Forum Zwiadowcy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

2. W pogoni za niewiadomą
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jenny
Porwany przez Skandian


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:27, 12 Lut 2010    Temat postu:

- To dobry pomysł. Powinniśmy się nawzajem poznać, pogadać, zaprzyjaźnić, zespolić, byśmy mieli do siebie zaufanie i wzajemny szacunek - powiedziała Megan, podkreślając słowa 'wzajemny szacunek' i wymownie patrząc na Actię.- Poza tym dobrze było by się przespać. Przyda nam się odpoczynek w dniu bogatym od niespodzianek - mówiła nadal nie odrywając wzroku od towarzyszki. Choć Megan wydawało się, że ukrywa to doskonale, w promieniu 10 mil można było wyczuć, że Actia jej nie pasuje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorian
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 1016
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 123 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:30, 12 Lut 2010    Temat postu:

Zamglona przystań.
- Zatarłeś wszystkie ślady? - Pyta wysoki mężczyzna, z obcym akcentem.
- Oczywiście - odpowiada galijczyk w szarym płaszczu.
Obydwaj wchodzą na okręt. Gdy statek odbija od brzegu, mężczyzna w niebiesko-czarnym płaszczu podchodzi do galijczyka i przeszywa go mieczem. Zwłoki lądują w morzu. Statek znika we mgle...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chabersztyna
Gość





PostWysłany: Pią 23:53, 12 Lut 2010    Temat postu:

Astorii trafił się pokój z Arnarą. Nie można było trafić gorzej. Te dwa przeciwieństwa - spokojna oraz zwariowana i wesoła kłóciły się ze sobą każdą komórką swojego ciała. Obie miały do siebie urazy. A teraz miały wytrzymać pod jednym dachem? Nie obyło się bez drobnych sprzeczek. Jakoś zdołały dotrwać do wieczora.
Dobranoc - powiedziała od niechcenia Arnara.
Nienawidzę cię. - odpowiedziała Astoira beznamiętnym głosem.
Powrót do góry
Jenny
Porwany przez Skandian


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:06, 13 Lut 2010    Temat postu:

Megan była w pokoju z Evralem. Carla wzięła inny, jednoosobowy pokój, gdzieś na początku korytarza. Tymczasem kobieta z towarzyszem miała go na samiutkim końcu przejścia. Dyplomatka usiadła na łóżku i po raz kolejny czytała list od Marcusa. Tym razem zagłębiała się w każde napisane przez niego słowo. Po chwili sama napisała coś na innym, czystym zwoju papieru. Po dłuższym czasie cały był zapełniony słowami. Zwinęła go i zapieczętowała woskiem ze swoim herbem - dwoma skrzyżowanymi mieczami położonymi na ściętym pniu drzewa. W chwili gdy wkładała list do swojej torby, do pokoju wszedł Evral. Niestety, ujrzał, że coś się w niej błysnęło - korona.
- A co ty tam masz? - spytał podchodząc do torby.
- A nic... Czemu miało by tam coś być? - schowała torbę za plecami.
- A po co nosić torbę, w której nic nie ma? - spytał z uśmiechem
- A po co się pytać, jeśli nie otrzyma się odpowiedzi? - także odwzajemniła gest. Po chwili, nie wiadomo jakim cudem, zaczęli się nawalać poduszkami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenny dnia Sob 0:14, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bombix
Podkuchenny u Halta


Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Araluen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:22, 13 Lut 2010    Temat postu:

Astus nawet nie zajrzał do pokoju. otworzył tylko drzwi i wrzucił tam torbę. usłyszał z pokoju:
- Cześć - Lecz mężczyzna nawet nie zobaczył kto to powiedział. Na korytarzu było okno, Astus szybko je otworzył i wyskoczył. Złapał się gzymsu i wspinając się szybkimi ruchami dotarł na dach. Usiadł na samej górze, zapatrzył się w gwiazdy (?) i zamyślił się.
Z tych myśli wyrwał/a go...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bombix dnia Sob 0:22, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Podpalacz mostów


Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:55, 13 Lut 2010    Temat postu:

Evral bił się z Megan na poduszki. Tak naprawdę nie wiedział jak do tego doszło. Po porostu rozmawiali, a w chwilę później już się tłukli poduszkami. Po kilkunastu minutach usiedli na łóżku, oparli się o ścianę odpoczywali od morderczej rozgrywki. Evral słyszał świst wiatru za oknem, który go usypiał... Opadał w ciemność. Rano Evral obudził się siedząc, obok niego w pozycji półsiedzącej spała jeszcze Jenny. Zsunął jej głowę ze swojego ramienia i próbował wstać. Zaklął, gdy nie mógł się wyprostować. Przyrzekł sobie w duchu, że już nigdy nie będzie spał na siedząco. Zgięty wpół, podszedł do miski z wodą i obmył twarz. Postanowił nie budzić Megan, więc przebrał się i zszedł na śniadanie.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Sob 11:18, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefra
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:19, 13 Lut 2010    Temat postu:

W nocy dziewczyna także nie spała.
Myślała o wielu rzeczach. O drużynie, o Nele. Dlaczego nie trafił jej się pokój z kimś, kogo lubiła?
Dlaczego nie mogli spać poza tą gospodą? W lesie?
Arnara wyszła z łóżka i stanęła przy oknie. Oparła się o parapet i westchnęła.
Przed świtem powinnam wrócić-powiedziała i wyszła cicho z karczmy, kierując się w stronę lasu.
Poszła poszukać Nele.
Po pół godzinie pantera sama przyszła, gdyż wyczuła, że Arnara jej potrzebuje.
Nele nie od razu coś powiedziała. Dziewczyna uklękła i przytuliła panterę do siebie. Następnie usiadły na skraju małego jeziora.
Kto? Spytała Nele, a Arnara nagle się odwróciła.
Astoria. Ciągle ma do mnie pretensje. Prawda, mi ona nie odpowiada, ale to nie znaczy, że wciąż musimy się kłócić. Ale najwyraźniej taka jest. Ostatnie zdanie "pomyślała" z przekąsem.
Ona mi też nie odpowiada. A te wilki...
Cieszę się, że ciebie mam.
Ja również.- pantera położyła łeb na nodze Arnary.
Wkrótce zaczął nadchodzić świt. Przyjaciółki rozdzieliły się, a Arnara udała się powrotem do gospody, od razu kierując się na śniadanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:09, 13 Lut 2010    Temat postu:

Actia wstała wcześnie i wkrótce potem była już gotowa na śniadanie. Wyszła ze swojego pokoju z zamiarem obudzenia pozostałych. Okazało się jednak, że na korytarzu stał mały blondynek. Chłopiec uśmiechnął się do niej.
- Dzień dobry. Jak masz na imię? - powiedziała, odwzajemniając uśmiech.
- Mattaj, jestem synem gospodarzy - odparł śmiało blondynek.
- W takim razie może zechciałbyś pomóc obudzić mi moich towarzyszy?
Mattaj zgodził się prędko i przekonał Actię, że sam to zrobi. Dziewczyna obserwowała, jak chłopiec chodzi po korytarzu i krzyczy: "Pobudka", a także puka do poszczególnych pokoi. Po chwili zeszła do jadalni i usiadła przy stole. Okazało się, że są tam Evral i Arnara. Przywitała się z nimi.
Po chwili dołączyła do nich reszta drużyny. Tak się zdarzyło, że na przeciwko Actii siedziała Megan. Mandalorianka podczas śniadania nawiązała kontakt ze swoim bratem, Jacenem. Gdy zakończyli rozmowę, to roześmiała się. Wtedy to Megan spojrzała na nią z niechęcią i skrzywiła się.
- Wiemy już dużo na temat naszej, ekhm, misji, ale jeszcze za mało. Myślę, że czas już rozpocząć poszukiwania insygnia koronacyjnych. Po drodze pewnie znajdziemy inne… wskazówki. Myślałam, żeby pójść do lasu, ale może macie jakieś inne propozycje?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Actia dnia Sob 11:24, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chihiro
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:32, 13 Lut 2010    Temat postu:

- Tak to chyba całkiem dobry pomysł - stwierdziła niepewnie Kallian. No bo gdzie indziej, by mogli pójść? Ziewnęła głośno. Była niewyspana, bo co chwile budziła się, gdyż denerwowała się czy Lee się na nią nie obraził za zostawienie go w stajni. Raz, gdy podróżowała z ojcem zostawiła go w stajni i zapomniała o nim. Dopiero po dwóch dniach po niego wróciła, bo mieli mały problem z poborcami myta na drodze. Lee nigdy potem nie chciał zostawać w stajni.
Nagle zaciekawiło Kallian czy Arnara cały czas czyta jej w myślach. Do sporu między nią, a Astorią wolała się nie mieszać. Żadnej z nich nie popierała. No może trochę Astorię, bo też nie podobało jej się, że ktoś ma dostęp do jej umysłu. Od razu poczuła, że zrobiła błąd. Spojrzała na Arnorę. Ta też zerknęła na nią, ale zaraz odwróciła wzrok.
"Brawo Kallian - pomyślała. - Dopiero początek podróży, a ty już robisz sobie wrogów. Jesteś po prostu genialna".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chihiro dnia Sob 11:33, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pawel2952
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:15, 13 Lut 2010    Temat postu:

-Las? Hmm... Jest napawdę bardzo duży. Mało tego, nie mamy pewności, że coś tam znajdziemy. Przyznam, że zarośla i krzewy nie są najgorszą kryjówką. Gorzej dla nas... Łatwo możemy wpaść w zasadzkę...- Aragorn, stał przy wejściu. Właśnie zszedł na śniadanie. Spóźnił się. Musiał uzupełnić swoje zapasy na podróż i nakarmić swojego konia. Był z niego bardzo dumny. Szczególnie teraz. -Możemy się rozdzielić. To poszeży teren naszych poszukiwań. Wykorzystamy nasze zdolności aby... Zawiesił głos. Miał pewien plan. Nie zauważył, że zamilkł na dłuższą chwilę i wszyscy na niego patrzą. -Tak... Więc wyruszamy? - Przerwał ciszę, odciągając tym samym ich uwagę od siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:11, 13 Lut 2010    Temat postu:

Actia spojrzała na Aragoga, zastanawiając się nad jego propozycją. Po chwili jednak pokiwała głową i oznajmiła:
- Wyruszamy. Podział na grupy, to bardzo dobry pomysł. Podzielimy się w następujący sposób:
1) Arnara, Astus i Astoria;
2) Aragorn, Kertis, Urius;
3) Kallian, Rowen, Evanlyn;
4) Rina, Evral, Arnog i:
5) Actia, Megan, Serafiel;

Actia umilkła na chwilę, obserwują swoich towarzyszy. Pewnie niektórym z nich takie grupy nie pasowały, ale ich "misja" była ważniejsza od tego, czy towarzystwo wszystkim pasuje.
To od was zależy, czy bierzecie konie, czy nie. Nie wiem, czy spotkamy się jeszcze w lesie, więc jeśli się nam to nie uda, to wróćmy do tej gospody. Oczywiście, jak już skończymy. W drogę! - Actia uśmiechnęła się i wstała. Dodała jeszcze: Hej-ho! Witaj przygodo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Actia dnia Sob 16:28, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chihiro
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:38, 13 Lut 2010    Temat postu:

GRUPA III

- Do diabła!
Kallian szła wraz z Rowenem i Evanlyn przez las. Nie mogli jechać konno z powodu niskiej wysokości drzew, więc zostawili konie w Galii. Gałęzie wplątywały jej się we włosy co utrudniało szybkie poruszanie się. Jej towarzyszka miała ten sam problem.
- Jak długo jeszcze będziemy iść - jęknęła Kallian. Miała wielką ochotę trochę ponarzekać. - Nogi mi zaraz odpadną. Zlitujcie się nade mną Bogowie... i ci inni co siedzą w... niebie?... W piekle?... W każdym razie gdzieś tam siedzą i rządzą... znaczy się wymierzają sprawiedliwość, karę itd.
Rowen wzniósł oczy ku niebu.
- Idziemy dopiero od pięciu minut - zauważył.
- I co z tego! Ale czuje się jakbym szła od pięciu godzin!
Jej towarzysze westchnęli. Po jakichś dziesięciu minutach przez ciemność, spowodowaną gęstym zalesieniem, przebiło się światło.
- I stała się światłość - ucieszyła się Kallian. Po chwili zobaczyli polanę. Nie weszli na nią, dlatego że ktoś tam był. Było to kilkanaście osób. Rozmawiali ze sobą w nieznanym im języku. Byli dobrze uzbrojeni oraz opancerzeni, więc grupka, gdyby doszło do walki, nie miała by szans.
- Powoli się wycofajmy - szepnęła Evanlyn. Obydwoje posłuchali. Butami odgarniali ze swej drogi gałązki. To jednak nie pomogło, gdyż gdy rozległo się głośne TRZASK spod butów Kallian, żołnierze jak na komendę odwrócili się w ich stronę. Patrzyli prosto na nich. Żaden z nich się nie poruszył, ani nie zaatakował. Towarzysze byli tym faktem głęboko zdziwieni.
- Wiejemy - syknął Rowen. Obrócili się szybko i chcieli biec, ale natrafili na przeszkodę - dziesiątkę toporników stojących w półokręgu. Ci stojący na polanie dołączyli do tamtych otaczając grupę całkowicie.
- No to mamy przechlapane - stwierdziła Kallian. Obcy ich jednak nie zabili jak przypuszczali, tylko postanowili przesłuchać. Grupka nie rozumiała ich języka, więc tamci skonfiskowali ich broń, przywiązali do drzewa i poszli się dalej naradzać.
- Spójrzcie na dobre strony tej sytuacji - powiedziała Kallian do towarzyszy nie tracąc entuzjazmu. - Teraz nie mogę narzekać na ból nóg!
Nie zbyt to jednak ucieszyło pozostałych.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chihiro dnia Sob 16:24, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chabersztyna
Gość





PostWysłany: Sob 14:58, 13 Lut 2010    Temat postu:

GRUPA I

Arnara. Tak, skazane na siebie. Przynajmniej na razie. Ale nie to było teraz najważniejsze. Trzeba odnaleźć insygnia.
Astoria bez słowa wzbiła się w górę. W końcu wolna. Leciała między gałęziami, czasem zahaczając o nie i płosząc ptaki. Cudownie. Już dawno nie czuła się taka wolna. Wzbiła się ponad drzewa. Las przecinały szlaki oraz ścieżki wydeptane przez zwierzęta. Z góry było to doskonale widać. Jednym z bocznych szlaków podążała karawana. Astoria opadła niżej i skrywając się między konarami drzew przyjrzała się bliżej grupie. Po środku ciągu jechała bogato zdobiona kareta. Za i przed nią posuwały się kupieckie wozy. Astoria już miała odejść, gdy usłyszała: Szefie, coś z nimi nie tak. Dziwnie świecą... - nie, to nie był żaden królewski ród. Do arystokracji nie zwraca się szefie... Dziewczyna szybko odleciała do swojej grupy.
Hej, musicie to ...zobaczyć. Spojrzała niechętnie na Arnarę.
Będziesz mi potrzebna. - gończyni była zdziwiona tym oświadczeniem. Daj spokój! Nie musisz mnię lubić, żeby mi zaufać... Bo zaufanie nie będzie tu bez znaczenia. Latałaś kiedyś? Nie? - Tak myślałam. Złap mnie a rękę, byle mocno. - dziewczyna poszła za wskazówkami a po chwili... obie wzbiły się w górę z niesamowitą szybkością.
Co było tak ważne żeby przeczyć mojej grawitacji? - spytała zgryźliwie Arnara.
Znalazłam coś, a właściwie kogoś... - dziewczyna poleciała w miejsce gdzie obserwowała nieznajomych. - Potrafisz powiedzieć, o czym myślą? odpowiedziała, że mają ze sobą materiał zdobyty niekoniecznie zgodnie z prawem i nie mają dobrych zamiarów.
Wykończmy ich. To dranie, więc nikomu nie będzie ich żal.
Walczyły zawzięcie, ale przeciwnicy nie okazali się mistrzami w potyczkach. W międzyczasie Astus dołączył do dziewcząt. Szybko uporały się z problemem. Mężczyźnie byli bezbronni - oszołomieni lub mocno zranieni. Astoria podeszła do głównego wozu. Wyciągnęła z niego szefa karawany. Z nożem przy gardle grzecznie wyszedł na zewnątrz.
Przeszukajmy powozy - zaproponował któryś z jej towarzyszy. Znajdowało się tu mnóstwo zwojów, kilka ksiąg i drogie materiały oraz sporo złota.
Skąd to masz?Zapytała przywódcę. Ten odpowiedział:
Nie wiem, litościwa pani, na prawdę nie mam pojęcia... Wieziemy to dla księcia Arnolda, my tylko wykonujemy rozkazy... - mówił człowiek rozdygotanym głosem. Zdawało się, że nie kłamie. Astoria ogłuszyła do i zostawiła w krzakach. Bierzemy zwoje i księgi i spadamy... - Drogę powrotną pokonali pieszo lub na koniach. Co jeśli któryś z dokumentów okaże się jesnym z insygniów?
Powrót do góry
Raqasha
Emerytowany zwiadowca


Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 1541
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ś-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:24, 13 Lut 2010    Temat postu:

GRUPA IV

Rina razem z Evralem i Arnogiem ruszyli przez las. Po chwili Rina się odezwała:
- Zaraz pewnie spotkamy Kallian, Rowena, Evanlyn, przecież oni mieli w tym kierunku iść. Ale co mi tam pójdziemy za nimi. Idąc cicho zobaczyli, polankę, a na przeciwko koło drzewa Evral spostrzegł, ich przyjaciół. Po krótkiej naradzie, spróbowali ziścić plan. Rina wyszła na polankę i przerwała naradę wrogów. Ci zobaczywszy ją ruszyli do ataku. Dziewczyna podbiegła do drzewa i uwolniła Kallian, Rowena, Evanlyn. Chwilę później z krzaków wyskoczył Evral i Arnog. Po chwili wszyscy walczyli z napastnikami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raqasha dnia Sob 17:45, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:33, 13 Lut 2010    Temat postu:

GRUPA V

Actia maszerowała z Megan i Serafielem, a także z Carlą. Zdecydowali się nie wziąć ze sobą koni. Okazało się to trafną decyzją, bo te zwierzęta raczej nie poradziłyby sobie w takich warunkach. Cała grupa szła w milczeniu, rozglądając się za czymś podejrzanym. Wszystko wydawało się w porządku, dopóki nie usłyszeli dziwnego hałasu. Momentalnie przystanęli. Actia kątem oka zauważyła, że Serafiel wyciągnął swoje miecze, a Megan poszła za jego przykładem. Mandalorianka jednak nie postąpiła tak jak oni. Wiedziała, że w razie ewentualnego zagrożenia na początku użyje Mocy, a dopiero później wyciągnie miecz. Już się skupiła i zebrała w sobie Moc, ale okazało się to zbędne. Za krzaków wyszło dwóch chłopców – jednym z nich był mały Mattaj.
– Witajcie – odezwał się ten drugi. – Jesteśmy synami gospodarzy tej karczmy, w której przebywaliście. Nasz ojciec dowiedział się o waszych planach, to znaczy o odwiedzeniu lasu i stwierdził, że powinniśmy was znaleźć. Niebezpiecznie jest tu przebywać. Szczególnie, jeśli nie zna się tego miejsca. Jeśli tak bardzo chcecie tu być, to możemy wam pokazać szlaki i takie tam… Hej, przecież było was więcej! Co się…
Niebezpiecznie? – przerwała im Actia. – Co to oznacza… Jak masz na imię? – chłopiec szybko odpowiedział, więc dziewczyna kontynuowała: - Co masz na myśli, Vincencie, mówiąc: niebezpiecznie?
– Kręcą się tutaj jacyś podejrzani ludzie. Tak mówią. Ale my także raz ich widzieliśmy. To znaczy ja i Mattaj. Tylko wtedy nie szliśmy główną drogę, tylko zbaczaliśmy tak jak wy. No, może nie tak samo, ale podobnie. No to mamy was oprowadzić?
– Przecież to jeszcze dzieciaki – warknęła Megan. – Chyba się nie zgodzisz, co?
– Owszem, mój brat to dziecko, ma tylko siedem lat. Ale ja już skończyłem trzynaście – zaprotestował Vincent.
Widzisz? To już mężczyzna – powiedziała Actia, uśmiechając się krzywo. – Zdaje się, że twoja Carla jest w jego wieku. Czyż nie?
Nie powiedziała tego po to, aby dopiec Megan… No, może troszeczkę, ale głównie dlatego, że w Mandalorze naprawdę się tak działo. Owszem, trzynastolatek nie miał wszystkich praw dorosłych, ale uważano go już za dojrzałego człowieka.
Być może Megan chciała coś powiedzieć, a wtedy Mandalorianka by odpowiedziała i ich różnica zdań przerodziłaby się w kłótnie. Ale przeszkodził im w tym mały Mattaj, który nagle zaczął biec przed siebie.
– Hej, wracaj! – krzyknął Vincent. – Nie powiedziałem wam jeszcze tego, że mój brat jest… Hm, dziwny.
Nie – zaprzeczyła Actia. – On jest inny . A to co inngo.
Dziewczyna ruszyła za blondynkiem, a za nią pobiegli Serafiel z Megan. Na końcu starali się dotrzymać im kroku Carla i Vincent. Chociaż można by myśleć, że siedmiolatek nie umie szybko biec, to jednak nie w przypadku Mattaja. Chłopak wprost pędził, tak że trudno było go dogonić. Niespodziewanie się zatrzymał. Tak nagle, że biegnący tuż za nim, prawie by go przewrócili. Nie wiedzieli, dlaczego chłopak się zatrzymał. Jednak zanim ktokolwiek zdążył o coś zapytać, Serafiel powiedział:
– Ślady…
Istotnie – na wąskiej dróżce było widać, że ktoś tu maszerował. Poza tym krzaki były podniszczone, a przydrożne roślinki zdeptane. Cała grupa zaczęła iść tam, dokąd prowadziły ślady. Vincent, który maszerował na przedzie z Serafielem, kilkanaście minut później oświadczył, że idą nad morze. I miał racje – wkrótce, gdy wyszli z lasu, zauważyli je. Wszyscy podeszli do wody.
Ta woda… Coś się tu stało – mruknęła Actia.
W morzu, niedaleko brzegu, widać było ciało jakiegoś człowieka. Gdy początkowe oszołomienie przeszło, we trójkę, tzn. Megan, Serafiel i Actia, go wyciągnęli. Położyli człowieka nieco dalej od wody i przyjrzeli mu się. To było pewne – zginął lub utopił się niedawno.
– Ludzie chyba nie giną sobie o tak – powiedziała Megan.
– Zakładam, że ma on coś związanego z naszą podróżą – mruknął Serafiel.
Jestem pewna, że to nie on był „głównym” sprawcą. Może pomagał, a teraz stał się niepotrzebny. Wychodzi więc na to, że morderca odpłynął z Galii, pewnie na statku. Jeśli, oczywiście, mamy rację, myśląc, że to oni są w to zamieszani. Wracajmy do gospody. Musimy podzielić się tym z innymi i posłuchać, czego oni się dowiedzieli.
W ich kierunku szły dzieciaki. Actia zaczęła iść i ich zatrzymała. Pogłaskała Mattaja po główce i powiedziała, że wracają. W drodze powrotnej podeszła do niej Megan i powiedziała:
– No wiesz, ja przynajmniej nie wybucham śmiechem podczas śniadania bez powodu. Jak szaleniec.
Mandalorianka się zdenerwowała, więc księżniczka zatriumfowała. Ale nie na długo, bo jej towarzyszka po chwili się opanowała i odparła, starając się mówić spokojnie, co nie całkiem jej się udało:
Nie? To spróbuj, świetna zabawa.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Actia dnia Sob 21:10, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chihiro
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:11, 13 Lut 2010    Temat postu:

GRUPA III i IV

- Wiecie co? Świetnie potraficie ratować - powiedziała Kallian zwracając się do Riny, Evrala i Arnoga. Szóstka towarzyszy siedziała związana w wozie owych toporników z polany. Wszyscy byli pozbawieni broni. Jeden z wrogów uruchomił jakiś artefakt odbierający moc magom.
- Gdzie oni tak właściwie nas wiozą? - spytała dziewczyna. Pomimo złej sytuacji ona cały czas się uśmiechała. Reszta nie podzielała jej entuzjazmu. - Myślicie, że to są handlarze niewolników? Super, by było! Zawsze chciałam zobaczyć handlarzy niewolników! W Usagi żadnych nie było... - ciągnęła.
- A chciałaś być jednym z niewolników? - spytała Rina zdziwionym głosem. Kallian zmarszczyła brwi.
- Nie. Chyba nie - powiedziała niepewnie. Ale zaraz się uśmiechnęła: - Ale w końcu zawsze mogło być gorzej co nie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chihiro dnia Sob 20:12, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mihex
Podpalacz mostów


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:41, 13 Lut 2010    Temat postu:

GRUPA II, III i IV

Urius razem z Aragornem i Ketrisem szli przez powili przez las. W pewnym momencie coś poruszyło się w krzakach. Wszyscy szybko dobyli broni. Nagle z krzaków wyskoczyło małe stadko jeleni, które widząc ludzi szybko uciekły. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Szli dalej, zachowując jak największa ciszę. Nagle usłyszeli odgłos kół, który dochodził z przodu. Szybko tam podbiegli i schowali się za drzewami. Zauważyli jakieś wozy i dziwnych wojowników idących obok nich.
- Wyglądają podejrzanie. I raczej nie są przyjaźnie nastawieni. Co robimy? Powiedział chicho Urius.
- Atakujemy. Powiedzieli zgodnie wszyscy. Urius szybko założył tarczę na przed ramię i dobył miecza. Pobiegł w stronę przeciwników, zobaczył też, że obok niego biegnie Aragorn. Gdy dobiegli do wozów powalili dwóch z przeciwników. A zza ich pleców Ketris ostrzeliwał resztę.
Gdy już się z nimi uporali, postanowili sprawdzić co jest w wozach. W jednym z nich znaleźli Rine, Evrala, Arnoga i Kallian.
- Co wy tu robicie?- Spytał ich Urius, pomagając przyjaciołom się uwolnić z więzów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny
Porwany przez Skandian


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kalisz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:53, 13 Lut 2010    Temat postu:

GRUPA V

- Hmm... Naprawdę? Wiesz... Wolę inne źródła rozrywki. A tak w ogóle... - Megan nie zdążyła skończyć, bo niespodziewanie Carla uwiesiła się na jej pasie i pasie Actii.
- Witam! Możecie mi powiedzieć, czemu się wciąż kłócicie?
- My się nie kłócimy! - stwierdziły w tym samym czasie towarzyszki. Każdy inny by się teraz śmiał z jednomyślności, jednak w tym przypadku dziewczyny spojrzały na siebie wrogo.
- A co cię zmusiło do takiego stwierdzenia? - spytała Megan.
- No wiecie. Non stop patrzycie na siebie wrogo, walicie złośliwe odzywki i ogólnie z odległości 100 mil można wyczuć, że się nie lubicie - a kiedy obie spojrzały zdziwione na dziewczynkę, ta odpowiedziała - Tak, tak! Nie wychodzi wam to skrywanie własnych uczuć.
To trochę zdołowało towarzyszki, a na domiar złego, sprawiło, że podgrzało to atmosferę. Jednak żadna się już nie odezwała. W końcu Actia nie wytrzymała napięcia. Megan bez najmniejszego problemu opanowywała emocje - to jej chleb powszedni.
- Weź, nie możesz dalej iść z Vincentem?
- Nie. To jakiś świrus. Nie podoba mi się - stwierdziła beztrosko Carla z uśmiechem na ustach, nie przejmując się tym, że chłopak z bratem idą tylko kilka kroków za nią.
- Actia, opanuj emocje. Wiesz: wdech, wydech, wdech, wydech. To pomaga. Od razu będziesz spokojniejsza. Nie sądziłam, że tam, u ciebie, nie panują nad emocjami. Co prawda Mandalora to nie Araluen, ale chyba stać się na taki 'trud' jak wstrzymanie emocji - Megan doskonale wiedziała, że to zaboli Actię. Mocno zaboli. Carla jedynie beznadziejnie pokręciła głową i smutno powiedziała:
- Musicie się pogodzić, bo jak nie to będzie źle. Bardzo źle - i odeszła. Nie chciała jednak dalej gadać z synami gospody. Podeszła do Sarafiela i spytała o jego broń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chabersztyna
Gość





PostWysłany: Sob 20:53, 13 Lut 2010    Temat postu:

Wtedy drużyna Astorii również natknęła się na powozy. Coś było nie tak. Z jednej strony widziała jej towarzyszy uwalniających się z pętów, z drugiej nadciągającą nową grupę łowców z kuszami wycelowanymi w Kertisa i resztę. Astoria pośpiesznie ukryła zwoje i księgi pod kamieniem (podniesionym magicznie). Jednak ona, Arnanra i Astus także zostali zauważeni. Nie było szans na ucieczkę. Podniosła ręce w geście poddania. Została brutalnie wepchnięta do powozu i związana. Reszta drużyny [nr. 1] także.
Byli w całkowitej ciemności. Podłoga wozu strasznie się trzęsła.
Więc to łowcy niewolników? Złapali nas wszystkich? - wygląda na to, że nie. Kilku z nas niedługo wejdzie do karczmy i zastanie ją prawie pustą. Astoria nie wiedziała, co się z nią teraz stanie. Co stanie się, z jak dotąd, niepokonaną drużyną. Byli bez prowiantu, większości z nich zabrano broń. Nie miała pojęcia jak się z tego wydostaną. Cała nadzieja w nie złapanych wojownikach, zalewie trzech osobach...


Ostatnio zmieniony przez Chabersztyna dnia Sob 21:17, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
pawel2952
Strzelec do tarczy


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:41, 13 Lut 2010    Temat postu:

Aragorn był związany jak reszta drużyny. Siedział w niewygodnej pozycji ze związanymi rękoma. Jego plecy odczuwały każdą nierówność na drodze. Nie to było najgorsze. Odebrano mu Narsila - jego, srebrny dwuręczny miecz, symbol władzy. Jego niezwykła zdolność, która była mu teraz bardzo potrzebna na nieszczęście, była zależna od jego niezwykłego oręża. To przy jego pomocy mógł wezwać na bój poległych rycerzy. Zaczął szukać innego sposobu ucieczki. Szukał jedną ręką czegoś czym da się przeciąć więzy. Nic niestety takiego nie znalazł. Wpadł jednak na ryzykowny plan. Mógł spróbować wezwać słabszego ducha na pomoc. Skupił swe myśli. Nigdy tego nie robił bez Narsila. Pojawiła się przed nim postać kobiety. Część drużyny była zaskoczona tym widokiem. Aragorn poprosił ją o poinformowanie ostatniej drużyny co się stało i zaprowadziła ich tutaj. Dziewczyna skinieniem głowy oznajmiła, że się zgadza. Był to słaby duch. Nie mógł go wykorzystać do walki. -Niech tylko odzyskam miecz... - Powiedział głośno. Popatrzył zmieszany na twarze przyjaciół. Nie zamierzał mówić tego głośno.
Ostatnia drużyna przemierzała drogę przez las gdy zatrzymała ich mglista postać dziewczyny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pawel2952 dnia Sob 22:20, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:47, 13 Lut 2010    Temat postu:

Actia posłała Megan wrogie spojrzenie. Oczywiście, to ją zabolało. I właśnie w tym poniekąd jej zazdrościła. Nie, nie dlatego, że była księżniczką Araluenu. Actia kochała swoją ojczyznę i nie zamieniłaby jej, ale… Mandalorę znało bardzo niewielu ludzi. I do tego niektórzy uważali, że jest to kraj zbójów i prostaków. A to nieprawda. Wychowało się tam wielu wspaniałych wojowników, a przede wszystkich dobrych łowców nagród. Poza tym Mandalorianie pomagali innym krajom, gdy toczyły wojny lub miały jakiś kryzys. Ale najwyraźniej się to nie liczyło. Za to Araluen był powszechnie znany i raczej lubiany. Actia chciała, aby Mandalora także wyrobiła sobie taką opinię.
Akurat ja powinnam ufać emocjom. Moc. To powinno ci coś powiedzieć – mruknęła cicho.
– Nigdy nie mówiłam, że nie powinnaś im ufać. Mówiłam, że powinnaś jest ukrywać przed światem – odpowiedziała z powagą.
Tak, masz rację. Ukrywać emocję przede wszystkim. A potem zwariować - odparła.
– Sądzisz, że ja zwariowałam? – rzekła oburzona. – Widzisz. Trzeba dać upust w końcu emocjom. Ja przykładowo robię to pisząc listy do Marcusa. I działa to na moją korzyść. Ty też powinnaś robić, by dać upust emocjom, ale nie musisz od razu wyżywać się na 13-latce.
To nazywasz wyżywaniem? – uśmiechnęła się ironicznie. – Co ty nie powiesz? Może to nie było kulturalne, ale nie kwalifikuje się jeszcze do wyżywania. Poza tym stwierdzenie: „oszaleć” nie odnosiło się do ciebie. Świat nie kręci się wokół twej osoby, Megan.
Byli już dość blisko gospody, gdy zatrzymała ich jakaś mglista postać.
Megan była zdziwiona pojawieniem się ducha. Przez chwilę nawet się przestraszyła, ale wiedziała, że nie może tego pokazać, bo Actia ją wyśmieje.
- Kim jesteś? - spytała ducha. Duch nic nie odpowiedział.
- Czego od nas chcesz?- znów spytała. A duch nadal nic nie mówił.
- Widać, że nigdy nie miałaś do czynienia z duchami - wtrąciła Carla. - Zostaw to mnie.
Dziewczyna podeszła trochę bliżej do ducha. Wiedziała, że nic jej nie zrobi. Po chwili duch uniósł rękę.
- Aaa! No i wszystko jasne! Ona chce nas gdzieś zaprowadzić! Actia - zgadzasz się iść za nią?
- Oczywiście, że tak. Hej-ho. Witaj przygodo. Jednak - Actia spoważniała - musimy iść po konie, a dopiero wtedy możemy iść za duchem.
Tak też zrobili. Wrócili do gospody i zabrali swoje rumaki. Bracia zostali. Grupa piąta znów wrócili w miejsce, w którym spotkali zjawę. Okazało się, że czekała na nich. Dosiedli swoich koni i ruszyli za nią. Jechali dość długo, ale kiedy znaleźli się już na odpowiednim miejscu, to zjawa zniknęła. We czwórkę pałętali się po mieście, nie wiedząc czego szukać. Ale w końcu usłyszeli, że przyjechali tu handlarze niewolników. Sprzedawać ludzi będą już za dwie godziny. I wtedy wszystko stało się jasne – wśród złapanych ludzi znaleźli się członkowie grupy Megan, Actii, Serafiela i Carli.
Musimy tam iść! – wykrzyknęła Actia. – I ich uwolnić. Tylko… w jaki sposób?
- Kupić, a niby jak? - Megan uśmiechnęła się złowieszczo na samą myśl.
- Masz wystarczającą ilość pieniędzy?
- No ba! W końcu jestem... - Megan nagle przerwała.
- Księżniczką - dokończyła Actia, uśmiechając się krzywo. - Ale te kanalie nie powinny dostać ani jednego pieniążka. No cóż, trudno. Kupisz tylko jednego niewolnika - Mandalorianka przyjrzała się Megan, czekając na jej reakcję.
- Skąd, wiesz... - spytała Megan oniemiała. Przecież tak się starała, by to nie wyszło na jaw.
- Jestem Mandalorianką - odparła z dumą. Prawda była jednak taka, że po prostu przeczytała kartę zapisy Megan. – Kiedy ty będzie dokonywała zakupu, to wśród tłumu nagle ukaże się... błyskawica. Następna zostanie posłana w handlarza. W tym czasie Serafiel uwolni naszych. Wtedy pokaże się Carla i rzuci im ich bronie. Skąd będzie je miała? No cóż, to proste. W czasie handlu zawsze znajdują się one w wielkim, szarym namiocie. Są tak głupi, że nikt ich nie pilnuje. Ewentualnie jedna osoba. A potem, jak już wszyscy będą wolni, będziemy musieli się zmierzyć z przeciwnościami losu. Ważne jest, aby zgrać to w czasie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Actia dnia Sob 22:48, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Podpalacz mostów


Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:04, 14 Lut 2010    Temat postu:

Evral siedział ze związanymi rękami w wozie. Zamierzał jakoś się wydostać. Zauważył butelkę wódki, prawie pełną. Obok zauważył zapałki. Musiał tylko... Posłużyć się nogami. Nie zwracał uwagi na dziwne spojrzenia towarzyszów. Przysunął sobie nogami butelkę i zapałki. Między stopy włożył pudełko od zapałek i je uniósł. Potem opuścił, zsunął buty, podniósł ponownie, otworzył pudełko i wysypał zapałki na podłogę. Tym razem wziął w palce u nóg parę zapałek, i (był bardzo wygimnastykowany) włożył sobie do ust zapałki, odwrotną stroną od siarki. Trzymał w zębach ok. pięciu zapałek. Tym razem wziął puste pudełko, podłożył sobie je pod usta, gdzie miał zapałki, i zamaszystym ruchem pociągnął stopą. Trzymał w ustach pięć zapalonych zapałek. Przysunął sobie butelkę wódki pod nogi i splunął zapalonymi zapałkami. Dwie zgasły, za to trzy pozostałe wpadły do środka. Alkohol zaczął się palić. Całkiem mocno. Evral wstał ze swojego miejsca, odwrócił się tyłem do butelki. Wydawało się, że zaczął się palić, ale to tak naprawdę krępujące go więzy się paliły. W końcu towarzysze Evrala usłyszeli głośny trzask, a ręce Evrala były wolne. Wymasował sobie nadgarstki, stanął na nogi, spojrzał na ogłupiałe twarze towarzyszy i powiedział:

- No przyjaciele. Czas się stąd wyrwać. - po czym szeroko się uśmiechnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Nie 0:05, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maiko
Niechciany przez mistrzów


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Karczew
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:46, 14 Lut 2010    Temat postu:

Gdy Evral kończył rozwiązywać pozostałych członków drużyny otworzyły się drzwi w których stanął bandyta. Arnog odrazu przywalił mu w twarz . Przeciwnik upadł oszołomiony.Arnog zabrał mu broń i rzucił Aragornowi . Przywołał szybko swoją orlicę Selle, która upuściła mu do rąk rurkę z zatrutymi strzałkami . Aragorn wygramolił się z wozu i zaczął walczyć z resztą bandytów.W tej samej chwili z tłumu wyskoczyły Megan, Actia i Serafiela które zaatakowały wroga od tyłu .Arnog zaczął sztrzelać strzałkami . Trafiały one prosto w gardła przeciwników po czym nieżywi padali na ziemię.Chwile później z wozu wyszła reszta drużyny i dokończyła bitwę. Po bitwie wszyscy się cieszyli. Nawet Actia i Megan nie kłóciły się lecz przyjaźnie się uścisnęły. Tylko Arnog stanął obok i wszystko jak zwykle było mu obojętne. Przed odejściem z pola bitwy drużyna zabrała wszystkie potrzebne rzeczy łowcą niewolników i udała się na zasłużony odpoczynek do gospody.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maiko dnia Nie 8:53, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chihiro
Zabójca dzika i kalkara


Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:11, 14 Lut 2010    Temat postu:

Wszyscy towarzysze cieszyli się z wolności, prócz trochę złamanej z tego powodu Kallian. Gdy jeden z towarzyszy spytał ją co się stało, ona odpowiedziała:
- No bo uwolnili nas z rąk handlarzy niewolników - zaczęła - no i teraz już nigdy nie dowiem się jak to jest być niewolnikiem. To mogłoby być ciekawe doświadczenie... Choć z drugiej strony... - dodała i nagle się uśmiechnęła: - W każdym razie jesteśmy wolni! A po za tym na pewno do jedzenia, by nam dawali mięso, a ja jestem wegetarianką! Więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!!!
Chwyciła swój kufel z piwem. Upiła łyczek. Nie piła zwykle alkoholu, ale trzeba było to wydarzenie uczcić. Spojrzała na napój.
- Zaraz zaraz - mruknęła. I nagle poderwała się z miejsca zwracając przy tym uwagę reszty drużyny. - Przecież piwo jest z chmielu! A chmiel to roślina, a roślina to żywa istota! - Z jej oczu popłynęły łzy. - To znaczy, że waśnie zabiłam biedną roślinkę!!!
Teraz na serio się popłakała przyrzekając sobie, że nigdy już niczego nie zje. To znaczyłoby, że umrze w ciągu następnych dwóch tygodni.
- Ale super! - mruknęła do siebie siadając. Uśmiechnęła się przez łzy. - Ciekawe jaka jest śmierć?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chihiro dnia Nie 10:59, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Actia
Moderator


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 1075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:00, 14 Lut 2010    Temat postu:

- Kallian - Actia westchnęła. - Opowiem ci, jak to jest u handlarzy niewolników, jeśli obiecasz, że będziesz jadła. [/b]
Kallian zastanawiała się przez chwilę, ale w końcu ciekawość zwyciężyła i przyrzekła.
- No cóż, nie ma tam nic ciekawego. Jak przyjeżdżacie już na miejsce, to oni rozkładają dwa namioty - jeden dla siebie, a do drugiego wpychają was. "Pracują nad wami" i karmią was, abyście zdrowo i silnie wyglądali. Dzięki temu liczą na większy zysk. Później zbierają się tłumy, oni wam związują ręce i was sprzedają. A targują się przy tym! Życie jako niewolnik zależy od tego, na jakiego pana trafisz. Jeśli jednak cię nie nikt nie kupi, to nie odzyskujesz wolności. Jeździsz ciągle z nimi i im służysz, a potem znów próbują cię sprzedać.
Actia umilkła, a po chwili zmieniła temat. Opowiedziała im, co widziała grupa piąta i wysłuchała opowieści pozostałych. Na koniec stwierdziła, że powinni udać się za tajemniczą postacią, która prawdopodobnie przepłynęła morze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Actia dnia Nie 23:28, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Zwiadowcy Strona Główna -> Hibernia / Zaginione Insygnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin