... Rodzina czeka na mnie. Niepokoją się, miałam wrócić przed zachodem, a już noc.
-Rozumiem, no nic, jakoś przeżyję. Jakoś - Westchnął po czym gwizdnął. Po chwili przydreptał do niego jego koń. Jeszcze raz odwrócił się do dziewczyny - Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
Pocałował ją, po czym szybko wskoczył na konia i odjechał. Dziewczyna trochę zaskoczona odpowiedziała:
-Ja też mam taką nadzieję - lecz Astus już tego nie usłyszał...
Goniec pędził na swoim koniu, nie musiał się szczególnie wysilać, żeby tropić ślady, bo były one widoczne nawet w nocy. Trochę tak jechał, gdy w oddali zauważył grupę osób na koniach, jakoś nie szczególnie się śpieszyli. Popędził swojego konia i zbliżył się do drużyny. Już wiedział, że to oni, bo rozpoznawał niektórych. Gdy przemknął obok ostatnich z grupy, ci spojrzeli nań z podejrzeniem, ponieważ twarz zasłaniał mu kaptur. Podjechał do pierwszej osoby na czele,czyli Actii.
-Hejka - zagadał - Ładnie to tak zostawiać swojego kolegę? No, ale ostatecznie nie mam ci tego za złe.
-A-ale jak ty? Byłam pewna, że jedziesz z nami. - broniła się dziewczyna.
-Dobra skończ już - powiedział, cały uśmiechnięty goniec - Jak to zobaczysz to ci szczena opadnie.
-Co zobaczę? - spytała
-Sama spójrz - to powiedziawszy Astus rzucił jej worek...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bombix dnia Pią 19:59, 07 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:49, 07 Sty 2011    Temat postu:

Znowu poczuł Moc otaczającą jego. Przenikała jego ciało i umysł. Doszło nawet do tego, że zaczął ją widzieć w postaci szaroniebieskich smug tworzących rozmaite kształty. Otaczała go. JEchał na koniu razem z drużyną prawie na końcu. Za nim był jeszcze dwie osoby. Obserwował Moc aż nie odpłynął.

-Znów się spotykamy mój uczniu. - odezwał się głos w jego głowie. Panowała ciemność. Nie widział nic. Pustka. Nicość. - Mój najlepszy uczniu. Pozostało was tylko dwóch. Ale to nie szkodzi. Powstaną nowi a Ty, Azarze, będziesz ich przywódcą.
- Zapomnij o tym i lepiej żebyś więcej mnie nie nawiedzał. - Castagiro próbował cokolwiek dojrzeć. Jednak nie dał rady. Ciemność nadal panowała.
- Nie opieraj się mój drogi. Razem z wami uda się zaprowadzić nowy porządek na świecie. Wprowadzimy zasady takie jakie sami byśmy chieli by panowały a ludzie będą szczęśliwi.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz...
-Nie, mój uczniu. Mówię poważnie. Od początku miałem takie plany. Wprowadzić Nowy Porządek, Nową Erę. Chciałem tego dokonać razem z wami, razem z waszymi możliwościami. Mieliście być elitą. Najlepszymi z najlepszych. Niepokonanymi. I prawie mi się udało.
- Włąśnie, prawie. Chory zboczeńcu.
- Wypominasz mi nasze chwile spędzone razem? Zaś byłeś zadowolony, sam do mnie przychodziłeś. Nie pamiętasz już? Dlaczego milczysz Azarze?
- Skończ z tym Azarem. Azar nie istnieje. To tylko legenda.
-Azar istnieje i jest w tobie, Castagiro ale nie chcesz tego pojąć. To przede wszystkim on powoduje wydłużanie twojego życia. To on daje ci takie możliwości. Siłę, spryt, zwinność, inteligencję. To dzięki niemu jesteś jaki jesteś, dzięki niemu żyjesz.
- A pozostali? Dlaczego oni żyli?
- Dzięki silnej dawce mojej mocy. Ty miałeś być inny. Ty miałeś być kimś więcej jak tylko zwykłym Svartem.
- Przestań mi tu pieprzyć! Wszyscy wiedzą, że jesteś chorym człowiekiem! Chorym psychicznie kretynem, który ubzdurał sobie zrobić z ludzi chodzące monstra pół ludzi-pół zbroje. Chorym psychicznie debilem, który za ich pomocą chciał zawładnąć światem! Na szczęście nie udało ci się...
- Ale jeszcze się uda! Castagirze! Wróć do mnie!Jestem twoim Panem! JA cię stworzyłem! Castagirze! Wracaj! To jest rozkaz!!!

Castagiro spadł z konia. Moc wokół niego stałą się widzialna dla innych członków drużyny. Tworzyła gęstą mgłę koloru ciemnoniebieskiego. Ostatnie słowa "To jest rozkaz" wypowiedziane przez owego maga były słyszalne dla wszystkich. Svart cały się trząsł. Kaptur zsunął mu się z głowy. Jego oko iskrzyło jaskrawą czerwienią wysyłając spory promień światła. Po jego ciele, a dokładniej po metalowej części, przepływały wyładowania elektryczne. Svart dyszał niezwykle ciężko. Uderzał pięściami w ziemię robiąc sporej głębokości dziury. Zęby jego, silnie zaciśnięte sprawiały wrażenie jakby za chwilę miały wypaść.

Całą ta akcja trwała kilkadziesiąt sekund. Mgła zniknęła natychmiast. Podobnie jaskrawe światło i wyładowania. Castagiro klęczał nadal ciężko dysząc. Pot leciał mu po twarzy i ciurkiem spływał na glebę. Po chwili Svart zaczął powoli podnosić się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:04, 08 Sty 2011    Temat postu:

Praktycznie nic się nie działo, kiedy jechali. No może oprócz tego że Castagiro spadł z konia. Normalne. Sam miał jeszcze siniaki, kiedy niedawno spadł z konia, na... ach, nieważne. No i jeszcze Cochise zbyt głośno wypowiedziała swoje pytanie do Actii. Wiadomość obiegła grupę jak błyskawica, może odrobinę szybciej.
Ruffian w człowieka? Pewnie zmusiły ją do tego pchły. Tak jest zawsze. Kiedy się zmienia kogoś w psa lub wilka, zawsze mówi że jest świetnie, tylko pchły.
W końcu zaczęło się ściemniać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny
Porwany przez Skandian


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:57, 08 Sty 2011    Temat postu:

Gdy Megan się obudziła, nie była pewna gdzie jest i dlaczego.
No tak! Walka na weselu Riny... Biedna Rina. Szkoda, że stało się to, co się stało.
Później zauważyła, że leży na ziemi, a nad nią klęczał Orin. Coś mamrotał do siebie i wtedy...
Poczuła, że coś wyciąga z jej ciała. Sztylet. Podniosła nieco głowę, a gdy zobaczyła swoją paskudną ranę myślała, że zemdleje.
Orin znów coś do niej powiedział. Nie za bardzo zrozumiała co. Wychwyciła tylko słowo "płuco" i z przerażeniem je powtórzyła.
I znów. Mag coś wymamrotał, rana zniknęła, choć nie przestało boleć. A bolało cholernie.
-Usiądź na ławce i odpoczywaj i nie ruszaj się dużo. Po walce zaczerpnę od kogoś energii i uleczę ranę do końca.
Tylko tyle zdążyła zrozumieć.
- Dziękuję - powiedziała i usiadła na ławce.
Orin wrócił na salę, gdzie odbywała się walka.
Spojrzała na siebie.
Albo Orin był wykończony i nie miał już mocy, albo tego nie zauważył, ale na dekolcie Megan nadal była rana. Nie mówiąc już o prawym przedramieniu, które było w stanie masakrycznym.
- Trudno. Zajmę się sobą sama.
Wyjęła ze swojej torby, którą dzięki Bogu wzięła ze sali, kilka kawałków materiału i fiolek z miksturami i opatrzyła swoje rany, mimo, że czuła się słabo przez dużą utratę krwi, no i ciężko jej było posługiwać się jedynie lewą ręką.

***
Megan jechała przodem pochodu tuż za Actią i jej bratem. Próbowała znów wymusić on Jacena informacje dotyczące jego "drugiej połówki pomarańczy", ale ten nadal się upiera, że nikogo takiego nie ma.
- Tak w ogóle... To nadal jest nierozstrzygnięta sprawa, kto porozwieszał w całym Seacliff podobiznę Jacena w celu ogłoszenia matrymonialnego.
Megan z Actią cicho się zaśmiały, gdy wtem...
-To jest rozkaz - rozbrzmiał tajemniczy głos.
Wszyscy stanęli. Castagiro spadł z konia. Coś dziwnego zaczęło się dziać wokół drużyny. Coś zaczęło się dziać z ich towarzyszem.
I nagle...
Wszystko się skończyło.
-Ok... Ktoś mi wyjaśni co tutaj zaszło? - spytała zaskoczona i przerażona Megan.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenny dnia Sob 21:03, 08 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pawel2952
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:01, 08 Sty 2011    Temat postu:

Wesele Riny nie zakończyło się w taki sposób w jaki życzył by sobie Aragorn. Zabawa była naprawdę udana dopóki do sali nie wtargneli jacyś uzbrojeni mężczyźni. Przy wejściu rozpoczęła się walka. Aragorn popatrzył smutnym wzrokiem na Megan. Nie chciał teraz walczyć. Przeciez to miał być ich wolny czas!
-Nie musisz walczyć, chcę żebyś była bezpieczna. - Szepnął jej do ucha, po czym się uśmiechnął aby się o niego nie martwiła. Wyciągnął swój miecz i skierował w stronę napastników. Kilkoma szybkimi ciosami pokanał jednego z wrogów. Siarczyście przeklął. Jego biały, odświętny mundur był teraz pokryty szkarłatną cieczą. Z każdym ciosem jego strój był coraz bardziej zakrwawiony.
-Ehh nigdy już go nie dopiorę... - Zmarszczył brwi rycerz. Teraz przestał obawiać się o mundur i siekł wrogów coraz zacieklej.
Po jakimś czasie ponownie zobaczył Megan. Szybko do niej podbiegł. Nie zdążył nic powiedzieć.
-Jak znajdziesz Serafiela to mu to daj- powiedziała dziewczyna.
Aragorn trzymał już w ręku miecz kiedy nagle dziewczyna się oddaliła w wirze walki. Postanowił spełnić jej polecenie, jednak nigdzie nie widział Serafiela. Przypiął miecz do paska, na tyle szybko jak tylko potrafił. Gdy tylko skoczył rzuciło się na niego dwóch mięśniaków, przygniatając rycerza do ziemi. Miecz wypadł mu z rąk. Próbował się siłować, jednak ustępował siłą dwójce wojaków. Wtedy też ktoś przebił jednego z nich mieczem. Drugiego Aragorn ogłuszył szybkim ciosem. Pochwycił swój miecz by go dobić. Okazało się, że tym wybawcą jest Serafiel. Aragorn przekazał mu miecz. Uśmiechnął się w porozumieniu.

*******

Po zakonczeniu walki Actia przekazała drużynie, że mają dwie godziny na odpoczynek. Później mieli ruszać w dalszą drogę. Aragorn był wyczerpany walką. Był cały zakrwawiony zarówno krwią wrogów, jak i swoją, wypływającą powoli z kilku ran. Aragorn wyszedł na dwór, kierując się w stronę studzienki. Sięgnął po wiadro wody po czym wylał całe na siebie obmywając się chociaż częściowo z krwi. Wracając do towarzyszy usłyszał, że Megan została ranna.
-Nie martw się, Orin się nią zajął. Nic jej nie jest- Na te słowa rycerz odetchnął z ulgą. Gdyby zginęła w walce, nigdy by sobie tego nie wybaczył. Szukał zemsty. Dwie godzinny minęły niczym kilka sekund. Nie przyniosły wielkiego ukojenia.

*********

Rozpoczęła się dalsza podróż. Nastrój w drużynie stał się zupełnie inny. Aragorn podjechał do Uriusa, Serafiela i Castagiro.
-Co zamierzacie robić po tym wszystkim.. wiecie, kiedy pokonamy bóstwa? Nasze życie będzie inne, trzeba będzie powrócić do codziennego życia. Ja chciałbym zamieszkać w wielkiej willi z basenem, na tropikalnej wyspie, z luksusowym wilczym okrętem oraz dziewczynami w skąpych strojach podających drinki... To było by życie. Co o tym sądzicie? Dla mnie jednego willa będzie za duża... Dla każdego z nas starczy w niej miejsca. - Zagadał z uśmiechem rycerz. Rozmowę przerwał upadek Castagiro z konia. Rozległ się jakiś dziwny głos. Aragorn czuł, że dzieje się coś naprawdę niedobrego. Podjechał do towarzysza z chęcią pomocy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pawel2952 dnia Sob 21:05, 08 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:03, 09 Sty 2011    Temat postu:

Actia pozwoliła Cochise zamienić Ruffian w człowieka. Skoro teraz Ruffian miała im nie przeszkadzać, to dlaczego nie? A potem do dziewczyny podjechał Astus, który zaczął coś mówić. Actia złapała worek, który rzucił jej Astus i szybko go otworzyła, ciekawa co jest w środku. Co prawda, szczęka jej nieopadła, ale oczy aż zaokrągliły się ze zdziwienia.
- Astus! - wykrzyknęła. - Jak ci się udało to zdobyć? Masz pewność, że jest prawdziwy? Opowiadaj, opowiadaj.
Goniec zaśmiał się, a potem wytłumaczył, jak to się stało, że ma przy sobie następny Fragment Posągu. Potem Astus zabrał worek. Fragment mieli włożyć do wora z innymi Fragmentami na najbliższym postoju.
Actia była w o wiele lepszym humorze, gdy podjechała do niej i do Jacena Megan. Śmiały się właśnie, gdy rozległ się głos:
- To rozkaz.
Actia zatrzymała konia. Zauważyła, że Castagiro spadł z konia i działo się z nim coś dziwnego. Otaczała go gęsta, ciemnoniebieska mgła. A potem, tak jak szybko się to pojawiło, tak to znikło. Castagiro zaczął powoli podnosić się.
Actia zeskoczyła z konia. Mam nadzieję, że nic mu się nie stałopomyślała.I tak straciliśmy już dużo czasu. Za dużo. Podeszła do Svarta i zapytała:
- W porządku? Możesz jechać dalej czy chcesz odpocząć?
Przygryzła wargę, czekając na odpowiedź. I co to w ogóle było?, pomyślała. Ale tego pytania nie zadała na głos. Stwierdziła, że jeszcze nie jest na to czas, a poza tym nie wydawało jej się, by teraz Castagiro im to chętnie wyjaśnił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:29, 09 Sty 2011    Temat postu:

Gdy wstawał nadal ciężko dyszał a pot spływał z niego. Wyprostował się i zakręciło mu się w głowie. Na szczęście obok niego stał jego koń więc mógł się oprzeć. Powoli wracał mu wzrok. Zaczął rozpoznawać kształty. Ludzi, wierzchowce, drzewa. Wracały barwy aż w pełni odzyskał wzrok. Patrzył wprost na zdziwionych członków drużyny. W ich oczach widać było, że mają mnóstwo pytań. Jednak on nie miał ochoty na wyjaśnianie im co się stało i dlaczego. Nie teraz. Może później.
Pomimo tego, że jego prześladowca zniknął, nadal czuł jego obecność, a ściślej mówiąc, jego Mocy. Towarzyszyła mu teraz cały czas. Nie widział jej ale ją czuł.
Nadal przeskakiwał wzrokiem po towarzyszach. W końcu raczył cokolwiek odpowiedzieć.
- Wybaczcie ten zastój. Już wszystko w porządku - skłamał. Nie było w porządku. Chociażby na otaczającą go Moc. I to, że on zaatakuje znowu. - Małe problemy z..yy.. związane z przeszłością. I tym czym jestem - w tym momencie uświadomił sobie, że wszyscy widzą jego twarz. Wszyscy. Dotąd tylko parę osób z obecnej drużyny wiedziało jak wygląda. Teraz widział każdy. Spuścił głowę i założył kaptur z powrotem. Wsiadł na konia.
- Możemy jechać. Mam nadzieję, że nie przerwę znów podróży... - powiedział to niepewnie, sam nie będąc przekonanym w to co mówi. Nigdy nie wiadomo czy on nie zaatakuje znowu. Zaczekał aż wszyscy wrócą do swoich koni. Byli niezadowoleni z jego odpowiedzi. Prócz tego, że widział na ich twarzach złość, że nie chce im wyjaśnić co się stało, dostrzegł też u paru troskę, dostrzegł, że się zmartwili.
Widział to pierwszy raz od trzech lat...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefra
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:25, 11 Sty 2011    Temat postu:

Arnara patrzyła na to wszystko jak zahipnotyzowana. Co się tak właściwie stało? Dziewczyna nie podeszła do Castagira. Nie była w stanie. Kto to Azar? Jaki mistrz?
I dlaczego jak zwykle musiała wejść do jego umysłu? Wiedziała, że nie powinna tego robić, że to złe. Ale zrobiła to automatycznie, nieświadomie.
Castagiro czuł się fatalnie. Postanowiła jednak, że zachowa się tak, jakby nic się nie stało. Tylko... Teraz była oszołomiona. Siedziała na koniu w bezruchu, patrząc się na grupkę osób zebranych wśród mężczyzny nieobecnym wzrokiem. Było po niej widać, że jest oszołomiona, zaskoczona, nie na żarty. To, co usłyszała, było straszne. Oczywiście od razu, jak zdała sobie sprawę, że to nie jej myśli, wycofała się, ale wcześniej, jak spojrzała na Castagira- nieprzytomnego- automatycznie weszła do jego myśli. I oto konsekwencje...
Po całym wydarzeniu Arnara podjechała do mężczyzny.
Dobrze się czujesz?- spytała, a kiedy otrzymała odpowiedź, rzekła-Słuchaj... Przez przypadek, kiedy miałeś tę... Wizję, nieświadomie zajrzałam do twoich myśli. Oczywiście... Od razu się wycofałam, jak zdałam sobie z tego sprawę. Chciałam cię tylko przeprosić. Bo zapewne nie powiesz mi, kto to Azar, i tak dalej.
Kiedy skończyli rozmawiać, dziewczyna odjechała od towarzysza. Nie wiedziała, co działo się dalej, ponieważ zanurzyła się w swoich myślach, które po jakimś czasie przerwał Khor.
-Widzę, że musisz znów nauczyć się panować nad twoją umiejętnością.
-Nieśmieszne. Wiesz, że bardzo nie lubię nieświadomie wchodzić w czyjąś głowę. Ten dar mnie przerasta.
-Starzejesz się- rzucił jeszcze z rozbawieniem, potem już przeszedł na poważniejszy ton- powinnaś cieszyć się z takich rzeczy. Dzięki tej umiejętności twój umysł jest silniejszy i mniej podatny na psychiczne czary mary i niełatwo innym go kontrolować.
Khor zawsze miał w zanadrzu mądrą odpowiedź, za to między innymi Arnara go lubiła. Rozmawiali tak jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu... Przestali.


Potem jeszcze zedytuję posta, i jakbyśmy jednak się zatrzymali, a nie jechali dalej, też poprawię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:42, 11 Sty 2011    Temat postu:

Nick podjechał do Cochise:
- Zmieniasz Ruffian w człowieka? Tą wilczycę? A dobra. Hmm... muszę gdzieś skoczyć.
Po czym odjechał i zagłębił się w las. Po chwili rozległa się seria wybuchów, trzasków i huków. Może tak, a może nie. Lepiej mieć pewność. Umiem uwarzyć takie mikstury wybuchowe, a jednak...
Jednak kiedy Nick dołączał do karawany, odprowadzany przez gardzące spojrzenia towarzyszy, wprawne oko mogłoby zobaczyć błysk buteleczki chowanej do kieszeni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:29, 11 Sty 2011    Temat postu:

Skrzywiła się nieznacznie. Domyślała się, że Castagiro nie będzie chciał mówić, a na pewno nie teraz, o tym co się wydarzyło, dlatego nawet o to nie zapytała. A jednak trochę liczyła, że dowie się, co się stało. Ale trudno.
Actia spojrzała na Castagira. Svart mówił, że mogą już jechać dalej, ale wyglądał na zmęczonego. Dziewczyna miała nadzieję, że nic mu się nie stało. W jakiś sposób wpłynęłoby to na drużynę. I z pewnością osłabiłoby ją. A poza tym Actia byłaby zadowolona z osłabienia swoich wrogów. A Castagiro chyba nim nie był.
- Odpocznijmy jednak - powiedziała Actia, wzdychając cicho. - Krótko.
W czasie postoju Actia nie mogła wysiedzieć. Bardzo się niecierpliwiła. Chodziła, siadała, to znów wstawała. Wyciągała miecz, czyściła go, chowała go, aby po chwili znów wyciągnąć. W końcu stwierdziła, że czas jechać dalej.
Podążali za smugą przez kilka dobrych dni. Aż smuga znikła. Znikła albo stała się niezauważalna, bo jej blask i tak już był bardzo słaby, a w dodatku teraz otaczała ich dość gęsta mgła. Actia odetchnęła głęboko, zatrzymując konia. Dotarli do jakiegoś lenna. Czuła, że do właściwego.
- Jesteśmy - powiedziała dziewczyna. - Ma ktoś jakąś propozycję, pomysł co dalej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Castagiro
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 1322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:02, 11 Sty 2011    Temat postu:

Tak, nie miał ochoty na wyjaśnienia. Za każdym razem gdy wracał wspomnieniami do przeszłości, odczuwał rozpacz i smutek. Z drugiej strony zaś czuł, że powinien wszystkim wyjaśnić co się stało. Tym bardziej po tym jak Nefra uświadomiła go, że widziała jego myśli. Nie spodobało mu się to, chciał ją wyzwać ale zrezygnował z tego pomysłu. Uznał, że zrobiła to, z troski o niego. Gdy tylko drużyna zatrzymała się, wziął głęboki oddech.
- Wybaczcie, że przerwę ale... uznałem, że powinniście wiedzieć co się stało. - przyjrzał się towarzyszom. Raczej wyglądali na zainteresowanych - Najpierw musimy cofnąć się parę lat wstecz. Jak sami widzicie, nie należę do normalnych ludzi. Wszystko to za sprawą jednego psychicznego maga, który ubzdurał sobie, że zawładnie światem a jego wojskiem będą elitarne oddziały zwane Svartami. Mieli to być ludzie z metalem zamiast skóry. Mag porywał dzieciaki, chłopców w wieku 15 lat. Byłem jednym z nich. I jako jednemu z trzech udało się przetrwać to piekło. Reszta zmarła gdyż magia jaką stosował ten psychol była niewystarczająca by utrzymać owe potwory przy życiu. Udało się to tylko trzem. Mnie i dwóm Galijczykom. Maga złapano i skazano na karę śmierci poprzez spalenie na stosie. Kary mieli dokonać inni magowie. Nas zaś, po wielu testach, próbach, puszczono wolno. Uznano nas za nieszkodliwych dla społeczeństwa. To tak w skrócie... - chrząknął. Drużyna milczała, co poniektórzy otworzyli lekko usta ze zdziwienia. - Nefro, pytałaś mnie, kto to jest Azar. To jedna z najstarszych legend. Jedna z pierwszych jakie powstała. Mówi ona o źródle niewyobrażalnej mocy magicznej, mocy przerastającej wszelkie inne znane i mniej znane. Moc, która nigdy nie dała się okiełznać. Ponoć pochodziła od samego Źródła wszystkiego. Mortyr, bo tak się nazywał ten szaleniec, utrzymywał, że odnalazł Azara i umieścił go we mnie. Że dzięki niemu żyję i potrafię co potrafię. Ponoć inni żyli dzięki silnej dawce mocy Mortyra, żyli krótko, tylko w trzech przypadkach dawka mocy była na tyle skuteczna, co z resztą wiecie. Szkoda tylko, że to się nie trzyma kupy bo Azar, a dokładniej Andra-Gherot-Azar, zwany też Agherazarem, nigdy nie został odnaleziony, nawet jakikolwiek ślad jego. To tylko bajka. Poza tym, jakby nawet znalazł, to by sam go użył a nie dawał komuś. Tak więc kwestia Azara jest zamknięta. Chora wyobraźnia chorego człowieka. Człowieka, który nie zginął. Dzięki swej mocy zdołał opuścić swoje ciało i przyjąć nowe, coś w rodzaju nawiedzenia. Ten głos, który słyszeliście, to był jego głos. Próbował przejąć kontrolę nad moim umysłem i ciałem, żebym wrócił do niego i pomógł mu stworzyć nową armię Svartów. - znów kaszlnął. Reakcje jego przyjaciół nie zdziwiły go. Milczenie, szok, niedowierzanie. - To chyba tyle.... Jakieś pytania? Trochę chaotycznie mówiłem więc pytajcie o co chcecie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:34, 12 Sty 2011    Temat postu:

Zaraz po tym jak otrzymała pozwolenie od Actii na zmianę Ruffian w człowieka, natychmiast chciała odszukać wilczycę. W momencie kiedy jechała do niej, zauważyła, że Castagiro spadł z konia. Chciała mu pomóc, ale zauważyła, że wiele osób już o tym pomyślało więc dała sobie spokój. Nagle zaczepił ją Nick.
- Zmieniasz Ruffian w człowieka? Tą wilczycę? A dobra. Hmm... muszę gdzieś skoczyć.
-No tak, zmieniam.
Po tym jak się oddalił usłyszała wiele dziwnych huków. Wiedziała, że on coś planuje. Wykorzystała chwilę przerwy w podróży, znalazła w książce zaklęcie i robiła wszystko zgodnie z poleceniami Ruffian, nie chcąc nic zepsuć. Właśnie wtedy kiedy mieli już jechać, stała przed nią nie wilczyca, lecz dziewczyna, ale nieco inaczej wyglądająca niż wcześniej. Cochise natychmiast podała jej wodze Ginger. Podróż była długa i męcząca.
- Ja nie mam żadnych pomysłów. Chociaż może i tutaj popytalibyśmy o jakieś legendy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska, Lubelskie, Hubinek
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:29, 12 Sty 2011    Temat postu:

Nick się odezwał:
- No może ja mam jedno. Jeśli Posąg Tytana daje moc, i ten Azar też... to czy niemożliwym jest to, że to jedno i to samo? Co się stało z tamtymi dwoma Gallijczykami? No, i ostatnie. Jeśli ten mag nadal żyje, to gdzie on jest?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny
Porwany przez Skandian


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:14, 13 Sty 2011    Temat postu:

Megan słuchała Castagiro bardzo zaciekawiona. Może i nie powinna... No ale.
Kiedy mężczyzna skończył, przyłapała się na tym, że wpatruje się w niego z szeroko otwartymi ustami.
- Aha - krótko powiedzieła. Bo niby co miała by w takiej sytuacji powiedzieć?
Kobieta zawróciła konia i spytała:
- To co? Jedziemy dalej?

***

Jechali w gęstej mgle.
Jak ona w ogóle widzi tę smugę? Ja ją już dawno straciłam z oczu
Zaraz potem usłyszała jej głos:
- Odpocznijmy jednak. Krótko.
Megan przyjęła tę wiadomość z radością. Pogoda była dołująca, podróż długa i męcząca.
Zsiadła z Davii i podprowadziła ją gdzieś, gdzie obie mogły odpocząć. Klaczy pozwoliła paść się samopas, natomiast sama usiadła pod drzewem. Po chwili dołączył do niej Aragorn i chwilę porozmawiali. Po chwili jednak Meg usłyszała głos Nicka.
- Jeśli Posąg Tytana daje moc, i ten Azar też... to czy niemożliwym jest to, że to jedno i to samo? Co się stało z tamtymi dwoma Gallijczykami? No, i ostatnie. Jeśli ten mag nadal żyje, to gdzie on jest?
- Żartujesz sobie? Jesteś magiem - sam powinieneś wiedzieć to lepiej ode mnie, no ale cóż... Sam wiesz, że są różne rodzaje magii na świecie. Są różni ludzie nią władającą. Uznać Azara i Tytana za jedno tylko dlatego, że przypadkowym trafem napotkaliśmy się na jedno i drugie to czysty absurd. Chociaż... Jest pewne małe, ale podkreślam - MAŁE - prawdopodobieństwo, że masz rację. Ale to mimo wszystko tylko małe prawdopodobieństwo i szczerze w nie wątpię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sandy
Podrzucacz królików


Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:40, 14 Sty 2011    Temat postu:

Ruffian stała obok Cochise i niecierpliwie czekała na odpowiedź. Kiedy Actia się zgodziła, aż zawyła ze szczęścia. Zauważyła, że Castagiro spadł z konia. Pobiegłaby do niego, ale i tak wiele osób przy nim było. Zatrzymali się na chwilę. Poprosiła dziewczynę, żeby teraz zmieniła ją w człowieka. Cochise zgodziła się. Wilczyca pomogła jej znaleźć odpowiednie zaklęcie, a potem powiedziała co ma robić. Wszystko się udało. Kazała dziewczynie, trochę zmienić formułę zaklęcia, bo wolała wyglądać inaczej niż kiedyś.
- Mogłabyś mi pożyczyć na chwilę jakieś lusterko, albo sztylet?- poprosiła.
Dziewczyna znalazła jakieś lusterko i jej podała. Ruffian bardzo się zdziwiła na swój widok. Teraz, była naprawdę piękna. Miała ciemne brązowe, długie włosy, które bardzo ją zachwyciły. Nie chciała przesadzić, jeszcze by się w sobie zakochała i dopiero by było, więc oddała Cochise przedmiot. Spojrzała na swoje ubrania. Zdziwiła się na widok tych rzeczy. Był to jej ulubiony strój, który ktoś jej kiedyś ukradł. Na sobie miała ciemnozieloną tunikę, czarne, obcisłe spodnie i swoje ukochane czarne jeździeckie buty z wyszytym srebrną nicią herbem rodziny. Czuła się naprawdę szczęśliwa. Właśnie w takiej chwili żałowała, że wcześniej pomagała czarnoksiężnikowi, zamiast od razu pomóc drużynie. Gdyby wiedziała, że spotka tyle wspaniałych osób na pewno zadecydowałaby inaczej. Kiedy już zaczynała się zastanawiać kogo najbardziej lubi, Cochise podała jej wodzę konia. Spojrzała na wierzchowca.
- Aqua!- krzyknęła.
Klacz nie zareagowała. Pewnie teraz nosi inne imię. Muszę się dowiedzieć jakie. Oddaliła się z kasztanką od grupy, chciała sobie przypomnieć te wspaniałe chwile spędzone razem z nią. Gdy wróciła Castagiro coś opowiadał. Usłyszała tylko kilka zdań, ale od razu zrozumiała o co chodzi. Usłyszała też to co mówili Nick i Jenny.
- Ja również sądzę, iż Azar i Tytan nie są jednością. Ale nigdy nic nie wiadomo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin